Выбрать главу

Dzwony na wieży śpiewały, wzywając całe miasto, by było świadkiem jej hańby. Wielki Sept Baelora wypełniał tłum wiernych, którzy przybyli na poranne nabożeństwo. Ich modlitwy odbijały się echem od kopuły, ale gdy pojawił się orszak królowej, nagle zapadła cisza. Tysiąc oczu śledziło ją, gdy szła głównym przejściem, mijając miejsce, gdzie złożono ciało jej pana ojca.

Cersei szła przed siebie, nie patrząc na lewo ani na prawo. Jej bose stopy uderzały o zimną marmurową posadzkę. Czuła na sobie spojrzenia. Miała wrażenie, że Siedmiu również na nią patrzy zza swych ołtarzy.

W Komnacie Lamp czekało na nią dwunastu Synów Wojownika. Na plecach mieli tęczowe płaszcze, a kryształy zdobiące ich hełmy lśniły w blasku lamp. Srebrne płytowe zbroje mieli wypolerowane na wysoki połysk, ale Cersei wiedziała, że pod spodem wszyscy noszą Włosienice. Na ich migdałowych tarczach widniał taki sam herb: kryształowy miecz świecący w ciemności, starożytny znak tych, których prostaczkowie zwali Mieczami.

Ich kapitan klęknął przed nią — Być może Wasza Miłość mnie pamięta. Jestem ser Theodan Wierny. Jego Wielka Świątobliwość uczynił mnie dowódcą twojej eskorty. Wraz ze swymi braćmi przeprowadzę cię bezpiecznie przez miasto.

Cersei omiotła spojrzeniem twarze stojących za nim mężczyzn. Tak jest, był tam. Jej kuzyn Lancel, syn ser Kevana, który ongiś wyznawał jej swą miłość, ale potem doszedł do wniosku, że bogów kocha bardziej. Jest z mojej krwi, a mimo to mnie zdradził. Nie zapomni mu tego.

— Możesz wstać, ser Theodanie. Jestem gotowa.

Rycerz wstał, odwrócił się i uniósł rękę. Dwaj jego ludzie podeszli do olbrzymich drzwi i otworzyli je na zewnątrz. Cersei wyszła na świeże powietrze, mrugając w świetle słońca jak kret wygnany z nory.

Dął porywisty wiatr. Szata królowej uderzała jej o nogi. W porannym powietrzu unosiły się znajome odory Królewskiej Przystani. Wciągała przez nozdrza zapach kwaśnego wina, piekącego się chleba, gnijących ryb i kału, dymu, potu i końskich szczyn. Żaden kwiat nigdy nie pachniał tak słodko. Cersei zatrzymała się na szczycie marmurowych schodów. Synowie Wojownika ustawili się wokół niej.

Uświadomiła sobie nagle, że stała dokładnie w tym miejscu, gdy lordowi Eddardowi Starkowi ścięto głowę . To nie miało się wydarzyć. Joff miał darować mu życie i wysłać go naMur. Najstarszy syn Starka zostałby lordem Winterfel , a Sansę zatrzymano by na dworze jako zakładniczkę. Varys i Littlefinger opracowali warunki, a Ned Stark zapomniał o swym drogocennym honorze i wyznał zdradę, by ocalić pustą głowę córki. Znalazłabym dla Sansy dobrego męża. Jednego z Lannisterów. Nie Joffa, oczywiście, ale Lancel byłby w sam raz albo któryś z jego młodszych braci. Przypomniała sobie, że Petyr Baelish proponował, iż sam poślubi dziewczynę, ale to oczywiście nie wchodziło w grę. Był stanowczo zbyt nisko urodzony. Gdyby Joff postąpił, jak mu kazano, Winterfel nie ruszyłoby na wojnę, a ojciec poradziłby sobie z braćmi Roberta.

Ale Joff kazał ściąć Starkowi głowę, a lord Slynt i ser Ilyn Payne pośpiesznie go posłuchali.

To było tam — przypomniała sobie królowa, gapiąc się na miejsce egzekucji. Janos Slynt uniósł głowę Neda Starka za włosy, a jego krew ściekła na schody. Potem nie można już było się cofnąć.

Te wspomnienia wydawały się już bardzo odległe. Joffrey nie żył i wszyscy synowie Starka również. Nawet jej ojciec zginął. A ona znowu stała na schodach Wielkiego Septu, tyle że tym razem tłum gapił się na nią, nie na Eddarda Starka.

Na wielkim, wyłożonym marmurem placu było tak samo tłoczno jak w dzień śmierci lorda Eddarda. Dokądkolwiek spojrzała królowa, wszędzie widziała oczy. Tłum składał się w równym stopniu z mężczyzn i z kobiet. Niektórzy nieśli dzieci na barana. Żebracy i złodzieje, oberżyści i kupcy, garbarze, chłopcy stajenni i komedianci, kurwy niższego sortu — wszelkiego rodzaju hołota zeszła się, by obejrzeć poniżenie królowej. W tłum wmieszali się też Bracia Ubodzy, brudne, niegolone typy uzbrojone we włócznie i topory. Na powgniatane fragmenty zbroi płytowych, zardzewiałe kolczugi i popękane kurty włożyli opończe z samodziału, ufarbowane na biało i ozdobione siedmioramienną gwiazdą Wiary. Obdarta armia Wielkiego Wróbla.

Częścią jaźni nadal pragnęła, by Jaime nagle się zjawił i uratował ją przed upokorzeniem, nigdzie jednak nie widziała swego bliźniaka. Jej stryj również nie przyszedł. To nie zaskoczyło Cersei. Ser Kevan jasno wyraził swe stanowisko, gdy ostatnio ją odwiedził: wstyd Cersei nie może splamić honoru Casterly Rock. Nie będzie jej dziś towarzyszył żaden lew. Tej próbie musi stawić czoło sama.

Septa Unel a stała po jej prawej stronie, septa Moel e po lewej, a septa Scolera z tyłu. Gdyby królowa się opierała albo próbowała ucieczki, trzy jędze zawloką ją z powrotem do celi i postarają się, by już nigdy jej nie opuściła.

Cersei uniosła głowę. Za placem, za morzem głodnych oczu, rozdziawionych ust i brudnych twarzy, w oddali piętrzyło się Wielkie Wzgórze Aegona. Wieże i blanki Czerwonej Twierdzy lśniły różowo w blasku wschodzącego słońca. To niedaleko. Gdy już dotrze do bramy, najgorsze będzie za nią. Odzyska syna. Dostanie też swego obrońcę. Stryj jej to obiecał. Tommen na mnie czeka. Mój mały król. Mogę to zrobić. Muszę.

Septa Unel a wystąpiła z grupy.

— Stoi przed wami grzesznica — oznajmiła. — To Cersei z rodu Lannisterów, królowa wdowa, matka Jego Miłości króla Tommena, wdowa po Jego Miłości królu Robercie. Jest winna haniebnych kłamstw i czynów nierządnych.

Septa Moel e zajęła miejsce po prawej stronie królowej.

— Ta grzesznica wyznała swe winy, błagając o rozgrzeszenie i wybaczenie. Jego Wielka Świątobliwość nakazał jej dowieść swej skruchy, odrzucić wszelką dumę i wszelkie maski, zaprezentować się dobrym mieszkańcom tego miasta taką, jaką stworzyli ją bogowie.

— Owa grzesznica stoi teraz przed wami z pokorą w sercu, ostrzyżona z wszelkiego fałszu i sekretów, naga przed oczami bogów i ludzi, gotowa odbyć pokutny przemarsz — dokończyła septa Scolera.

Cersei miała rok, gdy umarł jej dziadek. Gdy tylko jej ojciec przejął władzę, natychmiast wygnał z Casterly Rock chciwą, nisko urodzoną metresę lorda Tytosa. Odebrano jej jedwabie i aksamity, którymi zasypywał ją kochanek, a także klejnoty, które wzięła sobie sama, a następnie kazano przejść nago ulicami Lannisportu, by cały zachód ujrzał, kim była naprawdę.

Choć Cersei była za mała, by mogła zobaczyć to widowisko na własne oczy, słyszała opowieści praczek i strażników, którzy wszystko widzieli. Mówili, że kobieta płakała i błagała o łaskę, rozpaczliwie czepiała się swych strojów, gdy kazano jej się rozebrać, bezskutecznie próbowała zasłaniać dłońmi piersi i srom, gdy kuśtykała naga i bosa przez ulice, zmierzając na wygnanie.

— Przedtem była próżna i zarozumiała — stwierdził jeden ze zbrojnych — tak butna, jakby zapomniała, że wywodzi się ze śmieci. Ale kiedy zdarliśmy z niej ubranie, okazała się zwyczajną kurwą.

Jeśli ser Kevan i Wielki Wróbel sądzili, że z nią będzie tak samo, bardzo się mylili. W jej żyłach płynęła krew lorda Tywina. Jestem lwicą. Nie będę przed nimi pełzać.

Królowa zrzuciła szatę.

Obnażyła się gładkim, nieśpiesznym ruchem, jakby przebywała w swych komnatach i rozbierała się do kąpieli, nie mając żadnych świadków poza służkami. Gdy jej skóry dotknął zimny wiatr, zadrżała gwałtownie. Potrzebowała całej siły woli, by nie zasłaniać się dłońmi jak kurwa dziadka. Zacisnęła pięści, wbijając paznokcie w wewnętrzną powierzchnię dłoni. Wszyscy wlepiali w nią głodne spojrzenia. Co jednak widzieli? Jestem piękna — powtarzała sobie. Ile razy powtarzał jej to Jaime? Nawet Robert to przyznawał, gdy przychodził zalany do łoża żony, by złożyć jej pijacki hołd swym kutasem.