Żona Keitha wykazywała więcej fantazji w doborze dań. Lubiła na przykład gaz torad — „krwawe małże”, skorupiaki, żyjące w ilastych warstwach dennych wielu jezior na Rehbollo. Keith uważał ich purpurową barwę za odrażającą, podobnie zresztą jak większość Waldahudenów, którym wydawała się identyczna z kolorem ich własnej krwi. Jednak Rissa tak doskonale opanowała sztuczkę, polegającą na błyskawicznym podniesieniu małża do ust, otwarciu muszelki i połknięciu jej zawartości, że nikt, nawet ona sama, nie zauważał nic prócz pustej skorupki.
Lansingowie jedli w milczeniu i Keith zastanawiał się czy to dobrze czy źle. Z pustymi pogaduszkami skończyli już przed laty. Rzecz jasna, gdy któreś z nich miało taki czy inny problem, mogli rozmawiać godzinami, lecz nieraz wystarczyło im do szczęścia własne towarzystwo nawet jeśli nie mówili ani słowa. Przynajmniej tak sądził Keith i wierzył, że Rissa podziela to zdanie.
Za pomocą katooka (waldahudeńskich sztućców podobnych do kaczego dzioba) chwycił szczyptę starga i właśnie podnosił go do ust, kiedy ze stołowego blatu wysunął się panel informacyjny, ukazując twarzy Waldahudena Heka, specjalisty od kontaktów z obcymi formami życia. — Rissa — zaszczekał, a brooklyński akcent w jego głosie był nieco silniejszy, niż u Jaga. Zakrzywienie panelu nie pozwalało mu widzieć Keitha. — Przeanalizowałem sygnały radiowe, które wychwyciliśmy w okolicy pasma dwudziestu jeden centymetrów i nie uwierzysz, co znalazłem. Wpadnij natychmiast do mojego biura.
Keith opuścił szczypce zjedzeniem i spojrzał ponad stołem na żonę.
— Pójdę z tobą — oświadczył.
Gdy przechodzili przez salę, zdał sobie sprawę, że były to jedyne słowa, jakie wypowiedział podczas całego posiłku.
Lansingowie weszli do windy. Ekran na ścianie kabiny tradycyjnie wskazywał aktualny poziom 26 — na tle schematu o kształcie długoramiennego krzyża. W miarę jak wjeżdżali na górę, cyfry były coraz niższe a ramiona krzyżu coraz krótsze. Z chwilą gdy zatrzymali się na pokładzie pierwszym, pozostał tylko kwadrat z numerem. Hek, niski Waldahuden o futrze nieco bardziej zrudziałym, niż sierść Jaga, pochylił się nad biurkiem w ukłonie.
— Risso, twoja obecność jest dla mnie zaszczytem — rzekł uniżenie, podkreślając tradycyjny szacunek należny kobiecie. — Witam, Lansing. — Niedbale kiwnął głową, okazując pogardliwe lekceważenie, zarezerwowane dla każdego mężczyzny, nawet jeśli był jego szefem. Witam, Hek — skinął na powitanie Keith. Waldahuden spojrzał na kobietę.
— Słyszałaś już, że zarejestrowaliśmy sygnały radiowe? — jego poszczekiwanie odbijało się echem w maleńkim pokoju. Rissa przytaknęła.
— Moje analizy wstępne nie wykazują w nich powtórzeń. — zwrócił na Keitha jedną z par oczu. — Gdy sygnały są nadawane celowo, zwykle zawierają sekwencję, powtarzającą się co kilka minut czy godzin. W tym przypadku podobne zjawisko nie występuje. W rzeczy samej, nie znalazłem ani śladu wtórnych sekwencji. Lecz gdy zacząłem analizować szum bardziej szczegółowo, ujawniły się impulsy trwające niecałą sekundę. Do tej pory sklasyfikowałem sześć tysięcy siedemnaście sekwencji. Niektóre powtarzają się jeden raz lub dwa, ale inne powracają wielokrotnie, a niektóre ponad dziesięć tysięcy razy. — O mój Boże — sapnęła Rissa. — Co? — wykrzyknął równocześnie Keith. Kobieta obróciła się w jego stronę.
— To oznacza, że ten szum może zawierać jakąś informację. To może być transmisja radiowa. Hek wzniósł nad głowę górną parę rąk.
— Właśnie. Każda z tych sekwencji może być oddzielnym słowem. Te, które występują najczęściej to, powiedzmy, wyrażenia ogólne, na przykład odpowiedniki zaimków czy przyimków. — Ale skąd jest nadawana ta transmisja? — zapytał Keith.
— Z wewnątrz lub tuż spoza skupiska ciemnej materii — odparł Hek.
— Czy jesteś pewien, że ten przekaz jest… inteligentny? — wyksztusił z bijącym sercem dyrektor. Tym razem Waldahuden wzruszył dolnymi ramionami.
— Nie, nie jestem pewien. Przede wszystkim impulsy są bardzo słabe. Nie udałoby się ich wyizolować z szumu w tle przy większej niż obecnie odległości. Lecz jeżeli, zgodnie z moimi przypuszczeniami, są to słowa — musi obowiązywać jakaś określona składnia. Żadne słowo nie powtarza się dwa razy pod rząd. Pewne formy występują tylko na początku i końcu transmisji. Są też takie, które pojawiają się tylko po konkretnych słowach. Możemy przyjąć, że są to rzeczowniki i odmieniane czasowniki, następujące po przymiotnikach i przysłówkach, lub na odwrót — Hek odetchnął. — Oczywiście nie przestudiowałem wszystkich sygnałów, aczkolwiek nagrałem je dla przyszłych badań. Cały czas trwa istne bombardowanie ponad dwustu sąsiadujących ze sobą częstotliwości… — Hek poczekał, aż sens tych słów dotrze do słuchaczy. — Według mnie istnieje spore prawdopodobieństwo, że na obszarze koncentracji ciemnej materii lub tuż za nim kryje się flota statków kosmicznych.
Keith już miał zamiar przemówić, gdy zadźwięczał interkom na biurku. — Keith, tu Lianna. — Tak. Słucham?
— Myślę, że chciałbyś być przy tym obecny. Musisz wrócić na mostek. Przybył watson z wiadomością o bumerangu, który powrócił ze skrótu Rehbollo 376A.
— Już biegnę. Wezwij także Jaga, proszę. Koniec odbioru. — Lansing z uznaniem spojrzał na Heka. — Dobra robota. Sprawdź, czy dasz radę dokładniej zlokalizować źródło emisji. Uprzedzę Thora, by poprowadził Starplex wokół skupiska ciemnej materii, zwracając szczególną uwagę na emisję tachionów, poziom radiacji, płomień dysz silnikowych i wszelkie inne ślady obecności obcych pojazdów.
Keith i Rissa wpadli na mostek i natychmiast zajęli swoje stanowiska.
— Włącz odtwarzanie watsona — rozkazał.
Lianna wcisnęła przycisk i na wydzielonym fragmencie sferycznego hologramu pojawiła się filmowa projekcja, zarejestrowana na wysłanym przekaźniku. Ekran wypełnił obraz Waldahudena o srebrno szarym futrze. Wydawane przez niego powarkiwania FANTOM przekładał na angielski bezpośrednio przez implant w uchu Keitha, co oczywiście nie odpowiadało grymasom waldahudeńskiego pyska.
„Pozdrawiam»Starplex«„. — W dolnej części ekranu ukazała się nota, przedstawiająca mówcę. Był to Kayd Pelendo em-Hooth z Centrum Astrofizyki Rehbollo. — „Bumerang, wysłany do skrótu oznaczonego Rehbollo 376A, powrócił. Podejrzewam, że chcecie pozostać tam, gdzie jesteście, prowadząc dalsze badania nad skrótem, dopóki jego pojawienie się w sieci nie zostanie do końca wyjaśnione. Mimo to sądzimy, że Jag i pozostali wykażą zainteresowanie nagranym materiałem, zarejestrowanym przez bumerang tuż przed powrotem do domu. Załączyliśmy film do przekazu. Myślę, że uznacie go za… interesujący”.
— W porządku — Keith zwrócił się do Iba. — Rombus, przetwórz projekcję danych z bumeranga na nasze sferyczne halo. Pokaż nam, co takiego zobaczył.
— Służę z przyjemnością — odparł Rombus. — Trwa rozładunek. Projekcja będzie gotowa za dwie minuty czterdzieści sekund.