— Quentin Fears? Tu Ray Cryer. Bardzo się niepokoimy, gdyż nie widzieliśmy się z Madeleine, od czasu kiedy opuściłeś ją wczoraj. Zawiadomiliśmy już miejscową policję, która wszczęła poszukiwania, ale wydaje nam się, że ona może cię szukać, w związku z czym istnieje duże prawdopodobieństwo, że natkniesz się na nią pierwszy. O ile tak się stanie, będę zobowiązany, jeśli zadzwonisz. Jej mama, siostra i ja jesteśmy zrozpaczeni. Po prostu zrozpaczeni. Wiem, że byłeś bardzo wzburzony wczorajszego dnia, ale mimo to mam nadzieję, że pomożesz nam odnaleźć naszą córeczkę. Ktoś z miejscowej policji może zadzwonić do ciebie, żeby zadać ci kilka pytań. Mam nadzieję, że chętnie udzielisz im pomocy. Znasz też numer do nas. — W końcowych słowach dało się słyszeć z trudem powstrzymywane emocje.
Ray Cryer? Matka i siostra Madeleine? Mad nigdy o nich nie mówiła. Quentin z pewnością nie miał okazji spotkać żadnej z tych osób. Nie znał też ich numeru telefonu. Ale nie miał najmniejszych wątpliwości, że ludzie ci zdołają w pełni przekonać policję. To właśnie była najmocniejsza strona Użytkowniczki — każdego potrafiła przekonać.
Wnioski były jasne. Quentin powinien zrobić to, czego od niego chcieli — a raczej to, czego chciała Użytkowniczka — w przeciwnym bowiem razie policja będzie przetrząsać cały kraj w poszukiwaniu kobiety, której nie znajdą, ponieważ ona nigdy nie istniała. A kiedy okaże się, że nigdzie jej nie ma, Quentin znajdzie się w kłopotliwym położeniu. Rodzice dziewczyny twierdzą, że Quentin pokłócił się z ich córką. Następnie spakował się i zniknął, a oni od tamtego czasu nie widzieli dziewczyny. Dlaczego pan Fears wymknął się bez pożegnania? Gdzie jest Madeleine? Wysoki sądzie, nie trzeba wcale mieć ciała, żeby stwierdzić, że to jakaś brudna sprawa.
Nie. Proces o morderstwo nie wchodził w rachubę. Trzeba przecież przedstawić jakieś dowody. Zwykłe zniknięcie osoby nie wystarczyło. Ale to wcale nie musiało skłonić policji do porzucenia podejrzeń, że morderstwo faktycznie miało miejsce. Bez wątpienia będą deptać Quentinowi po piętach przez długie miesiące i lata, szukając Madeleine. Nie mówiąc już o rozgłosie. Zresztą nie trzeba będzie wielkiego rozgłosu. Wystarczy, że policyjni detektywi odwiedzą wszystkich jego partnerów i wszystkich ludzi polityki, których znał w każdym mieście, gdzie robił interesy… Madeleine poznała ich wszystkich, a jeśli Użytkowniczka zapomni o którymś z nich, zawsze może wniknąć w umysł Quentina i wydostać z jego pamięci gotową listę. Nie miał przed nią żadnych tajemnic. Mgła podejrzeń wokół niego zacznie niebezpiecznie gęstnieć. Poza tym byli jeszcze rodzice. Na pewno przesłuchają jego rodziców.
“Znasz numer do nas”. Bez wątpienia te słowa Ray’a Cryera dotrą do policji. Nawet gdyby wykasował je ze swojej taśmy, z pewnością zostały nagrane po drugiej stronie linii i wtedy wszyscy będą się zastanawiać dlaczego on skasował swoje nagranie. A ponieważ nie znał żadnego numeru, jaki wybór mu pozostawał? Musiał wracać do stanu Nowy York, z powrotem do domu nad rzeką Hudson. Policja zapyta go o noc spędzoną w owym domu. Jeśli powie im, że nocował tam razem z Madeleine i jadł śniadanie w towarzystwie jej krewnych, wysłani do posiadłości funkcjonariusze zastaną ciemny, pozbawiony wody dom, a w nim jego ślady odbite w kurzu i łóżko, na którym spała tylko jedna osoba. Jeśli powie im, że dom był opuszczony i ciemny, policja bez wątpienia zastanie go czystym i zamieszkanym, zaś Ray Cryer wyrazi ogromne zaskoczenie na wieść, że Quentin może wygłaszać tak bezczelne kłamstwa.
Nie miał szans. Nie było przed nią żadnej ucieczki. Równie dobrze mógł się od razu poddać i następnego dnia rano zaraz po obudzeniu się ruszyć z powrotem tam, skąd właśnie wrócił. Albo natychmiast wezwać samochód i jechać całą noc, żeby…
Nie ma mowy. Tego właśnie chciała Użytkowniczka. Przypuszczał, że to ona mogła wkładać mu do głowy te myśli, by skłonić go do powrotu. Lizzy powiedziała mu, że jest mocny. Miał wystarczającą siłę by móc stawić jej opór. A Użytkowniczka też nie była wszechmocna, przynajmniej tak twierdziła Lizzy. Jednoczesne sprawowanie kontroli nad sześcioma nieboszczykami, podtrzymywanie iluzji Madeleine i ukazywanie mu nie istniejących służących, którzy wnosili wymyślone potrawy, przywiodło ją na skraj wyczerpania. Jednakże podczas śledztwa nie będzie musiała nawet w połowie tak się wysilać. Głęboka iluzja Madeleine w ogóle nie będzie potrzebna. Jeśli chodzi o Ray’a Cryera, to mógł on być rzeczywistą osobą, nie zaś tworem umysłu. Uczynienie z opuszczonego domostwa czystej i zamieszkanej rezydencji, to dla niej fraszka. Lecz czy potrafi stworzyć złudzenie szczegółowych dowodów, które będzie można poddać analizie chemicznej? Iluzję plam krwi? Lub czegoś, co mogłoby przekonać sąd, że została popełniona zbrodnia? Być może… ale czy wie, czego dokładnie będą szukać laboratoryjni technicy? Czy stworzone przez nią iluzje uda się wywołać na zdjęciu? Czy też będzie musiała nieustannie czuwać przy fotografii, aby zagwarantować, że każdy, kto obejrzy odbitkę, zobaczy na nim to, co powinien zobaczyć? Jeśli wiedziała wystarczająco wiele i miała wystarczającą moc, by to wszystko zrealizować, wtedy jakikolwiek opór nie miał najmniejszego sensu.
Ale przecież nie była nieskończenie potężna. Istniały granice jej mocy. A on nie miał zamiaru padać i udawać martwego.
Była jedenasta w nocy. Zadzwonił do swoich rodziców w Kalifornii.
— Opuściła mnie — powiedział. To były jego pierwsze słowa.
— Niemożliwe — powiedziała Mama.
— Ach, Quen, strasznie mi przykro — odezwał się Tato. — Nigdy bym nie przypuszczał. Była taka… tak wspaniale do siebie pasowaliście.
— Nie wiem, gdzie jest. Nie powiedziała mi dokąd się udaje.
— Jak mogła zrobić coś takiego? — dziwiła się Mama. — Tak się nie robi. Uczciwi ludzie tak nie…
— A może jej rodzina wie, gdzie mogła zniknąć?
I wtedy Quentin zaczął tworzyć swoją wersję wydarzeń. Ponieważ nigdy nie poznał Ray’a Cryera, ani nawet o nim nie słyszał, nie miał zamiaru przystać na wersję Użytkowniczki, według której obaj się znali.
— Nigdy nie poznałem jej rodziny. Zabrała mnie do pustego domu nad Hudson. — To było ryzykowne, wiedział o tym, ponieważ tamci powiedzieli policji, że Quentin spotkał się z rodzicami Madeleine. Ale jeśli poddano by go testowi na wykrywaczu kłamstw, zadając pytanie, czy spotkał rodziców Madeleine w jej rodzinnym domu, przeszedłby go bez trudu. — A dziś po południu opuściła mnie.
— Ale to strasznie dziwne — nie mogła uwierzyć Mama. — Przecież właśnie zabierała cię tam, żeby przedstawić rodzinie.
— Pokłóciliście się? — spytał Tato.
— Zadałem jej kilka pytań. Ona nie miała na nie odpowiedzi. Wiedziała, że nie jestem z tego zadowolony, ale nie, nie kłóciliśmy się.
— Wszystko będzie dobrze, synu, jestem o tym przekonana — powiedziała Mama. — Kiedy zda sobie sprawę, że naprawdę ją kochasz, niezależnie od tego, jak…
— Naprawdę bardzo ją kocham, Mamo.
— No właśnie. Na pewno wróci, Quen. Dlaczego miałaby nie wrócić? Pamiętam jak na siebie patrzyliście, to było takie cudowne, przecież wy jesteście tak w sobie zakochani, na litość boską!
— Tato, Mamo, wydaje mi się, że ona nie odeszła po prostu ot, tak sobie. Bardzo się o nią martwię.
— Dlaczego? — spytał Tato.
— Co będzie jeśli jej się coś stanie? Ona po prostu sobie wyszła. Nie wiem dokąd się udała. Nie widziałem jej na drodze, gdy szedłem piechotą do najbliższego miasta. Nie widziałem nawet jej śladów na śniegu.
Na drugim końcu linii zapadła głucha cisza.