Выбрать главу

Ciesz się tą myślą, mój gruby przyjacielu. Pewnego dnia wyryjemy te słowa na twoim grobowcu.

– Powinniśmy odpłynąć tą galerą – stwierdził karzeł. – Najszybciej dotarlibyśmy do Volantis drogą morską.

– Morze jest niebezpieczne – sprzeciwił się Illyrio. – Jesień to pora pełna sztormów.

Na Stopniach nadal gnieżdżą się piraci łupiący uczciwych ludzi. Nie byłoby dobrze, gdyby mój mały przyjaciel wpadł w ręce takich ludzi.

– Na Rhoyne też są piraci.

– Ale rzeczni. – Handlarz sera ziewnął, zasłaniając usta dłonią. – Karaluszy kapitanowie uganiający się za okruchami.

– Słyszy się również opowieści o kamiennych ludziach.

– Ci nieszczęśnicy istnieją naprawdę. Ale po co rozmawiać o tak nieprzyjemnych sprawach? Dzień jest na to zbyt piękny. Wkrótce ujrzymy Rhoyne. Tam uwolnisz się od Illyria i jego wielkiego brzuszyska. Do tej chwili pijmy i oddawajmy się marzeniom.

Mamy słodkie wino i smakołyki. Po co mielibyśmy mówić o chorobie i śmierci?

No właśnie. Po co? – zadał sobie pytanie Tyrion, ponownie usłyszawszy strzał z kuszy. Lektyka chwiała się z boku na bok. Ten uspokajający nich sprawiał, że czuł się jak dziecko, kołysane do snu w ramionach matki. Co prawda tego wrażenia nigdy nie zaznałem. Jego tyłek spoczywał na jedwabnych poduszkach wypełnionych gęsim puchem. Ściany z fioletowego aksamitu łączyły się nad jego głową, tworząc sufit. Lektykę wypełniało przyjemne ciepło, choć na dworze panował jesienny chłód.

Za nimi wlokła się karawana mułów niosących skrzynie, baryłki i beczki oraz kosze z przekąskami, na wypadek gdyby serowy lord zgłodniał. Obaj mężczyźni zjedli dziś na śniadanie korzenną kiełbasę, popijając ją ciemnym nektarem smolistym. Popołudnie uprzyjemniały im węgorze w galarecie i czerwone dornijskie. Z nadejściem wieczoru przyszła kolej na plasterki szynki, jaja na twardo oraz pieczone skowronki nadziewane czosnkiem i cebulą, a do tego jasne ale i myrijskie wina ogniste, by ułatwić trawienie.

Lektyka była wygodna, ale poruszała się straszliwie powoli i karła dręczyła niecierpliwość.

– Za ile dni dotrzemy do rzeki? – zapytał Illyria owego wieczoru. – Przy takim tempie smoki twojej królowej zrobią się większe niż trzy bestie Aegona, nim będę miał okazję je ujrzeć.

– Gdybyż tylko tak było. Wielki smok jest straszliwszy od małego. – Magister wzruszył ramionami. – Choć z wielką radością przywitałbym królową Daenerys w Volantis, muszę zostawić to zadanie tobie i Gryfowi. Najlepiej przysłużę się jej w Pentos, przygotowując drogę do jej powrotu. Ale dopóki jestem z tobą... no cóż, stary grubas potrzebuje swoich wygód. Chodź, wypij kielich wina.

– Powiedz mi – rzekł Tyrion, pociągając łyk – czemu magistra z Pentos miałoby obchodzić, kto nosi koronę w Westeros? Jakich zysków spodziewasz się po tym przedsięwzięciu, mój panie?

Grubas otarł tłuszcz z warg.

– Jestem starym człowiekiem, znużonym tym światem i jego zdradami. Czy to takie dziwne, że pragnę zrobić coś dobrego, nim mój czas się skończy, pomóc słodkiej młodej dziewczynie w odzyskaniu dziedzictwa?

Za chwilą spróbujesz mi sprzedać magiczną zbroję i pałac w Valyrii.

– Jeśli Daenerys jest tylko słodką młodą dziewczyną, Żelazny Tron pokroi ją na słodkie młode plasterki.

– Nie obawiaj się, mój mały przyjacielu. W jej żyłach płynie krew Aegona Smoka.

Razem z krwią Aegona Niegodnego, Maegora Okrutnego i Baelora Bezmózgiego.

– Opowiedz mi o niej.

Grubas zrobił zadumaną minę.

– Kiedy Daenerys do mnie trafiła, była jeszcze prawie dzieckiem, ale już wtedy przewyższała urodą nawet moją drugą żonę. Była tak piękna, że miałem ochotę zagarnąć ją dla siebie, ale również okropnie skryta i strachliwa, wiedziałem więc, że nie da mi radości w łożu. Dlatego wezwałem nałożnicę i ruchałem ją zawzięcie, aż obłęd minął.

Szczerze mówiąc, nie wierzyłem, by Daenerys przeżyła długo wśród władców koni.

– Ale nie przeszkodziło ci to sprzedać jej khalowi Drogo...

– Dothrakowie niczego nie kupują ani nie sprzedają. Powiedz raczej, że jej brat Viserys dał ją Drogowi, pragnąc zdobyć przyjaźń khala. To był próżny i chciwy młodzieniec. Pragnął ojcowskiego tronu, ale pożądał również Daenerys i nie chciał się jej wyrzec. Nocą przed ślubem księżniczki próbował się zakraść do jej łoża, twierdząc, że jeśli nie może dostać jej ręki, przynajmniej zabierze jej dziewictwo. Gdybym nie był ostrożny i nie wystawił strażników, układane przez wiele lat plany poszłyby na marne.

– Musiał być okrutnie głupi.

– Viserys był synem Aerysa Obłąkanego, właśnie. Daenerys... Daenerys to co innego.

– Włożył do ust pieczonego skowronka i rozgryzł go głośno, razem z kośćmi. –

Przerażone dziecko kryjące się w mojej rezydencji umarło na Morzu Dothraków, by narodzić się na nowo w krwi i ogniu. Smocza królowa, która nosi jego imię, jest prawdziwą córką Targaryenów. Kiedy wysłałem statki, by przywiozły ją do domu, popłynęła do Zatoki Niewolniczej. W ciągu niewielu dni podbiła Astapor, zmusiła Yunkai do ugięcia kolan i złupiła Meereen. Jeśli pomaszeruje na zachód starymi valyriańskimi drogami, następne będzie Mantarys. A jeśli popłynie morzem, no cóż... jej flota będzie musiała zawinąć do Volantis po żywność i wodę.

– Lądem czy morzem, Meereen dzieli do Volantis wiele mil – zauważył Tyrion.

– Tysiąc sześćset pięćdziesiąt, w linii lotu smoka, przez pustynie, góry, bagna i ruiny nawiedzane przez demony. Bardzo wielu zginie, ale ci, którzy przeżyją, dotrą do Volantis silniejsi. Tam właśnie znajdą ciebie i Gryfa. Będziecie czekać na nich ze świeżymi siłami oraz statkami, które zawiozą ich za morze, do Westeros.

Tyrion spróbował sobie przypomnieć wszystko, co wiedział o Volantis, najstarszym i najdumniejszym z Dziewięciu Wolnych Miast. Coś tu było nie w porządku. Potrafił to zwęszyć, mimo że miał tylko pół nosa.

– Powiadają, że w Volantis na jednego wolnego człowieka przypada pięciu niewolników. Dlaczego triarchowie mieliby wspierać królową która zniszczyła handel niewolnikami? – Wskazał palcem na Illyria. – A jeśli już o tym mowa, dlaczego ty miałbyś to robić? Prawa Pentos mogą zakazywać niewolnictwa, ale z pewnością trzymasz palec również i w tym interesie. A może nawet całą rękę. A mimo to spiskujesz na rzecz smoczej królowej, a nie przeciwko niej. Dlaczego? Co masz nadzieję zyskać od królowej Daenerys?

– Znowu wracamy do tego tematu? Uparty z ciebie człowieczek. – Illyrio roześmiał się i poklepał po brzuchu. – Jak sobie życzysz. Żebraczy Król przysiągł, że zrobi mnie starszym nad monetą, a do tego prawdziwie lordowskim lordem. Gdy tylko włoży na głowę koronę, ma mi dać taki zamek, jaki sobie wybiorę... nawet Casterly Rock, gdybym tego zapragnął.

Tyrion prychnął. Z zabliźnionego kikuta nosa trysnęło wino.

– Mój ojciec byłby zachwycony, gdyby to usłyszał.

– Twój pan ojciec nie miałby powodów do obaw. Po co mi skała? Moja rezydencja jest wystarczająco wielka dla każdego, a do tego wygodniejsza niż pełne przeciągów westeroskie zamki. Ale starszy nad monetą... – Grubas obrał kolejne jajko. – Lubię monety. Czy istnieje dźwięk słodszy niż brzęk złota uderzającego o złoto?