Выбрать главу

Bracia Dariusza, stojący w różnych częściach sali, kolejno wykrzykiwali jego tytuły. Hystaspes miał dwudziestu żyjących synów z czterech żon. Tego dnia wszyscy oni prawdopodobnie znajdowali się w Ekbatanie. Na szczęście Dariusz miał wiele tytułów. Po wymienieniu każdego z nich rozlegały się dźwięki bębnów i cymbałów.

Najstarszy brat Dariusza zawołał: – Król Persji! – Następny: Król Medii! – jeszcze następny: – Król Babilonu! – tytuł odrzucony przez Kserksesa, który zmuszony był zlikwidować raz na zawsze to wiekowe królestwo. Potem z innego krańca sali rozległo się: – Faraon Egiptu! – i jego egipskie imię. Dariusz, podobnie jak przed nim Kambyzes, uważał się za ziemskie wcielenie egipskiego boga Ra, a więc za prawowitego boga-króla Egiptu. Obawiam się, że Dariusz zdradzał równy oportunizm w sprawach religijnych jak Cyrus. Ale Cyrus nigdy nie twierdził, że otrzymał świat jako dar od Mądrego Pana, podczas gdy Dariusz oświadczył publicznie, że gdyby nie Mądry Pan, nigdy nie zostałby Wielkim Królem. Potem jednakże Dariusz powiedział Egipcjanom, że jego przodek Ra był większym bogiem od Mądrego Pana! Z zadowoleniem myślę o tym, że namówiłem Kserksesa, by nie ogłaszał się faraonem. W rezultacie Egipt jest obecnie taką samą satrapią jak inne kraje i ci diabelscy bogowie-królowie z doliny Nilu zniknęli na zawsze.

Triumfalnie wykrzykiwano jeden za drugim tytuły Dariusza. I dlaczegóż by nie? Cyrus i Dariusz poddali cały niemal świat perskiemu panowaniu i nasz Wielki Król był powszechnie znany nie tylko jako jeden z wielu królów, lecz także jako król władający całym szerokim światem.

Ku ogólnemu zdziwieniu właśnie najstarszy syn Dariusza, Artabazanes, zrobił kilka kroków naprzód i cichym głosem wymienił ten niezwykły tytuł: Król królów!

Fakt, że to Artabazanes został wyznaczony do wywołania – mimo że cicho – tego najwyższego z tytułów, uznany został za objaw niezwykłej łaski, a to mogło tylko oznaczać porażkę królowej Atossy.

Spojrzałem na Gobryasa. Jego surowa twarz obramowana czerwonymi bokobrodami rozjaśniła się w uśmiechu.

Wielki Król zasiadł na lwim tronie.

7

Lais rozpoczęła swój romans z Histiajosem wkrótce po naszym wprowadzeniu się do pałacu w Ekbatanie. Histiajos miał smagłą cerę i zawsze posępną minę. Nie mogę powiedzieć, że go lubiłem. Był to bardzo nieszczęśliwy człowiek, który narzucał wszystkim swój ponury nastrój. Przyznaję, że miał wszelkie powody, by czuć się nieszczęśliwym. Będąc tyranem Miletu, w szczytowym momencie swojej chwały, został zaproszony do Suzy jako gość Wielkiego Króla. To znaczy, że go tam uwięziono. Jego zięć, Aristagoras, objął tymczasem rządy nad bogatym Miletem.

Ilekroć Lais przyjmowała mężczyznę, asystowali jej dwaj eunuchowie. Jako że byli nie tylko bardzo starzy, lecz i wyjątkowo brzydcy, Lais mogła być pewna, że rozsądek wykazany w doborze eunuchów zapewni w oczach pań z haremu jej szczególnemu wdowieństwu aurę dostojeństwa. W gruncie rzeczy Lais nie musiała się obawiać o swoją reputację. Od samego początku uważano ją na dworze za osobę całkowicie obcą i nie stosowano wobec niej zwyczajowych praw haremu. Po Atossie cieszyła się chyba największą wolnością na dworze i nikogo nie obchodziło, co robi, skoro nie jest spokrewniona z Wielkim Królem. Lais pilnowała też, żeby nie zrazić sobie żadnej z żon. Poza tym jako matka wnuka Zoroastra miała specjalną, niemal religijną pozycję i potrafiła to wykorzystać. Lubiła się ubierać w dziwne stroje, ni to greckie, ni to perskie, Zachowywała się w miejscach publicznych jak osoba z innego świata; prywatnie dawała do zrozumienia, że za odpowiednią cenę jest skłonna przepowiadać przyszłość, warzyć napoje miłosne i powoli działające trucizny. Była ogromnie popularna.

Histiajos chodził po Ekbatanie z ogoloną głową na znak żałoby po Sybaris, mieście bardzo związanym z Miletem, które tego roku zostało całkowicie zburzone przez wojska Krotona.

Posępny Histiajos siadywał w drewnianym fotelu naprzeciwko składanego krzesełka Lais na niewielkim podwórku przy jej mieszkaniu; zgrzybiali eunuchowie drzemali na słońcu. Od czasu do czasu pozwalano mi przebywać z Lais i Histiajosem – moja obecność miała tworzyć dokoła nich aurę przyzwoitości – ale nie często bywałem w komnatach Lais. Większość czasu spędzałem tego pierwszego lata w Ekbatanie z książętami krwi na ćwiczeniach wojskowych.

– Masz szczęście, że jesteś tutaj w szkole. – Histiajos zawsze próbował nawiązać ze mną rozmowę. – Kiedy dorośniesz, będziesz mógł zająć każde, jakie zechcesz stanowisko.

– On już ma przeznaczone stanowisko. Zostanie najwyższym kapłanem Zoroastra i arcykapłanem całej Persji. – W owym czasie Lais pragnęła nade wszystko zapewnić mi ten wysoki, nikomu niepotrzebny, a co ważniejsze, całkowicie wyimaginowany przez nią urząd. Arcykapłana zoroastryzmu na całą Persję wówczas być nie mogło, w pierwszym bowiem okresie nie było jeszcze kapłanów, lecz tylko wyznawcy.

– Jeżeli nie będzie chciał tego urzędu, to może zostać satrapą, radcą stanu, kimkolwiek. – Histiajos, jak to jońscy Grecy, żywił pogardę dla wszelkich religii. – Ale cokolwiek będziesz robił w życiu – dodał z powagą – nigdy nie zapomnij mowy swojej matki.

Ponieważ z Histiajosem mówiliśmy po grecku, uwaga ta była zupełnie zbyteczna.

– Zawsze rozmawiam po grecku z Milonem – odparłem. – Nie powinniśmy tego robić, ale obchodzimy zakaz.

– Milo, to syn Tessalosa? Skinąłem głową.

– Jest moim najlepszym przyjacielem.

– Cóż, uczyniłem wszystko, co mogłem dla tej rodziny. – Histiajos był jeszcze bardziej ponury niż zwykle. – Powiedziałem Wielkiemu Królowi, że powinien wysłać flotę do Aten, zanim wielmoże wezwą armię spartańską, co na pewno zrobią. Lepiej pomóc Hippiaszowi dopóki jeszcze jest tyranem, niż kiedy będzie za późno. Persja powinna teraz przystąpić do dzieła, no ale, niestety… – Histiajos zamilkł. Nie mógł bezpośrednio krytykować Wielkiego Króla. – Zaproponowałem, że wyruszę tam osobiście, jako dowódca floty. Lecz… – Nastąpiła długa pauza. Słuchaliśmy cichego chrapania eunuchów. Lais i ja wiedzieliśmy to, co wiedzieli wszyscy: Dariusz nie ufał Histiajosowi na tyle, żeby go spuścić z oczu.

Dołączył do nas Demokedes, który wszystkim opowiadał, że uczy Lais zasad leczenia. Teraz myślę, że ona uczyła go magii, ale to chyba wychodzi na jedno. Kiedy perski satrapa z Sardes uśmiercił tyrana z Samos, jego lekarz, Demokedes, został niewolnikiem. Później Dariusz po przybyciu do Sardes spadł z konia i naderwał sobie mięśnie w prawej stopie. Wielki Król nie był dobrym jeźdźcem, chociaż spędzał całe niemal życie w polu.

Wezwano egipskich lekarzy. Mimo skomplikowanych zabiegów i śpiewanych modlitw, prawa noga Dariusza całkowicie zesztywniała, co doprowadzało go do szału.

Wtedy ktoś przypomniał sobie, że słynny lekarz Demokedes jest niewolnikiem w Sardes i pracuje w jakimś składzie. Demokedes jednak był człowiekiem równie sprytnym co odważnym. Wiedział, że jeżeli Dariusz dowie się, że jest znakomitym lekarzem, nigdy nie zdoła się wykupić i powrócić do swojego Krotonu na Sycylii. Kiedy więc po niego posłano, zaprzeczył, że zna się na medycynie. – To nie ja – oświadczył – to jakiś inny Demokedes.

Dariusz zarządził przypalanie żelazem i kleszcze. Odwaga szybko ustąpiła miejsca rozsądkowi, i Demokedes zabrał się do dzieła. Uśpił Dariusza na dwa dni. W tym czasie masował mu stopę i stosował różne inne zabiegi. Na trzeci dzień Dariusz był zdrowy i spełniły się najgorsze obawy Demokedesa. Mianowano go nadwornym lekarzem całej rodziny królewskiej. Uzyskał nawet wyjątkowy przywilej odwiedzania pań w haremie w dzień i w nocy bez asysty eunuchów.

To Demokedes uratował życie królowej Atossy. Kiedy na jej piersi zaczął rozwijać się bolesny guz, Demokedes z wielką zręcznością usunął chorą pierś. Ku powszechnemu zdziwieniu Atossa wyzdrowiała. Rozczarowanie egipskich medyków można by było porównać jedynie z rozczarowaniem pozostałych żon Wielkiego Króla.