Do chwili śmierci Yezzana.
Na najbliższym polu Lordowie Brzękacze ćwiczyli swych żołnierzy. Gdy niewolnicy maszerowali paradnym krokiem po piasku albo formowali szyki, grzechot ich łańcuchów tworzył metaliczną muzykę o ostrym brzmieniu. W innych miejscach brygady niewolników usypywały rampy z kamieni i piasku pod onagrami i skorpionami, pochylając je ku niebu, by mogły skuteczniej bronić obozu na wypadek powrotu czarnego smoka. Mężczyźni pocili się i przeklinali, wciągając ciężkie machiny na pochyłości. Karzeł uśmiechał się tylko na ten widok.
Widział też wszędzie mnóstwo kusz. Co drugi żołnierz ściskał w rękach tę broń, a u pasa miał kołczan pełen bełtów.
Gdyby ktokolwiek wpadł na to, by go zapytać, Tyrion mógłby im powiedzieć, że nie warto się trudzić. Podobne zabawki nie strącą ulubionego potwora królowej, chyba żeby jeden z długich żelaznych bełtów wystrzeliwanych ze skorpionów przypadkiem trafił go w oko. Smoków nie zabija się tak łatwo. Jeśli połechtacie go tymi drobiazgami, tylko się wścieknie.
Najwrażliwszym punktem smoczego ciała były oczy. Oczy i ukryty za nimi mózg. Nie podbrzusze, jak zapewniały niektóre stare opowieści. Łuski były tam równie twarde jak na grzbiecie i na bokach. A także nie paszcza. To było szaleństwo. Kandydaci na smokobójców równie dobrze mogliby próbować ugasić pożar ciosami włóczni.
— Śmierć wychodzi ze smoczej paszczy — napisał septon Barth w swej Historii nienaturalnej — ale nie wchodzi tą drogą do środka.
Dalej dwa legiony z Nowego Ghis stały zwrócone do siebie ścianami tarcz, a sierżanci w żelaznych półhełmach ozdobionych kitami z końskiego włosia wykrzykiwali rozkazy w swym niezrozumiałym dialekcie. Na pierwszy rzut oka Ghiscarczycy wyglądali groźniej niż yunkijscy żołnierze-niewolnicy, ale Tyrion miał wątpliwości. Legioniści mogli być uzbrojeni i zorganizowani tak samo jak Nieskalani... ale eunuchowie nie znali innego życia, a Ghiscarczycy byli wolnymi obywatelami odbywającymi trzyletnią służbę.
Kolejka do studni miała ćwierć mili długości.
W promieniu dnia marszu od Meereen znajdowała się tylko garstka studni, zawsze więc trzeba było czekać długo. Większość yunkijskich żołnierzy czerpała wodę do picia ze Skahazadhanu. Tyrion nawet bez ostrzeżeń uzdrowiciela wiedział, że to bardzo zły pomysł. Co bystrzejsi robili to powyżej latryn, ale przecież i tak znajdowali się poniżej miasta.
Fakt, że pod miastem zachowały się zdatne do użytku studnie, dowodził, że Daenerys Targaryen nadal pozostaje niewiniątkiem, gdy chodzi o sztukę oblężniczą. Trzeba było je zatruć.
Wtedy wszyscy Yunkijczycy musieliby pić z rzeki i oblężenie z pewnością nie potrwałoby długo.
Tyrion nie wątpił, że tak właśnie postąpiłby jego pan ojciec.
Gdy tylko ruszyli z miejsca, dzwoneczki na ich kołnierzach dźwięczały wesoło. Cóż za radosny dźwięk. Kiedy go słyszę, mam ochotę wyłupić komuś oczy łyżką. Gryf, Kaczka i Półmaester z pewnością dotarli już do Westeros ze swym młodym księciem. Powinienem być z nimi... ale nie, ja musiałem mieć kurwę. Ojcobójstwo mi nie wystarczyło, potrzebowałem pizdy i wina, by zakończyć swój upadek, a teraz znalazłem się na niewłaściwym końcu świata i noszę niewolniczy kołnierz ze złotymi dzwoneczkami oznajmiającymi, że się zbliżam. Jeśli zatańczę w odpowiednim rytmie, może uda mi się zagrać na nich „Deszcze Castamere”.
Pod studnią najłatwiej można było usłyszeć nowe wieści i plotki.
— Wiem, co widziałem — mówił stary niewolnik noszący zardzewiały żelazny kołnierz, gdy kolejka przesuwała się powoli — widziałem, jak smok urywał ręce i nogi, rozdzierał ludzi wpół, palił ich na popiół i kości. Ludzie zaczęli uciekać, chcieli się wydostać z areny, ale ja przyszedłem obejrzeć widowisko i, na wszystkich bogów Ghis, obejrzałem je. Siedziałem wysoko, na fioletowym stopniu, i pomyślałem sobie, że smok raczej nie będzie mnie niepokoił.
— Królowa wdrapała się na grzbiet smoka i odleciała — upierała się wysoka śniada kobieta.
— Próbowała — odparł staruszek — ale nie zdołała się utrzymać. Bełty z kusz zraniły smoka, a królowa podobno oberwała prosto między słodkie różowe cycki. Wtedy właśnie spadła. Zginęła w rynsztoku, zmiażdżona kołami wozu. Znam dziewczynę, która zna mężczyznę, który był świadkiem jej śmierci.
W tym towarzystwie rozsądek doradzał milczenie, ale Tyrion nie potrafił się powstrzymać.
— Nie znaleziono ciała — zauważył.
Staruszek zmarszczył brwi.
— A co ty możesz o tym wiedzieć?
— Oni tam byli — wyjaśniła śniada kobieta. — To oni, pojedynkujące się karły, te, które występowały przed królową.
Staruszek przyjrzał się uważniej Tyrionowi i Grosik, jakby widział ich po raz pierwszy.
— To wy jeździliście na świniach.
Nasza sława nas poprzedza. Tyrion pokłonił się dwornie, powstrzymując się przed zauważeniem, że jedna ze świń była w rzeczywistości psem.
— Maciora, której dosiadałem, tak naprawdę jest moją siostrą. Mamy takie same nosy, zauważyłeś? Czarodziej rzucił na nią zaklęcie, ale jeśli dasz jej wielki wilgotny pocałunek, stanie się piękną kobietą. Kłopot w tym, że gdy ją poznasz, będziesz chciał ją pocałować po raz drugi, żeby się zmieniła z powrotem.
Wszyscy wkoło zaśmiali się głośno, nawet staruszek.
— To znaczy, że ją widziałeś — odezwał się rudowłosy chłopak stojący za nimi. — Widziałeś królową. Czy rzeczywiście jest tak piękna, jak mówią?
Widziałem smukłą dziewczynę o srebrnych włosach, owiniętą w tokar — mógłby im odpowiedzieć. Twarz miała zasłoniętą, a ja nie mogłem się do niej zbliżyć, żeby się lepiej przyjrzeć. Jechałem na świni. Daenerys Targaryen siedziała w loży dla właścicieli, obok swego ghiscarskiego króla, ale spojrzenie karła przyciągnął rycerz w biało-złotej zbroi stojący za nią.
Jego twarz była niewidoczna, ale Tyrion wszędzie poznałby Barristana Selmy’ego. Przynajmniej w tym punkcie Il yrio się nie mylił — pomyślał wtedy. Ale czy Selmy mnie pozna? A jeśli tak, jak wtedy postąpi?
O mało co się wówczas nie ujawnił, ale coś go powstrzymało — ostrożność, tchórzostwo, instynkt, jak zwał, tak zwał. Nie potrafił sobie wyobrazić, by Barristan Śmiały mógł go przywitać inaczej niż wrogo. Selmy nigdy nie aprobował obecności Jaimego w swej sławetnej Gwardii Królewskiej. Przed buntem stary rycerz uważał, że brat Tyriona jest za młody i brak mu doświadczenia, potem zaś często mawiał, że Królobójca powinien zamienić biały płaszcz na czarny. A zbrodnie Tyriona były gorsze. Jaime zabił szaleńca, karzeł zaś umieści bełt w kroczu własnego ojca, człowieka, którego ser Barristan znał i któremu służył od lat. Mimo to mógłby zaryzykować, ale nagle Grosik trafiła go prosto w tarczę i chwila minęła, by już nie wrócić.
— Królowa patrzyła, jak stawaliśmy w szranki — tłumaczyła innym niewolnikom Grosik — ale potem już jej nie widzieliśmy.
— Smoka musieliście zobaczyć — stwierdził staruszek.
Gdyby tylko była to prawda. Bogowie nie dali mu jednak tej łaski. Gdy Daenerys Targaryen odlatywała, Piastun zakuwał już ich w łańcuchy, by mieć pewność, że nie spróbują ucieczki w drodze powrotnej do swego pana. Gdyby nadzorca oddalił się po odprowadzeniu ich na rzeź albo czmychnął razem z całą resztą, gdy smok opadł z nieba, dwoje karłów mogłoby się oddalić spokojnie. Albo raczej zwiać, ile sił w nogach, pobrzękując dzwoneczkami.