Выбрать главу

– Chińskiego przysłowia o sprawiedliwości, która ostatecznie zwycięża zło – wtrąciła Catherine.

– Właśnie. I dopiero kiedy dotarliśmy na lotnisko i usłyszałem komunikat nadawany w dialekcie mandaryńskim i z Fujianu, uświadomiłem sobie, co przeoczyłem. Latające Siekiery są lokalnym gangiem. Dlaczego więc ranny gangster mówił po mandaryńsku? Postanowiłem nie zatrzymywać się, by to zbadać, ponieważ najważniejszą rzeczą było bezpieczne odeskortowanie Wen i inspektor Rohn do Szanghaju.

– Podjęliście właściwą decyzję, starszy inspektorze Chen. – Li skinął głową.

– Gdy tylko wróciłem do Szanghaju, porozmawiałem ze Starym Myśliwym, który miał na oku Gu. A także z Meiling. Według zebranych przez nią informacji parking można było legalnie przydzielić klubowi. Wtedy poszedłem na spotkanie z dyrektorem klubu. Początkowo niewiele mi powiedział, więc wyłożyłem karty na stół. Od razu stał się chętny do współpracy.

Catherine zerknęła na Li, zastanawiając się, czy Chen powiedział szefowi wszystko.

– No tak, musieliście otworzyć drzwi do góry – oznajmił Li.

– Według Gu mężczyzna, którego zwłoki znaleziono w Parku na Bundzie, był szefem Latających Siekier odpowiedzialnym za kontakty z innymi triadami. Na imię miał Ai. Przyjechał do Szanghaju w poszukiwaniu Wen i złożył wizytę Najstarszemu Bratu Niebieskich. Ten był przeciwny, aby w całym mieście wszyscy, ryba i rak, zajmowali się poszukiwaniami. Twierdził, że dopóki Wen nie znajdzie się w rękach policji, Jii Xinzhi nic nie grozi. Ai nie miał więc wyboru i musiał ujawnić prawdziwy plan Latających Siekier, który zakładał otrucie Fenga. Gang z Fujianu uważał, że w przypadku takiego śmierdzącego szczura jak Feng, najlepiej pozbyć się go raz na zawsze. Zielony Bambus dowiedział się o tym planie. Im z kolei Feng potrzebny jest żywy, ponieważ chcą wyeliminować Jię. Dlatego zamordowali Ai.

– Skąd Gu miał te wszystkie informacje? – zainteresował się Yu.

– Najstarszy Brat Niebieskich był zdenerwowany, że bez jego zgody Ai przeniósł do Szanghaju kłopoty triady z Fujianu. Ale to, co zrobił Zielony Bambus: podrzucenie zwłok Ai w Parku na Bundzie, było jeszcze gorsze. W rezultacie Gu dowiedział się od Najstarszego Brata nie tylko o Zielonym Bambusie, ale także o Latających Siekierach. Gdy tylko Gu przekazał mi te wiadomości, postanowiłem pojechać do Suzhou. Wen była zdecydowana zabić Fenga. Nie sądzę, bym zdołał zmienić jej postanowienie. Jeżeli ktokolwiek mógł tego dokonać, to tylko Liu. Zgodził się pojechać ze mną. To było dzisiaj przed świtem.

– Podjęliście właściwą decyzję, starszy inspektorze Chen – powtórzył Li tonem urzędowej aprobaty. – Jak głosi jedno z naszych starych powiedzeń; „Kiedy generał walczy na granicy, nie musi cały czas słuchać się cesarza".

Zaczął dzwonić telefon. Qian z zakłopotaniem wyjął swoją komórkę i kryjąc ją w dłoni rzucił pospiesznie:

– Zadzwonię później.

– Jasnozielony telefon komórkowy. Niemal w kolorze bambusa. Prawdziwa rzadkość – zauważył Chen z wyraźnym rozmysłem. – Podobny widziałem tylko na rynku Huating.

– Zbieg okoliczności. – Qian sprawiał wrażenie zdenerwowanego.

– To tłumaczyłoby wiele podejrzanych wydarzeń – dodał Chen.

Catherine pamiętała dziwne wypadki w czasie dochodzenia, ale nie miała pojęcia, czego dotyczą aluzje starszego inspektora.

– Nie sposób przewidzieć, do czego zdolni są ludzie… – Chen zrobił wymowną pauzę, patrząc wprost na Chana.

– Rzeczywiście, nie sposób – wtrącił się szybko Li, kręcąc ze smutkiem głową. – Kto by przypuszczał, że Wen zostanie wciągnięta w morderczy spisek!!

– Biorąc pod uwagę ustalenia starszego inspektora Chena, chciałabym coś powiedzieć w obronie tej kobiety. – Catherine mówiła z żarliwością, która zaskoczyła nawet ją samą. – Latające Siekiery nie pozostawiły jej wyboru. Dlatego zaczęła starać się o paszport, ale nie przypuszczam, że istotnie zamierzała wykonać ich plan. Po przybyciu mogła spróbować zwrócić się o pomoc do amerykańskiej policji.

– Też tak sądzę – przytaknął Yu.

– Ale kiedy Feng zadzwonił, żeby ją ostrzec, i kazał uciekać, wpadła w panikę. Kim byli „ludzie", o których mówił? Latające Siekiery? Jeżeli tak, to czy Feng odkrył spisek? Uciekła, ale po dziesięciu dniach w towarzystwie Liu rozkwitła, jako kobieta.

– Rozkwitła! Takiego właśnie słowa użył Liu – wtrącił Chen.

– Po tych wszystkich zmarnowanych latach – ciągnęła Catherine – nagle odzyskała nadzieję. Sprawiała wrażenie całkiem innej osoby niż kobieta na zdjęciu paszportowym. Po prostu odżyła. W Suzhou prawie jej nie poznałam. Kiedy zdała sobie sprawę, że musi opuścić Liu, nie mogła znieść myśli, że dalej będzie musiała wieść życie z Fengiem. Nienawidziła męża. I pragnęła zemsty. Dlatego tak nalegała, by pojechać do Changle. Chciała wziąć truciznę. Tym razem była zdecydowana.

– Zgadzam się – przytaknął Yu. – To dowodzi również, że początkowo nie zamierzała wykonać planu gangu. Uciekając z wioski piątego kwietnia, nie wzięła ze sobą trucizny.

– Pani inspektor Rohn bardzo dobrze podsumowała tę część – oznajmił Chen i wziął łyk wody – a reszty dowiedzieliście się, gdy Wen była w tym pokoju.

– Wspaniała robota, starszy inspektorze Chen! – Li klasnął w dłonie. – Amerykański konsul zadzwonił do zarządu miasta z podziękowaniami, ale nie wiedział, jak wielką pracę wykonaliście.

– Nie byłbym w stanie niczego zrobić bez waszego zdecydowanego poparcia podczas całego śledztwa, towarzyszu sekretarzu Li.

Catherine widziała, że Chen bardzo chętnie pozwala Li korzystać ze swoich laurów. Po przeprowadzeniu tak nietypowego dochodzenia starszy inspektor musiał zachowywać się dyplomatycznie.

– Gdyby nie obecne okoliczności, urządzilibyśmy wspaniały bankiet, aby uczcić sukces – oznajmił serdecznie Li. – W rzeczy samej, wszystko dobre, co się dobrze kończy.

– Przekażę naszemu rządowi raport, panie sekretarzu Li, o znakomitej pracy Komendy Policji w Szanghaju – oświadczyła, potem zwróciła się do Chena: – Tymczasem chciałabym, starszy inspektorze Chen, zadać panu kilka pytań przy filiżance kawy. Ubiegłej nocy pracowałam do późna nad sprawozdaniem. Pan pewnie też jest zmęczony po całonocnych podróżach.

– Teraz, kiedy pani o tym wspomniała, przyznaję, że tak – odparł.

– Idźcie oboje do lotniskowej kawiarni. To będzie pożegnalny poczęstunek na koszt komendy. – Li rozpływał się w uśmiechach. – Przypilnujemy Wen.

Rozdział 38

Właściwie to nie była kawiarnia, ale narożny fragment oddzielony od reszty poczekalni metalowymi słupkami i plastikowymi sznurami: kilka stolików, krzeseł i lada z szerokim asortymentem importowanej kawy. Kelnerka stała przy wysokim oknie, za którym rozciągał się widok na pas startowy.

– Kawy? – spytała Catherine.

– Dziś poproszę o herbatę – odparł Chen.

– Możemy napić się herbaty? – zwróciła się po chińsku do kelnerki.

– Liptona? – spytała kelnerka po angielsku.

– Nie. Chińskiej zielonej. Liściastej.

– Oczywiście. – Kobieta podała im termos z nierdzewnej stali, dwie filiżanki i małą torebkę z listkami herbaty.

Kiedy szli do stolika, Chen spojrzał w stronę saloniku recepcyjnego. Jego koledzy siedzieli za szklanymi drzwiami, pilnując Wen i Liu. W sąsiedztwie znajdowało się kilku policjantów po cywilnemu – ochrona lotniska.