Выбрать главу

– Znasz ich?

– Znam Hinricka, tego Niemca, i Naplesa, Amerykanina. Jeśli dobrze pamiętam, mieszka na stale w Londynie. Gerade, syn ambasadora, to równie sławna postać. Na pierwszy rzut oka utalentowany dyplomata, kochający ojciec i mąż, uczciwy urzędnik służby cywilnej.

– A na drugi?

– Zepsuty, niesympatyczny młodzieniec, o trudnym charakterze. Z tego, co słyszałem, ma skłonności do seksu grupowego i nielegalnych substancji. Kilka razy był na odwyku w najlepszych prywatnych klinikach. Ojciec go zmusił. Zdaje się, że synek nie ma zbyt silnej woli.

– Skąd ty to wszystko wiesz?

– Kiedy ma pieniądze, lubi życie na wysokim poziomie, a seks i nałóg sporo kosztują. Powiedzmy, że ma wstęp do różnych domów i korzystając z okazji, pomaga niektórym cennym przedmiotom zmienić właściciela.

Pomógł któremuś z twoich cennych przedmiotów?

No wiesz! Kiedy ja zajmowałem się tym haniebnym procederem, nie potrzebowałem takich pomocników. Zresztą do mnie należało organizowanie transportu. Dawno temu, pani porucznik. Nie dziwię się, że tak zabezpieczyli swoje bazy danych.

– Wobec tego mogę dziś spać spokojnie. Winifred Cates tuż przed śmiercią pracowała dla tych ludzi jako tłumaczka. Chodziło o jakąś międzynarodową stację łączności.

– Niemożliwe. – Roarke zmarszczył w zamyśleniu czoło. – Gdyby pracowano nad takim projektem, coś bym o tym wiedział, a już na pewno obiłyby mi się o uszy nazwiska tych zawodników. Z niektórych dziedzin się wycofałem, ale jeśli chodzi o łączność, możesz mi wierzyć, jestem na bieżąco. – Poklepał ją po ramieniu, kiedy parsknęła. – Co jak co, ale ta tematyka jest mi bliska. Zaufaj mi, to była zwykła przykrywka. Naples, owszem, zajmuje się łącznością, ale zyski czerpie z przemytu. Nielegalne substancje, kontrabanda, a szczególnie żywy towar. Hinrick ma szerszą ofertę, ale przemyt to jego pasja.

– Twierdzisz, że Naples mieszka w Anglii. Być może Haguesowie, ta para przemytników, których zamordowano w Kornwalii, mieli z nim jakieś powiązania.

Przez chwilę milczał.

– Tak, możliwe – odezwał się cicho.

– Nietrudno sobie wyobrazić scenariusz. Winifred przypadkiem usłyszała lub zobaczyła coś, czego nie powinna. a co wydało jej się na tyle podejrzane, że postanowiła skontaktować się przyjaciółką z FBI. Poprosiła o pomoc i dlatego należało ją usunąć. W tym celu najęli Yosta. Kiedy para niezależnych i przedsiębiorczych przemytników zaczęła za bardzo się panoszyć, znów wezwali Yosta. Jeśli uda nam się powiązać tych ludzi z którymś z morderstw, będę o krok bliżej do schwytania Yosta. – Eye urwała, zastanawiając się nad szczegółami. – Tylko dlaczego federalni nic nie wiedzą o ich kryminalnej działalności?

Roarke prawie się uśmiechnął.

– Pani porucznik, niektórzy potrafią zachować ostrożność.

– Czy są tak dobrzy jak ty? Cofam pytanie – rzuciła, zanim zdążył odpowiedzieć. – Nikt nie jest tak dobry. Dobra, jak myślisz, który z tej trójki mógł zlecić zamordowanie urzędnika służby cywilnej?

– Za mało znam Gerade”a, ale gdybym miał wybierać między Naplesem a Hinrickiem, postawiłbym na Naplesa. Hinrick to gentleman. Inaczej by ją załatwił. Zabić? Nie, on uważa, że to niegrzeczne.

– Jak miło, że mam do czynienia z tak dobrze wychowanym przestępcą.

Podczas gdy Roarke przeszukiwał w swoim gabinecie dane, Eye zajęła się dokumentami od Stowe. Zestawiła informacje. które od niej otrzymała, z tym, co sama wiedziała, i zamyśliła się nad wynikami prawdopodobieństwa.

Yost nie będzie dłużej czekał. Nie miała najmniejszego pojęcia kto może być następnym celem, i nadal nie udało jej się choćby w przybliżeniu zlokalizować jego kryjówki.

Ktoś zginie, myślała. I to niebawem. A ona w żaden sposób nie zdoła temu zapobiec.

Po raz kolejny otworzyła plik z aktami ofiar. Darlene French. Zwyczajna młoda kobieta, która miała przed sobą długą i nieskomplikowaną przyszłość.

Miejsce zbrodni: hotel Pałace. Powiązania: Roarke.

Jonah Talbot. Młody, zdolny mężczyzna. Piął się w górę po szczeblach kariery i mógł wiele w życiu osiągnąć. Miejsce zbrodni: wynajęty dom. Powiązania: Roarke.

Oboje dla mego pracowali. Oboje zginęli w miejscach należących do niego.

Roarke nie znał French, była jednym z tysięcy bezimiennych pracowników. Talbot był czymś w rodzaju przyjaciela.

Trzecia ofiara będzie kimś jeszcze bliższym.

Czyżby chodziło o nią? Nawet by wolała, ale to posunięcie raczej nie wchodziło w grę. Za duży przeskok. Jeśli trzyma się planu, być może będzie to kolejny pracownik. Ktoś, z kim Roarke jest bliżej związany i kogo dobrze zna.

Caro, jego administratorka? Pasowała do schematu, dlatego Eye zdecydowała się przydzielić kobiecie ochronę.

Ale nie mogła przecież przydzielić anioła stróża każdemu wyżej postawionemu pracownikowi w mieście.

A jeśli Yost przeniósł się w inne miejsce, jeśli zamierza uderzyć w którąś z niezliczonych organizacji, firm czy biur Roarke”a, rozsianych po całej planecie i poza nią? Liczba potencjalnych ofiar była astronomiczna. Nie ma sposobu, żeby przewidzieć.

Mimo to Eye postanowiła spróbować. Może na podstawie tej góry danych, jaką dostarczył jej Roarke, uda się ograniczyć pole możliwości. Pierwszym osiągnięciem był piekielny ból głowy. Jakim cudem jeden człowiek może posiadać aż taki majątek? I po co? Jak on się w tym wszystkim orientuje?

W końcu zrezygnowała. Doszła do wniosku, że nie tędy droga. Skoro sam Roarke nie był w stanie wskazać potencjalnej ofiary, ona tym bardziej sobie z tym nie poradzi. Postanowiła zrobić przerwę na kawę. Wycieczka do kuchni i z powrotem pomogła jej uporządkować myśli.

Osobista zemsta. Jeśli to jest motyw, logicznie kolejnym celem powinien być Roarke. Albo przynajmniej ktoś bardzo mu bliski.

Interesy. Chodzi o interesy. Na jakim projekcie najbardziej mu zależy?

Wróciła do pracy i masując pulsujące skronie, jeszcze raz zaczęła przyglądać się danym od męża. W chwili obecnej zajmował się kilkudziesięcioma projektami, które wkrótce wkroczą w fazę realizacji. Same liczby mogły przyprawić o zawrót głowy.

Olympus. To jego dziecko, myślała. Niewiarygodnie skomplikowana fantazja, którą zamierzał urzeczywistnić. Wymyślił sobie, że zbuduje tam cholerny świat, z hotelami, kasynami, domami wypoczynkowymi, parkami, luksusowymi apartamentami. Wszystko urządzone z przepychem, na najwyższym poziomie.

Wille, domy spokojnej starości. Rezydencje, eleganckie garsoniery, apartamenty prezydenckie. Coś dla ludzi, którzy nie liczą się z pieniędzmi i mogą sobie pozwolić na każdy luksus.

Dokładnie w stylu Yosta.

Ruszyła do gabinetu Roarke”a, ale zatrzymała się w drzwiach.

Siedząc przed panelem, wyglądał jak kapitan okrętu. Czarne lśniące włosy, związane na karku, zasłaniały mu szyję. W skupieniu wpatrywał się w ekrany, a jego oczy miały chłodny stalowoniebieski odcień.

Marynarkę powiesił na oparciu krzesła, rozpiął kołnierzyk koszuli i podwinął rękawy. Było w nim coś takiego, co zawsze wywoływało u niej dziwne skurcze żołądka, kiedy tak mu się przyglądała.

Mogłaby godzinami na niego patrzeć i niezmiennie dziwić się, należy tylko do niej.

Ktoś chce cię skrzywdzić, pomyślała. Nigdy na to nie pozwolę.

Podniósł głowę. Zawsze wyczuwał jej obecność. Ich oczy spotkały i przez chwilę patrzyli tak na siebie. W ułamku sekundy bez słowa, przekazali sobie tysiące myśli.

– Jeśli będziesz się ciągle o mnie martwić, nigdy go nie złapiesz.

– A kto ci powiedział, że się martwię?

Nie ruszając się z miejsca, Roarke wyciągnił do niej rękę. Podeszła do niego, wzięła jego dłoń i mocno uścisnęła.