Выбрать главу

– Czy musimy już wracać do Sydney? – zapytała cicho, opierając głowę o jego obojczyk.

Marzyła, żeby ta cudowna chwila trwała zawsze. Wiedziała jednak, że David może nie mieć tyle czasu, żeby zostać z nią tu jeszcze dłużej.

Nie odpowiedział od razu. Przez pewien czas machinalnie tarmosił jej włosy. Zastanawiał się nad czymś. Potem przysunął się bliżej i musnął policzkiem czubek jej głowy.

– Nie – mruknął. – Możemy zostać i robić wszystko, co chcemy.

Spędzili całą noc w „The Last Retreat”. Następnego dnia zjedli razem śniadanie i David zabrał ją na wielkie zakupy. Po kilku dniach szukania dla niej konia, potrzebowali nowych, czystych ubrań.

Caitlin była tak szczęśliwa, że cały czas się śmiała. To okazało się zaraźliwe. Nigdy przedtem nie widziała Davida tak bardzo pogodnego, zrelaksowanego, rozluźnionego. Śmiał się razem z nią i to były cudowne chwile.

Odbyli żartobliwą rozmowę, zastanawiając się nad miejscem, w którym zamieszka Danny Boy. Planowali razem, co powinno się tam znajdować, dorzucając coraz to nowe pomysły. Chodziło nie tylko o pastwisko z urodzajną glebą. Musiało być jeszcze małe jeziorko albo rzeczka w pobliżu. Lasek, żeby koń mógł się schronić w cieniu drzew przed upalnym dniem. Solidne ogrodzenie. I przede wszystkim należało zadbać, żeby nie czuł się samotny. To prowadziło do dyskusji na temat klaczy. David okazał się niezwykle elokwentny, gdy chodziło o potrzeby seksualne ogiera.

Caitlin doceniała oczywiście osiągnięcia współczesnej genetyki, uważała jednak, że Danny Boy sam powinien wybrać sobie partnerkę, kierując się instynktem. Postanowiła przewieźć go do stadniny, gdzie będzie bardzo dużo klaczy, i wypuścić go tam, żeby mógł sobie wybrać. Doszli do wniosku, że oprócz stajni i pomieszczeń gospodarczych, w miejscu, w którym żyć będzie Danny Boy powinien być również prawdziwy dom, żeby mógł tam zamieszkać doświadczony zarządca. Należało zatrudnić kogoś takiego. Zarówno ojciec Caitlin, jak i oni sami, nie mogli przebywać tam na stałe. Mieli za dużo innych obowiązków.

I tak, śmiejąc się i planując jednocześnie tak ważne sprawy jak mieszkanie dla konia, przesunęli powrót do Sydney na bliżej nieokreślony termin. David zastanawiał się nad tym, czy klacze mają kobiecy wyraz twarzy.

Pragnienie nabycia prawdziwej posiadłości ziemskiej stawało się coraz silniejsze.

Wyruszyli na kolejne poszukiwania, tym razem zakończone dość szybko. Marzenie ziściło się. Znaleźli w końcu miejsce, jak to ocenili, absolutnie doskonałe. Był na tym terenie duży dom i jeszcze dodatkowo mała stróżówka, doskonale nadająca się do zamieszkania. Przemknęło jej przez myśl, że w tym domu mogliby zamieszkać oni oboje, a stróżówka byłaby dla zarządcy. David nie wahał się ani trochę, mimo bardzo wysokiej ceny.

– Idealne! – powiedział. – Wymarzone miejsce do odpoczynku.

I nie mogła powstrzymać myśli, że chodziło mu raczej nie o konie, tylko o ich wspólną przyszłość.

Potem wrócili do „The Last Retreat” i kochali się znowu. I znowu było to bezgraniczne szczęście, a potem uczucie smutku, że trzeba wracać. W Sydney czekało na nich wiele ważnych spraw. Przede wszystkim firma Davida, nie mógł jej zostawić na zbyt długo. Zatrudniał oczywiście doskonałych fachowców na stanowiskach kierowniczych, ale mimo wszystko trzeba było mieć na nich oko.

Poza tym czekała ich jeszcze sprawa sądowa przeciw Crawleyowi, oskarżonemu o kradzież patentów. Tego też należało dopilnować.

I jeszcze to, że David nie mógł, z jakichś tajemniczych powodów, zostawiać swojej matki tak długo samej.

Dzwonił do matki, aby zawiadomić ją, że wróci parę dni później. Ciągle jednak nie rozmawiał o niej z Caitlin. To była luka w ich zażyłości, którą Caitlin desperacko pragnęła wypełnić. On poznał jej rodzinę w bardzo niezwykłych okolicznościach, można powiedzieć, że poznał jej rodziców od najgorszej strony. Mimo to odnosił się do jej ojca z przyjaźnią i szacunkiem. Teraz kolej, żeby ona poznała jego matkę.

Caitlin, ponownie uszczęśliwiona przez Davida, leżała z głową na jego klatce piersiowej, z policzkiem na wysokości jego serca. Myślała sobie, że to musi być prawdą, iż on ją kocha. Nie zrobiłby tego wszystkiego, gdyby było inaczej.

– Caitlin?

– Mhm?

– Jest jedna sprawa, o której muszę ci powiedzieć… Nie wiem, jak zareagujesz.

Słyszała w jego głosie silne wzruszenie. To musiało być coś ważnego. Leżała nadal, pozornie zachowując spokój, ale cała zamieniła się w słuch. Chciała z tego, co powie, uchwycić coś więcej niż proste znaczenie słów.

Przez chwilę panowało milczenie. Czuła bicie własnego serca. Instynkt podpowiadał jej, że chodziło o coś, od czego mogła zależeć ich wspólna przyszłość.

– To nawet trudno powiedzieć. Tu chodzi o coś, co… Czekała na jego dalsze słowa. Czuła, iż nigdy przedtem z nikim o tym nie rozmawiał, że, można powiedzieć, musi się nauczyć mówić o tym. Słowa z trudem przechodziły mu przez gardło, kolczaste jak łupinki kasztanów. Wyczuwała w jego głosie ból, smutek, niepewność.

– Moja matka była piękna, tak bardzo, jak ty teraz, Caitlin – powiedział cicho, głosem pełnym smutku i zadumy.

Wstrzymała oddech, świadoma, że chodzi o sprawy bolesne dla niego… Broń Crawleya skierowana przeciwko niemu…

– Miała gęste, ciemne włosy. Nosiła je rozpuszczone, długie do ramion. Miała gładką skórę i piękne, czarne rzęsy…

Caitlin zmarszczyła czoło. Dlaczego używa czasu przeszłego?

– Ojciec nigdy nie spojrzał na inną kobietę. Kochał ją nad życie. Ona też świata poza nim nie widziała. Czasami byli razem tak blisko, że czułem, iż im przeszkadzam, że wolą być sami…

Samotny przez większość życia, pomyślała.

– To musiała być wspaniała para – powiedziała głośno.

– Tak… Byli bardzo szczęśliwi. Wszystko robili razem…

Musnął ustami jej włosy. O co chodziło?

– Potem pewnego dnia w firmie mojego ojca wybuchł pożar…

Ten wypadek przy pracy, w którym zginął jego ojciec? Poczuła, że drży. Śmierć w płomieniach…

– Ojciec próbował uratować nowe projekty techniczne. Moje patenty, a przecież mogłem narysować je ponownie… Ta myśl jest przerażająca…

Ból w jego głosie wzmógł się jeszcze. Rozumiała tę straszną świadomość, że w jakiś sposób można było uniknąć tej tragedii. Nie odezwała się. Nie miała skutecznego lekarstwa na tę ranę. Nie potrafiła ukoić tego bólu.

– To był wybuch – mówił David. – Zajęły się puszki z lakierem, jak to później stwierdzono. Ojciec nie miał żadnych szans. Ale matka próbowała dostać się do niego i mu pomóc. Po prostu skoczyła w płomienie. Sądzę, że działała odruchowo i w ogóle nie zastanowiła się, co robi. Nie mogła wytrzymać myśli, że go straci. I za chwilę sama stanęła w ogniu.

Znowu przerwał. Jeszcze raz zapanowała cisza.

Caitlin zrozumiała nagle, dlaczego o urodzie matki wypowiadał się w czasie przeszłym. To dlatego nigdy nie zapraszał jej do siebie do domu. Z powodu matki.

– Ją… zdołano uratować – mówił. – Jeden z pracowników odważnie skoczył na pomoc. Wyniósł ją z płomieni… Ale to jest dla niej piekło na ziemi, Caitlin. Człowiek nie powinien przechodzić przez coś takiego. Ta jej poparzona skóra…

– Żałuję, że nie poznaliśmy się wcześniej – powiedziała impulsywnie. – Samotny w tej męczarni… – urwała nagle.

David tak na nią spojrzał, że zrozumiała, iż palnęła coś głupiego. O co chodziło?

– Miałem wtedy kogoś, Caitlin – powiedział z wahaniem. – Mieliśmy się pobrać zaraz po skończeniu studiów. Ona przyszła kiedyś ze mną… odwiedzić moją mamę i… odskoczyła z przerażeniem, jak ją zobaczyła. Nie wytrzymała tego. Uznała, że przyszłość ze mną i z moją matką… Nigdy nie zdołała przezwyciężyć wstrętu. Małżeństwo ze mną przestało ją interesować.