Выбрать главу

– Przesłałem mu ostrzeżenie, że okręty greckie zamierzają zniszczyć most między Azją a Europą.

– To prawda – rzekł Artakserkses. I tym razem odpowiedź była jednocześnie prawdziwa i nieprawdziwa, a także typowa dla chytrego Greka. Temistokles chcąc, żeby Grecy nie ustępowali i pokonali Persów, skłonił Kserksesa do zaatakowania ich; w ten sposób zmusił Greków do walki o życie – co uczynili. Po czym Fenicjanie zdezerterowali i Grecy wygrali bitwę, a raczej ściśle mówiąc, Persowie ją przegrali. Stanowiło to dla Greków taką samą niespodziankę jak dla Persów. Ostrzeżenie, że most przez Hellespont ma ulec zniszczeniu, okazało się mistrzowskim posunięciem Temistoklesa. Chciał, żeby Kserkses opuścił Europę. Jak powiedział swoim przyjaciołom tu, w Atenach: „Bez względu na sytuację nie zniszczcie mostu. Jeśli nie damy Kserksesowi wrócić do Persji, będziemy mieli w Grecji wolno puszczonego lwa. Odetnijmy odwrót Wielkiemu Królowi, a wyjdzie spod złotego parasola z mieczem w dłoni i najpotężniejszą armią świata za sobą.”

W ten sposób Temistokles potrafił przysłużyć się zarówno Grekom, jak i Persom. Ale ponieważ wdzięczność to rzecz Grekom obca, Temistokles został skazany na wygnanie. Później, kiedy Pauzaniasz próbował zainteresować go planem podboju Grecji, odmówił udziału w zmowie. Można by powiedzieć, że postąpił nie po grecku. A może nie ufał Pauzaniaszowi. Niestety, wieloznaczne listy Temistoklesa do Pauzaniasza ujawniono na rozprawie przeciw temu ostatniemu i Ateńczycy wezwali Temistoklesa do powrotu; chcieli go skazać za zdradę na śmierć. Uciekł więc do Persji do Artabanosa, którego żona była krewną jego matki. Dodam jeszcze, że pochodziła z Halikarnasu.

W związku z wysoce osobliwym prawem, które niedawno wydał Perykles – że nie można być obywatelem Aten, jeśli oboje rodzice nie urodzili się w tym mieście – warto odnotować, że dwaj najwięksi wodzowie ateńscy, Temistokles i Kimon, nie mogliby mieć obywatelstwa ateńskiego. Matki ich obu były cudzoziemkami.

– Opowiedz nam – rzekł Wielki Król – o tym uprzykrzonym Greku, który uprawia piractwo na naszych wodach.

– Piractwo, panie? – Temistokles nie nabrał jeszcze biegłości w interpretowaniu wymijającego stylu naszych Wielkich Królów: udają oni zawsze, że nie wiedzą, jak się kto nazywa i skąd pochodzi. Królowa Atossa do końca życia utrzymywała, że Ateny leżą w Afryce, a ich mieszkańcy to czarne jak węgiel karły.

– Na Eurymedonie. – Artakserkses wymówił tę nazwę z ponurą precyzją. Wielki Król znał tę rzekę. Wszyscy Persowie ją znają. Grecy, którzy chełpią się wspaniałymi zwycięstwami pod Maratonem, Salaminą i Platejami, nie zdają sobie sprawy, że żadna z tych bitew nie miała dla Persów najmniejszego znaczenia. Fakt, że Grecy zdołali obronić się w spalonych miastach Attyki, nie przysporzył im chwały wojennej. Ale zwycięstwo Kimona u ujścia Eurymedonu do głębi wstrząsnęło Persją. Właściwie często przychodziło mi na myśl, że walne zwycięstwo odniesione przez Kimona na ziemi perskiej stało się początkiem końca Kserksesa. Od tego momentu zarysowała się zbieżność polityki haremu z polityką armii i los Wielkiego Króla został przesądzony.

– Kimon, syn Miltiadesa… – zaczął Temistokles.

– Naszego wiarołomnego satrapy. – Persowie nigdy nie zapomną, że Miltiades przez tyle lat był wiernym niewolnikiem Wielkiego Króla, szczęśliwym posiadaczem rozległych włości nad Morzem Czarnym.

– … zwycięzcy spod Maratonu.

– Gdzie to jest? – Artakserkses zmrużył oczy tak podobne do oczu ojca.

– Miejscowość bez znaczenia. – Jako tłumacz mogłem obserwować żywy umysł Temistoklesa w akcji. Wyrobiwszy sobie zdanie o Wielkim Królu, dostroił odpowiednio własny styl. – Ten pirat, panie, jest w każdym razie i moim wrogiem.

– Któż może pochwalać piractwo? – Artakserkses spojrzał na Roksanesa, aż zesztywniałego z niechęci do człowieka, którego zawsze nazywał greckim gadem.

– W Atenach, panie, są dwa stronnictwa. Jednemu z nich zależy ze wszech miar na pokoju z królem królów. Ja do niego należę. Mamy po naszej stronie prosty lud. Przeciw nam są posiadacze ziemscy, którzy obalili tyranów. Dziś Kimon jest tym, czym ja byłem wczoraj, dowódcą Aten, a sprawa ludu ucierpiała, odkąd mnie skazano na wygnanie.

– Przecież nie wygnano by cię, gdyby większość prostych ludzi nie głosowała przeciw tobie. – Artakserksesa rozdzierały dwa przeciwstawne uczucia: chęć dalszego udawania, że nie zna tego nieważnego afrykańskiego miasteczka i naturalna u bardzo młodego chłopca ambicja postawienia na swoim i popisania się inteligencją. Kserkses nigdy nie popełniał tego błędu; może powinien był.

– Tak, panie. Ale zbuntowali ich przeciwko mnie antyperscy konserwatyści. Rozgłoszono, że razem z Pauzaniaszem spiskowałem przeciw państwom greckim. Zresztą, jak może słyszałeś, panie, Grecy szybko tracą sympatię do swoich przywódców. To, że stanąłem na czele ludu, wcale nie znaczy, że lud lubił mnie i chciał, bym mu przewodził.

– Teraz jesteś wygnańcem, a ten pirat napada na ziemie naszego imperium. Co robić?

– Mam pewien plan, panie.

Ze wszystkich Greków, z którymi się zetknąłem, Temistokles był najchytrzejszy. Jeśli czegoś chciał, zawsze znajdował sposób, żeby postawić na swoim – przynajmniej raz. Był z niego istny Odyseusz. Poprosił o roczną zwłokę, zanim wyjawi swój plan Wielkiemu Królowi; musi nauczyć się perskiego, gdyż – Wasz język podobny jest do waszych niezrównanych dywanów, zawiły, subtelny, piękny. Nie mogę powierzyć moich myśli nawet najzdolniejszemu tłumaczowi.

Wielki Król ofiarował ów rok Temistoklesowi. Ofiarował mu także wspaniałą posiadłość w Magnezji. Po czym ofiarował mu swą dłuższą rękę do ucałowania i kazał odejść.

Kiedy Temistokles oddalił się, Artakserkses klasnął w dłonie, mocno się zarumienił i krzyknął:

– Mam go! Mam tego Greka!

Jak się z czasem okazało, Temistokles nie miał żadnego specjalnego planu; po prostu radził, żeby poczekać na nieuchronne wygnanie z Aten Kimona, co stało się w cztery lata później. Przez ten czas Temistokles nie tylko nauczył się mówić po persku bez akcentu, lecz również uzyskał nominację na namiestnika Magnezji. Zlecono mu też budowę nowej floty i wyszkolenie naszych żeglarzy na sposób grecki.

W owej epoce perskie okręty były to pływające fortece, nieporęczne w bitwie i podatne na pożary. Temistokles unowocześnił perską flotę.

Czy Temistokles powiódłby wyprawę przeciw własnemu narodowi? Konserwatyści tu w Atenach sądzą, że takie były jego zamiary. Elpinika na pewno uważa go za zdrajcę. Lecz Elpinika wierna jest chlubnej pamięci swego brata Kimona. Moim zdaniem, Temistokles pragnął tylko jednego: żyć i umrzeć w spokoju i dobrobycie – co się zresztą stało. W pięć lat po pojawieniu się na dworze Temistokles umarł. Krążyły pogłoski, że popełnił samobójstwo. Osobiście pewien jestem, że się nie zabił. Wielcy ludzie z reguły nie żyją długo po rozstaniu z narodem, którego byli ozdobą.

W ciągu dziesięciu lat po wygnaniu Kimona potęga Aten wyraźnie podupadła. Próbę najazdu na Egipt zdusił w zarodku Megabazos. W istocie wszystkie przedsięwzięcia tak zwanej partii ludowej zakończyły się fiaskiem, prócz podboju pobliskiej wyspy Eginy i jednej czy dwóch zwycięskich potyczek w okolicach Aten. Bez Temistoklesa i Kimona Ateny nie odgrywały i nie odgrywają szczególnie doniosłej roli w świecie.

Po powrocie Kimona z wygnania powierzono mu dowództwo floty. Ale zmarnował swoje najlepsze lata. Co gorsza, Ateńczycy też je zmarnowali. Kiedy Kimon umarł na Cyprze, skończyło się imperium ateńskie, i teraz imperium perskie jest bezpieczne. Efialtes i Perykles to kiepskie namiastki owych herosów.

Nie powtarzaj, Demokrycie, nikomu tych refleksji; ludzie mogliby nie zgodzić się ze starcem, który zobaczył więcej ze świata, niż kiedykolwiek zamierzał i miał ochotę zobaczyć.