Выбрать главу

– Oczyśćcie cechy, książę, usuńcie republikanów.

– Najdroższy, nie znasz naszego małego świata. Nasze cechy są niemal tak stare i uświęcone jak monarchia. Co do ich oczyszczania… Cóż, ja najchętniej bym je zniszczył. Mój ojciec także, chociaż oczywiście potajemnie. Niestety, one są zbyt potężne. Za bogate. Pożyczają pieniądze na niesłychanie wysoki procent. Utrzymują własną milicję…

– To niebezpieczne, książę. Tylko władca powinien mieć prawo posiadania oddziałów zbrojnych. – Odkrycie, że cechy Magadhy nie tylko opanowały handlowe życie kraju, lecz także że pracownicy poszczególnych dziedzin produkcji zamieszkują te same dzielnice miasta, tworząc coś na kształt małych państewek, było dla mnie wstrząsem; każdy cech miał swoje sądy, fundusze, wojsko.

– Panujemy nad cechami, ale tylko do pewnych granic. W czasie wojny oddziały cechowe automatycznie stają się częścią królewskiej armii. Kiedy nie ma wojny…

– Są one praktycznie niezależne?

– Tak. Mamy z nich także trochę pożytku. Żaden król, żadna tajna służba nie potrafią utrzymać w ryzach tak licznej ludności jak nasza. Robią to za nas cechy. A w kwestii ustalania cen cechy zwykle wiedzą lepiej od nas, jaka jest sytuacja na rynku.

– Nie rozumiem, jak panujecie nad nimi. Gdybym na przykład był starszym cechu szewców, próbowałbym dostać jak najwięcej za każdą parę butów. Podwoiłbym cenę, a ludzie i tak musieliby kupować to, co oferuję, ponieważ tylko mój cech ma pozwolenie na wyrób i sprzedaż obuwia.

Książę uśmiechnął się, raczej słodko. Zaczynał reagować na dużą ilość wypitego wina.

– Przede wszystkim to my jesteśmy panami życia i śmierci. Rzadko wykorzystujemy swoją potęgę wobec cechów, ale mamy ją i one o tym wiedzą. W gruncie rzeczy nasza potęga opiera się na tym, że mamy w ręku wszystkie surowce. Kupujemy je tanio i sprzedajemy z niewielkim tylko zyskiem. Na przykład, krowy zarzyna się tylko w jednej porze roku. Kupujemy całą skórę i umieszczamy ją w składach. Kiedy braknie jej na rynku, sprzedajemy ją cechom po przystępnej cenie. Gdyby zachciało im się sprzedawać buty po nierozsądnej cenie, zatrzymalibyśmy skóry do chwili, kiedy staliby się rozsądniejsi.

Nigdzie na świecie nie zetknąłem się z tak subtelnie i inteligentnie zrównoważonym systemem monarchicznym, systemem uzyskującym od ludności najwyższe dochody przy stosowaniu najmniejszego przymusu.

– Czy wypowiecie wojnę federacji republik? – Byłem wystarczająco wstawiony, by zadać księciu pytanie w nadziei na odpowiedź, na którą nerwowo czekały całe Indie.

Adźataśatru rozłożył ręce. Czubki palców pomalowane miał na czerwono.

– Wojna jest zawsze ostatnią rzeczą, której się chwytamy. Gdyby ofiara z konia przebiegła inaczej, mielibyśmy przynajmniej znak z niebios, że nadszedł dla nas czas walki o przetrwanie. Ale teraz… doprawdy nie wiem, mój drogi.

Książę zaczął pieścić nagą dziewięcio- może dziesięcioletnią dziewczynkę, która leżała mu na kolanach. Miała wielkie bystre oczy. Sądzę, że była agentką tajnej służby. W królestwie Magadhy rekrutuje się agentów za młodu, zwykle spośród bezdomnych sierot.

Jeżeli ta dziewczynka rzeczywiście była agentką, to niczego nie dowiedziała się tej nocy. Książę zachował jak zwykle dyskrecję. Chociaż widziałem go wielokrotnie pijanego do nieprzytomności, nigdy nie słyszałem, żeby powiedział coś, co nie było przeznaczone dla uszu całego świata. Wino nastrajało go ckliwie, stawał się przymilny, trochę niepewny. Mówił do wszystkich „mój drogi” z iście grecką swadą. Ściskał moją dłoń swoją gorącą ręką, jego ramię otaczało mnie w czułym uścisku. Tej nocy głaskał mnie, obejmował, nazywał „drogim” i przyjął niemal do rodziny królewskiej rządzącej Magadhą, oddzielonej od kuzynów z Kosali Gangesem… i niecną federacją republik. Tej nocy w Kasynie na Pięciu Wzgórzach doszedłem do wniosku, że decyzja rozpoczęcia wojny została już podjęta.

– Żaden wojownik nigdy nie dorównał mojemu ojcu. Nawet twój Cyrus Wielki. Wierz mi, że Bimbisara był największym z królów na długo przed ofiarą z konia. Przecież to on podbił kraj Angów, co dało nam port Ćampa panujący nad ruchem statków żeglujących w dół Gangesu aż do morza, przez które płynie się do Chin. Wino skłoniło Adźataśatru do płaczu. – O tak, to właśnie Bimbisara stworzył państwo, które jest obecnie najpotężniejsze na świecie. To on zbudował tysiące tysięcy dróg, tysiące tysięcy grobli na bagnach. To on…

Przestałem go słuchać. Kiedy Indusi zaczynają przytaczać cyfry, nigdy nie wiedzą, kiedy się zatrzymać. To prawda, że Bimbisara kazał wytyczyć liczne szlaki, które w czasie monsunu przemieniają się w grzęzawiska, ale nigdy nie potrafił utrzymać w jakim takim stanie wielkiego szlaku karawan z Ćampy do Takszaśili. Ciekawe, że w Indiach nie ma w ogóle mostów. Tłumaczą to tym, że zbyt często zdarzają się tu powodzie, lecz moim zdaniem oni po prostu nie umieją zbudować nawet mostu ze związanych ze sobą tratw. Jednym z najpotężniejszych cechów w królestwie Magadhy jest więc cech przewoźników, a jak mawiają Indusi, żaden cech jeszcze się sam nie rozwiązał.

Później, kiedy książę zasnął, przyłączyliśmy się z Karaką do gry w kości. Ja przerwałem, kiedy tylko zacząłem przegrywać. Karaką natomiast nie mógł się na to zdobyć. Po pewnym czasie kazałem mu opuścić salę. Dopiero wtedy zrozumiałem, do jakiego stopnia hazard potrafi opanować człowieka. Hazard jest silny jak haoma albo jak pociąg płciowy. Haoma i pociąg płciowy z czasem jednak słabną, a namiętność do hazardu pozostaje.

Muszę przyznać, że podziwiałem zręczność Bimbisary, który potrafił ciągnąć wielkie zyski z ludzkiej słabości w tak bezbolesny sposób. Przez pewien czas próbowaliśmy prowadzić w Suzie dom gry. Persowie nie lubią hazardu – może dlatego że nie są handlarzami? Więc tylko Grecy przychodzili do kasyna. A ponieważ Grecy przegrywali więcej pieniędzy, niż ich mieli, trzeba było ów dom gry zlikwidować.

7

Kiedy tylko dochodzę do wniosku, że wszyscy ludzie są do siebie podobni, natychmiast natrafiam na zasadnicze różnice pomiędzy narodami. Indusi lubią hazard, Persowie nie. Wedyjscy bogowie Indii w Persji są demonami Zoroastra. Dlaczego jedni ludzie wierzą, że kosmos jest jednolity, a inni uważają, że składa się z wielu elementów? Albo z wielu elementów stanowiących całość? Albo z niczego? Kto lub co stworzyło kosmos? Czy on w ogóle istnieje? Czy ja istniałem, zanim postawiłem to pytanie Demokrytowi? Czy istnieję w tej chwili? Czy istniałem w innej postaci, zanim się urodziłem? Czy odrodzę się w innej postaci? A gdyby nie było na ziemi nikogo, kto mógłby patrzeć, jak słońce rzuca wydłużające się cienie, czy wtedy istniałby czas?

Książę Dźeta z jeszcze większą przyjemnością niż ja oddawał się rozważaniu spraw, które nazywał pierwotnymi. Przybył z Kosali do Magadhy, żeby wziąć udział w uroczystości zaślubin swojej wnuczki. Zaraz po naszym pierwszym spotkaniu zaprosił mnie do swojego podmiejskiego domu nieco na północ od Radźagryhy. Miałem przybyć w samo południe. Powiedział mi, żebym się nie przejmował upałem. O tej porze roku wizyty składa się zazwyczaj popołudniem. Ale książę powiedział: