– Jesteś niesamowity – odparł Harley cicho, niemal szeptem. – Taki z ciebie egocentryk, że uważasz, że cały świat kręci się wokół ciebie. Naprawdę jest inaczej i mam zamiar dalej spotykać się z Claire, czy ci się to podoba, czy nie.
– To lepiej przygotuj się do przeprowadzki i zapomnij o powrocie do Berkeley jesienią. A samochód… wiesz, tylko ci go pożyczyłem i oczekuję zwrotu kluczyków.
Harley z trudem opanował lęk, który go ogarnął. Walczył z tym lękiem od dziecka. Był to strach, czy poradzi sobie w życiu. Od lat żył w cieniu Westona. Starszy brat był wysokim i dobrze zbudowanym, niesłychanie zaradnym chłopakiem, który w dodatku osiągał najlepsze wyniki w piłce nożnej. Weston przeszedł przez szkołę średnią śpiewająco, a potem otrzymał cholerne stypendium w Stanfordzie. Weston Wielki, król Weston – piekielna zmora.
– Nie możesz mnie zastraszyć, tato – upierał się Harley, czując, jak przeklęte jabłko Adama podskakuje mu w gardle.
– Oczywiście, że mogę, synu – Neal sprawiał wrażenie rozluźnionego. Splótł dłonie i wyglądał tak, jak gdyby rozkoszował się swoją władzą. – Jak długo wytrzymasz w prawdziwym świecie z małą pensyjką i stosem rachunków do zapłacenia? Claire Holland ma luksusowe upodobania, podobnie jak ty. Nie uszczęśliwisz jej samą, jak ty to nazywasz, miłością. Siebie też.
– Kendall przyjechała! – Paige, siostra Harleya, nie zadała sobie trudu, żeby zapukać, tylko otworzyła drzwi na oścież i pędem wbiegła do pokoju.
Przygnębiony wyjrzał przez okno. Mały czerwony triumph podjeżdżał pod garaż. Wysiadła z niego krucha dziewczyna o bladej cerze, bardzo jasnych włosach i okrągłych błękitnych oczach, które wciąż go oskarżały o zdradę, nieuczciwość i różne inne grzechy.
Zły dzień zmienił się na jeszcze gorszy.
– Mam nadzieję, że jej to wytłumaczysz lepiej niż mnie – oświadczył Neal, wstając. Harley przeszedł przez podwójne drzwi foyer, by podejść do drzwi wejściowych, które właśnie otwierała Paige.
– Myślałam, że jesteś w Portland – powiedziała Paige, promieniejąc na widok starszej, ładniejszej dziewczyny. Paige uwielbiała Kendall tak samo, jak czciła miejscowe gwiazdy lub dziewczyny wybierane na księżniczkę obozu, królową balu czy inną młodą miss. Podobne hołdy składała swoim idiotycznym lalkom Barbie, kiedy była kilka lat młodsza. Nawet wówczas miała skłonność do przesadnych, wręcz obsesyjnych pasji.
Kendall często się rumieniła.
– Ja… eee… przyjechałam zobaczyć się z Harleyem. – Zerknęła na niego rozżalonym wzrokiem, pod którym chłopak aż się skurczył w sobie.
– Och! – Z twarzy Paige zniknął sztuczny uśmiech, spoważniała.
– Ale przed odjazdem zajdę do ciebie, żeby porozmawiać. – Kendall dorzuciła do obietnicy uśmiech. Harley tymczasem wziął się w garść.
– Kendall! – Neal posłał jej tak promienny uśmiech, że mógłby mu go pozazdrościć każdy kandydat na prezydenta. – Jak się masz, ty i twoi bliscy?
– Świetnie.
– Jak twemu staruszkowi leci gra w golfa?
– Jeśli wierzyć jemu, to bardzo źle.
– Coś takiego! Najlepszą formę chowa na finał. – Neal dobrodusznie zachichotał i po ojcowsku poklepał dziewczynę po ramieniu, nawet nie zauważając własnej córki. Zerknął z ukosa na Harleya i nic nie powiedział, ale przesłanie było oczywiste: „Patrz, oto dziewczyna dla ciebie”.
Harley wiedział swoje. Gdy ojciec wrócił do gabinetu, a Paige niechętnie się wyniosła, Harley i Kendall poszli w głąb domu.
– Nie wiem, co tutaj robisz – powiedział, otwierając ciężkie, rozsuwane drzwi. Przytrzymał je dla Kendall, a potem wyszedł za nią na cedrowy taras zawieszony wysoko nad jarem. Wiele metrów poniżej burzyła się rwąca rzeka Chinook, przecinająca wąwóz w dolnym biegu. Najwyższe gałęzie jodeł zapewniały miły cień. Szum rzeki zagłuszał ich słowa.
Kendal westchnęła głęboko.
– Kocham cię – oświadczyła.
– Już to słyszałem.
– Chcę za ciebie wyjść. – Kendal wyglądała na wystraszoną. Jej biała cera wydawała się jeszcze bardziej przezroczysta.
– Nie chcesz.
– Na Boga, Harley, przecież wiesz, że chcę. – Zbliżyła się do niego i woń jej perfum przyćmiła wilgotny zapach pobliskiego lasu. – Kochaliśmy się. Tu, na tym tarasie. W twoim samochodzie. W twoim łóżku. Byłam dziewicą, a ty… ty wtedy mówiłeś, że mnie kochasz…
Zacisnął zęby, a jego palce zakleszczyły się na balustradzie. Z jej oczu popłynęły pierwsze łzy.
– A jeśli… jeślibym ci powiedziała, że jestem w ciąży? – spytała. Serce Harleya na moment zamarło. W ciąży? Kendall? Grunt usuwał mu się spod nóg. Niemożliwe, żeby wpadli. Przecież uważali. On uważał.
– Nie jesteś w ciąży.
– Nie. – Pokręciła głową. Promienie słońca tańczyły na jej jasnej czuprynie. – Szkoda, że nie jestem.
– Bo wówczas ożeniłbym się z tobą.
– Tak! Byłbyś ze mną szczęśliwy, Harley – Jeszcze bardziej zbliżyła się do niego i chwyciła jego dłoń w obie ręce. Zaczęła podnosić ją do ust, ale nie pozwolił na to. Nie chciał, żeby płaszczyła się przed nim. I tak już wystarczająco się poniżyła.
– To koniec, Kendall. Już nie wiem, co mam powiedzieć albo zrobić, żeby cię przekonać.
– Wciąż mnie kochasz.
– Nie.
Drgnęła, jakby ktoś w nią wbił gwóźdź. Łzy jak groch spływały jej po policzkach, lecz tłumiła szloch. Harley nigdy nie był bez serca. Głupi, owszem, bywał. Wiele razy okazał się naiwny, ale nigdy bez serca. Nigdy. Nie mógł spokojnie patrzeć, jak płacze.
Wiedział, że popełnia kolosalny błąd, a jednak westchnął i wziął ją w objęcia.
– Przepraszam, Kendall – szepnął w jej włosy. – Naprawdę mi przykro.
– Tylko mnie kochaj, Harley. Czy zbyt wiele od ciebie żądam? – Uniosła twarz i mrugnęła. Nagle pocałowała go tak namiętnie, że go to zaskoczyło. Pocałunek był płomienny, pełen pożądania, słony od łez. Przez sekundę się poddał. Nogi zaczęły się pod nim uginać. Jednak szybko odstąpił od niej o krok, a ramiona mu opadły.
– Przepraszam. – Powiedział to szczerze. Nigdy nie zamierzał jej zranić ani zbałamucić. Po prostu zawsze miał cholerny problem z podjęciem decyzji. A kiedy wreszcie mu się to udało, czuł się jak szmata.
– To wszystko przez Claire Holland! – powiedziała, łkając.
Mała chmura na chwilę przysłoniła słońce, zanim leniwie przesunęła się dalej.
– To, co zaszło między nami, nie ma nic wspólnego z Claire Holland.
– Owszem, ma. – Opuszkami palców wytarła oczy, rozmazując tusz do rzęs, który już wcześniej zaczął spływać wraz ze łzami. – Jeśli będę zmuszona o ciebie walczyć, będę walczyć.
– To nie jest bitwa.
– Kendall? – Głos Paige niósł się po wąwozie.
Harley przymrużył oczy i spojrzał w górę. Siostra siedziała w otwartym oknie swego pokoju. Proste brązowe włosy opadały w dół. Patrzyła na brata krwiożerczym wzrokiem. Prawdopodobnie słyszała całą kłótnię i obserwowała tę nieprzyjemną scenę. Świetnie! Tylko tego mu brakowało do szczęścia! Nawet ta mała usiłuje wywrzeć na niego wpływ.