Выбрать главу

– Musimy zobaczyć, może właśnie tutaj znajdziemy odpowiedniego konia.

– Czy już ci mówiłem, jak ładnie wyglądasz? – zapytał.

– Dzisiaj już jedenaście razy – mruknęła.

– Może gdybyś włożyła coś mniej seksownego, nie czułbym się tak rozdrażniony, dręczony i prowokowany.

Oboje ubrani byli w zwykłe dżinsy bez żadnych ozdób. Caitlin miała na sobie bawełnianą bluzkę z wyhaftowanym wieśniakiem, który doił krowę. Może to było trochę śmieszne, trochę modne, ale na pewno nie seksowne.

– Przecież jestem bardzo skromnie ubrana. Czy chcesz, żebym wyglądała jak straszydło?

– Nie wiem, czy ta powściągliwość w ogóle ma jakiś sens – mruknął.

To brzmiało jak echo jej własnych wątpliwości.

– To właśnie mi odpowiada – odparła chłodno.

– Ale mnie nie! – wybuchnął.

Caitlin westchnęła. Może to rzeczywiście nie miało żadnego sensu?

David szybko opanował się i był niezwykle uprzejmy, kiedy pan Featherstone, właściciel stadniny, przyszedł przywitać się z nimi. Wyjaśnili, że są zainteresowani zakupem konia rasy Clydesdale i pan Featherstone poprowadził ich do boksów, w których stały klacze i ogiery.

Caitlin zawsze podziwiała konie rasy Clydesdale. Wywodziły się one z tych ciężkich koni, które dawniej dźwigały uzbrojonych rycerzy. Chętnie używano ich w bitwach. To była najcięższa i najsilniejsza grupa koni, które przez wiele lat zastępowały traktor i maszyny rolnicze, wlokły ciężkie ładunki i ciągnęły powozy.

W czasie obchodów Dnia Farmera, na królewskim pokazie w Sydney, na którym ojciec zawsze wystawiał swoje konie rasy Galloway, na czele wielkiej parady szły co roku właśnie clydesdale. Ogromne możliwości tych koni musiały wzbudzać zachwyt.

Caitlin jeszcze nigdy nie przyglądała się z bliska tym koniom. Teraz czuła się zafascynowana ich ogromem, potęgą.

– To jest Danny Boy – pan Featherstone wskazał na jednego z koni. – Ma zaledwie dwa lata i już był championem na ostatnim pokazie.

Koń był piękny. Gniady z białą łatką na brzuchu. Stał przed nimi majestatyczny, wysoki. Caitlin wiedziała, że będzie jeszcze większy, bo będzie rósł jeszcze przez trzy lata.

Wspaniała, gęsta i długa grzywa, zgrabne pęciny, białe lotki poniżej kolan.

Caitlin poczuła, że zakochała się od pierwszego wejrzenia.

Pan Featherstone skierował się do następnych boksów. Caitlin nie poszła za nim. David został przy niej. Stanowczo zmęczyły go już te poszukiwania.

– Najwspanialszy wytwór inżynierii genetycznej – zażartował. – Jeżeli pomnożyć masę konia przez współczynnik postępu biologicznego…

– Przestań kpić sobie. On jest fantastyczny – szepnęła Caitlin.

– Właśnie ten? – Nic go chyba nie mogło bardziej zaskoczyć.

Pogłaskała konia po pysku. Stał posłusznie. Wyglądało na to, że pieszczota sprawia mu przyjemność.

– Zaakceptował mnie – szepnęła.

– I co chcesz potem z nim zrobić? – zainteresował się David, naprawdę zaciekawiony.

– Nie wiem.

– Chcesz na nim jeździć? Potrząsnęła głową.

– Nie, mam lęk przestrzeni. Podszedł do nich pan Featherstone.

– Danny Boy nie jest na sprzedaż – powiedział.

– Czyżby? – zdziwił się uprzejmie David.

– Niestety, proszę państwa – rzekł właściciel konia, pewnie tak samo uparty, jak konie tej rasy.

– Dobrze, zobaczymy, czy potrafię złamać tego faceta – szepnął David do Caitlin.

Ciarki przeszły jej po plecach. David prawdopodobnie nie miał zielonego pojęcia, jak bardzo hodowcy koni przywiązują się do swoich championów. Jej ojciec nigdy nie sprzedałby Pride of Scotland, championa ze swojej stadniny. Czerwona Rozeta, najwyższa nagroda, którą kiedyś dostał za tego konia, znaczyła dla niego więcej niż każde pieniądze.

– Ale on powiedział, że nie jest to koń na sprzedaż – przypomniała.

Nie chciała być świadkiem rozmowy Davida z właścicielem stadniny. Na pewno dojdzie do kłótni między nimi. Z drugiej strony jednak czuła się boleśnie rozczarowana. Ten koń naprawdę jej się podobał.

David odszedł. Wrócił po godzinnej dyskusji z panem Featherstone. Jego oczy pałały dumą. Dokonał zakupu.

– Dostałaś, czego chciałaś, Caitlin – powiedział, gdy wsiadali do ferrari. – Zapłaciłem tylko dwa razy więcej niż ten koń jest wart.

Wygórowana cena zdawała się wcale mu nie przeszkadzać. Czyżby aż tak bardzo miał ochotę na seks?

– Nigdy w życiu nie byłam tak zdenerwowana, czekając na twój powrót – wyznała zgodnie z prawdą. – I żal mi było tego konia. Wydaje mi się, że wyglądał na bardzo zmęczonego. Właściciel stanowczo wymagał od niego zbyt wiele. Traktował go zbyt ambicjonalnie.

– A o mnie to nawet nie pomyślisz, jak bardzo ja jestem zmęczony – westchnął David.

Jego ciemne, kobaltowe oczy spoglądały na nią z tryumfem i radością. Prawdopodobnie zadowolony był z tego, że wreszcie koniec mozolnych poszukiwań. Ale przede wszystkim chodziło mu o nią. I chociaż nieustannie zapewniał ją, że konia kupuje dla niej całkowicie bezinteresownie, to ona i tak miała pewne podejrzenia.

Pomyślała, że przez ostatnie dni osiągnęła bardzo dużo, nawet jeśli teraz myślał, że kupując jej konia, zasłużył sobie na to, żeby wskoczyła mu do łóżka. Zachowywał się wobec niej o niebo lepiej niż w pamiętny walentynkowy poranek. Dużo się nauczył, a także bardzo zmienił się na korzyść.

– Teraz musimy kupić mu dom – rzekł z satysfakcją.

– Nie myślę, żebym miała siłę przejść przez to znowu – mruknęła słabym głosem.

David skręcił na północ, na drogę do Wyong. Stwierdził, że kupno kawałka ziemi w tej okolicy z pewnością będzie dobrą inwestycją. Tym bardziej, jeśli zagroda dla konia znajdowałaby się gdzieś w pobliżu domu jej rodziców. Ojciec na pewno chętnie doglądałby wszystkiego, a co najważniejsze, Caitlin i David nie mieliby problemu z dojazdem z Sydney. Było to tak blisko, że, na upartego, mogliby przyjeżdżać tutaj nawet codziennie.

Caitlin pomyślała nagle, że ziemia w tej okolicy wcale nie była tania. Czyżby David był zdecydowany absolutnie na wszystko? Chciał coś może przez to udowodnić? Pragnął ją kupić za wszelką cenę? Czuła się coraz bardziej zdenerwowana. Może jednak nie był to taki zły pomysł?

Spostrzegła, iż są już w Yarramalong, że jadą drogą prowadzącą do „The Last Retreat”. To dawało pewną szansę na uśmierzenie jej wewnętrznego niepokoju.

– Zatrzymajmy się w tym motelu – zaproponowała nieoczekiwanie.

– Po co? – zdziwił się.

– Chciałabym, żebyś zamówił dla nas pokój.

David odwrócił się do niej i spojrzał uważnie w oczy. Ferrari zaczęło powoli skręcać na pobocze. Jeszcze chwila, a spowoduje wypadek, przestraszyła się Caitlin.

– Uważaj, jak prowadzisz! – krzyknęła. – Za chwilę wjedziemy do rowu.

Delikatnym ruchem poprawił kierownicę.

– Caitlin – powiedział łagodnie. – Koń nie był żadną łapówką. Niczego nie musisz dla mnie robić. Nie chcę żadnej zapłaty.

– Wierzę ci.

Ferrari lekko zwolniło. Skręcili w stronę parkingu.

– Jeszcze raz przepraszam cię za Crawleya – powiedział.

– To nie ma teraz znaczenia – mruknęła. Zatrzymał samochód na parkingu.

– Dla mnie to jest ważne. Opuściłem cię w trudnej sytuacji, zachowałem się obrzydliwie. To spowodowało, że jeszcze raz musiałem zastanowić się nad sobą. I obraz, który ujrzałem, nie spodobał mi się.

– Nawet nie pomyślałam o tym – uśmiechnęła się – że Crawley wiedział wtedy dokładnie, iż byliśmy tutaj razem. Zupełnie nie przyszło mi do głowy, że ktoś taki może nas śledzić i podglądać.