Perkaty nos, gęste włosy... albo lekkie dygnięcie, gdy już włożyła spódnicę. — Widziałeś gdzieś mój drugi but, panie?
To pytanie wyraźnie poirytowało lorda Brackena.
— Czy jestem cholerną służącą, żeby podawać ci buty? Idź boso, jeśli musisz. Ale idź już.
— To znaczy, że nie zabierzesz mnie ze sobą, bym mogła się pomodlić z twoją małą żoną, panie? — Hildy roześmiała się, obrzucając Jaimego wyzywającym spojrzeniem. — A czy ty masz małą żonę, panie?
Nie. Mam siostrą.
— Jakiego koloru jest mój płaszcz?
— Białego — odparła. — Ale dłoń masz ze szczerego złota. To mi się podoba u mężczyzn. A co ty najbardziej lubisz u kobiet, panie?
— Niewinność.
— U kobiet, nie u córek.
Pomyślał o Myrcel i. Jej też będę musiał powiedzieć. To może się nie spodobać Dornijczykom. Doran Martel zaręczył Myrcel ę ze swoim synem w przekonaniu, że w jej żyłach płynie krew Roberta. Sploty i węzły — pomyślał Jaime, żałując, że nie może przeciąć wszystkich jednym szybkim uderzeniem miecza.
— Złożyłem śluby — poinformował Hildy ze znużeniem w głosie.
— A więc nie dostaniesz rzep — odparła wyzywającym tonem.
— Zwiewaj — ryknął lord Jonos.
Posłuchała go, ale gdy przechodziła obok Jaimego, ściskając jeden but i stertę ubrań, wyciągnęła rękę i złapała go za kutasa przez spodnie.
— Hildy — przypomniała mu i uciekła z namiotu, na wpół ubrana.
Hildy — pomyślał Jaime.
— A jak się ma twoja pani żona? — zapytał lorda Jonosa, gdy dziewczyna już sobie poszła.
— Skąd mam wiedzieć? Zapytaj jej septona. Kiedy twój ojciec spalił nasz zamek, doszła do wniosku, że bogowie nas ukarali. Teraz cały czas tylko się modli. — Jonos wreszcie zdołał włożyć spodnie jak należy i zawiązywał je z przodu. — Co cię tu sprowadza, panie. Blackfish? Słyszeliśmy, że zwiał.
— Naprawdę? — Jaime usiadł na obozowym stołku. — Może od niego samego?
— Ser Brynden jest za sprytny, by uciec do mnie. Nie przeczę, że go lubię, ale to mnie nie powstrzyma przed zakuciem go w łańcuchy, jeśli tylko się tu zjawi. Wie, że ugiąłem kolan.
Powinien zrobić to samo, ale zawsze był uparty. Jego brat mógłby ci to powiedzieć.
— Tytos Blackwood nie ugiął kolan — zauważył Jaime.
— Czy Blackfish mógł znaleźć azyl w Raventree?
— Mógłby go tam szukać, ale najpierw musiałby się przemknąć przez moje szyki, a nic mi nie wiadomo o tym, by wyrosły mu skrzydła. Tytos wkrótce sam będzie potrzebował azylu. Żrą już tam szczury i korzonki. Podda się przed najbliższą pełnią.
— Podda się przed zachodem słońca. Zaproponuję mu łaskawe warunki i przyjmę go z powrotem w obręb królewskiego pokoju.
— Rozumiem. — Lord Jonos wsunął się w brązową wełnianą bluzę, ozdobioną wyhaftowanym z przodu ogierem Brackenów. — Wypijesz róg ale, panie?
— Nie, ale nie musisz z mojego powodu siedzieć o suchej gębie.
Bracken napełnił róg ale, wychylił połowę i otarł usta.
— Wspominałeś o warunkach. Jak one brzmią?
— Zwyczajowo. Lord Blackwood będzie musiał przyznać się do zdrady i wyrzec się lojalności wobec Starków i Tullych. Przysięgnie solennie przed bogami i ludźmi, że od tej chwili będzie wiernym wasalem Harrenhal oraz Żelaznego Tronu, a ja dam mu ułaskawienie w imieniu króla.
Rzecz jasna, weźmiemy od niego parę garnców złota. To cena za rebelię. Zażądam też zakładnika, by mieć pewność, że Raventree nie zbuntuje się znowu.
— Weź jego córkę — zasugerował Bracken. — Blackwood ma sześciu synów, ale córkę tylko jedną. Rozpieszcza ją. To mała smarkula, ma najwyżej siedem lat.
— Nie za dużo, ale może się nadać.
Lord Jonos dopił ale i odrzucił róg na bok.
— A co z ziemiami i zamkami, które nam obiecano?
— Co to były za ziemie?
— Wschodni brzeg Wdowiego Potoku od Pola Kuszników aż po Sprośną Łąkę oraz wszystkie wyspy na strumieniu. Młyn Zbożowy i Młyn Lordowski, ruiny Błotnistego Dworu, Gwałt, Dolinę Bitwy i Starą Kuźnię, wioski Sprzączka, Czarna Sprzączka, Kopce i Glinianka oraz targowe miasteczko Błotnisty Grób. Las Os, Las Lorgena, Zielone Wzgórze i Cycki Barby. Blackwoodowie zwą je Cyckami Missy, ale przedtem należały do Barby. Honeytree razem ze wszystkimi ulami.
Proszę, tu wszystko zaznaczyłem, jeśli wasza lordowska mość raczy spojrzeć.
Przeszukał ręką stół i znalazł pergaminową mapę.
Jaime ujął ją w ocalałą dłoń, musiał więc użyć złotej, by rozwinąć i przytrzymać pergamin.
— To wielkie obszary — zauważył. — Wasze włości powiększyłyby się o jedną czwartą.
Bracken zacisnął zęby w upartym grymasie.
— Wszystkie te ziemie należały ongiś do Kamiennego Płotu. Blackwoodowie je nam ukradli.
— A co z tą wioską między Cyckami? — zapytał Jaime, dotykając mapy złotym palcem.
— To Pennytree. Też kiedyś należała do nas, ale od stu lat jest królewskim lennem. Zostawmy ją. Prosimy tylko o ziemie ukradzione nam przez Blackwoodów. Twój pan ojciec obiecał je nam, jeśli pomożemy mu poskromić lorda Tytosa.
— Po drodze zauważyłem na murach chorągwie Tullych, a także wilkora Starków. To sugeruje, że lorda Tytosa nie poskromiono.
— Przegnaliśmy jego ludzi z pola bitwy i zamknęliśmy ich w Raventree. Daj mi ludzi, by wziąć zamek szturmem, a wszyscy Blackwoodowie spoczną poskromieni w grobach.
— Jeśli dam ci ludzi, to oni poskromią Blackwoodów, nie ty. A w takim przypadku powinienem przyznać nagrodę samemu sobie. — Jaime pozwolił mapie się zwinąć. — Zatrzymam ją, jeśli pozwolisz.
— Mapa należy do ciebie. Ale ziemie do nas. Powiadają, że Lannister zawsze płaci swe długi.
Walczyliśmy za was.
— Nawet nie w połowie tak długo, jak przeciwko nam.
— Król nas ułaskawił. Wasi ludzie zabili mojego bratanka i naturalnego syna. Wasz Góra ukradł moje plony i spalił wszystko, czego nie mógł zabrać. Puścił z dymem mój zamek i zgwałcił jedną z moich córek. Domagam się rekompensaty.
— Góra nie żyje i mój ojciec też — przypomniał mu Jaime.
— A niektórzy powiedzieliby, że fakt, iż pozwolono ci zachować głowę, jest wystarczającą rekompensatą. Opowiedziałeś się po stronie Starka i dochowałeś mu wierności, dopóki lord Walder go nie zabił.
— Zamordował go, a razem z nim kilkunastu dobrych ludzi mojej krwi. — Lord Jonos odwrócił głowę i splunął. — Tak jest, dochowałem wierności Młodemu Wilkowi. Wam również jej dochowam, pod warunkiem że potraktujecie mnie sprawiedliwie. Ugiąłem kolan, ponieważ nie widziałem sensu w ginięciu za umarłych i przelewaniu krwi Brackenów za przegraną sprawę.
— Roztropny z ciebie człowiek. — Choć niektórzy mogliby powiedzieć, że lord Blackwood jest bardziej honorowy. - Dostaniesz te ziemie. A przynajmniej ich część. Ponieważ poskromiłeś Blackwoodów tylko częściowo.
To najwyraźniej usatysfakcjonowało lorda Jonosa.
— Zadowolimy się takimi zyskami, jakie wasza lordowska mość uzna za sprawiedliwe. Jeśli jednak mogę ci coś doradzić, z Blackwoodami nie można postępować zbyt łagodnie. Mają zdradę we krwi. Przed przybyciem Andalów do Westeros ród Brackenów władał wszystkimi ziemiami nad tą rzeką. Byliśmy królami, a Blackwoodowie naszymi wasalami, ale zdradzili nas i zagarnęli koronę dla siebie. Każdy Blackwood to urodzony sprzedawczyk. Dobrze by było, gdybyś o tym pamiętał, przedstawiając im warunki.