Выбрать главу

Wiem, co czujesz, ale nie co myślisz, zatem jeśli chcesz przygotować mnie na jakieś złe wiadomości, musisz wyrażać się jaśniej.

O’Mara westchnął.

— Poza wszystkim innym, jesteś jeszcze psychoanalitykiem psychologów.

Owadzie ciało empaty zadrżało w reakcji na emocje O’Mary, który milczał, nie mogąc znaleźć właściwych słów.

— Mały przyjacielu — powiedział w końcu. — Celem tego spotkania jest przedyskutowanie pewnych możliwości i poproszenie cię o pomoc. To właśnie, a nie przydzielenie ci kolejnego zadania. Jak zapewne wiesz, nie zostanę już zbyt długo w Szpitalu, ale zanim odejdę, muszę wyznaczyć i wdrożyć do pracy mojego następcę, który będzie zarówno administratorem Szpitala, jak i naczelnym psychologiem. Wybór będzie trudny.

Prilicla rozpostarł przezroczyste skrzydła i potrząsnął nimi przed ponownym złożeniem. Poza tym milczał.

— Wszyscy kandydaci, zarówno z zewnątrz, jak i należący już do personelu, są bardzo dobrzy. Mogę odejść ze świadomością, że ktokolwiek z nich znajdzie się na moim miejscu, będzie należycie wypełniał swoje obowiązki. Potrzebuję jednak czegoś więcej niż tylko własne spostrzeżenia na temat odczuć kandydatów. Szczerze mówiąc, traktuję to wręcz jako sprawę osobistą. Przez długi czas ten dział był moim dzieckiem. Jedynym, jakie mam i jakie będę mieć kiedykolwiek. Nie chciałbym go powierzać komuś, kto okaże się tylko wystarczająco dobry. Dlatego wydaje mi się konieczne, aby przyjrzeć się odczuciom kandydatów i na tej podstawie podjąć ostateczną decyzję. Oczywiście jeśli tylko się zgodzisz.

— Wiem, co czujesz, przyjacielu O’Mara, podobnie jak wiem, co czuje każda istota odczuwająca, czy jest prosta, złożona, silna czy nawet nierozumna. Nie można ukryć przede mną emocji, ale nie oznacza to, że będę przekazywał informacje na ich temat trzeciej stronie.

To kwestia etyki. Poza tym chętnie ci doradzę. Niemniej wiem, że rzadko przyjmujesz rady.

Od kiedy wykryłem w twojej głowie obecność kelgiańskiego ja, a ty niechętnie, ale zdradziłeś mi szczegóły sprawy, zawsze doradzałem ci usunięcie tego zapisu, który powoduje spore problemy emocjonalne i od lat utrudnia ci życie. Czuję, że obecnie nadal ma na ciebie wpływ.

— Owszem — przyznał O’Mara. — Obaj wiemy jednak, że Marrasarah nie ma na mnie aż tak wielkiego wpływu i że próbujesz w tej chwili zmienić temat rozmowy.

— Oczywiście — powiedział Prilicla i zadrżał lekko. — Robię to, ponieważ czuję, że chcesz powiedzieć coś, co twoim zdaniem może być niemiłe. Bądź bezpośredni jak Kelgianin i wyjaw mi, o co chodzi.

— Dobrze — odparł O’Mara. — Najpierw jednak chciałbym porozmawiać o tobie, mały przyjacielu, potem dopiero z tobą. Przypomnij sobie ten czas, gdy zjawiłeś się w Szpitalu na okres próbny, ponieważ nikt nie wierzył, aby istota o twojej wrażliwości zdołała przetrwać tu długo. Jak w każdym szpitalu, także i u nas cierpienie jest codziennością, podobnie jak strach czy niepewność. Dla kogoś tak wrażliwego to musi być piekło. I zapewne nadal jest. Nie potrafiłem wówczas znacząco cię wesprzeć. Jednak mimo wszystko przetrwałeś, a nawet więcej, zdobyłeś dodatkowe kwalifikacje medyczne i okazałeś się zdolny do opieki nawet nad setkami ofiar. Gdy zostałeś awansowany na starszego lekarza i przejąłeś medyczne dowodzenie na Rhabwarze, twoja empatia okazała się przydatna podczas badania wraków i miejsc katastrof w poszukiwaniu pozostałych przy życiu ofiar, co często przyczyniało się do ich ocalenia. Teraz jednak najbardziej przyda ci się nie empatia czy telepatia, ale po prostu ucho, bo za jego pośrednictwem dowiesz się, że…

O’Mara urwał, aby się uśmiechnąć, i dokończył:

— Oczywiście plotki to tylko plotki, ale nieoficjalnie mogę ci powiedzieć, że już niebawem zostaniesz awansowany na pełnego Diagnostyka.

Rurkowate kończyny empaty zadrżały lekko.

— Przyjacielu O’Mara, odbieram od ciebie wysoką profesjonalną ocenę mojej osoby, o której czuję, że jest szczera. Powinno mnie to ucieszyć, ale jakoś nie może. Co wywołuje u ciebie tak poważne obawy?

O’Mara pokręcił głową.

— Zanim odpowiem, chcę przez chwilę porozmawiać o mnie. Pewnie cię to ucieszy. Od kiedy zacząłem tu pracę ponad trzydzieści lat temu, wtedy jeszcze bez żadnych formalnych kwalifikacji i z wielkimi kompleksami, rozmyślnie nie starałem się zachowywać przyjaźnie.

Większość ludzi sądzi, że zna przyczynę. Mają mnie za zadufaną w sobie i z gruntu niesympatyczną osobę, która zachowuje profesjonalne współczucie tylko dla najbardziej potrzebujących pacjentów. Tylko ty, mały przyjacielu, ze swoim przeklętym darem empatii, potrafiłeś poskładać to wszystko i dojść do prawdy.

Wrosło już w szpitalną tradycję, że szef psychologii jest kimś mocno nielubianym. Ale nie dzieje się tak na mocy jakiegoś prawa natury. Powinniśmy rozważyć zatrudnienie na tym stanowisku kogoś całkiem odmiennego, kto będzie dobrze wychowany i kto będzie umiał wyrażać się na tyle dyplomatycznie, aby każda jego wypowiedź była uznawana za właściwą.

Dobrze będzie, jeśli okaże się wrażliwy na cudze odczucia, ale w razie potrzeby zdolny do uprzejmego, lecz stanowczego postawienia sprawy. Krótko mówiąc, potrzebujemy osoby raczej lubianej niż nielubianej. Taki ktoś byłby idealny zarówno jako administrator, jak i naczelny psycholog. Zgodzisz się ze mną?

Prilicla znowu zadrżał.

— Tylko gdzie znajdziesz taki wzór doskonałości poza własnym personelem?

— Być może właśnie patrzę na tego kogoś — powiedział O’Mara.

Empata zatrząsł się tak gwałtownie, że omal nie spadł z kosza.

— Teraz rozumiem, czego się obawiałeś, przyjacielu O’Mara. Oczekiwałeś, że odmówię, i miałeś rację. Nie jestem psychologiem. Jestem lekarzem, który wedle twoich słów, zostanie niebawem Diagnostykiem z wieloma zapisami osobowości w głowie. Przez połowę mego czasu będę tak zagubiony, że zapomnę nawet własnego imienia. Zaryzykuję nieuprzejmość i powiem, że oszalałeś, przyjacielu O’Mara. Moja odpowiedź brzmi nie.

O’Mara uśmiechnął się.

— To nowe stanowisko wymaga zarówno medycznych, jak i psychologicznych kwalifikacji. Kto może lepiej się nadawać na administratora niż Diagnostyk, znający od podszewki umysły wielu ras? Albo kto byłby lepszym naczelnym psychologiem niż istota zdolna wyczuć nawet najgłębiej ukryte problemy emocjonalne pacjenta? To dlatego zachęcam cię, abyś zgłosił swoją kandydaturę. Osobiście sądzę, że administrator i naczelny psycholog Prilicla nie brzmiałoby wcale źle. Przestań się trząść i słuchaj.

Każdy z moich obecnych podwładnych bardzo dobrze nadaje się na to stanowisko — dodał O’Mara. — Podobnie jak Cerdal, który zajmuje wysoką pozycję, i to nie wyłącznie we własnych oczach. Jeśli odmówisz, wybiorę kogoś z nich. Jednak oni są raczej wykonawcami niż przywódcami. Utalentowani, ale niechętni do przyjmowania pełnej odpowiedzialności. To idealni podwładni, którzy zdejmują z głowy wszystkie codzienne sprawy, pozwalając przeznaczyć więcej czasu na ważniejsze obowiązki oraz naprawdę cierpiących pacjentów.

Żaden nie będzie rozżalony, może poza Cerdalem, jeśli zdecyduje się pozostać w Szpitalu, ponieważ wszyscy oni cię lubią. Ale nie musisz odpowiadać od razu.

Prilicla wstał.

— Ale mogę odpowiedzieć. Odpowiedź brzmi nie.

— Proszę, mały przyjacielu — powiedział O’Mara. Daj sobie czas na zastanowienie.

Empata przetruchtał przez gabinet na drżących nogach. Zatrzymał się jeszcze w drzwiach i zaświergolił melodyjnie:

— Nie zapomnij powiedzieć mi na koniec czegoś niemiłego, przyjacielu O’Mara. Nie możesz przecież wypaść z roli.