Выбрать главу

– Nie przepracowujcie się, wujku Yu.

Stary Myśliwy jak zwykle zaczął od retorycznego pytania.

– Wiecie, dlaczego chciałem się z wami dziś spotkać, starszy inspektorze Chen? Zanim Yu wyjechał do Fujianu, porządnie go zrugałem.

– Dlaczego? – Chen doskonale znał inne przezwisko emerytowanego policjanta: Śpiewak z Opery Suzhou. Nawiązywało do opery śpiewanej w południowym dialekcie, słynącej ze stosowanej przez aktorów metody dramatyzowania sytuacji, przedłużania narracji niekończącymi się dygresjami oraz doprawianiem całości mnóstwem aluzji do klasyki.

– Miał zastrzeżenia do tego zadania, a ja mu powiedziałem: W zwykłych okolicznościach doradzałbym ci unikać jak zarazy prowadzenia śledztwa w sprawach gangsterów, ale skoro starszy inspektor Chen chce stoczyć tę bitwę, idź za nim przez wodę i ogień. Ma więcej do stracenia niż ty, prawda? To dla nas straszna hańba, że zwłoki mężczyzny zamordowanego przez gangsterów z triad znalazły się w Parku na Bundzie. Gdyby było więcej równie uczciwych jak on kadrowych funkcjonariuszy partyjnych, takie rzeczy by się nie zdarzały.

– Dobra z nas para przyjaciół. Yu jest bardziej praktycznym, twardo stąpającym po ziemi człowiekiem. Naprawdę, całkowicie na nim polegam. Teraz, kiedy pracuje w Fujianie, bardzo mi trudno samemu uporać się z robotą.

– Wszystko się sypie! Bestia korupcji grasuje w całym kraju. Dobrym ludziom brak przekonania. Aby cokolwiek zdziałać w dzisiejszym społeczeństwie, muszą kroczyć dwoma ścieżkami: czarną i białą. Kiedyś ja patrolowałem rynki, ale teraz kontroluje je czarna ścieżka, gangsterzy. Pamiętacie Jiao, sprzedawczynię pierożków, która nosiła na plecach miniaturową kuchnię?

– Tak, sprzedawała je niedaleko ulicy Qinghe. Pomogła nam. Co się z nią stało?

– To doskonałe miejsce na interesy. Ktoś chciał ją stamtąd wyrzucić. Pewnej nocy jej kuchenka została rozbita. Policja nie mogła nic zrobić. Wyjaśnili mi, że nie mają żadnej poszlaki wskazującej sprawcę. W niektórych nowych sferach działalności gangsterzy są jeszcze bardziej zuchwali. Zwłaszcza jeżeli chodzi o dziewczyny karaoke i prywatne gabinety. To naprawdę bardzo dochodowy biznes. Pięćset juanów za godzinę późnym wieczorem. Nie wspominając o napiwkach i dodatkowych opłatach. Właściciele klubów utrzymują z nami dobre stosunki, bo boją się kłopotów, ale mają jeszcze lepsze stosunki z gangami, ponieważ one są w stanie w ogóle uniemożliwić im pracę. Dziewczyny mogą zostać pchnięte nożem, gabinety zdewastowane, a właściciele porwani…

Wykład Starego Myśliwego przerwała kelnerka; wróciła do gabinetu z lakową tacą. Stał na niej śliczny dzbanek z białej porcelany i filiżanka. Bąbelkowa herbata była w wysokim, papierowym kubku z bardzo grubą słomką sterczącą z plastikowego wieczka.

Górska Mgła wyglądała na dobrze przygotowaną. Chen domyślał się tego, widząc kolor zielonej herbaty w białej filiżance. Pociągnął przez słomkę łyk bąbelkowej. Po jego języku potoczyła się lepka kulka. Niewielka, lecz o intensywnym smaku mleka, miękka i śliska, niemal zmysłowa. Ale czy to rzeczywiście herbata?

Może on również jest staroświecki, jak Stary Myśliwy, który wypluł do filiżanki maleńki listek herbaciany, a potem wrócił do tematu:

– Jak można było doprowadzić sprawy do takiego stanu? Bardzo prosto i łatwo. Niektórzy członkowie naszej kadry wysokiego szczebla mają czarne serca. Biorą pieniądze od gangsterów, a w zamian zapewniają im ochronę. Słyszeliście o szwagrze sekretarza partii Li?

– Nie, nie słyszałem.

– Otóż ten szwagier ma bar przy ulicy Henshan. Wymarzona lokalizacja. Bajeczny interes. W jaki sposób dostał dzierżawę i licencję, nikt nie wie. Ani nie pyta. Pewnego dnia ktoś się upił, połamał stolik i spoliczkował właściciela. Następnego dnia pijaczek wrócił, ukląkł i sam się spoliczkował sto razy. Dlaczego? Stoi za tym Niebieska Triada. Ma większą władzę w tym mieście niż zarząd. Gdyby pijak się nie ukorzył, zabito by całą jego rodzinę. Po tym zdarzeniu nikt już nie ośmielił się rozrabiać w barze.

– Może był to gest wobec Li – powiedział z ociąganiem Chen. Zdawał sobie sprawę, że Stary Myśliwy żywi urazę do Li. Obaj wstąpili do policji mniej więcej w tym samym czasie. Stary Myśliwy zajmował się wyłącznie pracą policyjną, Li tylko polityką. Po trzydziestu latach powstała między nimi głęboka przepaść. – Poza tym sam Li mógł nie mieć z tym nic wspólnego.

– Mógł – odparł Stary Myśliwy – ale nigdy nie wiadomo. Sprawy naprawdę wymknęły się spod kontroli – ciągnął dalej z oburzeniem, żując listek zębami pociemniałymi od herbaty. – A teraz o zwłokach w Parku na Bundzie. Niezwykły przypadek. Nie zdziwiłbym się, gdyby do niego doszło na wybrzeżu niedaleko Hongkongu albo w prowincji Yunnan, gdzie przemyca się przez granicę narkotyki. Ponieważ jednak prezydent Jiang był poprzednio burmistrzem Szanghaju, gangsterzy starali się nie rzucać tu w oczy. Nie chcieli szarpać tygrysa za wąsy. Nie pamiętam, aby triady dokonały jakiegoś zuchwałego zabójstwa w Szanghaju.

– To mogła być robota organizacji spoza Szanghaju. – Chen pociągnął długi łyk herbaty. – Być może chciały w ten sposób przekazać jakąś wiadomość tutejszym ludziom.

– Proponuję, żebyście dali do gazet kolejny materiał. Barwny, szczegółowy opis ran zadanych siekierą. Zobaczycie, czy wąż wypełznie z jaskini.

– Dobry pomysł.

– Jeżeli postanowiliście zajmować się gangsterami, starszy inspektorze Chen, nie wolno wam iść tylko białą ścieżką. Musicie być bardzo elastyczni. I koniecznie postarać się o wszelką pomoc. Kogoś, kto zna czarną i białą ścieżkę, a poza tym ma również koneksje na ulicy.

Chen uświadomił sobie, że wujek Yu proponuje mu współpracę. Emerytowany gliniarz był starym wygą z własnymi kontaktami.

– Całkowicie się z wami zgadzam. Prawdę mówiąc, myślałem, żeby was o to poprosić, wujku Yu.

– Zrobię, co w mojej mocy, starszy inspektorze Chen.

– Prowadzę dwie sprawy. Obie wiążą się ze sobą, ale każda z nich prawdopodobnie ma coś wspólnego zarówno z czarną, jak i białą ścieżką. Wątpię, by Qian Jun był wystarczająco doświadczony, żeby dobrze wykonać swoje zadanie, a sekretarz Li, jak sami wiecie, nie będzie chciał zostać w nie wmieszany, bo jak zawsze dba o zachowanie politycznej poprawności.

– Podajcie mi wszystkie szczegóły. Zapomnijcie o sekretarzu Li.

– Po pierwsze, jeszcze nie ustaliliśmy tożsamości ofiary z Parku na Bundzie, ale wstępny raport doktora Xia przemawia za waszą hipotezą. – Podał Staremu Myśliwemu kopię raportu. – Mężczyzna został zabity wkrótce po odbyciu stosunku seksualnego. Wciąż miał na sobie piżamę. Bardzo więc możliwe, że zamordowano go w domu albo w hotelu. Jeżeli w hotelu, to raczej nie pięciogwiazdkowym i państwowym, bo kierownictwo musiałoby o tym zameldować. Ale jest mnóstwo prywatnych lokali, salonów masażu i im podobnych.

– A także burdeli, starszy inspektorze Chen. Nie znajdziecie niczego o nich w dokumentacji komendy.

– Po drugie, sprawa Wen Liping. Yu pracuje nad nią w Fujianie. Jako wykształcona młodzież z Szanghaju, Wen mogła wrócić do miasta. – Wyjął fotografię kobiety. – Jeżeli nie zatrzymała się u krewnych, pewnie wybrała któryś z tanich prywatnych hoteli bez licencji.

– Dobrze, sprawdzę wszystkie prawdopodobne miejsca. Jestem stary, ale wciąż mogę coś zrobić. – Po chwili dodał poważnie: – Nigdy nie lekceważcie tych bandziorów. Mogą prześladować człowieka jak demony kryjące się w ciemności i uderzyć, kiedy się tego nie spodziewa. W ubiegłym roku mój stary kolega zniknął w czasie rozpracowywania gangu. Jego ciała dotąd nie odnaleziono.