— Rozkopała ich groby?
— Może nie było potrzeby. Wszyscy byli przywiązani do domu, możliwe więc, że nie potrzebowała szczątków. Ale jak myślisz, dlaczego chrześcijanie tak zawsze szaleli na punkcie szczątków swoich świętych? One zapewniały moc przyzywania ich duchów… takie wykorzystanie relikwii było, rzecz jasna, zakazane, ale nie znaczy to, że nie było chętnych. Jeśli ktoś był w posiadaniu oryginalnego kawałka palca świętego Piotra, mógł wezwać go do siebie. To wcale nie są brednie.
— Jak więc udało mi się wezwać moją siostrę? Nie mam żadnego jej szczątka.
Pani Tyler była zdumiona.
— Udało ci się wezwać twoją siostrę? Sam wezwałeś zmarłą osobę? Kiedy?
— Kiedy byłem małym chłopcem. Mniej więcej w wieku pani wnuczki. Moja siostra była na granicy życia i śmierci, a ja nie chciałem dopuścić, żeby pobrano jej organy do transplantacji. Siedziałem sam przy jej szpitalnym łóżku, tak, jak siedzę teraz przy pani i wtedy ona przyszła do mnie. Albo przynajmniej przemówiła do mnie w moich myślach. I powiedziała mi, że powinienem pozwolić jej odejść.
— Nie musisz opowiadać mi całej historii. Już ją widzę. Niesamowite. O, nie, tylko nie to!
— Co takiego?
— Ukryła to przede mną, mała żmija. To wszystko zmienia.
— Co zmienia?
— Ona wie więcej niż przypuszczałam. Nie jest kompletną ignorantką, jest tylko głupsza niż kiedykolwiek mogłam to sobie wyobrazić.
— Co ona wie?
— Nie jesteś pod wpływem uroku. Ona nie ma nad tobą władzy. Och, dlaczego tego nie zauważyłam? Oczywiście, posłała sukuba zamiast po prostu rzucić na ciebie urok.
— Zostałem zauroczony, niech mi pani uwierzy.
— Wręcz przeciwnie, zostałeś oczarowany, ale nie zauroczony. Wciąż jesteś wolny.
— Tak mi się wydaje.
— Ona ma nadzieję, że dzięki tobie będzie mogła zapanować nad bestią. Ponieważ jesteś taki silny. I wolny. Gdybyś wypuścił bestię, działając pod wpływem uroku, bestia w ogóle nie zwróciłaby na ciebie uwagi, a zamiast tego ruszyłaby prosto na nią. Ale jeśli będziesz wolny w chwili, gdy bestia cię dotknie, wtedy zapragnie ciebie. Ona liczy na to, że twoją siłą przyciągniesz bestię do siebie. Bestia zawsze podąża w kierunku siły. Ona myśli, że kiedy bestia opanuje cię od środka, kiedy cała zawładnie twoim ciałem, wtedy będzie mogła ujarzmić cię urokiem i w ten sposób zapanować nad nią.
— Nad kim?
— Nad bestią, która zabrała mojego synka. Quentin przypomniał sobie opowieść Bolta.
— Rowena powiedziała komendantowi Boltowi, że zamordowała pani swoje dziecko, nim ukończyło dwa lata.
— Ona sądzi, że to właśnie odkryła w mojej pamięci, ale ja nie zabiłam mojego chłopca. Ona nie zrozumiała.
— Czego nie zrozumiała?
— Paul został opanowany jeszcze zanim ukończył roczek. Był pięknym i nadzwyczaj bystrym chłopcem. Miał być chwalebnym dzieckiem światła. Tak niewielu chłopców posiada moc, ale on był wprost niezwykły. Został zauważony przez bestię, która ukradła jego ciało. Odkrycie tego zajęło mi trochę czasu. Na początku myślałam, że jakaś inna wiedźma rzuciła urok na moje dziecko, więc próbowałam odnaleźć połączenie i przerwać je. Ale połączenie znajdowało się w środku. Coś zawładnęło ciałem chłopca i w końcu zdałam sobie sprawę, że to nie był już mój Paul, tylko bestia używająca skradzionego mu ciała. Paul zniknął i już nigdy nie miałam go odzyskać. Kiedy bestia zabiera komuś ciało, staje się ono jej własnością. Nie ma w nim już miejsca dla poprzedniego posiadacza. Teraz Quentin wszystko już rozumiał.
— Więc Rowena widziała, jak zabija pani chłopca.
— Ujrzała w moich wspomnieniach, jak odcinam bestii dostęp do żywego serca. Ale córka była wtedy jeszcze bardzo mała. Oczywiście pomyślała, że to mój mały Paul. Próbując mnie powstrzymać, bestia sprawiła, że ciało płakało i błagało mnie o litość dziecięcymi słowami Paula. “Nie, mamusiu! Nie rób mi krzywdy, mamusiu!”, wołało. Rowena ujrzała tę scenę. Ale ja znałam prawdę. Chłopiec dokonywał takich rzeczy, jakich żadna z nas nie potrafi. Przemieszczał różne przedmioty mocą umysłu. Potrafił je także niszczyć. Znajdowaliśmy je: muchę zatopioną w szklanej szybie, zamki otwierające się bez kluczy… też to widziałeś? To właśnie świadectwo obecności bestii.
— Czym jest bestia? Czy to ta, którą opisuje Księga Apokalipsy?
— To smok. Może być ich wiele, ale nigdy nie słyszałam, żeby na ziemi w tym samym czasie przebywał więcej niż jeden. Zagnieżdża się w ciele, które na początku było normalnym ludzkim ciałem, ale kiedy zostanie wzięte w posiadanie przez bestię, przybiera takie kształty, jakich ona pragnie. Kiedyś zagnieździła się w ciele Adolfa Hitlera, gdy ten próbował zarabiać malowaniem w Anglii, i miała go w posiadaniu od tamtego czasu, aż do chwili, kiedy moc bestii wyczerpała się tak dalece, że wystarczyło jej jedynie na zatrucie zamieszkiwanego przez nią ciała. Wcielała się także w starożytnych zdobywców, którzy usypywali kopce z czaszek i siali strach po całym świecie. Bestia kocha śmierć. Równie mocno pragnie siły. Im silniejszy jest człowiek, którego ciałem zawładnie, tym silniejsza jest bestia, dopóki ten człowiek żyje.
— A więc można ją zabić.
— Lecz ilu ludzi musi cierpieć i umrzeć zanim bestia padnie? Oczywiście, w końcu można ją zabić. Ale w tym wieku, kto jest na tyle czysty, by móc ją zgładzić?
— Czysty? Jak święty Jerzy? — Quentin nie mógł powstrzymać się od śmiechu. To wszystko przypominało romantyczne historie z ujarzmianiem smoka w celu wyzwolenia pięknej damy.
— Z czego się śmiejesz? Jak myślisz, dlaczego Rowena wybrała właśnie ciebie?
— Na pewno nie ze względu na moją czystość — powiedział Quentin.
— Cóż możesz o tym wiedzieć! — zawołała pani Tyler. — Musisz być czysty jeśli pragniesz pozostać sobą w obecności bestii. Plan Roweny nie ma szans na powodzenie, jeśli ty nie jesteś czysty.
Quentin zaśmiał się znowu, tym razem gorzko.
— Więc chyba się zawiedzie.
Pani Tyler nie zwracała na niego uwagi.
— Gdyby pozwoliła mi żebym ją czegokolwiek nauczyła, na pewno wiedziałaby, że nie jesteś w stanie zapanować nad bestią. Na pewno widziała moje wspomnienia o mocy, jaką posiadał Paul. Jak mogła nic nie zrozumieć, skoro widziała tak wiele?
— Może nie uwierzyła w tę historię z bestią — zasugerował Quentin.
— Wiedziała jaką moc sama posiada. Wiedziała, że moje wspomnienia są prawdziwe. Jakich dowodów jeszcze potrzebowała?
— Może pomyślała sobie, że pani zwariowała i że cała historia o pani synku owładniętym przez ducha smoka jest tylko tworem wyobraźni powstałym na skutek chorobliwych podejrzeń. Jeśli w pani wspomnieniach ujrzała tylko, że jej brat miał kilka wyjątkowych zdolności, a potem zobaczyła scenę, jak pani, nadmiernie tym wszystkim przejęta, z zimną krwią morduje go…