Выбрать главу

– Paulowi odpowiadało to, że jest żonaty, cieszył się, że ma kurę domową, która mu gotuje, sprząta i dobrze wygląda na bankietach firmowych. Chlubił się tym, że ma młodą żonę, zwłaszcza że pochodziłam z rodziny Hollandów i prawdopodobnie miał nadzieję, że kiedyś odziedziczy fortunę. Nie powiedział mi tylko, że przyczyną jego rozwodów był to, że lubił młode dziewczyny; niektóre z nich miały niespełna szesnaście lat.

– Fajny gość – mruknął pod nosem Kane i upił łyk koktajlu.

– Weź pod uwagę to, że sama miałam dopiero siedemnaście lat. To, że za niego wyszłam, było takie irracjonalne. – Ale była osamotniona i wystraszona. Paul stanowił jakąś przystań. Przynajmniej na początku. Udawał, że to jego dziecko. Nawet podawali wszystkim fałszywą datę urodzin Seana, mówili, że urodził się w lipcu, a nie w kwietniu. Harley zginął w sierpniu rok wcześniej, a Claire w tym w czasie oddaliła się od rodziny, więc nikt nie domyślał się prawdy. Rodzice nie widzieli dziecka, zanim nie ukończyło roku. Nawet on sam nie znał prawdziwej daty swoich urodzin, bo Claire sfałszowała świadectwo urodzenia, które było potrzebne przy zapisywaniu dziecka do szkoły. – Cóż mam powiedzieć? To był błąd.

– I w końcu się go pozbyłaś.

– Tak, tylko że on jest ojcem moich dzieci. – Cóż, przynajmniej Samanthy.

– Ale Seana nazwałaś imieniem Taggerta: Sean Harlan.

– Kolejna pomyłka – powiedziała.

Początkowo myślała, że dziecko powinno odziedziczyć nazwisko po Taggercie, ale doszła do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli jej syn wejdzie w życie z czystym kontem. A kiedy stało się jasne, że to Kane jest ojcem Seana, nie wiedziała, co począć. Postanowiła skupić się na swoim małżeństwie i zrobić wszystko, żeby jak najlepiej się ułożyło. Spełniała wszystkie żądania Paula. Drugie dziecko ich zaskoczyło – Paul nie był uszczęśliwiony perspektywą utrzymywania kolejnego członka rodziny, mimo iż była to jego krew. Dziecko – córka – przyszło na świat i Paul je zaakceptował. Tymczasem Claire zdołała jakoś uporządkować swoje życie – chodziła do szkoły, woziła dzieci po mieście, pilnowała porządku w domu, żeby sprostać wymaganiom męża, który lubił sterylną czystość. Później zaczęła pracować jako nauczycielka. Coraz więcej czasu spędzała poza domem i stopniowo ich małżeństwo zaczęło kuleć. Claire dojrzała, stała się bardziej niezależna i miała własne zdanie. Paul nie mógł się z tym pogodzić.

Gdy Sean osiągnął wiek dojrzewania, Paul stał się nieugięty. Nie mógł znieść, że chłopak popadał w konflikty z prawem – przyłapywano go na aktach wandalizmu i drobnych kradzieżach. Potem pojawiły się dziewczyny. Ładne panny ze szkoły średniej same wpadały przystojnemu chłopcu w ramiona. W końcu dawne skłonności Paula znów dały znać o sobie; na widok podlotków burzyła się w nim krew i skończyło się na tym, że uwiódł Jessicę Stewart, jedną z dziewczyn Seana. Jednak ta namiętność nie uszła mu płazem. Jessica nie tylko powiedziała o wszystkim rodzicom, ale zgłosiła to na policji. Inne dziewczyny poszły w jej ślady i Paula postawiono w stan oskarżenia.

– Rozwiodłam się z nim dopiero wtedy, kiedy wpłynęły oskarżenia, mimo że już od dłuższego czasu byliśmy w separacji. Zrazu myślałam, że dla dobra dzieci będzie lepiej, jeśli nadal pozostaniemy małżeństwem.

– A teraz? – dopytywał się, podsuwając się jeszcze bliżej.

Westchnęła i położyła głowę na jego ramieniu.

– Teraz sądzę, że mądrzej bym postąpiła, gdybym go zostawiła już za pierwszym razem, kiedy się dowiedziałam, że puścił mnie kantem. Samantha miała wtedy dwa latka. Ale byłam młoda i myślałam, że sama nie dam sobie rady. Jedynym wyjściem byłoby paść do stóp ojcu i błagać go o pomoc. – Spojrzała w stronę pociemniałego lasu i pokręciła głową. – Nie chciałam tego robić. Nigdy.

– Więc zostałaś z człowiekiem, który miał cię za szmatę?

– Nie, już potem byłam z nim w separacji. Tylko nie mogłam się zdobyć na decyzję o rozwodzie… aż do chwili, kiedy zdałam sobie sprawę, że związek z nim nie ma żadnej przyszłości. Wprawdzie nie byłam w nim zakochana, ale wierzyłam w to, że małżeństwo zawiera się raz na całe życie. – Gorzko się uśmiechnęła. – Takie tam romantyczne mrzonki, które pozostały mi z czasów młodości. Randa zawsze mi mówiła, że mój sentymentalizm w końcu mnie zgubi. Wygląda na to, że miała rację. – Miała zgaszoną minę. Upiła łyk z kubka, ale kawa już wystygła i alkohol wydawał się za mocny.

– Więc go nie kochałaś?

Nigdy. Nie tak, jak kochałam ciebie!

– To, co do niego czułam, nie miało nic wspólnego z miłością. Kane, to było zobowiązanie. Wobec niego, wobec dzieci. Wobec rodziny. – Parsknęła chłodnym śmiechem. – Ale on tego nie odwzajemniał. W końcu to do mnie dotarło i oto jestem tu: rozwiedziona, bez pracy, z dwojgiem upartych dzieci, które trzeba jakoś wychować. – W dodatku wciąż kłamię. Boże, Kane, gdybyś ty wiedział. Gdybyś mógł to zgadnąć, że Sean jest twoim synem. Nie Paula, nie Harleya, tylko twoim!

Claire drżała. Cały ten jej woal tajemnic pruje się, jak gdyby Kane odnalazł przerwaną nić w jej życiu i pociągał za nią. Wszystkie kłamstwa niedługo wyjdą na jaw. Dopilnuje tego Kane albo Denver Styles. I co wtedy? Nie mogła uzmysłowić sobie konsekwencji i dziękowała losowi za to, że nie ma kryształowej kuli, w której można zobaczyć przyszłość.

Kane pocałował ją w skroń. Stłumiła szloch. Byłoby nie w porządku z jej strony znów się w nim zakochać. Przecież to jasne, że jak tylko prawda ujrzy światło dzienne, Kane na całe życie ją znienawidzi.

– Więc pracuje pan u Dutcha Hollanda – powiedział Weston, podając Denverowi Stylesowi kieliszek. Zamknął barek i usiadł po przeciwnej stronie kajuty. Nie czuł się dobrze, będąc sam na sam ze Stylesem. Był podminowany jak pies trzymany na odległość kilku centymetrów od suki w cieczce. Jednak – niestety – w tej chwili potrzebował tego człowieka.

– Zgadza się.

– Zadanie specjalne?

– Można tak powiedzieć. – Styles rozparł się w krześle, położył kostkę jednej nogi na kolanie drugiej. Wyraz jego twarzy graniczył z arogancją.

Weston usiłował pozbyć się uczucia, że ktoś nim manipuluje. Najpierw Tessa przez telefon, a teraz ten cichy mężczyzna o przenikliwym, orlim spojrzeniu, w czarnych dżinsach, wyblakłym podkoszulku i lekkiej kurtce, która zapewne kiedyś dobrze wyglądała. Obuty był w kowbojki ze zniszczonymi obcasami. Drażnił Westona, a swoją bezczelnością wręcz doprowadzał go do szewskiej pasji. Nos Stylesa wyglądał tak, jakby już nieraz spotkał się z ciosem, a na opalonej skórze rąk widać było białe blizny, które prawdopodobnie były pozostałością walk na pięści i noże, które stoczył w młodości. Był dobrze zbudowany, szczupły, a pewność, która z niego biła, świadczyła, że zna własne słabe i mocne punkty.

To człowiek, którego Weston wolałby mieć po swojej stronie, przynajmniej do czasu, kiedy dowie się czegoś więcej na temat tej enigmy. Pewnego dnia odkryje jakieś ciemne sprawki Stylesa, które będzie mógł wykorzystać przeciwko niemu. Na razie facet sprawiał wrażenie, jakby nie miał przeszłości, jakby był przybyszem z kosmosu.