Pomimo że odpowiedział głośno i regulaminowo, Herzer dołączył do pozostałych rekrutów i został nauczony właściwego sposobu liczenia pompek. Po pięćdziesięciu, gdy większość grupy ociekała potem i drżały im ramiona, sierżant umilkł i potrząsnął głową.
— No, nie wiem. To ma być grupa, która ma bronić naszego wspaniałego miasta. Cóż za banda beznadziejnych ciurów. Patrzcie na tego — mówił dalej, szturchając nogą jednego z rekrutów. — Jak się nazywasz, tłuściochu?
— Cosgrove — odpowiedział rekrut.
— -CO MUSZĘ ZROBIĆ, ŻEBYŚCIE POPRAWNIE ODPOWIADALI? — wrzasnął sierżant. — TO MA BRZMIEĆ „COSGROVE, SIERŻANCIE!” ZROZUMIANO?
— Zrozumiano, sierżancie.
— GŁOŚNIEJ!
— Zrozumiano, sierżancie!
— GŁOŚNIEJ!
— ZROZUMIANO, SIERŻANCIE!
— Lepiej. Prawie dobrze. A więc jak się nazywasz, tłuściochu?
— COSGROVE, SIERŻANCIE!
— No dobrze, wypocimy z ciebie ten tłuszcz. — Znów się rozejrzał i potrząsnął głową. — Wstawać. Dobra, celem tego spotkania jest wyjaśnienie sobie kilku rzeczy. Niedozwolone jest posiadanie noży, innej broni, prochów, pornografii i niczego innego, co uznam za niewojskowe zaśmiecanie koszar. Zrozumiano?
— ZROZUMIANO, SIERŻANCIE!
— Jeśli posiadacie coś z tych rzeczy, sierżant Paddy przejdzie się między wami z workiem. W tej chwili podlegacie amnestii. Zapomnę o wszystkim, co wyląduje w tym worku. Ale jeśli znajdę coś niewojskowego w moich koszarach, dostanę wasze tyłki. Zrozumiano?
— ZROZUMIANO, SIERŻANCIE!
— Jeśli macie jakieś pieniądze, możecie albo je zatrzymać, albo przekazać do kompanijnego sejfu. Dekurion Jones będzie chodził w ślad za sierżantem z kopertami na pieniądze. Będzie na nie dawał pokwitowanie. Teraz możecie zadawać pytania.
Herzer bardzo nie chciał stracić swojej sakiewki, więc przełamując obawy, Podniósł rękę.
— CZY MOGĘ MÓWIĆ, SIERŻANCIE?
— Mówcie, rekrucie dupek.
— SIERŻANCIE TRIARI, MAM WŁASNĄ SAKIEWKĘ. PROSZĘ O POZWOLENIE NA JEJ ZATRZYMANIE!
— Zezwalam. Drobne przedmioty osobiste są dozwolone, o ile mi nie pod-padną. — Przyjrzał się Herzerowi i potrząsnął głową. — Rekrucie, ten mundur wygląda jak cholerny worek.
Herzer nie wiedział, co odpowiedzieć, więc zamilczał. Jeffcoat po chwili kiwnął głową i zmarszczył brwi.
— O świcie będzie inspekcja. Do tego czasu zróbcie z tym porządek.
Herzer nie miał pojęcia, jak miałby to osiągnąć, ale mimo wszystko planował spróbować. Oddał swoje pieniądze, przyjął pokwitowanie i zachował sakiewkę.
— Kiedy powiem: rozejść się, udacie się do tymczasowych koszar. Zrobicie to na sposób wojskowy, czyli biegiem. Zostaną wam przydzielone miejsca na ziemi i wyposażenie na noc. Po rozejściu się zostanie przeprowadzona inspekcja waszych rzeczy. ROZEJŚĆ SIĘ!
Ledwie mieli dość czasu, by zwalić swoje rzeczy na ziemię, gdy znów wybiegli na zewnątrz, gdzie rozpoczęła się musztra. Grupa nie najlepiej sobie z nią radziła. Część rekrutów sprawiała wrażenie, jakby nie potrafiła odróżnić lewej nogi od prawej i po krótkim czasie sierżanci byli schrypnięci od krzyku. Pomimo solidnej budowy fizycznej Herzer osiągnął w końcu stan, w którym stwierdził, że umrze po wykonaniu jeszcze jednej pompki. Po dłuższych ćwiczeniach umieli ustawić się na baczność i spocznij, maszerować równym krokiem i odwracać się na rozkaz. Zdawało się, że jest to konieczne minimum i sierżanci wrócili z nimi do koszar, ustawiając w dwuszeregu.
— Dokonamy teraz tymczasowych przydziałów na stanowiska dowódcze. Najprawdopodobniej ich nie zatrzymacie. Każdy z przywódców będzie odpowiedzialny za określoną grupę. Jeden z was będzie odpowiadał za pozostałych. Herzer, podejdź tu — mówił dalej, wskazując na miejsce przed szeregiem. — Zostaniesz triari rekrutów. Znaczy to, że odpowiadasz za całą grupę. Kiedy ja przejmę triari, wycofasz się na tył. Zrozumiano?
— ZROZUMIANO, SIERŻANCIE! — odpowiedział spocony Herzer. Zdał sobie sprawę, że uczyniono go właśnie odpowiedzialnym za całą grupę, choć nie był pewien, czy był gotów odpowiadać za siebie.
— Słuchajcie, koty! Część rozkazów będę wam wydawał przez tego tu Herzera. Jeśli powie skaczcie, to tak, jakbym ja sam wydał wam rozkaz. Zrozumiano?
— ZROZUMIANO, SIERŻANCIE!
— Stworzyliście triari albo coś, co tak będziemy nazywać. Jestem sierżantem waszego triari. Zazwyczaj triari składa się z trzech dekurii i sierżanta triari. Dekuria składa się z dwóch manipułów i dekuriona. Manipuł składa się z pięciu legionistów, wliczając w to dowódcę manipułu. Na razie triari rekrutów będzie Herzer Herrick. Dekurionami rekrutów będę Cruz, Abrahamson, Stahl i Pedersen. Wiem, że nie jest to dla was jasne, ale szybko to zrozumiecie. Kiedy wpadniecie na nich po raz dziesiąty, nawet do was to dotrze. Rozejść się i do koszar!
Zanim przez drzwi przeszła ostatnia osoba, ryknął:
— ZBIÓRKA!
Oczywiście połowa triari nie potrafiła odnaleźć swojego miejsca. Po sporej dawce przeklinania i pompek wszyscy zostali wreszcie ustawieni, po czym znów mieli się rozejść i zbierać. Powtarzali to tyle razy, że w końcu wszyscy doskonale wiedzieli, gdzie mają się ustawić.
— Na mój rozkaz rozejdziecie się do koszar. Rozłożycie koce. Ułożycie na nich całe swoje wyposażenie, równo i po wojskowemu. Zrobicie to szybko. Następnie sierżanci i ja dokonamy inspekcji waszych śmieci. Wątpię, żebyście nawet wy, koty, mogli to spieprzyć, ale zobaczymy. ROZEJŚĆ SIĘ.
Oczywiście nic im się nie podobało. Płaszcze były niewłaściwie poskładane, hełmy zaśniedziałe, skrzynki nie dość czyste. I mieli bardzo bezpośrednią metodę wyrażania niezadowolenia jakością ułożenia sprzętu. Wszystkie zestawy rekrutów, z wyjątkiem należącego do Herzera, zostały wyrzucone przez drzwi koszar na jeden wielki stos.
— Pozbierajcie wasze rzeczy i ułóżcie po wojskowemu! Ułóżcie to w taki sposób, jak Herzer. Wrócimy o zmierzchu i lepiej, żebyście do tej pory poprawili też wszystkie te workowate mundury!
Herzer zaczął biegać od rekruta do rekruta, pomagając im w rozłożeniu sprzętu, odwołując się do pochlebstw i gróźb, pilnując, by zostało to zrobione w mniej więcej porządny sposób. Gdzieś po drodze udało mu się zdobyć zestaw igieł i nici, znalazł kilku rekrutów, którzy wiedzieli, co się z tym robi i zdołał przy ich pomocy doprowadzić większość mundurów do jako tako przyzwoitego wyglądu. Nie mieli nawet jednego noża, więc wszelki nadmiarowy materiał musiał zostać zaszyty w mundurach, ale nic już na to nie można było poradzić. Zanim skończył z ostatnią osobą, trzech sierżantów znów wpadło do koszar.
— Zbiórka! Inspekcja sprzętu! — krzyknął dekurion Jones.
Herzer wraz z resztą ustawił się przed barakami i w ponurym milczeniu czekał, podczas gdy sierżanci dokonywali inspekcji. Tym razem przez drzwi wyleciało mniej zestawów, ale nadal ponad połowa, a z powodu wyglądu mundurów wyśmiano większość triari, w tym Herzera. Zaczynało się robić ciemno, w barakach było już prawie całkiem czarno.
— Zabierać się do swoich rzeczy i porządnieje ułożyć! — nakazał Jones, kiedy skończyli. — Nie będzie jedzenia, dopóki nie zrobicie z tym porządku!
Cała grupa znów się rozbiegła, sortując stosy i pomagając je ułożyć przy akompaniamencie wyklinania na tych, którzy nie przeszli inspekcji. Kiedy sierżanci przyszli za trzecim razem, inspekcję przeprowadzili przy świetle pochodni, które przekazali rekrutom. Wreszcie skończyli i Jeffcoat kiwnął głową.
— Na razie wystarczy — powiedział szorstko. — Tylko te beznadziejne mundury do niczego się nie nadają. Ale będziecie mogli się nimi zająć w czasie wolnym. Rozejść się!