– Obrażasz swojego cywilnego eksperta.
– Staram się nie przepuścić żadnej okazji. Roarke, może uda ci się określić źródła, z jakich pochodzą dzieła sztuki i meble.
– Nie ma sprawy, prześlij ten materiał.
– Będę wdzięczna.
– To się okaże. Do widzenia, pani porucznik. – Rozłączył się, oparł wygodnie w fotelu i zaczął studiować dane, które pojawiły się na ekranie ściennym.
Data, miejsce urodzenia, rodzina nie były dla niego zbyt interesujące. Roarke zauważył, że Jacoby jako student nigdy nic był orłem. Skończył z marnymi wynikami, a właściwie to ledwo dostał dyplom. Miał wzloty i upadki. Najsłabiej szły mu z socjologii i nauki społeczne. Słabe wyniki nadrabiał talentem analitycznym.
Niewiele brakowało, a nie zaliczyłby szkolenia w FBI. Z trudem spełniał minimalne wymagania, uratowały go dobre wyniki w strzelaniu i obchodzeniu się z bronią, elektronice i taktyce.
W ściśle tajnym profilu psychologicznym wspomniano o problemach w kontaktach ze zwierzchnikami i współpracownikami Jacoby miał tendencję do ignorowania, a nawet omijania procedury. Stwierdzono, że nie potrafi pracować w zespole. Trzy razy postawiono mu zarzut niesubordynacji. Był podejrzany o umyślne naruszenie dowodu rzeczowego. W tej sprawie przeprowadzono międzynarodowe dochodzenie.
Kawaler, heteroseksualny, wydawał się przedkładać usługi licencjonowanych pań do towarzystwa nad trwałe związki.
Nie posiadał kartoteki kryminalnej, nie był notowany. Wygląda na to, że nie miał żadnych przywar. Roarke pokręcił z niedowierzaniem głową. Nie wątpił w prawdziwość akt FBI. Zwykle były dokładne i wyczerpujące. Sam lepiej by ich nie opracowaĘ Człowiek bez wad może być albo nieuleczalnie nudny, albo śmiertelnie niebezpieczny.
Kupował ubrania z wyprzedaży, mieszkał w małym skromnym mieszkaniu. Nie mial przyjaciół.
Po prostu mały cud, medytował Roarke. Skoro zaszedi tak daleko, postanowił zajrzeć jeszcze do akt spraw, które prowadził Jacoby.
Kiedy komputer przetwarzał informacje, Roarke włączył ekran z danymi Karen Stowe.
To ona jest mózgiem w tym zespole, pomyślał. Absolwentka American Uniyersity, studia ukończyła z wyróżnieniem. Zrobiła dwa fakultety: prawo kryminalne i elektronikę. Do FBI zwerbowano ją zaraz po studiach. Szkolenie ukończyła w przepisowym terminie, zmieściła się w najzdolniejszej piątce. W profilu psychologicznym określono ją jako osobę silnie zmotywowaną, chętną do działania, skoncentrowaną, ze skłonnością do pracoholizmu i lubiącą podejmować ryzyko. Postępowała zgodnie z przepisami, ale w razie konieczności potrafiła nagiąć je do swoich potrzeb. Jej wadą był brak obiektywizmu. Często zbyt mocno angażowała się w sprawę, przedkładając osobiste motywy nad prawo.
Roarke zauważył, że pod tym względem ma wiele wspólnego z Eye. Dziwne, że między nimi nie doszło jeszcze do rękoczynów.
Dzięki ambicji, uporowi i umiejętnościom systematycznie wspinała się po szczeblach kariery. Co ciekawe, sama na ochotnika zgłosiła się do prowadzenia śledztwa w sprawie Yosta. Jeśli idzie o życie osobiste, Karen Stowe miała czterech kochanków. Nigdy jednocześnie, wszyscy byli mężczyznami. Z pierwszym związała się w szkole średniej, z drugim na trzecim roku studiów. Wyglądało to tak, jak gdyby dokładnie planowała czas i długość każdego romansu. Podczas szkolenia w FBI weszła tylko w jeden związek, który trwał dłużej niż sześć miesięcy. Stały krąg przyjaciół. W wolnym czasie lubiła malować. Nie miała na koncie żadnych nagan ani ostrzeżeń.
Polecił komputerowi odnalezienie akt prowadzonych przez nią spraw, a w oczekiwaniu na rezultaty wrócił do Jacoby”ego.
Godzinę później zrobił sobie przerwę na kawę. Wracając, zauważył, że miga światełko oznaczające wpłynięcie nowych danych. Pani porucznik przesłała swój film, pomyślał. Postanowił odłożyć akta Stowe i zająć się czymś innym, ale kiedy polecił komputerowi zapisanie danych i zamknięcie pliku, jego uwagę przykuł drobny szczegół.
Nie chodziło o żadną z jej spraw. ale o prośbę o udostępnienie akt. Wniosek złożyła sześć miesięcy przed tym, jak przydzielono ją do prowadzenia sprawy Yosta.
Ciekawe, dlaczego agent specjalny Karen Stowe zainteresowała się szczegółami morderstwa popełnionego w Paryżu. Yost był głównym podejrzanym, ale niczego mu nie udowodniono. Nie ustalono przyczyn morderstwa przez uduszenie, połączonego z gwałtem na Winifred C. Cates, lat dwadzieścia trzy, zatrudnionej jako asystentka ambasadora Stanów Zjednoczonych w Paryżu. Yost pojawił się na pierwszym miejscu na liście podejrzanych ze względu na metodę, a nie motywy. Nie doszukano się niczego. co mogłoby go łączyć z ofiarą.
– A może nie chodziło o niego? – myślał Roarke iui gio. Może interesowała cię ofiara? Komputer, znajdź dane personalne ofiary, Cates, Winifred C.
Czekaj…
Popijając kawę, słuchał cichego mruczenia maszyny.
Cates, Winifred Carole, płci żeńskiej, rasy mieszanej, urodzona 5 stycznia 2029 w Sayannah, stan Georgia. Rodzice Marlo Barrons i John Cates, rozwiedzeni. Brak rodzeństwa. Dołączono zdjęcie.
Czy podać opis wyglądu?
– Nie, dalej.
Wykształcenie: szkoła podstawowa w trybie indywidualnym, pełne stypendium Moss-Riley w szkole średniej, ukończony kurs języka i nauk politycznych. Pełne stypendium American Uniyersity…
– Stój. Porównaj pliki Stowe i Cates. Daty i szkoły. Podobieństwa wyświetl na ekranie.
Czekaj… Trwa przetwarzanie danych… Stowe i Cates ukończyły American Uniyersity, daty te same. Cates otrzymała najwyższe wyróżnienie, Stowe specjalne wyróżnienie. Były na jednym roku. Zajęły odpowiednio pierwszą i drugą lokatę.
– Stój. Znałaś ją, prawda? – mruknął Roarke. – To nie jest zwykle śledztwo. To sprawa osobista.
14
Peabody zeskoczyła z ruchomych schodów, przebiegła korytasz, skręciła do biura ekipy i wpadła prosto na McNaba.
– 0, jesteś. – Uśmiechnął się do niej jak chłopiec, któremu długich poszukiwaniach udało się odnaleźć ukochanego szczeniaka.
– Nie, to ty jesteś. Szukałam cię. Przed chwilą dowiedziałam że FBI zwołuje konferencję prasową. Domagają się obecności Dallas. Pewnie chcą, żeby dziennikarze wzięli ją w obroty.
– Tak, dokładnie o to im chodzi. – Za plecami miał drzwi. McNab, który nigdy nie przepuszczał okazji, jak zwykle nadział na klamkę.
– Na razie nie wiadomo, czy Whitney rzuci ją na pożarcie. Jeśli tak, powinniśmy wszyscy tam być. Nasza konferencja, która miała się odbyć dziś po południu, została odwołana.
McNab kiwał głową, popychając Peabody do wąskiego kantorka, przylegającego do ich biura.
– Daj znać gdzie i kiedy, a tymczasem… – Przyparł ją do ściany zaczął całować jej kark.
– Jezu, McNab – jęknęła, ale nie stawiała większego oporu. Weź się w garść.
– Zaraz, – Jedną ręką operował przy zamku w drzwiach, drti rozpinał guziki jej munduru. -Mmm, Peabody, jesteś taka kobieca sam nie wiem, co robię.
Jego zęby muskały jej szyję, niżej, czuła go na… o tak…
– A ja mam wrażenie, że dobrze wiesz, co robis,.
Jednym szarpnięciem rozpięła mu rozporek. W końcu jaki policjant nie poświęciłby koledze kilku minut?
Był twardy jak skała.
– Jak wy, faceci, w ogóle możecie chodzić z czymś takim między nogami?
– Kwestia przyzwyczajenia. – Zapach, bliskość jej ciała doprowadzały go do szaleństwa. Kiedy wzięła go w swoje silne, zręczne dłonie, czuł, że jest najszczęśliwszym szaleńcem na ziemi. – O rany, Peabody. – Znalazł jej usta, jej językj – Błagam… – Przerwał, bo w tym momencie rozległ się brzęczyk jej kieszonkowego łącza. – Nie odbieraj. – Szamotał się z jej spodniami, niecierpliwy, gotowy, by w nią wejść. – Zostaw.