Herzer wyniósł swoje ubranie na zewnątrz i z lekką obawą wręczył je Dariusowi, a potem wrócił do środka i zgodnie ze wskazówkami Nicka wszedł do pierwszego pokoju. Ściany zrobione były z belek, a podłogę pokrywały wyszlifowane deski, prawdopodobnie również belki, ale rozcięte i wygładzone. Między belkami zostawiono szczeliny, najwyraźniej w celu przepuszczania wody, a powierzchnia pokryta została cienką warstwą piasku. Po lewej wbito kołki na wieszanie ręczników, a po prawej, ponad głową umieszczono zestaw korytek.
W ich dnach wycięto otwory, przez które przepływały równomierne strumienie wody. Pod jednym z nich obracała się w miejscu June Lasker, szorując dłonie kawałkiem mydła.
— Nie szoruj mydłem bezpośrednio ciała — ostrzegła go, wychodząc spod prysznica. — Zedrze ci całą skórę.
Kątem oka Herzer zauważył, że jej skóra nie zaczęła jeszcze nabierać suchego wyglądu, który był typowy dla wielu starszych kobiet i że była całkiem dobrze zbudowana. Ta myśl przywołała wspomnienie kąpiącej się Bast i szybko się odwrócił, zmuszając się do myślenia o czymś, czymkolwiek innym.
— To jeden z powodów, dla których wspólne prysznice są bardziej krępujące dla mężczyzn niż dla kobiet — z chichotem zauważyła June. — Nazywa się to mimowolną reakcją naczyniową.
— Cóż, Herzer nie ma się czego wstydzić — radośnie skomentowała Courtney.
— Podobnie jak i Mike — zgodziła się June.
— No! — burknął Mike.
— Mój — oświadczyła Courtney, klepiąc go po pośladku i wchodząc pod wodę. — Jej! To jest zimne!
— To widać — złośliwie skomentował Herzer. Podobnie jak Bast Courtney miała różowe sutki, ale jej były prawie dwukrotnie większe. A przynajmniej sprawiały wrażenie, że tak normalnie wyglądały — teraz sterczały sztywno.
— Moja — zaśmiał się Mike, ale był w tym ostrzejszy ton.
— Chowam oczy z powrotem do głowy — powiedział Herzer. Przeszedł przez pokój i aż się zatchnął, wchodząc w lejącą się wodę. Była równie zimna, jak któryś ze strumieni, w których kąpał się z Bast, a po ciepłym popołudniu wydawała się jeszcze bardziej lodowata.
— Cóż, to załatwiło sprawę jego mimowolnej reakcji naczyniowej — zaśmiała się Courtney, intensywnie rozcierając w dłoniach mydło. — Au!
— Ostre, prawda? — June westchnęła. Cała się namydliła i weszła teraz z powrotem pod wodę, żeby się spłukać. — To mydło ługowe. Uważajcie w intymnych miejscach.
— Co robiłaś, kiedy… no wiesz, spadło to przekleństwo? — zapytała Courtney.
— Zostałam w domu i myłam się, najlepiej jak mogłam, wodą z wiadra — przyznała June, spłukując się.
Herzer namydlił się i opłukał bez komentarza, mając nadzieję, że kobiety ograniczą do minimum ten temat.
— W lesie było paskudnie, ale przynajmniej miałyśmy dość prywatności, żeby się spokojnie myć — było wszystkim, co Courtney powiedziała jeszcze na ten temat.
Na drugim końcu pokoju z prysznicami znajdowały się drzwi zasłonięte skórzaną płachtą. Herzer przeszedł przez nie i zatrzymał się, rozglądając dokoła.
Środkiem pomieszczenia biegła kładka z drewnianych belek, a po obu jej stronach stało sześć kadzi, trzy po lewej i trzy po prawej. Każda z nich miała około dwa metry średnicy i wyglądała na około półtora metra głębokości. I wszystkie wypełnione były parującą wodą.
— Na dole jest konstrukcja, która pozwala przechodzić przez nie gorącemu powietrzu z rur — wyjaśniła June, opuszczając się ostrożnie do trzeciej wanny w rzędzie. — I są bardzo gorące.
— Och, to cudownie — ucieszyła się Courtney, zanurzając się w kadzi obok niej. — Och.
Herzer musiał się zgodzić. Gorąca woda sprawiła, że zaczęły się rozluźniać mięśnie, z których istnienia nie zdawał sobie nawet sprawy. Sprawiła też, że bardzo zachciało mu się sikać.
— Uhmmm… — odezwała się Courtney, zanim zdążył otworzyć usta.
— Na drugim końcu, kochanie, panie na lewo, panowie na prawo — wyjaśniła June, rozsiadając się wygodnie.
Cała trójka uczniów wstała z wanny niemal równocześnie, co wywołało radosny chichot u Mike’a.
Latryna okazała się dość czysta, z czterema stanowiskami, i Herzer szybko opróżnił pęcherz, wracając z powrotem do kąpieli. Po drodze zauważył, że w sali nie unosiło się za dużo pary, a potem dostrzegł otwory w ścianach, przy podłodze i pod sufitem.
— Czyj to pomysł? Nicka?
— Nie — odpowiedziała June. — I nie jest też właścicielem, choć czasem tak się zachowuje. Pomysł był Edmunda, a miasto ją zbudowało i utrzymuje. Ta konstrukcja wyżej na wzgórzu to miejsce, gdzie budujemy większą, bardziej wyszukaną. Musimy się pozbyć tych belek i położyć jakieś płytki, ludzie ciągle się ślizgają na drewnie.
— To bardzo miłe — orzekła Courtney, z powrotem opuszczając się do wody w towarzystwie Mike’a. — Mówiłaś, że czyj to był pomysł?
— Mój — oświadczył Edmund, odsuwając na bok płachtę w drzwiach. — Cześć, June, mogę się przyłączyć?
— Ależ proszę, Edmundzie, jest tu mnóstwo miejsca.
Cała trójka uczniów z szeroko otwartymi oczami przyglądała się, jak burmistrz zanurza się w wodzie. Zdumiało ich, że już na wpół legendarny przywódca tak po prostu dołącza do ludzi w łaźni.
Herzer starał się być dyskretny, ale słyszał już o Edmundzie Talbocie tak wiele, że zdawał sobie sprawę, że traktuje go prawie jak bohatera. Ciało kowala było niezwykle włochate, większość ludzi w znacznie większym stopniu hamowała rozwój owłosienia. Było potężnie umięśnione, nie jak u kulturysty, ale u kogoś, kto używał różnorodnych mięśni do ciężkiej pracy fizycznej. Miał też gęstą brodę i wąsy, co również było niezwykłe. Herzer zablokował wzrost włosów na całym ciele i twarzy z wyjątkiem niewielkiego wąsika, a znał bardzo niewielu ludzi, którzy mogli się poszczycić choćby tym.
— Jestem zaskoczona, że cię tu widzę — zauważyła June.
— Myślisz, że jestem za dobry, żeby obijać się po łaźni? — zachichotał Edmund.
— Nie to. Po prostu myślałam, że jesteś zbyt zajęty.
— Mam kilka godzin między spotkaniami, a dla odmiany chwilowo nic się nie sypie. Więc pomyślałem, że załapię się na szybką kąpiel. Choć nie mogę zostać długo.
— Sir, czy mogę zadać panu pytanie? — odezwał się Herzer.
— Pytaj, choć nie obiecuję odpowiedzieć. — Edmund zanurzył się w wodzie i zamknął oczy. — A przy okazji, jeszcze się nie spotkaliśmy.
— Jestem Herzer Herrick, a to Mike Boehlke i Courtney Deadwiler, sir.
— Herrick? — powtórzył Talbot, otwierając oczy i przyglądając się chłopcu. Herzer poczuł się, jakby był poddany szczegółowemu badaniu, ale tylko kiwnął głową.
— Trochę o tobie słyszałem. Przepraszam, jednak się już spotkaliśmy, prawda? Dziękuję, za pomoc Daneh i Rachel na szlaku.
— Ja… tak, sir — wyjąkał w odpowiedzi Herzer.
— Hmmm… — zamruczał Edmund i Herzer zauważył, że jego wymijająca odpowiedź została zauważona. — Jakie to pytanie?
— Ehm… czy to rzymska łaźnia? Pomyślałem też o tym, że pan tu jest. Mówiło się, że rzymscy senatorowie kąpali się w publicznych łaźniach, ponieważ dowodzili tym samym, że nie uważali się za lepszych od innych ludzi.