– Kiedy cię poznałam, nie chciałam, żebyś się mieszał w moje życie – zaczęła nieśmiało. – Byłeś jednym wielkim niekończącym się problemem. Za każym razem, gdy na ciebie patrzyłam, słyszałam twój głos, a wystarczyło, żebym o tobie pomyślała, i moje życie komplikowało się jeszcze bardziej
– A teraz?
– Teraz? To ty jesteś moim życiem. – ścisnęła jego dłoń ostatni raz i puściła. – No dobra, wystarczy tych ckliwych bredni. Olympus.
– Co Olympus?
– Sprzedajesz tam nieruchomości. Luksusowe domy, szpanerskie apartamenty i takie tam.
– W marketingu określa się je w nieco bardziej wyszukany sposób, ale poza tym to prawda. Ach… – Od razu się domyślił, co chciała powiedzieć. – Możliwe, że Sylyester Yost skorzystał z oferty i spokojnie tam wypoczywa, ciesząc się z uroków zamkniętej i samowystarczalnej społeczności.
– Mógłbyś to sprawdzić. W ciągu ostatnich dwóch lat przyjął o dwanaście procent więcej kontraktów. Może potrzebował pieniędzy na jakieś miłe gniazdko, w którym spędzi emeryturę. Najlepiej szukać pod nazwiskiem Roles. To nie jest ostateczna odpowiedź, ale sugestia, jedno z ogniw, z których można zbudować łańcuch.
Podeszła do panelu i usiadła naprzeciwko męża.
– Pomyśl o swoich międzynarodowych partnerach w projekcie Olympus. O inwestorach, współpracownikach. Czy któryś z nich poczuł się urażony, nieszczęśliwy, rozgoryczony, dlatego że to tobie przypadł w udziale najsmaczniejszy kąsek?
– Czasami zdarzają się drobne nieporozumienia, ale nic poważnego nie przychodzi mi do głowy. Prace nad projektem idą gładko i zgodnie z planem. To ja podjąłem największe ryzyko finansowe i dlatego mnie przypadnie główna część zysków. Członkowie konsorcjum są zadowoleni. Już dziś dochody przekraczają nasze wstępne oczekiwania. Kiwnęła głową.
– W porządku. Powiem ci, jak ja to wszystko widzę. Jeśli to interesy, to w grę wchodzi któryś z tych nowojorskich. Wydaje mi się, że gdyby chodziło o australijski, Yost uderzałby w Australii. Tam próbowałby wysadzić cię z siodła.
– Tak, ja też się nad tym zastanawiąłem.
– Za pierwszym razem zaatakował w hotelu. Wszyscy wiedzieli, że wtedy będziesz na miejscu. Zdrugim razem wybrał należący do ciebie apartament. Pracowałeś wtedy w pobliżu, dosłownie kilka minut od tego miejsca. Roarke, co łączy Darlene French i Jonaha Talbota?
– Nie mam pojęcia.
– Mylisz się. Wiesz, co ich łączy, tylko jeszcze tego nie widzisz. Niestety, ja też. – W myślach automatycznie weszła w rolę inspektora przesłuchującego świadka. – Darlene French była pokojówką w twoim hotelu. Czy miałeś z nią osobisty kontakt?
– Nie, nigdy.
– Kto ją przyjął do pracy?
– Podejrzewam, że złożyła podanie do działu zatrudnienia. a umowę podpisała Hilo.
Nie nadzorujesz przyjęć i zwolnień?
– Eye, nie miałbym czasu na nic innego.
– Ale to twój hotel. Twoja firma.
– Powołałem w tym celu specjalne działy – odparł z nutką zniecierpliwienia w głosie. Na czele każdego działu stoi szef, któremu zapewniam pewną niezależność. Pani porucznik, moja firma została tak zorganizowana, by sprawnie działać w każdych warunkach. Doskonała koordynacja poszczególnych działów pozwala unikać…
– Czy Talbot kiedykolwiek pracował dla Pałace?
– Nie, nigdy. – Dostrzegła w oczach Roarke”a lekką frustrację. Wiedział, do czego żona zmierza. Chciała wprowadzić go w nastrój przesłuchania, by jako świadek odruchowo odpowiadał na jej pytania. Udało jej się. – Nigdy nie zatrzymywał się w moim hotelu. Sprawdziłem. Sądzę, że od czasu do czasu umieszczał tam autorów, którzy dla niego pracowali. Na pewno bywał z nimi w restauracji. Umawiał się tam z pisarzami i wspólnikami na kolacje. Ale to raczej nie będzie ogniwo, o jakie ci chodzi
– Czy urządzał tam przyjęcia? No wiesz, takie profesjonalne. Może coś planował?
– Nie, ale mógł w czymś takim uczestniczyć. Tymi sprawami w wydawnictwie zajmuje się dział reklamy. W tej chwili niczego nie planowano. Przez najbliższy miesiąc na tapecie będzie jedynie wystawa Magdy i aukcja.
– Rozumietn. Może Talbot miał z tym coś wspólnego?
– Wydawnictwo nie ma z aukcją żadnego związku… Jonah zajmował się zakupami, redagowaniem i publikowaniem rękopisów. Hotel i to, co się tam dzieje, to zupełnie odrębna… – Urwał w pół zdania.
– O co chodzi? – Eye widziała, że w głowie zaświtała mu nowa myśl.
– Idiota ze mnie – mruknął, wstając z krzesła. – Rękopis. W przyszłym miesiącu wydajemy na dysku biografię Magdy. Wyjdzie też publikacja dotycząca aukcji. szczegółowy opis każdego eksponatu, historia, znaczenie i tak dalej. Na pewno to Jonah by się tym zajmował. Wydaje mi się, że biografię napisał jeden z jego autorów, więc to on robiłby korektę.
– Magda. – Jej mózg analizował wszelkie możliwości, tworząc siatkę związków. – To ona jest ogniwem. To ma sens. Może to nie ty jesteś celem, ale ona.
– Może oboje jesteśmy celem. Aukcja.
Eye wstała i zaczęła krążyć po gabinecie. Jej umysł zawsze lepiej pracował, kiedy była na nogach.
– Magda Lane rezyduje w Pałace. W twoim hotelu odbywa się jedno z najważniejszych wydarzeń w jej karierze. Nie w jej willi, nie w domu aukcyjnym, ale w twoim hotelu. Kto wpadł na ten pomysł?
– Ona. A przynajmniej to ona mi o tym powiedziała. Chodziło o media – dodał. – W ten sposób mogła ściągnąć uwagę mediów i udało się.
– Od jak dawna nad tym pracowaliście?
– Skontaktowała się ze mną w tej sprawie ponad rok temu. Wiesz, takie przedsięwzięcia wymagają pracy i czasu.
– Ktoś, kto chciał pomieszać szyki tobie lub wam obojgu, nie musiał się spieszyć. Winifred Case została zamordowana w Paryżu osiem miesięcy temu. Przemytnicy z Kornwalii dwa miesiące później. Czyli tak, wydawnictwo publikuje dysk. Kto jeszcze jest w to wmieszany? Ochrona? Kto z osób zajmujących się ochroną hotelu i aukcji jest najbliżej ciebie? Dobrze się zastanów i podaj nazwiska. Pomyśl też o dziale reklamy i… o Jezu, już sama nie wiem.
– Dobrze, przejrzę wszystko, dział po dziale, stanowisko po stanowisku.
– A teraz Magda. Mamy jej syna, głównego księgowego i jego żonę. Kto jeszcze?
– Wiem, kto jeszcze.
– Od tego zaczniemy. Trzeba dać tym ludziom jak najlepszą ochronę. – Eye urwała, zatrzymała się i spojrzała na męża. – Na razie jednak trzymamy się tego, że ofiary pracują dla ciebie. To oni mają pierwszeństwo.
Kiwając głową, zabrał się do przeglądania plików dotyczących aukcji.
– Roarke, a jeśli aukcja okaże się niewypałem albo wybuchnie jakiś skandal? Jak to na ciebie wpłynie?
– Zależy, jak bardzo nie wypali lub jaki będzie ten skandal. Jeśli miałaby to być katastrofa finansowa, stracę trochę forsy.
– Jak dużo?
– Hm, według podstawowych danych szacunkowych, przewidywany zysk to około pięciuset milionów. Wielbiciele Magdy plus rozgłos w mediach mogą nawet podwoić zyski. Oprócz zwykłego rachunku za hotel i ochronę mam zapewnione dziesięć procent dochodu brutto. Zamierzam przekazać to na rozwój jej fundacji, więc właściwie pieniądze nie wchodzą tu w grę.
– Może dla ciebie – mruknęła pod nosem.
Zignorował jej uwagę.
– Prześlę te nazwiska do twojego komputera. Sam zorganizuję ochronę dla moich ludzi. I dla ludzi Magdy.
– Nie mam nic przeciwko temu. – Choć wpatrywała w ekran, nie widziała przesuwających się po nim danych.
– Roarke, w twoim hotelu wystawiono towar wart co najmniej miliard dolarów. Ile mógłby dać za to paser?
Od dawna się nad tym zastanawiał. Jego wyobraźnia przeniosła go w tamte czasy. Taki skok mógłby być prawdziwym wyzwaniem. Akcja życia: