Выбрать главу

ARTUR – (uwalniając Alę udaje, ze nic się nie działo. Ala poprawia melonik i przesadnie rozciera sobie ramię) Co Edek tu robi?

EDEK – Właśnie szedłem do kuchni napić się wody. Przepraszam, nie wiedziałem, że państwo tu sobie rozmawiają.

ARTUR – Wody? Jakiej wody, po co wody?

EDEK – (dostojnie) Mam pragnienie, proszę pana.

ARTUR – Teraz? W nocy?

EDEK – (urażony) Mogę nie pić, jeżeli panu to nie odpowiada.

ARTUR – (wściekły) Pić i wynosić się!

EDEK – Jak pan sobie życzy, (majestatycznie idzie ku drzwiom w ścianie środkowej, na lewo)

ARTUR – Chwileczkę!

EDEK – Słucham pana?

ARTUR – Kuchnia jest na prawo.

EDEK – Niemożliwe!

ARTUR – Chyba wiem, gdzie jest kuchnia w moim własnym domu!

EDEK – W dzisiejszych czasach nic nie wiadomo. (zmienia kierunek i wychodzi drzwiami w ścianie na wprost, po prawej)

ARTUR – Dureń. Powinienem z nim skończyć.

ALA – (lodowato) Czy już skończyłeś ze mną?

ARTUR – To wszystko przez niego.

ALA – Czy przez niego chciałeś mi wykręcić rękę?

ARTUR – Bardzo cię boli?

ALA – Co cię to obchodzi? (wydaje sztuczny okrzyk bólu. Artur, zaniepokojony, chce obejrzeć jej ramię)

ARTUR – Gdzie? W którym miejscu? (dotyka jej ramienia, już bez dotychczasowych intencji)

ALA – (odsłania ramię) Tu…

ARTUR -Bardzo mi przykro.

ALA – (odsłania dekolt na plecach)…I tu…

ARTUR – (szczerze zmartwiony) Doprawdy, nie chciałem…

ALA – (podnosi nogę)…I tu…

ARTUR – Nie wiem, jak cię przeprosić.

ALA – (przykładając palec wskazujący do jakiegoś zebra)…I tu…

ARTUR – Wybacz mi, ja nie chciałem…

ALA – Zdemaskowałeś się: zwyczajny brutal. Najpierw przemowy, a potem wiadomo co. (opada tragicznie na fotel) Ach, my, kobiety… Co my jesteśmy winne, że mamy to ciało? Gdyby je można gdzieś zostawić na przechowanie, jak w szatni. Byłybyśmy bezpieczne od napaści byle kuzyna. Przyznam się, że nie spodziewałam się tego po tobie. Ty, z twoją umysłowością…

ARTUR – (zupełnie zmieszany) Kiedy ja naprawdę…

ALA – Nie wykręcaj się! Czy myślisz, że ja nie odczuwam potrzeby porozmawiania na tematy poważne? Ale spokojnie, bez obawy, że jakiś filozof mnie będzie szarpał za nogę. No, ale mniejsza z tym. O czym to więc mówiliśmy? Przerwałeś w najciekawszym miejscu, (za drzwiami, gdzie zniknął Edek, słychać szum wody płynącej z odkręconego kurka i gulgoty)

ARTUR – A to dobre! Czy myślisz, że ja naprawdę chciałem cię zgwałcić?

ALA – (zaniepokojona) A co, nie?

ARTUR – Nic podobnego. To była tylko lekcja.

ALA – Dziękuję, ja to już umiem.

ARTUR – Znowu tylko jedno ci w głowie. Powiedz, dlaczego się broniłaś?

ALA – Jesteś nieprzyzwoity!

ARTUR – Nauka nie zna wstydu. Dlaczego?

ALA – A dlaczego się na mnie rzuciłeś?

ARTUR – Poświęciłem się.

ALA – Co takiego?

ARTUR – Tak, poświęciłem się. Chciałem ci w ten sposób jaśniej przedstawić pewne sprawy. Rodzaj praktycznych ćwiczeń z pragmatyki płci.

ALA – Świnia. I w dodatku naukowa. Z pragmatyki? Nigdy o tym nie słyszałam. To jakieś nowe zboczenie?

ARTUR – Nic w tym nowego. Jestem pewien, że zostaniemy przyjaciółmi. Kobiety pójdą za mną.

ALA – Jakie kobiety?

ARTUR – Wszystkie. Kobiety całego świata będą moimi sojusznikami. Kobiety trzeba zaagitować przede wszystkim, a kiedy one zrozumieją, mężczyźni nie będą już mieli innego wyboru.

ALA – Co za kobiety? Czy ja je znam? A zresztą rób sobie z nimi, co ci się podoba. Wcale mi nie zależy.

ARTUR – Posłuchaj, historia świata jest historią brutalnego ucisku kobiet, dzieci i artystów przez mężczyzn.

ALA – Przecież nie lubisz artystów.

ARTUR – To nie ma nic do rzeczy. Mężczyźni nie lubią artystów, bo artyści nie są mężczyznami. To właśnie zawsze zbliżało ich do kobiet, niestety. Przeważnie obce są im pojęcia honoru, logiki i postępu, wszystko, co wymyślili mężczyźni. Dopiero bardzo późno i z wielkim trudem ludzkość męska zaczęła podejrzewać, że istnieje wieloznaczność, względność, zapominanie. Migotliwość świata. Akurat odwrotnie niż to, co swoją twardą czaszką zapaśnika zdołał na początku wymyślić mężczyzna i co wypisał na swoich sztandarach, i co przez wieki usiłował narzucić kobietom, dzieciom i artystom: jedność, bezwzględność, konsekwencję. Wymyślił świat na obraz i podobieństwo swoje. W jaskini, w zagrodzie, w przedsiębiorstwie wynalazł logikę. Ale uważając się za pana-żywiciela, z pychy swojej nie chciał nawet dopuścić myśli, że jego światopogląd miałby nie zapanować. Ulegając swojej agresywnej naturze obwieścił swoje pojęcie jako jedyne, powszechne i obowiązkowe i, jako najsilniejszy, zawsze próbował je narzucić słabszym. A kiedy okazało się, że kobiety myślą inaczej, obraził się i nazwał je głupimi albo nielogicznymi, co w nomenklaturze męskiej oznacza to samo.

ALA – A ty? Czy nie jesteś mężczyzną?

ARTUR – Ja wznoszę się ponad siebie. Jestem obiektywny. Inaczej nie mogę wykonać swojego planu.

ALA – Czy mogę ci zaufać?

ARTUR -…Żeby jakoś dorobić ideologię do swojego braku wyobraźni, mężczyźni wymyślili pojęcie honoru. Wymyślili także negatywne pojęcie "zniewie-ściałości". Oba te pojęcia służą im do zabezpieczenia ich męskiej wspólnoty przed dezercją, do utrzymania w ryzach solidarności męskiej pod grozą napiętnowania każdego mężczyzny, któremu by przyszły do głowy jakieś wątpliwości. Nic dziwnego, że po przeciwnej stronie utworzyła się, naturalnym odruchem samoobrony, wspólnota kobiet, dzieci i artystów. Na ogół mężczyźni nie wychowują dzieci. W najlepszym wypadku oddają raz na miesiąc pewną ilość pieniędzy na ten cel. Nic dziwnego, że potem masakra wydaje im się zajęciem nie tylko chwalebnym i lubym, ale także pożytecznym. Przepraszam, (wciąż, słychać gulgoty w kuchni, Artur przerywa orację i zbliża się do drzwi kuchennych) Co on tam robi tak długo?

ALA – Może się myje.

ARTUR – On? Wykluczone, (wraca) Wróćmy do tematu.

ALA – Ja ci nie wierzę. Wiem dobrze, o co ci chodzi. Mnie nie oszukasz.

ARTUR – Chodzi mi tylko o to, żebyś zrozumiała, na czym polega twoja racja stanu jako kobiety. Chcę ci otworzyć oczy.

ALA – Aha, to pewnie znaczy, że mam się zaraz rozebrać.

ARTUR – Nie bądź nudna. Kiedy się przekonasz, że nasze interesy są zgodne, zostaniesz moją wspólniczką. O czym marzą mężczyźni? O braku konwencji w sprawach erotycznych. Żeby nie trzeba było zabiegać, przebywać jakiejś drogi pośredniej między pragnieniem a osiągnięciem. Wszystko, co jest pośrodku, tylko ich irytuje.

ALA – To prawda. Rzucają się od razu jak zwierzęta. Przed chwilą miałam najlepszy dowód.

ARTUR – Nie zaprzeczam, że jako jednostka ulegam naturalnym impulsom. Ale ja mam wyższy cel. Mówię ogólnie. Korzystając z ogólnego kryzysu norm, mężczyźni zrobili wszystko w dziedzinie erotyzmu, żeby usunąć ostatnie reguły. Ale ja nie wierzę, żeby to kobietom odpowiadało bez zastrzeżeń. I na tym opieram mój plan.

ALA – A mnie to odpowiada.

ARTUR – Kłamiesz. To niemożliwe.

ALA – A właśnie, że tak. To mi się podoba. Mogę zrobić, co zechcę, wszystko mi wolno. O, na przykład rozbiorę się i co mi zrobisz? (zrzuca z siebie pled i zdejmuje melonik)

ARTUR – Przestań, rozmawiamy poważnie!

ALA – (rozwiązuje tasiemki przy koszuli) Dlaczego? Kto mi zabroni? Może ty? Albo moja mama? Albo Pan Bóg? No kto, powiedz? (ściąga koszulę z ramion)

ARTUR – Ubierz się w tej chwili, włóż koszulę! (odwraca rozpaczliwie wzrok)

ALA – Ani mi się śni. To moja koszula, (w drzwiach kuchennych ukazuje się głowa Edka, zwabionego podniesionymi głosami) A, pan Edek! Proszę, niech pan wejdzie.