Выбрать главу

— Dla nich to stały cykl życia. Nie traktują go jako szczególnie długi — przerwała i dodała po chwili: — Czy mógłbyś ją odwieść od tego zamiaru? Mężczyzna splótł ręce na piersi. — Myślę, że nie mam szans.

— Do diabła, Keith, ta egzekucja ma się odbyć tutaj, na pokładzie Starplex. Tutaj bezwzględnie ty decydujesz.

— W sprawach stacji, tak. Ale w tym przypadku… — Zerknął na sufit. — FANTOM, jak daleko sięgają moje upoważnienia?

— Zgodnie z Artykułami Prawodawstwa Wspólnoty jesteś zobowiązany zapoznać się ze wszystkimi rodzajami wyroków, jakie mogą być wymierzone poszczególnym członkom społeczności — oznajmił Główny Komputer. — Procedura Ibów, związana z wymaganiem kary skrócenia cyklu życiowego o odpowiednią do przewinienia ilość czasu jest wyraźnie wykluczona z paragrafu artykułów związanych z wymierzaniem okrutnych i patologicznych kar. W tym wypadku nie masz prawa interweniować. Keith splótł dłonie i spojrzał na żonę. — Przykro mi — rzekł. — Lecz jej przestępstwo jest tak niewielkie, tak znikome… — Mówiłaś, że sfałszowała jakieś dane?

— Tak. Kiedy była studentką. To idiotyzm zrobić coś takiego już jako absolwent, ale…

— Wiesz jak Ibowie podchodzą do marnotrawienia czasu, Risso. Jak podejrzewam, inni opierali się później na jej wynikach, racja? — Tak, ale…

— Posłuchaj. Ibowie pochodzą z planety okrytej grubą warstwą chmur. Z powierzchni nie widać ani jej satelitów ani gwiazd, a słońce jest tylko jaśniejszą plamką na tle wiecznie zachmurzonego nieba. Pomimo to przez mozolne badanie przypływów i odpływów w tych płaskich kałużach, które zwą oceanami udowodnili obecność księżyców. Co więcej, wydedukowali nawet istnienie innych gwiazd i planet, a to wszystko zanim którykolwiek z nich wzniósł się ponad atmosferę. Idę o zakład, że to, czego dokonali za pomocą czystego rozumowania, byłoby dla ludzi niemożliwością. Tylko z powodu długiego okresu życia byli w stanie osiągnąć tak wiele. Krócej żyjąca rasa na planecie o podobnych warunkach prawdopodobnie nigdy by się nie domyśliła, że na zewnątrz istnieje coś takiego jak Wszechświat. Lecz aby osiągnąć decydujące rezultaty, musieli ufać sobie nawzajem, porównując wyniki i obserwacje. Gdyby ktoś manipulował danymi, wszystko straciłoby sens.

— Ale najprawdopodobniej nikt nawet nie zwrócił uwagi na jej późniejsze dokonania. Do tego… ja jej potrzebuję. Jest niezastąpionym członkiem mojego personelu. Jest też… moją przyjaciółką. Keith znów skrzyżował ręce na piersi. — Co chciałabyś, żebym zrobił?

— Porozmawiaj z nią — rzekła kobieta błagalnie. — Wytłumacz jej, że wcale nie musi podlegać tak okrutnej karze. Mężczyzna podrapał się ucho. — W porządku — rzekł w końcu. — Spróbuję. Rissa promieniała. — Dziękuję ci! Jestem pewna, że Drezynka powinna być. Zaćwierkał interkom.

— Coloroso do Lansinga — oznajmił kobiecy głos. Franka Coloroso pełniła funkcję oficera składu delta w sekcji OpW. Lansing podniósł głowę. — Odbiór. Tu Keith. O co chodzi, Franko?

— Przybył watson, przywożąc z Tau Ceti raport, który według mnie powinieneś zobaczyć. Nie są to wiadomości z ostatniej chwili, że tak powiem. Dotarły przez hiperprzestrzenne radio z układu Słonecznego do Tau Ceti szesnaście dni temu. Kiedy tylko Wielka Centrala przechwyciła transmisję, natychmiast przekazała ją nam. — Dziękuję. Rzuć to, z łaski swojej, na mój ścienny monitor — Rozkaz. Koniec odbioru. Lansingowie odwrócili się w stronę ekranu.

Najpierw ujrzeli przekaz dziennika Ogólnoświatowej Stacji BBC, odczytywane przez szpakowatego Hindusa z Indu Wschodnich.

„Wzrasta atmosfera napięcia pomiędzy rządami dwóch społeczności, należących do Wspólnoty Zjednoczonych Planet. Po jednej stronie Unia Zjednoczonych Narodów Układu Słonecznego, Epsilon Indii i Tau Ceti, po drugiej ich antagoniści z Królewskiej Rady Rehbollo. Sytuacja staje się groźna, zwłaszcza, że nastroje podminowało dzisiejsze poświadczenie zamknięcia trzech następnych ambasad Rehbollo na Ziemi: w Nowym Jorku, Paryżu i Pekinie. Doliczając jeszcze cztery placówki, zamknięte w zeszłym tygodniu, tylko ambasady w Ottawie i Brukseli pozostały czynne, jedyne w Układzie Słonecznym. Personel zamkniętych dziś konsulatów ewakuował się już na waldahudeńskich statkach przez skrót Tau Ceti.”

Teraz obiektyw kamery przeskoczył na kadr potężnego, topornego pyska Waldahudena. Identyfikator u dołu ekranu głosił, że jest to Główny Pełnomocnik Daht Lasko em-Wooth. Obcy mówił po angielsku, bez pomocy translatora — nadzwyczajny wyczyn jak na członka jego rasy.

„Z wielkim żalem oznajmiam, że konieczność natury ekonomicznej zmusiła nas do tego posunięcia. Jak wam wiadomo, indywidualna ekonomia wszystkich ras Wspólnoty znalazła się w ślepym zaułku, zdystansowana przez niekontrolowany rozwój międzyplanetarnej komercji. Redukcja liczby naszych ambasad na Ziemi jest w tej sytuacji po prostu wymogiem chwili.”

W następnym kadrze pojawiła się Afrykanka: energiczna, ciemnoskóra kobieta w średnim wieku, przedstawiona jako Rita Negesh, ekspert od stosunków ziemsko-waldahudeńskich, Wydziału Nauk Politycznych.

„Nie dajcie się zrobić w konia. Osobiście nie wierzę w ani jedno słowo. A tak na marginesie — myślicie, że dlaczego Rehbollo odwołuje także swoich wszystkich ambasadorów?

— Sądzi pani, że jest to preludium do…” — niewidoczny rozmówca zawiesił głos. Negesh z dezaprobatą rozłożyła ręce.

„Popatrz tylko. Odkąd wyruszyliśmy na podbój kosmosu, optymiści twierdzili, że Wszechświat, tak wielki i bogaty, zapewni pokojowe współżycie wszystkim zamieszkałym planetom. Lecz sieć skrótów postawiła wszystko na głowie. Dała nam kontakt z obcymi rasami przed czasem. Nie byliśmy na to przygotowani. — I co dal ej? — zapytał reporter.

— Co dalej… — powtórzyła z namysłem Negesh. — Jeżeli damy się sprowokować do… do jakiegoś incydentu, unikniemy sankcji ekonomicznych. A może właśnie powinniśmy dążyć do obopólnego porozumienia. To takie proste, chociażby po to, żeby nie szarpać sobie nerwów.” Następnie ukazał się hologram okolic Lakę Louis. Keith westchnął głęboko i znacząco zerknął na żonę.

— Incydent… — powtórzył z ironią. — Taak… Ale za stare z nas wygi, by dać sobą manipulować… Rissa dłuższy czas przyglądała mu się bez słowa.

— Nie sądzę, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie… — rzekła, nieco zbita z tropu. — Myślę, że jesteśmy pod ostrzałem. Na pierwszej linii frontu…

XIV

Keith uwielbiał wjeżdżać windą do śluz cumowniczych. Kabina zatrzymywała się na trzydziestym pierwszym pokładzie, tuż nad dziesięciopoziomową strukturą centralnego dysku. Był to wstęp do spiralnej jazdy którąś z czterech podwodnych tras wokół osi sztucznego oceanu. Ściany poszczególnych poziomów stawały się przezroczyste, w miarę jak kabina windy mijała poszczególne piętra, pasażerowie mogli więc obserwować rozległe, wypełnione wodą przestrzenie.

Keith napawał się widokiem śladu trzech delfinów, przecinających wodę falistą linią tuż pod samą powierzchnią. Półtorametrowe fale stanowiły normę dla zwolenników życia pod powierzchnią. Delfiny wybrały taką opcję, lepszą niż całkowicie spokojne morze. Promień oceanicznego kręgu wynosił dziewięćdziesiąt pięć metrów. Keith czuł się wprost przytłoczony taką ilością wody, zgromadzoną w jednym miejscu. Pułap okrywała holograficzna projekcja ziemskiego nieba; śnieżne zwały chmur sunące na tle subtelnego błękitu w odcieniu, który zawsze budził w sercu Keitha dreszcz wzruszenia. Kabina windy osiągnęła wreszcie powierzchnię oceanu i pomknęła jednym z bocznych torów sektora inżynieryjnego. Po dotarciu na krawędź zewnętrzną, okrążyła dziewięć niższych poziomów dokowych. Lansing wysiadł. Zaledwie parę kroków dzieliło go od wejścia do śluzy dziewiątej. Pierwszą osobą, którą zauważył po przekroczeniu progu, był Hek, główny specjalista od przekazów symbolicznych i szyfrowych oraz towarzyszący mu szczupły mężczyzna, szef departamentu nauk ścisłych, Azmi Shahinshah inaczej Shanu. Pomiędzy nimi spoczywał na podwyższeniu czarny sześcian o co najmniej metrowych krawędziach. Keith podszedł bliżej. — Dzień dobry panu — przywitał go krótko Azmi.