— Nie przejmuj się, to po prostu… kiedy skończysz podstawowe szkolenie, jeśli je zaliczysz, dam ci do przeczytania książkę. A niech to, zmuszę cię do przeczytania tak wielu, że będziesz mnie nienawidził. Clausewitz, pomimo jego wad, Fusikawa, Keegan, Hanson. Żebyś był w stanie definiować pojęcia. Znajomość terminologii to połowa nauki bitew. Ale piechota uderzeniowa to nie wszystko, czego potrzebujemy. Na dłuższą metę będę chciał mieć kombinowane i zrównoważone siły. Łuk, balisty, legion, ciężka i lekka kawaleria.
— Mówi pan o dużej armii — zauważył Herzer. — Raven’s Mill nie da rady tego utrzymać.
— A kto mówi o Raven’s Mill? — zaśmiał się Talbot. — Dlatego właśnie tak zdenerwowałem się na radzie. Wciąż myślą wyłącznie w kategoriach tu i teraz.
— A pan zawsze myśli z dziesięcioletnim wyprzedzeniem? — zdziwił się Herzer. — Bo w takiej perspektywie musi pan planować. Nie ma mowy o powołaniu pełnego legionu przynajmniej w ciągu… najbliższych dwóch lat.
— Czemu dwóch? — zapytał kowal, znów mu się przyglądając.
— Rzeczy. — Herzer wzruszył ramionami. — Log… logistyka? — Niektóre terminy już znasz.
— Tylko… nie mam pojęcia, ile kilo stali potrzeba na uzbrojenie sześciu tysięcy ludzi…
— Całe tony.
— Namioty, jedzenie. Namioty robiono ze skóry. Nie mamy nawet dość krów, żeby mieć skórę na tyle namiotów!
— Ani dość ludzi. Jedzenia.
— Zakonserwowanego jedzenia — poprawił Herzer, nagle podniecony. — To znaczy… sól. Dlatego właśnie płacili legionistom…
— Nie jest to koniecznie najlepsza metoda płatności, ale rozumiem, o co ci chodzi. Jest konieczna jako środek konserwujący, jej brak jest powodem, dla którego tak szybko musimy zjadać nasze zapasy. Lepiej byłoby odczekać ze spędem do jesieni, ale potrzebujemy jedzenia. Pamiętasz, co mówiłem o „korpusie”. Czy wiesz, co to oznacza?
— Rdzeń oddziałów?
— Jesteśmy na etapie tworzenia narzędzi do produkcji narzędzi. Siły obronne Raven’s Mill są tworzone jako narzędzie do tworzenia narzędzi. Czy rozumiesz, co to oznacza?
— Au — powiedział, z uśmiechem patrząc na młot. — Chce nas pan użyć jako młota?
— A młot jest twardszy i cięższy niż to, co ubija — zachichotał Edmund, z uznaniem przyjmując analogię. — Myślisz, że jesteś dość mocny?
— Nie wiem — przyznał Herzer. — Mam nadzieję, że będę, kiedy skończymy Czy pan będzie młotem tworzącym młot?
— Nie — zaprzeczył Edmund. — Mam do tego kogoś lepszego niż ja. Zobaczysz. I gwarantują, że to znienawidzisz.
— Dobrze, i pewnie to, co nas nie zabija, czyni nas mocniejszymi — stwierdził Herzer. — Choć wolałbym, żebyśmy mieli karabiny. Niech bandyci spróbowaliby salwy.
— Zabezpieczenia szybkości rozprężenia — rzekł Edmund, wzruszając ramionami. — Nie zadziała.
— Nie rozumiem tego — powiedział młodszy mężczyzna, otwierając szeroko oczy. — To znaczy, po pierwsze, czemu zabraniać środków wybuchowych, a po drugie, jak u diabła to właściwie działał Szybkość rozprężania nigdy nie miała dla mnie wielkiego sensu.
— Chcesz odpowiedzi? — zapytał Talbot, znów odkładając obrabianą stal i siadając na kowadle. — Właściwie to już wypociłem z siebie złość, pozwolimy teraz ostygnąć piecowi, skoro… Cóż, daj już spokój z pompowaniem. A więc, chcesz poznać odpowiedź?
— Tak, inaczej nie zadawałbym pytania.
— Wiem, że chodziłeś do szkoły z Rachel-kowal zmarszczył czoło — i wiem, że ona o tym wie. Więc czemu muszę ci to wyjaśniać?
— Nie musi pan, jeśli tego nie chce — odpowiedział Herzer, wstając i rozprostowując nogi. Czuł się lepiej niż przez cały dzień. Naprawdę potrzebował trochę wysiłku. — Aleja poszedłem ścieżką techniki przedindustrialnej. To znaczy, poznałem podstawy historii, ale to wszystko, co mówili. Nigdy dotąd głębiej się tym nie interesowałem.
— Dobrze, ale nie zamierzam poświęcić na to pięćdziesięciu tysięcy słów i jeśli nie zrozumiesz, to trudno. Jasne?
— Tak jest — z uśmiechem odparł Herzer.
— Pierwsze pytanie brzmi „czemu?” — zaczął Talbot. — Ograniczenie zostało wprowadzone krótko po wojnach SI. Wiesz o nich?
— Trochę. Była lekcja na ich temat. Nie przespałem jej.
— Czyli wiesz, że były paskudne i krwawe. Prawie tak paskudne, jak to… łajno, w którym siedzimy. W pierwszym roku wojny zginęło dwadzieścia pięć procent ludzkości, część w walkach, większość z powodu głodu i innych programów eksterminacyjnych SI.
— Tak — ponuro potwierdził Herzer. Niedobitki Rady z Norau nie rozpowszechniały aktualnych szacunków strat, ale na własne oczy widział ciała przy drogach. Byłby zaskoczony, gdyby rasa ludzka miała tylko dwadzieścia pięć procent strat z Czasu Umierania.
— W każdym razie wysoka umieralność i wojna wywołały ogromną falę pacyfizmu. Ale równocześnie stworzyła wielu ludzi, którzy przyjęli absolutnie ekstremalne stanowisko. Pewna ich grupa napadła jednego z członków Rady i zabiła go razem z jego ochroną. Nie było to łatwe. Zabójcy — bo w tym wypadku nie ma lepszego określenia na grupę sześćsetosobowego oddziału piechoty w pełnych pancerzach bojowych i czołgów sterowanych przez SI — zostali prawie starci na proch przez ochroniarzy członka Rady, który swojego głębokiego pacyfizmu dorobił się na liniach frontu.
— To naprawdę głęboko wstrząsnęło Radą. Jeśli można było zabić Hollingswortha, można było każdego. Jedyną rzeczą, która mogła temu zapobiec była Matka.
— Ach.
— Tak. Jednak żadna grupa członków Rady nie była nigdy dostatecznie duża i zgodna, żeby nakazać Matce kontrolowanie przestępczości, czy czegoś w tym stylu. Rozumieli, że wymagałoby to takiego poziomu kontroli, iż w ostateczności doprowadziłoby to do rebelii, w takiej czy innej formie. A większość z nich była i tak temu przeciwna. Na pewnym poziomie wiesz, że Matka zawsze się przygląda. Ale jak długo o tym wiesz, nie ma to znaczenia… W każdym razie, zdecydowali, że albo naruszą ustanowiony na samym początku zakaz użycia Matki do inwigilacji, albo znajdą jakieś inne rozwiązanie problemu.
— Kontrola broni? — zapytał Herzer. — Ale… No cóż, to chyba ma sens.
— Jasne, pod warunkiem, że w ogóle nie rozumiesz historii — prychnął Talbot. — Wszystko, co przypomina powszechne prawa wyborcze jest konceptem postindustrialnym i pojawiło się/w wynalezieniu prochu. Proch dał zwykłemu człowiekowi sposób na zabicie „pana na koniu”. Przemysł, przez co rozumiem parę i wewnętrzne spalanie, wyeliminował potrzebę codziennego używania mięśni! Jak długo ich społeczeństwo oparte na replikacji i informacji było stabilne, problem nie istniał. Ale zabierz to i co dostaniesz?
— To — wyszeptał Herzer, zauważając, że Edmund określał społeczeństwo sprzed Upadku jako „ich”. — Dobrze, czyli żadnego wewnętrznego spalania, ale czemu nie para?
— Para o niskim ciśnieniu działa — zauważył Talbot. — Ale jeśli chce się uzyskać naprawdę przydatne ciśnienia, przekracza się granicę krytyczną zaprogramowaną w Matce jako niebezpieczną i… ciepło po prostu… znika. Jest odciągane do cholernej Sieci, żeby mogła z niego korzystać Sheida. Ma to wpływ nawet na kuźnie wysokotemperaturowe, kształtowanie stali wymaga sporej sztuki.
— Och. Dobrze, czyli już wiem „czemu”. A co z „jak”?