— Przeczę. Tak. Przeczę temu przed bogami i ludźmi.
Wielki Septon skinął głową.
— Na koniec, najpoważniejsze oskarżenie. Niektórzy twierdzą, że twoje dzieci nie są potomkami króla Roberta, lecz zrodziły się z kazirodztwa i cudzołóstwa.
— To Stannis tak twierdzi — odparła natychmiast Cersei. — To kłamstwo, kłamstwo, łatwe do przejrzenia kłamstwo. Stannis pragnie zagarnąć Żelazny Tron dla siebie, ale dzieci jego brata stoją mu na drodze. Dlatego musi głosić, że pochodzą z nieprawego łoża. Ten plugawy list... nie ma w nim ani słowa prawdy. Zaprzeczam wszystkiemu.
Wielki Septon rozpostarł obie dłonie na blacie i wstał, wspierając się na nich.
— To dobrze. Lord Stannis odwrócił się od prawdy Siedmiu i oddaje cześć czerwonemu demonowi. Dla jego fałszywej wiary nie ma miejsca w naszych Siedmiu Królestwach.
To zabrzmiało niemal uspokajająco. Cersei skinęła głową.
— Niemniej jednak — ciągnął Jego Wielka Świątobliwość — to straszliwe zarzuty i królestwo musi się dowiedzieć, czy są prawdziwe. Jeśli Wasza Miłość powiedziała prawdę, proces z pewnością dowiedzie twej niewinności.
A więc będzie proces.
— Przyznałam się...
— ...do pewnych grzechów, tak jest. Innym przeczysz. Twój proces oddzieli prawdę od fałszu.
Będę prosił Siedmiu, by wybaczyli ci grzechy, które wyznałaś, i modlił się o to, byś okazała się niewinna tych pozostałych.
Cersei wstała powoli z kolan.
— Kłaniam się mądrości Waszej Wielkiej Świątobliwości, ale czy mogę błagać o choć jedną kroplę łaskawości Matki? Chciałabym... Minęło już bardzo wiele czasu, odkąd ostatnio widziałam syna, błagam.
Oczy Wielkiego Septona były twarde jak kawałki krzemienia.
— Nie godzi się dopuszczać cię do króla, nim oczyścisz się z wszelkiego grzechu. Postawiłaś już jednak pierwszy krok na ścieżce wiodącej ku prawości i w związku z tym pozwolę ci przyjmować innych gości. Jednego dziennie.
Królowa znowu się rozpłakała. Tym razem łzy były prawdziwe.
— Jesteś zbyt łaskawy. Dziękuję.
— Matka jest miłosierna. To jej powinnaś podziękować.
Moel e i Scolera czekały na zewnątrz, by odprowadzić ją do wieży. Unel a szła tuż za nimi.
— Wszystkie się modliłyśmy za Waszą Miłość — oznajmiła septa Moel e, gdy wchodziły na górę.
— Tak — potwierdziła septa Scolera. — Z pewnością czujesz się teraz znacznie lżejsza, oczyszczona z grzechów i niewinna jak panna rankiem w dniu swego ślubu.
Rankiem w dniu swego ślubu pierdoliłam się z Jaimem - przypomniała sobie Cersei.
— To prawda — zgodziła się. — Czuję się jak nowo narodzona, jakby przebito mi czyrak, umożliwiając w ten sposób powrót do zdrowia. Prawie jakbym mogła latać.
Wyobraziła sobie, jak słodko byłoby walnąć łokciem w gębę septę Scolerę i zrzucić ją z krętych schodów. Gdyby bogowie byli łaskawi, stara pomarszczona pizda mogłaby wpaść na septę Unel ę i strącić ją także.
— Dobrze jest widzieć, że znowu się uśmiechasz — odezwała się Scolera.
— Jego Wielka Świątobliwość powiedział, że mogę przyjmować gości?
— Tak — potwierdziła septa Unel a. — Jeśli Wasza Miłość powie nam, z kim chce się widzieć, wyślemy do niego wiadomość.
Jaime. Potrzebuję Jaimego. Jeśli jednak jej bliźniaczy brat był w mieście, dlaczego do niej nie przyszedł? Chyba rozsądniej będzie zaczekać z Jaimem, aż dowie się czegoś więcej o wydarzeniach rozgrywających się poza murami Wielkiego Septu Baelora.
— Z moim stryjem — zdecydowała. — Ser Kevanem Lannisterem, bratem mojego ojca. Czy on jest w mieście?
— Tak — potwierdziła septa Unel a. — Lord regent zamieszkał w Czerwonej Twierdzy.
Natychmiast po niego wyślemy.
— Dziękuję — odparła Cersei. Lord regent, tak? — pomyślała. Nie mogła jednak udawać, że czuje się zaskoczona.
Okazało się, że pokorne i skruszone serce zapewnia coś więcej, niż tylko oczyszczenie duszy z grzechu. Wieczorem królową przeniesiono do większej celi położonej dwa piętra niżej. Było w niej okno, przez które mogła wyglądać na świat, oraz ciepłe, miękkie koce na łóżku. Gdy nadszedł czas kolacji, zamiast chleba i owsianki otrzymała pieczonego kapłona, miseczkę kruchej sałaty z dodatkiem orzechów oraz tłuczoną brukiew pływającą w maśle. Położyła się spać z pełnym żołądkiem, po raz pierwszy, odkąd ją zatrzymano, i spokojnie przespała ciemne godziny nocy.
O świcie przyszedł do niej stryj.
Cersei jadła jeszcze śniadanie, gdy drzwi się otworzyły i do celi wszedł ser Kevan Lannister.
— Zostawcie nas samych — rozkazał strażniczkom. Septa Unel a wyprowadziła na korytarz Scolerę i Moel e, a potem zamknęła za sobą drzwi.
Ser Kevan wyglądał starzej niż wtedy, gdy ostatnio go widziała. Był masywnym mężczyzną, szerokim w ramionach i w pasie. Jego wydatną żuchwę porastała przystrzyżona jasna broda, a krótkie blond włosy cofnęły się już dość daleko od czoła. Miał na sobie gruby wełniany płaszcz, spięty na ramieniu złotą broszą w kształcie lwiej głowy.
— Dziękuję, że przyszedłeś — przywitała go królowa.
Jej stryj zmarszczył brwi.
— Powinnaś usiąść. Mam ci sporo do powiedzenia.
Cersei nie chciała siadać.
— Nadal się na mnie gniewasz. Słyszę to w twoim głosie. Wybacz, stryju. Nieładnie postąpiłam, oblewając cię winem, ale...
— Myślisz, że obchodzi mnie kielich wina? Lancel to mój syn, Cersei. Twój kuzyn. Jeśli się gniewam na ciebie, to z jego powodu. Powinnaś była nad nim czuwać, służyć mu przewodnictwem, znaleźć dla niego odpowiednią dziewczynę z dobrej rodziny. A ty...
— Wiem. Wiem. — Lancel pragnął mnie znacznie bardziej niż ja jego. Idę o zakład, że nadal mnie pragnie. — Byłam samotna i słaba. Proszę, stryju. Och, stryju, tak się cieszę, że znowu widzę twą twarz. Twą cudownie słodką twarz. Dopuściłam się straszliwych występków, wiem o tym, ale nie mogłabym tego znieść, gdybyś mnie znienawidził. — Objęła go i pocałowała w policzek. -
Wybacz mi. Wybacz.
Ser Kevan znosił jej uścisk przez kilka uderzeń serca, a potem uniósł ręce, by go odwzajemnić. Obejmował ją jednak krótko i z wyraźnym zażenowaniem.
— Starczy tego — rzekł zimnym, pozbawionym wyrazu głosem. — Wybaczyłem ci. A teraz usiądź. Przynoszę ci złe wieści, Cersei.
Przestraszyły ją te słowa.
— Czy coś się przydarzyło Tommenowi? Proszę, nie. Tak bardzo się bałam o syna. Nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Proszę, zapewnij mnie, że wszystko z nim w porządku.
— Jego Miłość czuje się dobrze. Często o ciebie pyta.
Ser Kevan położył dłonie na ramionach Cersei, trzymając ją na odległość wyciągniętych rąk.
— A więc Jaime? O niego chodzi?
— Nie. Twój brat nadal przebywa gdzieś w dorzeczu.
— Gdzieś?
To się jej nie spodobało.
— Zdobył Raventree i przyjął kapitulację lorda Blackwooda — dodał jej stryj — ale w drodze powrotnej do Riverrun opuścił eskortę i oddalił się z jakąś kobietą.
— Kobietą? — Cersei gapiła się na niego bez zrozumienia. — Jaką kobietą? Po co? Dokąd pojechali?
— Nikt tego nie wie. Od tej chwili nie mamy od niego żadnych wiadomości. Tą kobietą mogła być córka Wieczornej Gwiazdy, lady Brienne.
Brienne. Królowa pamiętała Dziewicę z Tarthu, wielkie, brzydkie, ociężałe stworzenie odziane w męską kolczugę. Jaime nigdy by mnie nie porzucił dla takiego straszydła. Mój kruk z pewnością do niego nie dotarł. W przeciwnym razie przybyłby do mnie.