Szkoda, że tak niewielu Ateńczyków odwiedza Babilon. Mogliby się tam nauczyć pokory w obliczu nieskończoności czasu i zdać sobie sprawę z przemijania naszych krótkich dni, nie mówiąc już o naszych dziełach. Nie można się dziwić, że przytłoczeni przez historię ciemnowłosi ludzie zawsze, zarówno w przeszłości jak i teraz, żyli wyłącznie dla przyjemności. Pobyt w Babilonie jest dobrym lekarstwem na wybujałe ambicje. W gruncie rzeczy żaden z naszych Wielkich Królów nie lubił tam przenosić dworu. Kserkses ostatecznie skończył z tym zwyczajem, który trwał od czasów Cyrusa.
Namiestnik miasta przygotował dla nas ucztę w ogrodach na dachu nowego pałacu. Słynne te ogrody założone zostały dla Nabuchodonozora. Najpierw budowniczowie ustawili kolumnady, dość mocne, żeby utrzymać wysoką na sześć stóp warstwę ziemi. Następnie posadzono drzewa i kwiaty, aby rozweselić królową, tęskniącą – o dziwo – za Ekbataną. Wreszcie zainstalowano mechaniczne pompy. Ciągnięta kubełkami z Eufratu woda dniem i nocą użyźnia wiszące ogrody. Dlatego nawet w czasie upalnego lata jest tam zawsze chłodno i zielono. Muszę przyznać, że siedzenie w sosnowym gaju na szczycie pałacu otoczonego palmami stanowi wyjątkową przyjemność.
Po raz pierwszy w życiu byliśmy wolnymi ludźmi i wspominam ten wieczór jako jeden z najwspanialszych w życiu. Spoczywaliśmy na łożach pod kaskadami pnączy wistarii, wyglądających w świetle księżyca jak ze szczerego srebra. Po dziś dzień ilekroć wdycham zapach wistarii, przypomina mi się Babilon – i młodość. Nie, Demokrycie, widok lub dotyk srebra n i e pobudza mojej pamięci. Nie jestem ani kupcem, ani wekslarzem.
Namiestnik miasta miał na głowie złoty zawój, a w ręku berło z kości słoniowej. Chociaż wiedział, kim jest Kserkses, zdołał opanować strach, jaki tak często budził w ludziach Wielki Król, a nawet jego synowie. Jako sumienny gospodarz przedstawił nam tuzin dziewczyn dobrze wyćwiczonych w sztuce miłości.
– Satrapa Zopyros znajduje się w swoim domu w górnym biegu rzeki, młodzi panowie – powiedział namiestnik. – Od wielu miesięcy choruje. Gdyby nie to, powitałby was osobiście.
– Prześlij mu nasze pozdrowienia. – Mardonios z przyjemnością grał rolę namiestnika, a Kserkses i ja udawaliśmy, że płaszczymy się przed nim, jak tego wymagała dworska tradycja. Potem winszowaliśmy sobie, że ominęło nas przyjęcie przez satrapę. Musiałby ucałować przedstawicieli Wielkiego Króla, a przecież Zopyros nie miał ani warg, ani nosa, ani małżowin usznych.
Kiedy Dariusz oblegał po raz drugi Babilon, miasto opierało mu się przez prawie dwa lata. Zopyros był członkiem jednego z Sześciu Rodów i dowódcą perskich oddziałów. W końcu zapytał Wielkiego Króla, czy zdobycie Babilonu ma dla niego wielkie znaczenie. Dość prostackie pytanie, rzec można, po dziewiętnastu miesiącach oblężenia. Gdy Dariusz potwierdził, ze zdobycie miasta jest dla niego bardzo ważne, Zopyros oświadczył, że złoży je Wielkiemu Królowi w darze.
Wezwał rzeźnika i kazał sobie odciąć wargi, uszy i nos. Potem przeszedł na stronę Babilończyków. Wskazując na swoje okaleczenia powiedział: – Patrzcie, co Wielki Król ze mną zrobił! – Uwierzono mu, bo jakże inaczej.
Zaprowadzono go w końcu przed wysoką radę składającą się z kapłanów, która rządziła miastem. Gdy w mieście zaczęło brakować pożywienia, Zopyros poradził kapłanom, by kazali zamordować większość kobiet, co ułatwi wyżywienie wojowników. Zgładzono więc pięćdziesiąt tysięcy kobiet. Potem, pewnej nocy, kiedy Babilończycy obchodzili jedno z swoich religijnych świąt, Zopyros otworzył Bramę Nannar, i miasto padło.
Dariusz nie zwlekał z wymierzeniem sprawiedliwości. Trzy tysiące mężczyzn ukrzyżowano za murami miasta. Wiele bram i część zewnętrznych murów zburzono. Aby ponownie zaludnić miasto, Dariusz sprowadził z różnych części świata kilka tysięcy kobiet. W okresie naszej wizyty cudzoziemskie damy już zrobiły swoje i większość mieszkańców Babilonu miała nie więcej niż szesnaście lat.
Zgodnie ze zwyczajem Dariusz ponownie uścisnął dłoń Bel-Marduka i stał się – raz jeszcze – prawowitym królem Babilonu. Zopyrosa mianował dożywotnim satrapą. Ciekawe, że przed kilku dniami spotkałem na agorze jego wnuka. Jest kupcem i jak powiedział mi, już nie Persem”. Odparłem na to, że pozostanie zawsze wnukiem człowieka, którego Dariusz nazwał największym Persem od czasów Cyrusa. Cóż, nie odpowiadamy za naszych potomków. Jak na ironię on nazywa się Zopyros i jest synem Megabazosa, do niedawna najświetniejszego z perskich wodzów.
– Gdzie znajduje się skarb królowej Nitokris? – Mardonios był w żartobliwym nastroju.
– Przysięgam ci, panie, że nie ma go w jej grobowcu – Namiestnik mówił to tak poważnym tonem, że nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu.
– O czym przekonał się Wielki Król. – Kserkses wypijał kubek za kubkiem piwa. Potrafił wypić więcej niż jakikolwiek człowiek, którego znałem, i nic po nim nie było widać. Powinienem również wspomnieć o tym, że mając dziewiętnaście lat był uderzająco piękny, a tego wieczoru przy świetle księżyca jego jasne oczy przypominały kamienie księżycowe, a zarost połyskiwał jak scytyjskie lisie futro.
– Jak to było możliwe – spytałem – żeby kobieta rządziła tym krajem?
– Ponieważ niektóre z naszych królowych udawały, że są mężczyznami, tak jak w Egipcie.
– Będziemy chcieli obejrzeć świątynię Isztar – powiedział Kserkses.
– Być może słynny skarb jest wciąż tam ukryty – dodał Mardonios.
Patrząc wstecz, widzę dziś, jak dobrze Dariusz rozumiał młodego Mardoniosa. Żart Dariusza o możliwości zdobycia fortuny w ciągu miesiąca wcale nie był żartem. Wielki Król wiedział już wtedy to, o czym ja miałem się przekonać z biegiem lat, a mianowicie, że mój przyjaciel Mardonios jest bardzo chciwy.
Kserkses chciał obejrzeć grobowiec królowej Nitokris, który znajduje się nad jedną z bram miasta. Na wewnętrznej stronie muru przy bramie wykuto zdanie: „Jeżeli przyszły władca mojego kraju będzie potrzebował pieniędzy, niech otworzy mój grobowiec.”
Ponieważ Dariusz zawsze potrzebował pieniędzy, rozkazał grobowiec otworzyć. Poza ciałem królowej, zabalsamowanym w miodzie, nie znaleziono tam nic, z wyjątkiem kamiennej tablicy, na której widniał napis: „Gdybyś był mniej zachłanny i zuchwały, nie zostałbyś rabusiem grobów.” Dariusz osobiście wrzucił ciało królowej do Eufratu. Niezbyt taktowne posunięcie, ale Dariusz bardzo się rozgniewał.
Namiestnik zapewnił nas, że skarb Nitokris jest po prostu legendą. Z drugiej strony – jakkolwiek o tym nie wspomniał – coś, co wyglądało niemal na całe złoto świata, wystawione było w świątyni Bel-Marduka.
Po latach Kserkses zabrał wszystkie złote przedmioty ze świątyni, włącznie z posągiem Bel-Marduka. Następnie kazał je stopić i bić z nich monety na wydatki związane z wojnami greckimi. Jak można się było spodziewać, współcześni Babilończycy lubią twierdzić, że późniejsze kłopoty Kserksesa spadły na niego w następstwie tego świętokradztwa, co jest oczywiście nonsensem. W gruncie rzeczy Cyrus, Dariusz i młody Kserkses szli na zbyt wiele ustępstw w stosunku do licznych lokalnych bóstw imperium. Chociaż nasi Wielcy Królowie dyplomatycznie pozwalali ludziom oddawać cześć lokalnym bóstwom, sami nie powinni byli wyznawać innego boga poza Mądrym Panem. Pół Prawdy równa się całemu Kłamstwu, jak powiedział Zoroaster.
Zopyros okazał się doskonałym gospodarzem. Pozostał w swoim domu w górze rzeki i nie widzieliśmy go ani razu. Przebrani za zwykłych Medów mogliśmy do woli zwiedzać miasto. Straż, rzecz jasna, nigdy nie znajdowała się daleko od Kserksesa; postarała się o to królowa Atossa. Okazało się, że była u Dariusza i błagała go, żeby zatrzymał Kserksesa w domu. Ale ponieważ nie można zmieniać postanowienia Wielkiego Króla, Atossa wymogła na nim prawo wybrania przynajmniej strażników Kserksesa. Mnie kazała przysiąc, że będę pilnować Mardoniosa. Uważała, że jest zdolny do zabicia Kserksesa, i nic, co bym mógł powiedzieć, nie przekonałoby jej, że się myli. – Ojcem jego jest Gobryas, jego bratankiem Artabazanes. Boję się spisku. Z chwilą, gdy mój syn znajdzie się sam w Babilonie… – Tym razem jednak Atossa nie miała racji. Mardonios był szczerze oddany Kserksesowi. Co więcej, nie znosił swojego ojca i nie odczuwał żadnej sympatii dla swojego bratanka Artabazanesa.