Выбрать главу

– Kapitanie – powiedział prezydent z kamienną twarzą. – Jak mówiłem dziś rano, czasami muszę podejmować trudne decyzje i właśnie zamierzam taką podjąć. Jeżeli pułkownik Hagerty jeszcze żyje, będzie musiał sam o siebie zadbać. Nie możemy tracić czasu na szukanie go. Gra się toczy o znacznie większą stawkę. Znacznie większą. Musimy odzyskać chłopca.

Zjechali miniwindą piętro niżej – na poziom 2 – i ruszyli hangarem. Towarzyszył im wciąż oszołomiony Nicholas Tate.

Na szczęście nie było tu niedźwiedzi.

Wbiegli na schody pożarowe i popędzili w dół, prowadzeni jedynie światłem pochodni Schofielda. Ponieważ przybywali prosto z walki na centralnej platformie, nie mieli broni ani latarek, niczego.

Szybko znaleźli się na dole schodów, pod drzwiami prowadzącymi na poziom 6.

Schofield ostrożnie je otworzył.

Peron kolei X był zupełnie ciemny.

Żadnego dźwięku, ani śladu życia.

Schofield ostrożnie ruszył w kierunku peronu. Wszędzie leżały ciemne kształty – ciała po trzech wcześniejszych strzelaninach i po eksplozji granatu RDX Elvisa.

Schofield i Matka podbiegli prosto do trupów żołnierzy oddziału Bravo, wzięli sobie po karabinku P-90 i zabrali kilka pistoletów. Przy jednych ze zwłok Schofield znalazł apteczkę z czterema sterylnymi strzykawkami.

Doskonale.

Rzucił prezydentowi pistolet, wolał jednak nie dawać żadnej broni rozkojarzonemu Tate’owi.

– Tędy – powiedział.

Pobiegli wzdłuż peronu, do pociągu stojącego na północnym torze, skierowanego w stronę tunelu prowadzącego do Strefy 8.

Na górze, w hangarze, Book II wyciągał Juliet Janson z opuszczonej trzy metry poniżej poziomu hangaru platformy centralnej. Miał na twarzy maskę ER.G-6.

W powietrzu unosiła się resztka drobnej mgiełki, pozostałość po sinowirusie.

Juliet zobaczyła ich w chwili, gdy wyszła z wielkiego dołu – Seth Grimshaw i Goliat znikali właśnie w windzie osobowej. Grimshaw trzymał w ręku Piłkę.

– Tam! – zawołała. – Idą do wyjścia w szybie! Harper zdradził Grimshawowi kod!

– A ty go znasz?

– Jasne! Przecież byłam przy tym, kiedy mu go przekazywał. Chodź!

Libby Gant musiała radzić sobie sama.

Stała w ciemnym korytarzu w budynku dowodzenia – u podstawy schodów, czujna jak żbik.

W hangarze rozprzestrzeniał się sinowirus, a ona nie miała maski przeciwgazowej.

Spokojnie, pomyślała. W takim miejscu jak to z pewnością mają gdzieś…

W szafce pod schodami znalazła kombinezony przeciwskażeniowe. Wielkie, żółte, baloniaste stroje typu Chemturion – z wielkimi plastikowymi hełmami i aparatami oddechowymi o zamkniętym obiegu.

W tej samej szafce znalazła również masywną latarkę. Bardzo przydatna rzecz.

Natychmiast wślizgnęła się w chemturiona, zaciągnęła zamek i włączyła aparat oddechowy. Kombinezon natychmiast się napompował i zaczęła słyszeć własny oddech. Brzmiał jak charkot Dartha Vadera.

Zabezpieczona przed wirusem, zajęła się następnym problemem.

Przyszła tu, by znaleźć urządzenie włączające i wyłączające przekaźnik w sercu prezydenta, aby można było następnie – wykorzystując czarną skrzynkę z AWACS-a – zacząć nadawać fałszywy sygnał.

Czarna skrzynka…

O ile było jej wiadomo, leżała w dalszym ciągu na podłodze głównego hangaru, tam, gdzie ją kopnęła z mini windy.

Postanowiła najpierw poszukać jednostki włączająco-wyłączającej. Potem pójdzie po czarną skrzynkę.

Przyświecając sobie zdobytą właśnie latarką, weszła po schodach i dotarła do centrali dowodzenia.

Drzwi do niej nie były zamknięte.

Pchnęła je powoli.

Pomieszczenie wyglądało, jakby rozegrała się tu bitwa.

Ściany były podziurawione pociskami. Wychodzące na hangar skośne okna były spękane albo wybite. Kilka monitorów komputerowych miało pośrodku ekranów okrągłe dziury, ale pozostałe też były ślepe – bo pozbawione prądu.

Poruszając się niezdarnie w ograniczającym ruchy kombinezonie, Gant weszła do środka i przeszła nad dwoma martwymi komandosami 7. Szwadronu. Nie było przy nich broni – prawdopodobnie zabrali ją więźniowie, którzy wtargnęli do budynku.

Rozejrzała się wokół.

Po chwili je dostrzegła.

Urządzenie włączające przekaźnik leżało na jednym z monitorów i wyglądało dokładnie tak, jak opisał je prezydent: małe, mieszczące się w dłoni czerwone pudełeczko z krótką czarną anteną.

Jednostka włączająco-wyłączająca.

Gant wzięła aparat do ręki. Wyglądał jak mały telefon komórkowy.

Miał dwa klawisze. Pod jednym naklejono kawałek plastra, na którym napisano „1”, pod drugim: „2”.

Gant zmarszczyła czoło.

Dlaczego Cezar…

Odsunęła tę myśl, wsunęła urządzenie do kieszeni i wyjrzała na hangar, by sprawdzić, czy gdzieś w pobliżu nie widać czarnej skrzynki.

W ogromnym hangarze wciąż unosiła się mgiełka sinowirusa.

Jeśli nie liczyć płomieni leżących na betonie pochodni, nic się nie poruszało.

Gant zobaczyła leżące wszędzie ciała zabitych, szczątki Marine One, rozwalonego karalucha, zniszczony helikopter i rozbitą barykadę ze skrzynek i pudeł, za którą ukrywali się ludzie z oddziału Bravo.

Jej latarka była bardzo mocna, więc po chwili wydobyła z ciemności jasno-pomarańczowy kontur czarnej skrzynki.

Doskonale… – pomyślała.

Stwierdziła, że czas iść po skrzynkę, ale nagle jej uwagę zwrócił bladobłękitny poblask.

Zatrzymała się w pół ruchu. Wyglądało na to, że nie wszystkie monitory zostały unieruchomione.

Jarzył się jeden ekran – zasłonięty kawałem tynku zwisającym ze ściany.

Gant zmarszczyła czoło.

Zasilanie kompleksu zostało wyłączone, co oznaczało, że ten system pracował w niezależnym obiegu. I oznaczało to, że musiał być bardzo ważny…

Odsunęła tynk. Na ekranie widniał tekst:

PROTOKÓŁ ZAMKNIĘCIA OS(OOD)7-A HISTORIA SYSTEMU ZABEZPIECZAJĄCEGO 7-3468201103

CZAS KLUCZOWE DZIAŁANIE ODPOWIEDŹ SYSTEMU 06.58 AUTORYZOWANE WPROWADZENIE KODU URUCHOMIENIE PROTOKOŁU ZAMKNIĘCIA INICJUJĄCEGO 08.01 AUTORYZOWANE WPROWADZENIE KODU KONTYNUACJA PROTOKOŁU ZAMKNIĘCIA PRZEDŁUŻAJĄCEGO ZAMKNIĘCIE 09.00 AUTORYZOWANE WPROWADZENIE KODU KONTYNUACJA PROTOKOŁU ZAMKNIĘCIA PRZEDŁUŻAJĄCEGO ZAMKNIĘCIE 10.05 BRAK WPROWADZENIA AUTORYZOWANEGO UZBROJENIE MECHANIZMU KODU SAMONISZCZACEGO KOMPLEKS UWAGA

AKTYWACJA PROTOKOŁU AWARYJKEGO:

JEŻELI DO 11.05 NIE WPISZESZ AUTORYZOWANEGO KODU PRZEDŁUŻAJĄCEGO ZAMKNIĘCIE ALBO KODU KOŃCZĄCEGO ZAMKNIĘCIE, AKTYWOWANA ZOSTANIE SEKWENCJA SAMONISZCZENIA KOMPLEKSU.

CZAS TRWANIA SEKWENCJI SAMONISZCZENIA: 10 MINUT

Oczy Gant rozszerzyły się.

Sekwencja samoniszczenia kompleksu…

Nic dziwnego, że akurat ten system pracował na niezależnym zasilaniu.

Z jakiegoś powodu – prawdopodobnie z powodu wtargnięcia do kompleksu zbiegłych więźniów – ludzie Cezara Russella nie wpisali w czasie „okienka” o godzinie 10.00 odpowiedniego kodu.

Tak więc – jeżeli nikt nie wpisze do godziny 11.05 właściwego kodu – zacznie się procedura samozniszczenia Strefy 7 – dziesięciominutowe przygotowanie do eksplozji zakopanej pod bazą głowicy termojądrowej o mocy stu megaton.

– Matko Boska… – jęknęła Gant.

Popatrzyła na zegarek. Była godzina 10.15.

Odwróciła się, by wyjść…

…i w tym samym momencie o jej plecy załomotała żelazna rura.

Natychmiast straciła przytomność i padła na podłogę.

Nie miała nawet okazji spojrzeć na napastnika.

Nie poczuła, jak zarzuca ją sobie na plecy.

Nie poczuła, że wynosi ją z centrali dowodzenia.

Pociąg X pędził z łoskotem tunelem, z każdą sekundą zbliżając się do Strefy 8.