Выбрать главу

– Tak – mruknął Westover. – Powiedz mi, Holly, czy wprowadziłabyś jakieś zmiany w wydziale?

– Niewielkie. Zauważyłam, że wśród trzydziestu sześciu funkcjonariuszy jest tylko pięć kobiet, łącznie ze mną. Chciałabym nieco zmienić te proporcje, przyjmując odpowiednio wykwalifikowane policjantki.

– Sugerujesz faworyzowanie grup dyskryminowanych? – zapytał Frank Hessian.

– Nie. Zawsze stawiałabym na osobę najlepszą, ale z dwojga kandydatów o jednakowych kwalifikacjach wybrałabym kobietę, mając na celu zmianę proporcji płci w wydziale.

Wszyscy przez chwilę rozważali jej słowa i nikt nie zgłosił zastrzeżeń.

– Czy są jeszcze jakieś pytania? – rzekł Westover.

– W jakich okolicznościach zwolniłabyś funkcjonariusza? – odezwał się Howard Goldman.

– Gdyby prowadził działalność przestępczą, brutalnie traktował podejrzanych, utrzymywał kontakty z przestępcami, stosował przemoc w rodzinie, nadużywał władzy albo, oczywiście, był niekompetentny.

– Czy wahałabyś się przed aresztowaniem policjanta, który popełnił przestępstwo?

– Nigdy. Uważam, że policjanci są szczególnie zobowiązani do przestrzegania prawa.

Głos zabrał Frank Hessian.

– Czy miałabyś coś przeciwko związkowi zawodowemu w swoim wydziale?

– Nie, ale zrobiłabym wszystko, co możliwe, żeby zakładanie związku nie było konieczne. Jeśli funkcjonariusze są przyzwoicie wynagradzani i sprawiedliwie traktowani, a u nas tak jest, nie myślą o zakładaniu związku. Generalnie wolałabym mieć do czynienia z poszczególnymi osobami niż ze związkiem, zwłaszcza w tak nielicznym wydziale jak nasz.

Zapadła cisza, przerwana po chwili przez Irmę Taggert.

– Czy osobista postawa oficera policji powinna być bez zarzutu? – spytała radna.

W głowie Holly zadźwięczał dzwonek alarmowy.

– To oczywiste. – Taggert chciała coś dodać, ale Holly mówiła dalej: – Zdaję sobie sprawę, że trudno zdefiniować naganne zachowanie. Ja przyjęłabym kryteria, o których wspomniałam, odpowiadając na pytanie Howarda.

– Uważasz zatem, że dopuszczalne jest publiczne zadawanie się oficera policji z osobą płci przeciwnej – nie ustępowała radna.

Holly ściągnęła brwi.

– Czy jest tutaj słownik? – zapytała.

Ted Michaels podszedł do etażerki i podał Holly opasły tom.

Odszukała słowo i odczytała definicję.

– Zadawać się: zawierać znajomość, dotrzymywać towarzystwa, przestawać. – Popatrzyła na Taggert. – Tak, myślę, że nie ma w tym nic niestosownego.

– Niezupełnie o to mi chodziło.

– A dokładnie o co, Irmo? I proszę bez ogródek. – Holly uśmiechnęła się nieznacznie.

– Chciałam powiedzieć, że doszło naszej… mojej wiedzy, że ty, kobieta niezamężna, mieszkasz z mężczyzną.

– Mieszkam z psem, który wabi się Daisy.

– Być może, ale spędzasz noce w domu tego mężczyzny.

– Chwileczkę, Irmo… – zaczął Charlie Peterson.

– W porządku, Charlie – przerwała mu Holly. – Jestem dorosłą kobietą i kieruję się zasadami wpojonymi mi przez dobrych rodziców i kościół baptystów. Jeśli więc nie zamierzacie zarzucić mi złego prowadzenia się, nie mam nic więcej do powiedzenia na ten temat.

Taggert już otworzyła usta, ale Charlie Peterson uprzedził ją.

– Irmo – powiedział – twoje komentarze są niestosowne i nie mają związku ze sprawą. Jeśli nie masz innych pytań, czas, żebyś zamilkła.

Taggert zacisnęła zęby i poczerwieniała.

Głos zabrał John Westover.

– Holly, czy zdajesz sobie sprawę, że lądowanie samolotem na plaży jest niezgodne z zarządzeniem miejskim?

– Jestem tego świadoma, John. Myślę, że nawiązujesz do incydentu, który wydarzył się w niedzielne popołudnie.

– Zgadza się.

– Lądowanie miało miejsce około mili poza granicami miasta. Leciałam z przyjacielem na niewielkiej wysokości, kiedy zauważyłam coś, co wyglądało na włamanie. Wylądowaliśmy na plaży i spłoszyliśmy włamywacza, który uciekł białym pikapem. Po starcie wypatrywaliśmy tego pojazdu z powietrza. Okazało się jednak, że w mieście jest dużo białych pikapów, i poszukiwania nie zostały uwieńczone sukcesem.

– Rozumiem – powiedział Westover. – Przepraszam, to nie była zamierzona krytyka.

– Dziękuję, John. Muszę powiedzieć, że poszukiwania z powietrza wywarły na mnie duże wrażenie. Może warto byłoby rozważyć zakup samolotu dla policji, o ile miasto stać na taki wydatek.

– Interesujący pomysł – przyznał Charlie Peterson. – Mam pytanie, Holly. Co myślisz o Orchid Beach i o tutejszej policji?

– Orchid Beach jest to wspaniałe miejsce, a policja jest wyjątkowo dobrze zorganizowana i wyszkolona. Bardzo mi zależy na pracy na stanowisku komendanta i mam nadzieję, że pozytywnie rozpatrzycie moje podanie.

– Dziękujemy ci, Holly – powiedział Westover. – Wkrótce podejmiemy decyzję i powiadomimy cię o wyniku.

– Dziękuję, John. Dziękuję wszystkim.

Holly wyszła na korytarz. Serce jej waliło i zaczęła się pocić.

35

Godzinę później Holly zobaczyła, że John Westover i Charlie Peterson wchodzą do pokoju odpraw. Podjęli decyzję, pomyślała.

Zatrzymali się parę metrów od drzwi jej biura, zamienili parę słów, a potem się rozdzielili.

John Westover poszedł w stronę biura Hurda Wallace’a, Charlie Peterson zaś skręcił do jej drzwi. Niedobrze westchnęła w duchu, przewodniczący rady poszedł do Hurda. Cóż, trudno, uznała, zapraszając Charliego do środka.

– Holly, ostatnią godzinę spędziliśmy na rozpatrywaniu podań, porównywaniu kwalifikacji i rozmowie o kandydatach – zaczął Peterson. – Na placu boju zostałaś ty i Hurd Wallace. John poszedł do Hurda, żeby mu powiedzieć, jaką podjęliśmy decyzję.

Holly wstrzymała oddech. Postanowiła już, że prędzej się zwolni, niż będzie pracować dla Wallace’a, ale nie zastanowiła się, co wtedy ze sobą pocznie. Może pójdzie do szkoły prawniczej.

– Dyskusja była… burzliwa – ciągnął Charlie. – Duży wpływ na naszą decyzję miało zdanie Teda Michaelsa, a głos Franka Hessiana przeważył szalę. Myślę, że największe znaczenie miała dla niego pozytywna opinia Cheta Marleya.

Holly głośno wypuściła powietrze.

– Dostałaś tę robotę, i to na twoich warunkach. Damy ci podwyżkę o dwadzieścia procent i będziesz miała takie samo ubezpieczenie i składkę emerytalną jak Chet Marley. Przedłożymy ci do podpisu prawie identyczny kontrakt, jedynie ze zmienioną stawką wynagrodzenia.

– Dziękuję, Charlie. – Holly odetchnęła głęboko, próbując uspokoić walące serce. – Jestem bardzo wdzięczna za okazane mi zaufanie.

– Nie jednomyślne, niestety. Pewnie się domyślasz, że Irma Taggert głosowała przeciwko tobie. John Westover również opowiedział się za Hurdem, choć przyznał, że wywarłaś na nim bardzo korzystne wrażenie. Razem z Johnem doszliśmy do wniosku, że będzie najlepiej, jeśli to on powiadomi Hurda o naszej decyzji.

– Rozumiem.

– Jeszcze jedno. Wprawdzie kontrakt upoważnia cię do zatrudniania i zwalniania pracowników, ale jednogłośnie przeszedł wniosek, że oferta będzie wiążąca pod jednym warunkiem: zaakceptujesz Hurda Wallace’a jako swojego zastępcę i otrzyma on taki sam kontrakt jak twój obecny.

– Czy John powie o tym Hurdowi?

– Tak.

– Wolałabym zrobić to sama, bo godzę się na ten warunek.

– Cieszę się. Wszyscy uważamy, że Hurd jest porządnym facetem, choć czasami trochę… hmmm… trudnym do rozszyfrowania.

– Radziliśmy sobie do tej pory i jestem pewna, że to się nie zmieni.

Peterson wstał.

– Moje gratulacje. Jeszcze dziś kontrakt będzie gotowy. – Uścisnęli sobie ręce i Peterson wyszedł.

Holly zobaczyła, że John Westover już czeka na niego. Poszła więc do biura Hurda Wallace’a.

Wallace popatrzył na nią ze zwykłym brakiem wyrazu. Zastanowiła się, czy przypadkiem nie urodził się z niedowładem jakiegoś mięśnia twarzy.

– Domyślam się, że John Westover przekazał ci decyzję rady.