Выбрать главу

— A więc zamknięcie się w sobie jest mechanizmem samozachowawczym? — zagadnął Szklisty.

— To po prostu znoszenie tego, co musisz wytrzymać — odparł Keith obojętnie. — Jednak nie wiesz, skąd u ciebie takie podejście?

— Nie — odparł Lansing, lecz po chwili się zreflektował — Ale… cóż, faktycznie, chyba wiem. A przynajmniej podejrzewam, że wiem. Moi rodzice byli strasznie kłótliwi, nie umieli trzymać nerwów na wodzy. Nigdy nie mogłeś być pewien, które w danym momencie wywoła awanturę, i o co. Na ulicy, czy w domu — bez różnicy. Nie mogłeś nawet prowadzić zwykłej rozmowy, nie ryzykując, że z jakiegoś powodu jedno albo drugie eksploduje. Każdego wieczoru, gdy jedliśmy razem kolację, zawsze siedziałem cicho mając nadzieję, że choć raz obejdzie się bez nieprzyjemności, bez zrywania się od stołu, bez wrzasków, czy złośliwych docinków. — Westchnął i pokręcił głową. — Prawdę mówiąc, były inne kwestie sporne w związku moich rodziców, których nie rozumiałem jako dziecko. Zaczynali jako małżeństwo dwojga ludzi z perspektywą kariery, lecz automatyzacja rok po roku eliminowała coraz więcej zawodów, wymagających ludzkiego udziału. Było tak, zanim zdelegalizowano prawdziwą sztuczną inteligencję. Rząd kanadyjski zmienił prawa podatkowe tak, aby dochód w przypadku dwóch zarabiających w rodzinie był opodatkowany na sto dziesięć procent. Był to ruch, zmuszający wielu członków większości rodzin do rezygnacji z pracy. Ojciec zarabiał mniej niż Mama, więc to on musiał przerwać pracę. I to właśnie, jestem pewien, była główna przyczyna jego wiecznego niezadowolenia. Lecz w dzieciństwie widziałem jedynie, że moi rodzice wyładowują złość i frustrację na wszystkich dookoła, nawet na własnych dzieciach. Ślubowałem sobie nigdy tak nie postępować. Szklisty był zafascynowany.

— Zdumiewające — rzekł powoli, sens…

— W związku z czym?

— Z tobą.

— To wszystko ma.

XIII

Myśli Keitha wirowały pod czaszką jak szalone. Tak wiele odkryć, tak wiele zdarzeń… Pogrążony w rozmyślaniach bębnił przez moment palcami po pulpicie konsoli. — W porządku, przyjaciele — rzekł w końcu. — I co teraz? Wszyscy przy stanowiskach w pierwszym rzędzie obrócili się do tyłu. Dyrektor patrzył po kolei na wszystkich członków sztabu dowodzenia, zgromadzonych na mostku.

— Mamy niemalże kłopot z bogactwem tego rejonu — stwierdził otwarcie. — Pierwsza sprawa to zagadka gwiazd, przedzierających się przez skróty. Gwiazd, o których Jag mówi, że przybyły z przyszłości. Jakby nie była to wystarczająco trudna łamigłówka, natknęliśmy się w dodatku na życie — życie! — powstałe z ciemnej materii. — Keith z napięciem potoczył wzrokiem po twarzach słuchaczy. — Ustalone kombinacje sygnałów radiowych, zarejestrowanych przez Heka, dają nam szansę — niewielką, przyznaję — możliwości nawiązania pierwszego kontaktu z inteligentnymi istotami. Risso, jeszcze wczoraj taka propozycja zakrawałaby na szaleństwo, lecz przekażmy kompetencje, dotyczące badań nad ciemną materią sekcji biologii. Rissa skinieniem głowy wyraziła zgodę. Dyrektor zwrócił się teraz do Jaga.

— Z drugiej strony, gwiazdy przenikające skróty mogą przedstawiać zagrożenie dla Wspólnoty. Jeśli masz rację, Jag, że te obiekty rzeczywiście pochodzą z przyszłości, musimy się dowiedzieć, dlaczego powracają. Czy świadczy to o celowym działaniu? Jeśli tak, czy to wroga agresja? A może tylko przypadek? Olbrzymie sferyczne skupiska materii, zderzające się z portalami skrótów w przyszłości oddalonej o miliardy lat przemieszczające się w czasie i transformujące w formę gwiazd, wyrzucanych w naszej czasoprzestrzeni?

— No cóż… — szczeknął Waldahuden. — Całe skupisko nie mogłoby dokonać transferu. Najwyżej jedna z należących do niego gwiazd zdołałaby się przecisnąć przez skrót.

— Pod warunkiem — wtrącił Thor z nutą sceptycyzmu — że ten sferyczny gwiazdozbiór nie jest otoczony czymś w rodzaju supersilnej sfery Dysona — polem ochronnym wokół całego skupiska gwiazd. Wyobraźcie sobie coś takiego w zetknięciu ze skrótem za kilka miliardów lat. Osłona może ulec zniszczeniu podczas przechodzenia przez portal, a gromada zamkniętych w niej do tej pory obiektów pójdzie w rozsypkę, trafiając w przestrzeni kosmicznej do innych punktów tranzytowych.

— To absurd — odszczeknął Jag. — Wy, ludzie, staracie się zawsze przeskoczyć jeden drugiego w waszych najdzikszych fantazjach. Weźmy, na przykład, wasze religie…

— Dość! — warknął przez zęby Keith, silnie uderzając otwartą dłonią o blat konsoli. — Dość tego. Żadnych kłótni. W ten sposób daleko nie zajdziemy — spiorunował wzrokiem Waldahudena. — Jeśli nie pasuje ci hipoteza Thora, sam wymyśl lepszą. Dlaczego, według ciebie, gwiazdy powracają tu z przyszłości?

Jag zmierzył wzrokiem dyrektora, lecz tylko prawa para jego oczu była skierowana na Keitha. Druga instynktownie badała otoczenie, szukając w atawistycznym odruchu pola walki. — Nie wiem — rzekł w końcu, tłumiąc emocje.

— Żądamy odpowiedzi — naciskał Lansing. Ton jego głosu balansował na granicy wściekłości.

— Z całym szacunkiem, wybaczcie, że przerwę — rzekł Rombus. — Obraza była nie zamierzona i mam nadzieję, że nikogo dotknęła. Keith gwałtownie odwrócił się do Iba. — Więc o co chodzi? — spytał zaczepnie.

— O to, że zwróciłeś się do niewłaściwej osoby — odparł spokojnie Rombus. — Lekceważenie w żadnym wypadku nie było intencją dobrego Jaga. A jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego gwiazdy są wysyłane w przeszłość, jedyną osobą, która może udzielić ci na to odpowiedzi jest ten, kto je wysyła.

— Sugerujesz, żeby spytać o to istotę z przyszłości? — parsknął dyrektor. — To może powiesz, jak mamy to zrobić?

— Teraz jest to właściwe pytanie dla dobrego Jaga — podsumował Ib, błyskając światełkami. — Jeżeli materia z przyszłości potrafi wyjść przez skrót w przeszłości, czy możemy przesłać coś z przeszłości w przyszłość, dobry Jagu?

Waldahuden zamyślił się głęboko. W końcu rozłożył dolne ramiona.

— Jak do tej pory nie, o ile mi wiadomo. Każda z wykonanych przeze mnie symulacji komputerowych udowadniała, że obiekt wchodzący przez portal w czasie teraźniejszym zdąża do innego skrótu w teraźniejszości. Jeśli przyjmiemy, że gwiezdni intruzi są przesyłani w przeszłość celowo, nie mam pojęcia kto i w jaki sposób wykorzystuje do tego transfer skrótowy. Nie wiem, jak przenieść coś w przyszłość.

— Och, dobry Jagu — wtrącił Rombus. — Wybacz, lecz oczywiście jest na to sposób. — Ciekawe jaki — mruknął Keith.

— Kapsuła czasowa — odparł Ib. — Rozumiesz, musimy stworzyć coś trwałego, co przetrwa. Niewykluczone, że bez naszej specjalnej ingerencji przedmiot ten trafi w przyszłość z naturalnym biegiem czasu. Jag i Keith spojrzeli po sobie. Lansing zareagował pierwszy.

— Ale… przecież, zgodnie z tym co mówił Jag, gwiazdy przybyły z przyszłości odległej o miliardy lat.

— Gwoli ścisłości — dodał Waldahuden — zgodnie z moją teorią przebyły w czasie około dziesięciu miliardów lat wstecz.

Dyrektor przytaknął i z wyczekiwaniem popatrzył na Rombusa.

— Ten okres przekracza dwukrotnie przeciętny wiek każdego ze światów Wspólnoty — zaznaczył.

— To prawda — przyznał Ib — ale, racz mi wybaczyć, na przekór waszym, ludzkim wierzeniom, ani Ziemia ani żadna inna planeta nie została stworzona świadomie, a nasza kapsuła czasowa będzie efektem celowego działania.