W przeciwieństwie do historii z Amandine, tym razem afiszował się otwarcie ze swoim związkiem. Nie miałem odwagi wchodzić do toalety przy sali odlotowej, obawiając się, że przeszkodzę zakochanym w miłosnych igraszkach.
Amandine była kompletnie rozbita i rzecz jasna jak zwykle szukała we mnie oparcia i pociechy. Zostawiwszy na inną okazję tajską restaurację pana Lamberta, gdzie istniało zbyt duże ryzyko spotkania z obejmującymi się kochankami, któregoś wieczoru wprosiła się do mnie zupełnie bez żenady. W lodówce było kilka jajek. Zrobiłem w pośpiechu jajecznicę z szalotkami. Nie jestem zbyt dobrym kucharzem, toteż jajecznica była trochę przypalona, ale Amandine się tym nie przejęła.
– Ty, Michael, jesteś jedynym mężczyzną, który naprawdę mnie rozumie.
Nie cierpię tego typu zdań. Schylając głowę, wyciągnąłem dyskretnie kilka skorupek z jajka, które przez nieuwagę wpadły mi do dania.
Położyłem dwa najładniejsze talerze na stole w kuchni. Usiadła.
Podzieliłem starannie jajecznicę na dwie części. Amandine siedziała nieruchomo, spoglądając niewidzącym wzrokiem na swoją porcję.
– Nie jesz? – zapytałem. – Nie jest taka najgorsza.
– Na pewno jest przepyszna, ale nie o to chodzi. Nie jestem głodna – westchnęła.
Wzięła mnie za rękę i wpatrywała się we mnie wzrokiem zbitego, porzuconego psa.
– Biedny Michael… Ależ cię zanudzam swoimi sercowymi historiami…
Popatrzyłem na nią, smutna była jeszcze piękniejsza. Tego wieczoru musiałem wysłuchać ze szczegółami całej opowieści o jej miłosnej historii z Raoulem. Jaki to on był czuły, jaki nadskakujący i jak wiele uwagi jej poświęcał. Stwierdziła, że jest mężczyzną jej życia i nigdy dotąd nie była tak bardzo zakochana. Powiedziałem, że nie ma się czym przejmować, bo Stefania to tylko krótka przygoda i Raoul na pewno do niej wróci.
Nie rozumiałem, jak jakiś facet może nie być zakochany po uszy w tej cudownej łani o ciemnoniebieskich oczach. Nawet gdy miał tę swoją pulchną i trochę zbyt odważną Włoszkę.
– Jesteś dla mnie taki miły, Michael.
W żaden sposób jednak jej emocje nie łączyły się z moimi. Widziała we mnie tylko przyjaciela albo bezpłciowego kolegę. Być może odrzucało ją moje zbyt silne pragnienie. A może przeczuwała, jak potężne jest moje uczucie, i obawiała się jego skutków.
– Jesteś taki miły, Michaelu! Pozwól mi spać u ciebie dzisiaj, proszę. Tak strasznie boję się zostać sama w zimnym łóżku!
Zzieleniałem, po czym zaczerwieniłem się, zakasłałem.
– Zgoda – wybełkotałem.
Włożyłem bawełnianą piżamę, którą zapiąłem pod samą szyję. Ona została w jedwabnej bieliźnie. Wyczuwałem tuż obok mnie jej atłasową skórę, drobne ciało pachnące morską pianą i bursztynem. Przechodziłem niewyobrażalne męki. Nigdy wcześniej żadna kobieta nie wywoływała we mnie tak silnego wzburzenia.
Drżąc z powstrzymywanej emocji, przysunąłem dłoń do jej ramienia i musnąłem delikatną skórę.
Amandine, niby to owinięta w moją pościel, była emanacją obiecanej rozkoszy. Mój mózg był w stanie wrzenia. Jeszcze jedna dziesiąta ruchu i przeżyję to, co Stefania przeżyła tam, w górze. Potężny wybuch. Chyba przysadka mózgowa wysyłała mi ten bolesny sygnał. Moje palce przebiegły jeszcze parę kroków po tej niebezpiecznej drodze.
Chwyciła mnie za rękę i odsunęła ją z przepraszającym uśmiechem na twarzy.
– Nie psujmy tak pięknej przyjaźni – szepnęła. – Jesteś moim jedynym prawdziwym przyjacielem i nie chcę cię stracić.
138 – NAUCZANIE JOGI
Ludzkie ciało składa się z siedmiu czakramów, które są centrami energetycznymi.
Pierwszy czakram usytuowany jest powyżej organów płciowych, kości ogonowej i odbytu. W dobrym stanie dostarcza energii witalnej.
Drugi czakram usytuowany jest poniżej pępka. W dobrym stanie daje moc działania.
Trzeci czakram znajduje się poniżej splotu słonecznego. W dobrym stanie pozwala energii ziemskiej i kosmicznej przenikać do ciała.
Czwarty czakram usytuowany jest w środku splotu słonecznego. W dobrym stanie pozwala dobrze czuć się we własnej skórze.
Piąty czakram znajduje się w dolnej części gardła. W dobrym stanie pozwala na doskonałe komunikowanie się.
Szósty czakram usytuowany jest między brwiami. W dobrym stanie pozwala odczuwać energię wewnętrzną i umożliwia jasnowidzenie.
Siódmy czakram znajduje się na środku sklepienia czaszki. W dobrym stanie pozwala postrzegać od razu najistotniejsze rzeczy.
Podstawy nauczania hatha-jogi
Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka
139 – STEFANIA PRZEŻYWA ROZKOSZ
Dziennikarzy, którzy chcieli przeprowadzić wywiad ze Stefanią, było tak wielu, że moja matka zorganizowała konferencję prasową w sali przewidzianej na ten właśnie cel w tanatodromie w Buttes-Chaumont. Moja rodzicielka znajdywała jakąś dziką satysfakcję w wyłuskiwaniu wszystkich przedstawicieli pism erotycznych i pornograficznych i natychmiast wypędzała ich z sali. „Jeszcze tego brakowało, żeby nasza Stefania znalazła się na okładkach tych świńskich pism!" – mamrotała pod nosem z wściekłością.
Niczym słynna diwa, tanatonautka zajęła miejsce na scenie i zaskoczyła od razu zgromadzonych słuchaczy, czekających na nią już ponad kwadrans, ogłaszając, że opowie o rozkoszach za drugą barierą jedynie tym, którzy potrafią to zrozumieć. Tymczasem widzi naprzeciw siebie tylko dziennikarzy o infantylnej mentalności niezdolnych do tego, by odrzucić wszelkie tabu.
– Najpierw porządna psychoanaliza dla wszystkich. Dopiero wtedy porozmawiamy! – rzuciła z donośnym śmiechem, odsyłając publiczność i całą resztę do ich pełnej hipokryzji moralności.
Rozległy się protesty i szmer zdziwienia. Matka była wyraźnie speszona, że ściągnęła tak wielu ludzi na próżno. Następnym razem nikt nie odpowie na zaproszenie, a to nie jest wskazane, gdy się prowadzi interesy!
Odkrycie obszaru, na którym panuje rozkosz, było jednak zbyt ważnym wydarzeniem, żeby mogło przez dłuższy czas pozostać w tajemnicy. Zaczęły pojawiać się różne pogłoski, które z braku dokładnych informacji jeszcze bardziej rozpalały wyobraźnię.
Partie reakcyjne i konserwatywne wyklęły nas.
„Siedlisko czarownic", wypisano na bramie tanatodromu, przed którą bez przerwy gromadzili się manifestanci z transparentami w rodzaju: „Precz z wyuzdaniem", „Zamknąć ten lupanar" albo „Śmierć to nie burdel".
Stefania próbowała się sprzeciwić protestującym.
– Nigdy nie powiedziałam, że śmierć to burdel! – rzuciła do wrogo nastawionego tłumu, który wymachiwał w jej stronę pięściami. – Stwierdziłam tylko, że jeden z obszarów Ostatecznego Kontynentu jest miejscem rozkoszy. Nie wiem jednak, co znajduje się za trzecią barierą. Pozostało nam jeszcze wiele rzeczy do odkrycia.
– Zamknij się, przeklęta dziewczyno! – wydzierał się jakiś starszy, nobliwie wyglądający pan z baretkami odznaczeń na klapie marynarki.
Chciał uderzyć w twarz naszą podróżniczkę, ale Raoul i ja przeszkodziliśmy mu. Przepychanki przeobraziły się w bitwę uliczną. „My dwaj przeciwko tym imbecylom" – mruczałem do siebie, chcąc dodać sobie odwagi, lecz i tak byłem cały posiniaczony, kiedy wreszcie siły porządkowe postanowiły interweniować.
Prezydent Lucinder złożył nam kolejną wizytę.
– Ostrzegałem was, moi mili! Dyskrecja, przede wszystkim dyskrecja i raz jeszcze dyskrecja. Jeśli chcemy żyć szczęśliwi, żyjmy w ukryciu. Najwyraźniej przeszkadzamy bardzo wielu ludziom. Papież wydał bullę skierowaną przeciwko nam, a władze duchowne różnych wyznań złorzeczą mi.