Bardzo dziwne, pomyślała Gant. Gdyby to ona dowodziła siłami przeciwnika, przeczesałaby każde piętro w poszukiwaniu prezydenta i zadbała o zablokowanie schodów.
Najwyraźniej 7. Szwadron działał inaczej.
Cała grupa szybko weszła wyżej – na poziom 2, poziom niższego hangaru.
Hangar ten, nietknięty – przynajmniej na razie – był niemal identyczny jak hangar piętro wyżej, lecz stacjonowały tu bardziej zwyczajne samoloty. Na poziomie 1 trzymano dwa bombowce Stealth i SR-71 Blackbird, a tutaj tylko dwa boeingi AWACS.
Ale właśnie takie maszyny były potrzebne Gant.
Dwie minuty później siedziała w dolnej ładowni jednego z samolotów i odkręcała znajdującą się w podłodze ciężką ołowianą płytę.
Kiedy ją zdjęła, we wnętrzu ukazała się plątanina kabli i elektronicznych części, pośrodku których przymocowano jaskrawo-pomarańczowe urządzenie wielkości pudełka na buty. Wyglądało na zrobione z bardzo wytrzymałego materiału.
– Co to jest? – spytała Juliet Janson. Zamiast Gant odpowiedział jej prezydent.
– Rejestrator danych lotu. Czarna skrzynka.
– Nie wygląda bardzo czarno – stwierdził kwaśno Wycior Hagerty.
– Nigdy nie są czarne – odparła Gant, wyjmując pudełko z przytrzymujących je uchwytów. – To tylko nazwa. Niemal zawsze są jaskrawo-pomarańczowe, aby łatwiej było je znaleźć we wraku. Choć prawdę mówiąc, znajduje sieje w inny sposób…
– Właśnie… – mruknął prezydent.
– Co jest? – zaniepokoił się Hagerty. – Co się stało?
– Zastanawiał się pan kiedyś, dlaczego po katastrofie samolotowej tak szybko udaje się odnaleźć czarną skrzynkę? – spytała go Gant. – Kiedy maszyna spada, jej szczątki rozpryskują się na dużą odległość, a mimo to czarną skrzynkę odnajdują bardzo szybko… zwykle w kilka godzin.
– Jak?
– Jest to możliwe dlatego, że każda czarna skrzynka ma w środku zasilany baterią transponder. Wysyła on silny sygnał mikrofalowy, przekazujący ekipom ratowniczym informację o swojej pozycji.
– I co pani zamierza z tym zrobić? – spytał Hagerty.
– Matka! – krzyknęła Gant przez otwartą klapę nad sobą.
– Tak? – doleciał gdzieś z oddali głos Newman.
– Znalazłaś sygnał?
– Będę go miała za dwie sekundy! Gant popatrzyła spod oka na Hagerty’ego.
– Chcę spróbować sfingować sygnał emitowany przez serce prezydenta.
Matka siedziała przed komputerem w głównej kabinie AWACS-a.
Ekran monitora ukazywał mikrofalowy sygnał, docierający do Strefy 7 z satelity, poruszającego się po bardzo niskiej orbicie. Był to ten sam obraz, który Mózgowiec wywołał na początku zamieszania w zniszczonym teraz boeingu – o sekwencji odbicia długości 25 sekund.
Gant wyszła z ładowni z pomarańczowym pudełkiem w ręku. W gniazdo z jego boku wsadziła wtyczkę, łącząc urządzenie z komputerem Matki. Na małym podświetlanym ekraniku u góry czarnej skrzynki natychmiast pojawił się zygzakowaty rysunek.
– Widzisz sygnał poszukiwawczy? – zwróciła się Gant do Matki, pokazując najwyższy „szpic”. – Chcę, żebyś ustawiła jego częstotliwość na czarnej skrzynce jako „znalezione”.
Kiedy inspektorzy, badający przyczyny katastrofy samolotu, szukają czarnej skrzynki, używają radioprzekaźnika, wysyłającego mikrofalowy sygnał o częstotliwości określanej jako „znalezione”. Gdy transponder odkryje ten sygnał, wysyła odpowiedź i ujawnia przy tym miejsce, w którym skrzynka się znajduje.
– Chwileczkę… – odpowiedziała Matka -…gotowe.
– Doskonale – odparła Gant. – Teraz tę odbitą częstotliwość – szpic w dół – ustaw jako sygnał zwrotny.
– Już się robi.
– Czy sygnał będzie wystarczająco silny, aby dotrzeć do satelity? – spytał prezydent.
– Sądzę, że tak. Sygnałów mikrofalowych używano do rozmów z Armstrongiem na Księżycu, a SETI stosuje je do przesyłania komunikatów jeszcze dalej w kosmos. – Gant uśmiechnęła się. – To nie siła sygnału o tym decyduje, ale jego jakość.
– Gotowe! – zameldowała Matka. – No więc, Nieustraszony Wodzu, co udało mi się stworzyć?
– Jeżeli się nie pomyliłaś, to po uaktywnieniu transpondera w czarnej skrzynce będziemy naśladować sygnał nadawany przez serce prezydenta.
– I co teraz? – spytał prezydent.
– No właśnie – złośliwie wtrącił Hagerty. – Włączamy?
– Nie. Jeżeli to zrobimy, satelita zacznie odbierać dwa identyczne sygnały, co może spowodować zdetonowanie bomb. Tego nie wolno nam ryzykować. Na razie wykonaliśmy jedynie pracę wstępną – teraz czas na trudniejszą część. Musimy zastąpić prezydencki sygnał tym z czarnej skrzynki.
– A jak tego dokonamy? – spytał Hagerty. – Proszę mi tylko nie mówić, że przeprowadzi pani scyzorykiem operację na otwartym sercu prezydenta Stanów Zjednoczonych.
– Nie jestem McGyverem. Według mnie wygląda to następująco: Cezar Russell jakimś sposobem umieścił przekaźnik w sercu prezydenta…
– Zgadza się. Zrobił to podczas operacji, którą miałem kilka lat temu.
– …ale moim zdaniem włączył go dopiero dzisiaj. Inaczej skanery Białego Domu natychmiast stwierdziłyby obecność nieautoryzowanego sygnału.
– Czyli… – ponaglił ją Hagerty.
– Czyli Cezar Russell ma gdzieś w tej bazie urządzenie, które aktywuje i dezaktywuje przekaźnik w sercu prezydenta. Myślę, że znajduje się ono – prawdopodobnie jest to niewielki aparacik z klawiszem do włączania i wyłączania – w tym samym pomieszczeniu co Cezar.
– Oczywiście! – zawołał prezydent, przypominając sobie małe urządzenie, które Russell włączył na samym początku „wyścigu”. – Miał je, kiedy pokazał się w telewizji na początku tego zamieszania. Jest czerwone, mieści się w dłoni i ma krótką czarną antenkę.
– No to wspaniale – stwierdziła Gant. – Pozostaje nam tylko znaleźć centrum dowodzenia. – Odwróciła się do Juliet. – Twoi ludzie sprawdzali to miejsce. Masz jakiś pomysł?
– Główny hangar – odparła Juliet. – Budynek z widokiem na hangar. Na górze ma w pełni wyposażoną centralę dowodzenia.
– No to idziemy tam. Plan jest prosty: najpierw zajmujemy centralę dowodzenia Cezara Russella, a później – między sygnałami poszukiwawczymi, wysyłanymi z satelity, użyjemy urządzenia Russella do wyłączenia przekaźnika w sercu prezydenta i zaraz potem włączymy czarną skrzynkę. – Gant popatrzyła na prezydenta z chytrym uśmieszkiem. – Jak mówiłam, to proste.
Pięciu pozostałych przy życiu członków oddziału Charlie posuwało się szybko niskim betonowym tunelem. Biegli zgięci wpół, a obok nich truchtał Kevin, który z powodu wzrostu nie musiał się schylać.
Oddział Charlie właśnie wrócił znad jeziora Powell – po zabiciu Bothy, przejęciu Kevina i stwierdzeniu utonięcia Schofielda.
Posadzili swoje penetratory na zewnątrz bazy i wchodzili teraz do niej przez wejście, łączące główny kompleks z jednym z zewnętrznych hangarów – znane jako „górne drzwi”.
Tunel, zaczynający się za „górnymi drzwiami”, kończył się w szybie windy osobowej z trzydziestocentymetrowej grubości tytanowymi drzwiczkami.
Oddział Charlie dotarł do srebrnej przegrody.
Pyton Willis wcisnął na klawiaturze w ścianie kod. Było to szczególne wejście – jeżeli znało się ten kod, można było otworzyć drzwi w każdej chwili – nawet przy pełnym zamknięciu bazy.
Grube drzwi otworzyły się…
…i Pyton zamarł.
Tuż pod stopami miał dach kabiny windy.
Na dachu stał Kobra Carney i czterech komandosów oddziału Echo.
Druga połowa oddziału Echo – Pyton widział ich przez otwartą klapę w dachu kabiny – była w windzie.