– Czy odwieziesz mnie z powrotem, gdy już zobaczymy, jak się rzeczy mają? – zapytał.
Głos jego brzmiał gładko, ale Caitlin za dobrze go znała, żeby się na to nabrać.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Po raz pierwszy Caitlin miała problem ze swoim małym autkiem. David usiadł koło niej i nagle poczuła, że jest jej okropnie ciasno. Poza tym krępowała ją jego obecność. Trudno było jej skoncentrować się na prowadzeniu samochodu, gdy on znajdował się tak blisko. Jego obecność tuż obok budziła pożądanie, przywoływała cudowne wspomnienia. Patrzyła z uwagą na szosę, starając się, ile sił, skoncentrować na prowadzeniu i nie myśleć o mężczyźnie siedzącym obok.
– Dobrze byłoby, gdybyś zechciała wtajemniczyć mnie w swoje problemy rodzinne – zaproponował David.
– Nie wiem, czy nie lepiej, żebyś raczej nic nie wiedział. Masz ogromny wpływ na ojca. Może dalej powinniśmy postępować w ten sposób.
– Wolałbym jednak, żebyś wprowadziła mnie w te sprawy – nalegał.
– W spontanicznym działaniu osiągasz perfekcję. Westchnął.
Caitlin zastanowiła się nad czekającym ją zadaniem. Matkę koniecznie należało spacyfikować, zanim ojciec wróci do domu, a przede wszystkim, zanim zaczną się schodzić pierwsi goście. David, oprócz ogólnego zarysu sprawy, w ogóle nie wiedział, co się wydarzyło. Łatwo mógł zrobić fałszywy krok.
Po namyśle, opowiedziała mu krótko, o co chodzi.
– Tego ranka ojciec odszedł od matki. Małżeństwo znalazło się w krytycznym punkcie. Dzisiaj przypada ich rocznica ślubu. Trzydziesta. Ja i moja siostra miałyśmy zorganizować z tej okazji przyjęcie. – Spojrzała na niego z lekką ironią. – Problem polega na tym, żeby znowu byli razem. Przynajmniej na ten jeden wieczór.
Ciemnoniebieskie oczy płonęły takim pożądaniem, że przez pewien czas nie mogła oderwać od niego wzroku. Potem przypomniała sobie, iż miała koncentrować się na prowadzeniu samochodu.
– Tylko na dziś wieczór – powtórzył.
Caitlin resztką woli odwróciła wzrok od niego. Próbowała prowadzić spokojnie i rozważnie.
– Dlaczego twój ojciec odszedł?
– Lepiej zapytaj jego. David znowu westchnął.
Pomyślała, że mimo wszystko należy mu się jeszcze jakieś wyjaśnienie.
– Jestem pewna, iż oni się kochają – dodała. – Chodzi o to, że oboje czegoś innego chcą od życia.
– Rozumiem – powiedział. – Ważne są marzenia. Wyglądało na to, że już ma jakiś pomysł.
– Ludzie mają wiele różnorakich potrzeb – stwierdziła. – Nie zawsze seks jest najważniejszy.
– Nie myślałem teraz o seksie. Raczej o samotności.
– Nie znasz się na tym. Nigdy w życiu nie zaznałeś samotności.
– Skąd możesz o tym wiedzieć?
Pomyślała, że to zupełnie oczywiste. Davidowi wszystko przychodziło zbyt łatwo i zawsze miał w życiu to, czego zapragnął.
– I kiedy to byłeś samotny? – zapytała z niedowierzaniem.
– Cieszę się, że o to pytasz. Do tej pory nie interesowałaś się tym, co czuję – rzekł z przekąsem.
Tak, miał rację. Nigdy bezpośrednio nie pytała go o takie rzeczy. Pragnęła go poznać, bała się jednak, iż pomyśli, że mu się narzuca. Albo że wkracza w jakąś zakazaną strefę prywatności.
Zawsze oblegany przez kobiety, przystojny, silny, bogaty, dostawał, co zechciał. Racja, nigdy nie pytała go, co on czuje.
– Przepraszam – powiedziała głęboko zaniepokojona własnymi myślami. – Chciałabym wiedzieć, kiedy byłeś samotny.
– Przez większość mojego życia.
To nią wstrząsnęło. Wyglądało na to, że mówił szczerze. Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
– Patrz na szosę.
– Przepraszam.
– Biuro jest bez ciebie przeraźliwie puste. I smutne. Wróć, Caitlin. Można kochać, można nienawidzić, najtrudniej nauczyć się obojętności.
– To prawda – zgodziła się.
– I co z tego wybierasz?
– Obojętność. Szybko się uczę.
Wreszcie dojechali. Caitlin zatrzymała samochód.
– To tutaj – wskazała na piętrowy domek z czerwonej cegły.
– Ładne miejsce – zauważył David.
– Ojciec tak nie myśli – powiedziała. – Tęskni za swoją farmą.
– Wchodzę z tobą – zaproponował David.
Caitlin ogarnęły nagle wątpliwości co do planu działania. Znała swoją matkę. W złości bywała straszna, jak smok zionący ogniem. To będzie pierwsze spotkanie Davida z jej matką. Oby go tylko nie zniechęciło.
– Może będzie lepiej, jeśli wejdę sama.
– Obiecałem twojemu ojcu, że do końca będę z tobą. Nie pamiętała, żeby w ogóle przyrzekał coś takiego.
– Dobrze – zgodziła się z wahaniem. – Ale ja będę mówić.
– Oczywiście, przecież to twoja matka.
Podeszli ścieżką do drzwi. Caitlin nacisnęła dzwonek, żeby ostrzec matkę, że ma gości, a zaraz potem otworzyła drzwi kluczem.
– Mamo, to ja, Caitlin! – zawołała, wprowadzając Davida do przedpokoju.
Mały stoliczek przy wejściu udekorowany był pięknymi czerwonymi różami. Sznur drobnych kolorowych światełek zdobił cały przedpokój. Ponad kwiatami, przyszpilone do ściany wisiały dwa czerwone serca obszyte koronką, ozdobione falbaną i perłami. Była to typowa walentynkowa dekoracja, przypominająca jednocześnie o trzydziestej rocznicy ślubu. To oznaczało, że przyjęcie nie zostało odwołane.
Michelle jeszcze nie było, matka urzędowała w kuchni. Siekała marchew, z satysfakcją zatapiając ostrze noża w niewinne warzywo.
– Dobrze, że wreszcie przyszłaś, Caitlin. Jakim sposobem zajęło ci to aż tyle czasu?
Dopiero teraz spostrzegła Davida.
– Jak możesz sprowadzać kogoś obcego do naszego domu właśnie teraz? – zapytała z oburzeniem. – Jesteś zupełnie pozbawiona wrażliwości. I na pewno zaraz mi powiesz, że bierzesz stronę ojca.
– Sądzę, że jeszcze nie znasz Davida, mamo. David Hartley. Wiesz pewnie, iż to… mój szef i obiecał mi pomóc.
Tłumaczenie właśnie w tej chwili, że on już nie jest jej szefem, chyba zupełnie nie miało sensu.
– Jak on może pomóc? – wybuchła matka. – Nikt i nic nie może pomóc! Ojciec ukrywa się nie wiadomo gdzie. Ale ja go znajdę.
– Rozmawiałam z ojcem rano. Wszystko…
– Gdzie on jest?
Matka jeszcze energiczniej zatopiła ostrze w marchew.
– Niedaleko stąd.
– No tak, nie masz zamiaru powiedzieć. To konspiracja.
– Mamo, ja próbuję to wyjaśnić, zrozumieć, co się stało. Caitlin podeszła do matki.
– Nawet się jeszcze nie przywitałyśmy.
– Uważaj na nóż – ostrzegł David. Eileen Ross przeszyła go wzrokiem.
Caitlin próbowała wślizgnąć się w objęcia matki.
– Mamo, my wszyscy cię kochamy. Tatko też… Głębokie westchnienie.
– Nie przypominaj mi o tym, Caitlin. Twój ojciec jest fajtłapą Trzydzieści lat poświęcałam się dla niego i on mi teraz w taki sposób za to dziękuje.
– Tatko nie chciał, żeby to tak wyszło.
– Oczywiście, że chciał.
– Jeśli nie będziesz się gniewać na niego, on tu zaraz przyjedzie i znowu będzie wszystko w porządku.
– Nie, nie będzie w porządku! – krzyknęła matka.
– Proszę cię, mamo, nie denerwuj się.
W końcu zdołała jedynie doprowadzić do tego, że matka zaprzestała siekania kolejnego kilograma marchwi i wszyscy troje siedli przy stole w kuchni. Zaczęła się nerwowa rozmowa, niestety bez żadnego efektu.
Siedziała skuliwszy ramiona i coraz mniej wierzyła, że jej rodzice jeszcze kiedyś będą razem.
– Musimy działać – mruknął David. Dobre sobie, pomyślała. Działać. Ale jak?
– Uważam, że powinniśmy już wyjść – powiedział David.