Выбрать главу

Ale Bolt wcale nie miał zamiaru się uspokoić. Quentin ledwo zaczął czytać artykuł o nowym substytucie tłuszczu, który powodował wycieki odbytnicze, kiedy Bolt znów się odezwał:

— Nie mogę znieść tego, że chce mnie doprowadzić do pasji.

— W jaki sposób? — spytał Quentin. Jemu wydawało się, że to właśnie Bolt pragnie doprowadzić pielęgniarkę do pasji.

— Tą całą gadką, że każdy może okazać się niecierpliwym spadkobiercą.

— Ciekawe, że mają takie przepisy. Czy myślisz, że w domach spokojnej starości zdarza się wiele morderstw?

— Nie — zaprzeczył Bolt. — Powiedziała tak tylko dlatego, żeby mnie rozwścieczyć. Kiedy po raz pierwszy odwiedziłem panią Tyler, któraś z salowych poruszyła jej poduszki i staruszce było bardzo niewygodnie. Więc wyciągnąłem jedną z nich, żeby podłożyć ją nieco wyżej i przez ułamek sekundy, kiedy ją układałem z powrotem, rąbek poduszki znalazł się na twarzy starszej pani, akurat w chwili, gdy wkładałem jej rękę pod plecy, żeby ją unieść i włożyć Jasiek pod ramiona. Dokładnie w tym momencie do pokoju wpada nasza Siostra Ratched i z miejsca wyciąga wniosek, że zamierzałem udusić panią Tyler.

— Życie ma swoje przykre chwile — powiedział sentencjonalnie Quentin.

— Wyjaśniłem jej całą sytuację, ale ona wciąż traktuje mnie jak wyrzutka.

— Czy kiedyś zawiesiła ci prawo wstępu?

— Zawsze mi tym groziła, ale nigdy by tego nie zrobiła. Bo gdybym ja nie odwiedzał staruszki, to kto by do niej zaglądał?

— A Rowena?

— Ona jest przekonana, że ta matka zabiła jej braciszka.

— A ty, jak uważasz?

Bolt spojrzał na niego ze złością.

— A więc myślisz, że próbowałem ją zabić, żeby zyskać wdzięczność Roweny? Rowena ma swoją rodzinę, podobnie jak ja. A poza tym nie jest mściwa. Opuściła dom, bo chciała być wolna. Nie musiała zabijać swojej matki. Sam nie wiem, po co się przed tobą tłumaczę. Chcesz żebym uwierzył w twoją wersję wydarzeń z pierwszej nocy, jaką spędziłeś w Mixinack, a jednocześnie podejrzewasz mnie o próbę zgładzenia bezbronnej staruszki, której zawdzięczam wiele szczęśliwych chwil w moim życiu.

— Nie podejrzewałem cię o nic, Mike — powiedział Quentin. — Zbyt szybko wyciągasz wnioski.

— Czyżby? — zapytał z przekąsem, po czym skrył twarz za gazetą.

Przez następną godzinę jedynym dźwiękiem, jaki zakłócił grobową ciszę był zrzędliwy pomruk Bolta:

— Zrobiliśmy dla nich sałatkę, a oni nawet nie podadzą nam niczego do picia.

Zamiast zezłościć się na marudzenie Boita, Quentin postanowił wyładować złość na Time’ie, za to że przy każdej wzmiance dotyczącej budżetowego pata całą winę zdawali się przypisywać Kongresowi, zamiast Clintonowi. Mogliby chociaż postarać się zachować bezstronność, pomyślał.

Miał świadomość, że w ten sposób próbuje jedynie odwrócić myśli od swoich obaw. Sprawy całkowicie wymknęły mu się spod kontroli. Wcześniej miał wrażenie, że z Bolta będzie niezły kompan, ale jego postępowanie wobec siostry Sannazzaro przypomniało mu jego wcześniejsze zachowanie w podziemiach domu Laurentów, kiedy groził Quentinowi pobiciem. Nie mogę liczyć na żadnych sprzymierzeńców, zdał sobie sprawę Quentin. Żaden z ludzi, którym ufam, nie wierzy w to, co naprawdę się zdarzyło, a ci, którzy wierzą, mają jakieś własne cele. Bolt. Babcia. Czego chciała od niego staruszka? Ktoś, kto był w stanie sprawić, że w domu oddalonym stąd o sto mil, na drzwiach pojawiały się napisy, nie mógł być całkowicie bezbronny, nawet jeśli żył przykuty do łóżka w domu starców.

Siostra Sannazzaro w końcu podeszła do nich za piętnaście siódma.

— Bardzo mi przykro, że przybyli panowie do nas, kiedy mamy taki ciężki wieczór — powiedziała. — Chętnie poprosiłabym żebyście przyjechali jutro, ale wiem, że komendant Bolt jechał tu z Mixinack, więc pewnie woleliście zaczekać.

— Dziękujemy — powiedział Quentin. — Czy teraz możemy zobaczyć się z panią Tyler?

Sannazzaro badawczo przyjrzała się jego twarzy. Czego szukała? Jakiej dokonywała oceny?

— Wybaczcie mi panowie, ale muszę spytać… po co chcecie się z nią zobaczyć? Ona nie mówi. Nie jestem nawet pewna, czy wie co mówią inni, kiedy zwracają się do niej.

— Ale nie jest w stanie śpiączki? — spytał Quentin.

— Nie — odpowiedziała siostra Sannazzaro. — Nie jest także sparaliżowana — znów zmierzyła go wzrokiem, jakby zastanawiała się, czy warto poświęcić mu czas, potrzebny na odpowiednie wyjaśnienia. Najwyraźniej uznała, że warto — Po prostu już nie zwraca uwagi ani na swoje ciało, ani na swoje życie.

— Jest w depresji? — spytał Quentin.

— To raczej rozpacz. Już wcześniej widywałam takie przypadki. Nie reaguje na Prozac. Najdziwniejsze jest to, że jeszcze nie umarła. Najczęściej, kiedy rezydent traci wszelką nadzieję, śmierć przychodzi bardzo szybko. Ale pani Tyler leży w takim stanie od kilku lat. Marnuje pan swój czas. — Nie musiała dodawać: “I mój”.

— Siostro Sannazzaro — odezwał się Quentin — naprawdę nie mam pojęcia, co pragnę osiągnąć przez tę wizytę. Ale to był mój pomysł, żeby tu przyjechać, a nie komendanta Bolta. On tylko pokazał mi drogę. Nie mam zamiaru skrzywdzić pani Tyler, ani nikogo z jej rodziny. Ale bardzo chciałbym spróbować porozmawiać z nią. To nie powinno jej zaszkodzić, jak pani myśli?

— Chyba ma pan rację. Poszli za nią korytarzem.

— I tak nie mogłaby nam w tym przeszkodzić — odezwał się Bolt na cały głos, tak aby siostra Sannazzaro mogła go słyszeć. — To w końcu nie jest więzienie, a poza tym istnieją jeszcze takie rzeczy, jak habeas corpus, czy prawo do prywatności.

Quentin nie był prawnikiem, ale dałby głowę, że żaden z przepisów prawa nie zapewniał jakichkolwiek przywilejów dwóm niezapowiedzianym gościom spoza rodziny, odwiedzającym rezydentkę domu spokojnej starości, w nocy, kiedy na zmianie brakuje kilku ludzi. Ale nie chciał nic mówić Boltowi, biorąc poprawkę na jego dziwne wieczorne poirytowanie.

Sannazzaro także zignorowała uwagi komendanta.

— Mam nadzieję, że to nie zabierze zbyt wiele czasu, panie Fears. Dziś wieczorem mamy jeszcze wielu pacjentów, którym musimy pomóc przy kąpieli.

Weszli za nią do windy i pojechali na ostatnie piętro, a potem udali się do końca korytarza.

— Nasi pacjenci na stałe pozostający w łóżkach nie potrzebują wygodnego dostępu do świetlicy ani do stołówki — wyjaśniła siostra. — Na ogół także mają najmniej wizyt, toteż rozsądne jest umieszczanie ich w najdalszych zakątkach szpitala.

Pani Tyler miała cały pokój dla siebie. Leżała wyciągnięta na łóżku z rękami spoczywającymi równolegle wzdłuż boków ciała. Mógł ją tak położyć salowy. Żaden człowiek sam nie ułożyłby się w podobnie symetrycznej pozycji.

Jeden rzut oka na jej twarz wystarczył, aby Quentin zorientował się, że była to kobieta, którą widział na śniadaniu w domu Laurentów.

— Znalazłem panią — powiedział.

Oczy staruszki otworzyły się na długą chwilę, a potem znowu się zamknęły.

— A niech mnie! — mruknęła siostra Sannazzaro. — Ona pana zauważyła.

Quentin usiadł przy leżącej i wziął ją za rękę.

— Miło cię spotkać w cielesnej postaci, Babciu — powiedział.