Jestem pewny, że Perykles tak właśnie postąpi. Wszyscy, rzecz jasna, wiedzą, że Spartan przekupiono. Gdy gratulowałem Peryklesowi, że Ateny tak tanio zapłaciły za pokój, jego odpowiedź była smutna:
– Nie kupiłem pokoju. Kupiłem czas.
Ale niepotrzebnie wybiegłem naprzód. Chociaż Peryklesa jeszcze nie było, Aspazja aż nadmiernie wynagrodziła nam jego nieobecność. Ma ona czarujący głos, kiedy mówi, z wielkim uczuciem śpiewa miletyjskie pieśni, nikt lepiej od niej nie recytuje poezji. Uważam naturalnie, że nie ma na świecie języka piękniejszego niż jońska greczyzna. Tak, Demokrycie, to język piękniejszy nawet niż perski.
– Chciałam cię poznać od pierwszego dnia twojego pobytu w Atenach. – Ujęła moją dłoń w obie ręce. Aspazja sprawia wrażenie, że szczerze myśli to wszystko, co mówi.
Kiedy chwaliłem odwagę, którą okazała zapraszając mnie do domu, roześmiała się.
– Zawsze zaliczano mnie do medofilów. Nie przejmuję się tym. Ale są momenty, kiedy… – Urwała. Znowu przeklinałem swoją ślepotę. Ileż dałbym za możność przyjrzenia się jej twarzy! Demokryt mówi, że Aspazja jest drobna i że jakby zeszczuplała od ostatniej zimy. Włosy ma jasnobrązowe, nie farbowane, tak mu się przynajmniej wydaje. Nie jesteś jeszcze w tych sprawach tak biegły jak ja, niegdyś.
Aspazja przedstawiła mi paru mężczyzn. Wśród nich Formiona, prawą rękę Peryklesa w zgromadzeniu, i wodza imieniem Sofokles. Dawno temu, kiedy miał dwadzieścia kilka lat, napisał tragedię, która otrzymała pierwszą nagrodę na dionizjach. Stary Ajschylos, wściekły, że znalazł się na drugim miejscu za młodym parweniuszem, przeniósł się na Sycylię, gdzie bystrooki orzeł położył kres ich rywalizacji dobrze wycelowanym żółwiem. Zawsze bawi mnie myśl o tym, jak umarł Ajschylos.
Sofokles jest tu przedmiotem zgorszenia, zaleca się bowiem otwarcie do młodych mężczyzn z tej samej sfery. Z niewiadomych powodów w Atenach jest to objęte tabu. Ateńczycy co prawda zachęcani są do współżycia z dorastającymi chłopcami z własnej sfery, ale kiedy chłopiec ma już prawdziwy zarost, musi zaniechać stosunków z mężczyznami. Powinien się ożenić i założyć rodzinę. Po wypełnieniu tego obowiązku wypada mu znaleźć sobie chłopca, aby kontynuować… co?, powiedzmy, szkolenie nowego obywatela i żołnierza. Zwyczaje takie znane są i gdzie indziej, zwłaszcza wśród naszych aryjskich kuzynów, plemion północnych. Mimo to nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tak bezwzględny zakaz dotyczy stosunków seksualnych między dorosłymi mężczyznami, jeżeli są to obywatele Aten. Wprawdzie niewolnicy i cudzoziemcy nie sprawiają zawodu mężczyznom, którzy lubią tego typu rozrywki, ale jeżeli dwaj dorośli obywatele chcą żyć ze sobą, z miejsca tracą prawo do publicznego urzędu.
Sofoklesowi na razie udaje się i zachować urząd, i uwodzić młodych obywateli. Lecz Perykles żywi do niego żal. Ostatnio surowo zbeształ swego przyjaciela. Upomniał kolegę jako naczelny wódz:
– Musisz dawać przykład. Nie wolno ci dotknąć żadnego z twoich żołnierzy. Odwracaj oczy, kiedy się kąpią.
Sofokles jednak nadal gorszy Ateńczyków. Powiadają, że gdy składa wizytę w zaprzyjaźnionym domu, młodzieńcy muszą się ukrywać. Nawiasem mówiąc, Peryklesa, który nigdy nie przejawiał najlżejszego zainteresowania chłopcami, uważa się z tego powodu za człowieka bez serca. Jest to nader osobliwa społeczność.
Aspazja zaprowadziła mnie na niską ławę. Usiadłem na brzegu, a ona przykucnęła przy moich stopach niczym wnuczka. Wniesiono wino. Nie opodal rozbrzmiewał dziewczęcy śmiech. Jeśli Aspazja nie dostarcza kobiet Peryklesowi, jak utrzymują jego wrogowie, to w każdym razie na pewno umie przyciągnąć do swego domu najbardziej utalentowane hetery ateńskie. Od lat nie bawiłem się tak dobrze jak ubiegłego wieczoru. Choć takie przyjemności w moim wieku są nie tylko niestosowne, lecz i niebezpieczne, miło było przypomnieć sobie, po raz pierwszy odkąd opuściłem Indie, jak czarujące jest mieszane towarzystwo inteligentnych kobiet i wybitnych mężczyzn. W Persji to rzecz zgoła niewyobrażalna. Toteż trzeba, jak sądzę, przyznać Ateńczykom zasługę wynalezienia nowego i zachwycającego rodzaju życia towarzyskiego.
Demokryt uważa, że zasługę należy przypisać głównie Aspazji. Mówi, że inne hetery ateńskie nie tylko nie są na jej poziomie, lecz i wieczory u nich bywają pijackie i nudne. Demokryt zna się na tym. Dzięki książęcej pensji od ojca może spędzać tyle czasu, ile mu się podoba, w domach kurtyzan. Na jego szczęście udało mu się też nie wpaść w szpony dorosłego mężczyzny. W sumie powinieneś, Demokrycie, być wdzięczny losowi, że tak ci sprzyja, dotychczas. Nic dziwnego, że tak często się śmiejesz. Spytałem Aspazję o Anaksagorasa.
– Jest w Koryncie.
– Czy wróci?
– Nie wiem. Mam nadzieję, że tak.
– Ja jestem tego pewien. Słyszałem obronę Peryklesa. – Ze szczelnie zasłoniętą twarzą poszedłem na zgromadzenie. Tukidydes atakował Anaksagorasa i jego teorie. Perykles bronił przyjaciela i pomijał teorie. Nie powiem, żeby któryś z mówców zrobił na mnie szczególne wrażenie. Perykles przemawia płynnie, z wdziękiem i umie, jeśli chce, uderzyć we frygijską nutę namiętności. Posługuję się terminem muzycznym, gdyż wódz używa głosu jak muzycznego instrumentu. Ale na procesie Anaksagorasa lira Peryklesa zamilkła. Obaj mówcy mieli myśli zaprzątnięte niedawnymi wydarzeniami, najazdem Sparty, utratą Beocji, buntem w Eubei. W pewnym sensie to Peryklesowi wytoczono proces, akurat w momencie kiedy był bardziej niż kiedykolwiek potrzebny. Gdy w końcu zgromadzenie orzekło, że Anaksagoras nie jest ani medofilem, ani ateistą, był to po prostu dowód zaufania do Peryklesa. Tukidydes ciężko przeżył porażkę w zgromadzeniu. Zapowiada, że ponowi atak kiedy indziej. Pewien jestem, że dotrzyma słowa. Anaksagoras taktowanie opuścił Ateny po rozprawie. Przyznaję, że brak mi go, może nie mniej niż Peryklesowi.
Pochwaliłem Aspazję za wino, muzykę, wonne powietrze. Śmiech Aspazji brzmi przyjemnie.
– Jakże ubogi wydaje ci się na pewno mój dom w porównaniu z haremem Wielkiego Króla.
– Skąd wiesz, że znam harem?
– Byłeś powiernikiem starej królowej i jesteś ulubieńcem królowej matki. O, wiem o tobie wszystko! – Rzeczywiście tak było. Najwidoczniej Greczynki z perskiego haremu potrafią w jakiś sposób utrzymywać kontakty z kobietami w miastach greckich. Zdumiało mnie, jak wiele Aspazja wie o życiu na dworze. – Przecież mój ojciec służył Wielkiemu Królowi, co przypominają nam codziennie konserwatyści.
– Wielki Król bardzo kochał Milet – oświadczyłem. W rzeczywistości Milet sprawił Persji więcej kłopotu niż wszystkie inne miasta Azji Mniejszej razem wzięte. Kserkses chciał go zrównać z ziemią.
Perykles przyłączył się do nas tak cicho, że zdałem sobie sprawę z jego obecności, dopiero gdy poczułem dłoń na ramieniu i usłyszałem jego słynny ściszony głos.
– Witaj, Cyrusie Spitamo.
– Wodzu! – Nie dopuścił, bym wstał, przyciskając mocniej dłonią moje ramię.
– Nie wstawaj, pośle. Usiądę przy tobie.
Aspazja poszła po wino dla Peryklesa. Zauważyłem, że przyjęcie trwa nadal, jakby wcale w komnacie nie pojawił się władca. Nawet w ciemnościach, jakie mnie otaczały, mężczyzna siedzący przy mnie istotnie górował nad wszystkim. Nie uświadamiałem sobie, że Perykles jest o tyle ode mnie wyższy.
– Zaniedbywaliśmy cię – powiedział – ale nie z własnej woli.
– Rozumiem, wodzu.
– Wiesz, że to ja posłałem Kalliasa do Suzy dla zawarcia pokoju.
– Tak. Wiedzieliśmy to już wtedy.
– Mam nadzieję, że wiesz również, jak przeciwny byłem wyprawie egipskiej. Przede wszystkim stanowiło to skandaliczne pogwałcenie naszego traktatu. Skoro jednak nie zdołałem przedstawić go w należyty sposób zgromadzeniu, nie mogłem się też na niego powołać. W każdym razie traktat, przedstawiony czy nie, pozostanie ważny, póki zależy to od obecnego rządu.