Poczuł wyrzuty sumienia. Nie miał wątpliwości co do tego, że ma niezwykłą córkę. Pomijając fakt, że gdyby Harley żył, podrzuciłby mu własne dziecko, bo plan usidlenia Harleya powiódł się aż za dobrze – Kendall zaszła w ciążę – Weston kochał Stephanie. Bardziej niż wszystko w świecie. Powinien był zbić Kendall, kiedy mu powiedziała, że jest w ciąży i że w związku ze śmiercią Harleya na niego spada obowiązek ojcostwa. Powinien był nalegać, żeby usunęła ciążę, powiedzieć jej, żeby się od niego odczepiła. Ale tego nie zrobił. I była to jedna z tych nielicznych rzeczy, których nie żałował. Problem polegał na tym, że Kendall wykorzystywała to do swoich celów.
– Jutro się spotkam ze Steph. Pojedziemy poszukać dla niej samochodu – zaproponował.
Kendall roześmiała się.
– Ma dopiero piętnaście lat.
– Wkrótce skończy szesnaście. – Zgasił papierosa i upił łyk z kieliszka. Drink zawsze był doskonale przyrządzony. Kendall przykładała do tego wielką wagę. Chyba powinien ją kochać, ale doszedł do wniosku, że nie jest do tego zdolny. Poza tym miłość i inne romantyczne uczucia są przeznaczone dla idealistów. Weston twardo stąpał po ziemi.
– Ale…
– Żadnych ale, kochanie – ostrzegł i natychmiast zamknęła usta. W czasie trwania ich związku kilka razy potraktował ją nieco ostrzej – kilka niewinnych uderzeń po pośladkach czy po twarzy, kiedy mu się sprzeciwiała. Potem, kiedy była skruszona i skłonna mu udowodnić swoją miłość, wymyślał dla niej specjalne manewry seksualne, żeby mogła mu pokazać, jak wysoko ceni sobie status pani Taggertowej.
Zawsze była gotowa go zadowolić. To naprawdę dziwne. Kiedyś miał ją za chłodną jak lód, a jej futerko za suche i niedostępne. Przekonał się, że jest inaczej. Kiedy uświadomiła sobie, że to jest jej waluta i przepustka do rodzinnego pałacu Taggertów, stała się gorącą maszynką do seksu, ochoczo oddającą przysługi. Nic dziwnego, że ten mięczak Harley nigdy do końca nie umiał z nią zerwać.
– Tylko nie zawiedź jutro Stephanie – powiedziała i trącili się kieliszkami.
– Nie zawiodę. Obiecuję. – Ale to jutro. Najpierw musi przeżyć resztę dzisiejszego wieczoru. Umówił się z Denverem Stylesem, żeby złożyć nowemu pracownikowi Dutcha propozycję nie do odrzucenia.
Powoli popijał martini i uśmiechał się do siebie.
3.
Więc pani w ogóle nie otrzymywała korespondencji od Rileya. Żadnych telefonów. Nic. – Denver siedział na jednym z plecionych krzeseł ustawionych wokół małego kuchennego stołu. Rozsiadł się wygodnie, zaczepiając obcasem buta o nóżkę drugiego krzesła. Przez cały czas wpatrywał się w nią przenikliwym orlim wzrokiem, który niczego nie przeoczył, i skłaniał jej wzrok do odwrotu. Ale się nie poddawała. Patrzyła w twarz mordercom, gwałcicielom, dręczycielom żon i ciężko pracowała, żeby ich wsadzać za kratki. Pozostawała niewzruszona wobec pierwszoligowych adwokatów obrony, a nawet przeżyła napaść z nożem, która miała być krwawą zemstą Ronniego Kluga. Styles potrafi upokarzać, ale nie może jej przeniknąć.
– Nie miałam wiadomości od Huntera. Żadnych listów ani telefonów. Nic.
Promienie słońca obficie wpadały przez okno, grzejąc plecy Mirandy. Obok kosza z owocami leżała otwarta gazeta „Metro” – część dzisiejszego „Głosu Oregonu”. Znoszona skórzana kurtka Stylesa niedbale przewieszona przez oparcie innego krzesła wyglądała tak, jak gdyby tam od zawsze było jej miejsce.
Kawa, na którą żadne z nich nie miało ochoty, stygła w ceramicznych kubkach, rozsiewając przyjemny aromat.
– Nie sądziła pani, że to dziwne?
– Owszem, ale… Tłumaczyłam to oskarżeniami, które miały być wniesione przeciwko niemu…
– Gwałt i kradzież samochodu? – spytał. Najwyraźniej odrobił pracę domową.
– Właśnie.
– Nikt nigdy nie wytoczył żadnych oskarżeń.
– Wiem, ale myślałam, że skoro wyjechał za granicę…
– Nie wie pani, że istnieje coś takiego jak procedura ekstradycji? Oczywiście, że wie. Teraz. Ale wtedy była o wiele młodsza, gorzej znała prawo. Poza tym czuła się zraniona, dotknięta tym, że Hunter ją zdradzał z inną dziewczyną. To, że nigdy się z nianie skontaktował, skłaniało, żeby przymknąć oczy i odwrócić głowę, uwierzyć w najgorsze. Zresztą wtedy to się już nie liczyło. Naprawdę. Dziecka już nie było.
Ten stary ból, który tak rozpaczliwie usiłowała trzymać pod kluczem, przedarł się przez linie obrony i chwycił ją za serce tak mocno, że z trudem oddychała. Bóg jeden wie, jak bardzo pragnęła tego dziecka, jak ta niezwykła cząstka Huntera była jej potrzebna.
– Byłam młoda – przyznała, obracając w rękach kubek z kawą. – I wystraszona.
– I w ciąży.
Słowo to rozległo się echem po kuchni jak pogłos w kaplicy i ugodziło ją w samo serce.
– Tak. – Nie ma powodu kłamać, wie już zbyt dużo. Wpatrywała się w niego otwartymi oczami, w których nie było łez. Nie pozwoliła, by dostrzegł ból, który po latach znów ją nawiedził. – Ale to nie powinno nikogo interesować.
W jego nieprzejednanych oczach błysnął ognik czułości i zrozumienia, ale natychmiast zniknął. Zastanawiała się nawet, czy nie był tylko wytworem jej wyobraźni. Styles nie należy do ludzi, którzy potrafią innym współczuć.
– Tylko spełniam swoje obowiązki. – Jedna ciemna brew uniosła się w górę. – Podobne do tych, które pani musi wykonywać.
– Zawsze szukam prawdy.
– Ja też. – Upił łyk letniej kawy i odstawił kubek. – A co się stało z dzieckiem? – spytał przyciszonym głosem.
Zamknęła oczy.
– To jest sprawa, której nie chcę poruszać.
– Wiem.
Mijały sekundy milczenia. W końcu Miranda otworzyła oczy. Nieważne, co on wie.
– Poroniłam.
– Kiedy?
– Tej nocy, kiedy straciłam kontrolę nad kierownicą i wylądowałam w jeziorze Arrowhead. Jestem pewna, że widział pan dokumenty szpitalne. Tam powinna być wzmianka o poronieniu.
Niewielu ludzi o tym wiedziało. Miała wówczas osiemnaście lat, więc rodziców nie poinformowano o tym, że straciła dziecko. Miranda była na tyle świadoma swoich praw, żeby wiedzieć, iż lekarz nie może zdradzić tajemnicy pacjenta. Jeśli nawet ojciec kiedykolwiek się o tym dowiedział, to unikał tego tematu, ani słowem o tym nie napomknął. Denver Styles jakoś zdobył te informacje. Ale jak?
– Jak ojciec pana znalazł? – spytała zaciekawiona. Intrygujący, choć przerażający mężczyzna bez przeszłości. Jeśli Pertillo nie mógł go rozszyfrować, to nikt inny nie jest w stanie tego dokonać.
– Zgłosił się do mnie.
– A skąd pana znał? – spytała. – Nie wydaje mi się, że wynalazł pana w książce telefonicznej.
Jego usta wykrzywił cień uśmiechu. Szare oczy na sekundę zaiskrzyły.
– Poznaliśmy się przez wspólnego znajomego. – Napił się wystygłej kawy i chwycił za kurtkę. – Ale chyba pani pamięta, że to nie ja miałem być tematem tej rozmowy?
– Jak mogłam o tym zapomnieć? Pochylił się nad nią.
– Pani Mirando, jest pani inteligentną kobietą. Bystrą. Ale nie tak bystrą jak szesnaście lat temu. Osobiście uważam, że historyjka o tej nocy, kiedy zginął Taggert, którą pani wcisnęła ludziom szeryfa, jest wyssana z palca. Myślę, że wiązała pani swego rodzaju pakt z siostrami, że zapewnicie sobie nawzajem alibi. Poza tym uważam, że bez względu na to, czy pani zechce spojrzeć prawdzie w oczy, czy nie, cała ta sprawa odbije się pani czkawką. Teraz mogła pani wyznać prawdę mnie i zostałaby ona pomiędzy mną, panią i pani ojcem. A tak Kane Moran lub przeciwnicy polityczni pani ojca wezmą sprawę w swoje ręce i zaczną nią manipulować. Wybuchnie taki skandal, o jakim dotychczas nie słyszano w poczciwym, złotym Chinook. Pani kariera będzie zrujnowana, Tessa może potrzebować czegoś więcej niż tylko osobistego psychiatry, a Claire uzna mały skandalik z mężem w Kolorado za strumyczek w porównaniu z wodospadem, który ją zaleje, kiedy cała sprawa wyjdzie na jaw.