Выбрать главу

Elena, ledwie usłyszawszy jego głos w słuchawce tak późnym wieczorem, od razu wiedziała, że chodzi o wyjazd. Dziewczyna miała zostać pielęgniarką, wszyscy naokoło bowiem nieustannie powtarzali: „Elena jest taka miła i dobra, wprost stworzona do tego zawodu”.

Sama Elena wcale nie była przekonana o swojej dobroci. Jak inni ludzie, miała swoje sympatie i antypatie, o tych ostatnich jednak nie śmiała mówić głośno. Przez cały okres dorastania pozostawała w cieniu brylującej Berengarii i zresztą bezgranicznie ją podziwiała. Pragnęła wyglądać jak ona, mówić jak ona, błyszczeć jak ona. Trochę to trudne dla kogoś, kto nosi w sobie nieustanny lęk, że komuś się nie spodoba.

Elena zaliczała się do ludzi pragnących, by wszyscy ich lubili, i sięgających dna rozpaczy, kiedy napotykali czyjąś niechęć. Elena tak ogromnie chciała być lubiana, że niszczyła przy tym samą siebie. Trudno jej było mówić „nie”.

Dlatego też od razu pokornie się zgodziła na prośbę Jaskariego, chociaż nie cierpiała wypraw do miasta nieprzystosowanych. Razem z Jaskarim należeli do niewielkiej grupki rezerwowych porządkowych, wykorzystywanych, kiedy potrzebowano liczniejszego personelu. Istnieli co prawda Strażnicy i zespół lekarzy, oni jednak nie mogli znajdować się wszędzie jednocześnie. Przy sprawach mniejszej wagi, jak teraz, wysyłano także młodszych, wciąż jeszcze się uczących. Tym razem ich zadaniem miało być niedopuszczenie dzieci i młodzieży zbyt blisko magazynu z fajerwerkami, w którym miała miejsce eksplozja. Nic poważnego się nie stało, lecz gdyby iskra spadła na główny skład, mogłaby wyniknąć z tego prawdziwa katastrofa. Kilku pracowników doznało obrażeń, lecz nimi już się zajęto. Elena i Jaskari stanowili rezerwę.

Nikt inny niż nieprzystosowani nie wymyśliłby produkcji fajerwerków w Królestwie Światła, gdzie króluje wieczne słońce. Jego promienie nie docierały tylko do tego miasta.

Indra gestami spytała, czy może pojechać razem z nimi, Elena powtórzyła jej prośbę Jaskariemu.

– Dlaczego nie? – odpowiedział chłopak pozostający poza zasięgiem słuchu Indry. – Przyda jej się, jak się trochę ruszy z kanapy. Jori i Armas także tam będą, szkolą się wszak na Strażników.

Indra roześmiała się, kiedy Elena przekazała jej wiadomość.

– Pomyśl tylko, że kochanego Joriego uznano za godnego funkcji Strażnika! Uważa się to przecież za coś nadzwyczajnego, prawda?

– Strażnicy cieszą się ogromnym szacunkiem – potwierdziła Elena. – Ach, ci okropni nieprzystosowani, stale wynikają z nimi jakieś awantury. Jasne, że nie wszyscy pasują do Królestwa Światła, wielu pewnie tęskni za ziemskim życiem, bez względu na to, jakie ono naprawdę było. To po prostu trzeba zrozumieć. Najsmutniejszy jednakże jest fakt, że w tym mieście zgromadziło się tak wielu niesympatycznych ludzi. Widzisz, Święte Słońce nie ma wpływu na tych, w których duszy zagościło zło, a upomnienia na niewiele się zdają. W każdym razie otrzymałyśmy polecenie, by zaraz kłaść się spać, musimy być gotowe jutro rano o szóstej. Dasz radę?

– Nie wiesz nawet, na ile mnie stać… kiedy mi się zechce – zachichotała Indra.

– Świetnie. Ale nie możemy chyba pozwolić, żeby te dwa ciastka się zmarnowały?

– Och, oczywiście, że nie!

Taca z ciastkami została opróżniona.

Dotrzymały umowy i stawiły się na miejscu odjazdu w wyznaczonym czasie, o szóstej. W taki oto sposób również Indra i Elena zostały wciągnięte w milczącą grozę, która zawisła nad Królestwem Światła.

2

W pojeździe przyciągnął młodą dziewczynę do siebie.

– Jesteś taka śliczna – szepnął. – Nieodparcie piękna! Upajająca!

Dziewczyna uśmiechnęła się szelmowsko.

– To już kiedyś słyszałam. Powiedz mi coś nowego!

– Dobrze – zgodził się. – Zaraz usłyszysz coś nowego.

Kochał się z nią twardo, brutalnie, niemal opętanie.

– No, no – dziwiła się dziewczyna. – Okropnie się rozpaliłeś! Taką masz na mnie ochotę? Bardzo mi się to podoba. Dobry jesteś, ale i ja nie najgorzej się spisuję, co?

Kiedy poczuł, ze zbliża się spełnienie, udusił ją. Bezsilne przerażenie w oczach dziewczyny sprawiło mu największą przyjemność, dało dodatkowy zastrzyk rozkoszy.

Rzucił ją potem do zapomnianej szopy na skraju miasta. Dziwka! Nie zasługuje na lepszy los. Nasze piękne miasto trzeba oczyszczać z szumowin.

Mam już cel w zasięgu ręki. Plan zarysowuje się coraz wyraźniej, wkrótce nie będzie w nim już żadnej luki. Wymaga tylko nadania mu ostatniego szlifu. Moje zwycięstwo będzie absolutne. Przejmę całość, tak jak na to zasługuję,

Ależ będą mieli niespodziankę, wszyscy ci, którzy traktują mnie z góry, którzy mną gardzą, nie wiedzą, z kim mają do czynienia.

Mój plan jest po prostu bezbłędny.

Upłynęło już bardzo dużo czasu, stanowczo za dużo. Żądza już zaczynała dawać się we znaki.

Pokonywał swoim pojazdem ulice i place. Ta kobieta? Za stara. A może ta? Nie, to blondynka, nie interesowały go blondynki

Ta jest podobna. Ta!

Rozpoczął ofensywę, czarował. Dziewczyna dała się złapać na komplementy. Wprawdzie prostytutki z miasta nieprzystosowanych słyszały o konkurentkach, które zaginęły bez śladu, lecz żadna się tym nie przejmowała. Tamte pewnie wyruszyły do stolicy, chociaż nie miały tam czego szukać. Strażnicy natychmiast je stamtąd wyrzucali, odwozili do tego miasta, i nie mogło się przy tym obejść bez całej masy idiotycznych upomnień i pouczeń. Obłudni głupcy! Zapewne nie zostali przez naturę wyposażeni tak jak większość mężczyzn. Zachowują się, jakby byli pozbawieni płci.

Dziewczyna z przyjemnością wsiadła do eleganckiego pojazdu. Chwilę targowała się o zapłatę, ale mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby nie obchodziło go, ile to będzie kosztować. Szkoda, że nie zażądała więcej, ten tutaj najwidoczniej gotów był zapłacić, ile zechce.

Przystojny facet!

Wyjechał z miasta. Dokąd zmierzał? Raczej nie do swojego domu, pewnie czeka tam na niego żona.

Zatrzymał się. Dziewczyna między pięknymi ukwieconymi krzewami dostrzegła w oddali starą szopę. Nie znała tych okolic.

On już zaczął ją rozbierać, bez żadnych wstępów. Taki niecierpliwy!

Nie lubiła się kochać we wnętrzu pojazdu, tak tam ciasno, niewygodnie, w ogóle niedobrze. Ale niech będzie, ten facet dobrze płaci. Bardzo dobrze. Już ona postara się go wykorzystać nie raz.

– Jesteś taka śliczna – mruknął. – Nieodparcie piękna! Upajająca!

Drobna operacja myląca przeciwnika, żeby odwrócić uwagę… Powinna się udać, wszyscy zajęci są zaginionymi kobietami. Właściwie to dziwne, dotychczas znikały same prostytutki i nikt się szczególnie nad tym nie zastanawiał.

Ale ta uczennica przed kilkoma dniami? To coś nowego. Żądna przygód dziwka, lecz stanowczo za młoda. Rośnie powszechne oburzenie.

Świetnie! Mogę zajmować się swoim. To zresztą nasunęło mi pewną myśl.

Do czarta! Wyglądała na dziewczynę z doświadczeniem. Oczywiście, młoda, to tylko wzmaga rozkosz. Ale kto by przypuszczał, że to nie ulicznica? Zachowywała się, jakby nią była. Tak okropnie wrzeszczała, walczyła wcale nie na żarty. Jakież to cudowne uczucie, kiedy wreszcie ją zmusiłem.

Ale była tylko uczennicą!

Muszę być ostrożniejszy.

Najgorsze, że żądza znów się we mnie budzi. Odzywa się coraz częściej. A ja mam prawo do spokoju, ludzie muszą to zrozumieć, muszę wypełnić swe zadanie, wykończyć je wszystkie, dopóki nie znajdę tej jednej, tej prawdziwej.

Wtedy osiągnę swój cel.

Nie podoba mi się to. On zanadto ściąga na siebie uwagę. Wkrótce przyślą tu Strażników, a tego za wszelką cenę trzeba uniknąć. On musi skończyć z tymi swoimi historiami z kobietami, zaczynają przeszkadzać zamiast kamuflować.