Выбрать главу

— Quen, wiem, że to głupie, ale muszę cię o to spytać. Nie uderzyłeś jej, ani nie zrobiłeś jej nic złego, prawda?

Mama była wściekła.

— Jak możesz mu sugerować coś takiego!

— Uspokój się, Mamo, wszystko w porządku. Jeśli Madeleine nie znajdzie się w najbliższym czasie, policja zada mi takie pytanie i będzie to ich obowiązek. Tato, nigdy nawet nie podniosłem na nią ręki, ani nie skrzywdziłem jej w żaden inny sposób. Kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, nic jej nie było i czuła się dobrze.

— Dlaczego w ogóle policja ma się tym interesować? — dziwiła się Mama. — Nie pierwszy raz żona porzuca męża.

— Nigdy nie miałem okazji poznać jej rodziców, ale nagle, ni stąd ni zowąd, zadzwonił do mnie mężczyzna, który twierdzi, że jest jej ojcem i najprawdopodobniej rzeczywiście nim jest. Ale kłamie sugerując, że byliśmy sobie przedstawieni, gdyż to w ogóle nie miało miejsca. On także powiadomił policję, która obecnie szuka jej i na pewno będą mnie przesłuchiwać.

— To wszystko jest takie dziwne — powiedziała Mama. — Oczekiwałam raczej telefonu z wieścią, że spodziewacie się dziecka, a nie, że będziesz przesłuchiwany przez policję.

— Nigdy nie widziałeś się z jej rodzicami — rozważał Tato — a teraz nagle jej ojciec dzwoni do ciebie mówiąc, że policja wszczęła poszukiwania. Quentin, czy nie myślisz, że to może być jakiś szantaż, który Madeleine planowała od samego początku? Ty zapłacisz, a wtedy ona się pojawi i wszystkie poszukiwania nagle okażą się niepotrzebne.

— Nie wiem. Na razie nikt nie żądał ode mnie pieniędzy. Cała sprawa jest niezrozumiała i nie mam pojęcia o co tu naprawdę chodzi. Ale chciałem żebyście o wszystkim dowiedzieli się pierwsi ode mnie, na wypadek gdyby ktoś miał się z wami kontaktować lub przesłuchiwać was.

— To bardzo mądrze z twojej strony, synu.

— A co powinniśmy mówić? — spytała Mama.

— Całą prawdę, Mamo. Nie zrobiłem nic złego i nie mam nic do ukrycia.

— Quentin, tak mi przykro, że to cię spotkało — powiedział Tato. — Jeśli jest to dla ciebie jakieś pocieszenie, oboje z Mamą uważaliśmy twoją żonę za wspaniałą osobę.

— Tak, każdy z nas szuka sobie idealnej kobiety, prawda tato? Różnica polega na tym, że ideał, który ty sobie wybrałeś, jest prawdziwy.

— Och, Quen — żachnęła się Mama.

— Posłuchajcie. Istnieje możliwość, że sprawą zajmie się prasa. Jeśli tak się stanie, na pewno będą się starali przedstawić mnie jako winnego straszliwej zbrodni, bo coś takiego od razu podnosi sprzedaż. Wiecie, nagłówki w stylu “Zaginęła żona komputerowego milionera. Mąż nie jest w stanie wyjaśnić zniknięcia małżonki”. Jeśli to jakiś spisek, o czym jestem przekonany, możecie być pewni, że wkrótce znajdą się dowody przeczące temu, co wam powiedziałem. Niezależnie od tego, co będzie się mówić, jednej rzeczy możecie być pewni: nie zrobiłem żadnej krzywdy Madeleine i gdybym mógł mieć ją teraz przy sobie, całą i zdrową, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. — I wtedy, ponieważ to, co powiedział było prawdą, a także ponieważ był zmęczony i jeszcze nie miał czasu opłakać utraty żony, zaszlochał gwałtownie i łkał przez chwilę w słuchawkę, czego rodzice słuchali, wierząc mu w pełni i starając się go pocieszyć.

Dlaczego zresztą mieliby mu nie uwierzyć. Wszystko co powiedział było prawdą. A powiedział im wszystko, w co każdy był w stanie uwierzyć.

Potem, fizycznie i emocjonalnie wyczerpany, zapadł w sen przed telewizorem, zanim Letterman doszedł do listy przebojów.

Następnego dnia zadzwonił do swojego adwokata w Wirginii i zapytał w jaki sposób zgłasza się zaginięcie osoby. Wyjaśnił, że żona opuściła go w stanie Nowy Jork, on zaś przyjechał do Herndon, zakładając, że zapewne wróci do którejś z ich rezydencji, ale obecnie w żadnej z nich telefony nie odpowiadały, więc zanim jej nie zlokalizuje, musi przyjąć, że mogło coś się zdarzyć, a tymczasem chciał żeby policja na wszelki wypadek wszczęła poszukiwania… czy nie tak właśnie należało postąpić? Jego adwokat zapewnił go, że owszem, zdecydowanie tak właśnie należało postąpić.

A więc postąpił jak należało, ale policja nie uznała tego za sprawę wielkiej wagi.

— Na pewno wkrótce się pojawi, panie Fears. Niech pan jej da czas, aby mogła trochę ochłonąć.

— Jestem przekonany, że ma pan rację — odpowiedział. — Ale czy mógłby pan zarejestrować moje zgłoszenie? Proszę, niech pan zadzwoni do tamtejszej policji i poprosi ich, żeby jednak rozejrzeli się w okolicy. — Zapewniono go, że jego prośba zostanie spełniona. Wiedział, że policja stanu Nowy Jork potraktuję jego nagłe zabiegi o wszczęcie poszukiwań, jako reakcję na telefon od Ray’a Cryera, ale gdyby w ogóle nie zgłosił, mogło to wyglądać jeszcze gorzej.

Tego samego popołudnia wsiadł na pokład samolotu lecącego do San Francisco i wieczorem był w biurze swojego adwokata.

— Właśnie zrezygnowałem z kolacji w mojej ulubionej restauracji w San Rafael, żeby przyjechać do centrum i wiedz, że robię to tylko dla ciebie.

— Powinieneś był mi powiedzieć — odparł Quentin. — Dołączyłbym tam do ciebie.

— Wcale nie chciałem żebyś przychodził — powiedział Wayne Read. — Chciałem spędzić wieczór z moją żoną. Małżeństwo ze mną nie byłoby łatwe dla żadnej kobiety, a dla mojej żony jest to wyjątkowo ciężkie przeżycie. Pamiętaj więc, że ta wizyta sporo mnie kosztuje.

— Madeleine mnie opuściła.

— O! — Przez chwilę Wayne wyglądał jak skamieniały. Następnie położył głowę na blacie biurka. — Naprawdę staram się powstrzymać, Quentin.

— Dalej, powiedz co masz do powiedzenia. Wcześniej też mnie nie oszczędzałeś.

— Quentin, wcale się nie cieszę, że miałem rację. Wolałbym, żebyś ty miał rację.

— Rozumiem, ale ona zniknęła. A ja potrzebuję twojej pomocy.

— Przypuszczam, że ona także ma swojego adwokata. Czy wiesz już kto nim jest? Rozwody to nie moja specjalność i…

— Wayne, nic nie rozumiesz. Ona zniknęła. Nie tylko z mojego życia, ona zniknęła w ogóle. Zameldowałem o jej zaginięciu w Wirginii. Dostałem telefonicznie wiadomość od mężczyzny, który twierdzi, że jest jej ojcem. Z wiadomości wynikało, że jej rodzina również poprosiła policję o wszczęcie poszukiwań.

Wayne zmienił się na twarzy. Stał się bardziej poważny. A także nieco podejrzliwy, aczkolwiek starał się to ukryć. Quentin nie miał do niego pretensji.

Opowiedział Readowi historię, którą wcześniej przedstawił swoim rodzicom.

— Ktoś musiał ją widzieć, jak opuszczała dom. Na pewno gdzieś się w końcu pojawi.

— Wątpię.

— Dlaczego? — znów podejrzliwy ton.

— Ponieważ nigdy w życiu nie widziałem na oczy tego Ray’a Cryera, natomiast on nagrał mi się na sekretarkę, sugerując, że się znamy. Znał kod, który pozwolił mu na wyłączenie zbiorczego automatu odbierającego, i zostawienie mi nagranej wiadomości na aparacie w Herndon, a tylko Madeleine znała odpowiednie kody. Oczywiście, oprócz ciebie i moich rodziców.

— A więc nie zginęła.

— Powiedzmy, że ten facet, który przedstawia się jako Ray Cryer wie znacznie więcej o jej zniknięciu niż ja?

— Więc odnajdźmy ją — powiedział Wayne. — Jeśli wynajmiemy detektywów i policja ruszy do pracy, wcześniej czy później natrafimy na jej ślad.

— To się nie uda. Nikt nigdy jej nie znajdzie.

Wayne zamyślił się przez chwilę, postukując ołówkiem o blat stołu.

— Quentin, czy ty mówisz mi prawdę?

— Wszystko, co ci powiedziałem to prawda.