Выбрать главу

— A co to ma do rzeczy?

— To, że tak powstały wszystkie religie. Wyjaśnia to, co jest w nich wspólnego, szczególnie co się tyczy powstania świata i innych ogólnych zasad… i jednocześnie to, że po ludzku nie da się ich pogodzić.

— Dlaczego mieszasz do tego religie? — podejrzliwie zapytał Wieczerowski.

— Lemat drugi — odpowiedział Małanow. — Sformułujmy to tak: ilość wytwarzanej informacji jest wprost proporcjonalna do ilości energii, względem której ta informacja powstaje.

W zakres tej energii wchodzi zarówno jej składowa materialna… to znaczy ta jej część, która zgęstniała w postaci cząstek jąder, jak i oczywiście substancje.

— Poczekaj — powiedział Wieczerowski, strasznie poruszając pokrytym guzami czołem. — Nie rozumiem. Wóz przed koniem… Za pomocą której ta informacja powstaje?

— Względem której ta informacja powstaje — powtórzył Malanow. — Posłuchaj, to proste.

— Dziękuję! — zakpił Wieczerowski.

— Poczekaj, nie gorączkuj się. Wyobraź sobie, że siedzisz z zamkniętymi oczami.

Nieważne, jak jesteś utalentowany, jak długo będziesz tu siedział i rozmyślał, wcześniej czy później staniesz przed pewną granicą, poza którą twoje myśli nie mogą się przesunąć. Twoje odczucia dają przecież olbrzymią, ale nie nieskończoną liczbę informacji do opracowania. Żeby zasadniczo zwiększyć efektywność, musisz otworzyć oczy. Zobaczyć pokój, w którym siedzisz.

I wcześniej czy później zetkniesz się ponownie z tym samym problemem: granicą. Będziesz wtedy musiał wyjrzeć na ulicę albo jakoś ustalić, że ściany to nie po prostu ściany, lecz molekuły. I tak dalej… pewnie w nieskończoność. Najogólniej można to sformułować tak: aby podtrzymać proces powstawania informacji, należy wciągać do tego procesu coraz to nowe ilości materii. We wszystkich jej postaciach, rzecz jasna… namacalnej i energetycznej. Odwrotna kolejność. I energetycznej, i namacalnej.

— Przypuśćmy… — ponuro powiedział Wieczerowski. — Ale nie rozumiem, dokąd zmierzasz. To jakieś brednie.

— Być może, Fil, być może. Ale, powiedzmy, dla… dla Wszechświata wyposażonego w zdolności i możliwości, jakie nam się nawet nie śniły, mechanikę procesu można przedstawić nieco inaczej. Najprostszy, najbardziej oczywisty… jeśli jesteś wszechpotężny, oczywiście… najbardziej ekonomiczny i racjonalny sposób zwiększenia ilości materii zużytej do stworzenia owej informacji to zmaterializowanie tej już stworzonej informacji!

Wieczerowski uważnie słuchał, garbiąc się i wpatrując w ziemię. Ale teraz, po kilku sekundach milczenia, wzdrygnął się i wolno, jakby z trudem, podniósł ciężkie spojrzenie i spojrzał na Malanowa.

— Wydaje mi się — rzekł głucho i niechętnie — że już wtedy umawialiśmy się, żeby nie rozpatrywać koncepcji Bozi.

— A niby dlaczego? — zapytał Malanow.

— No tak… — Wieczerowski wyprostował się i przeciągnął, zaciskając i prostując palce w kieszeniach płaszcza. — Nie mamy więcej o czym rozmawiać.

— Poczekaj, Fil, poczekaj. Poczekaj! Bez uprzedzeń! Dlaczego samorzutne powstanie materii wydaje ci się normalne i naturalne, a samorzutne powstanie informacji to obskurantyzm i bezsens?

— Dlatego — wycedził Wieczerowski — że informacja wymaga nosiciela!

— A materia nie wymaga? I co my wiemy o nosicielach? Kto sto lat temu mógł wyobrazić sobie, że cały regał z foliałami można zmieścić na jednym dysku! Wyobraź sobie, że we Wszechświecie odbywa się gigantyczny proces tworzenia. Nie wiem, kiedy i jak się zaczął. Tak samo jak ty zupełnie nie wiesz, kiedy i z jakiej okazji huknął wielki wybuch.

Tak więc właśnie ten proces tworzenia, raz się rozpocząwszy, nie mógł nie wywołać tego wybuchu!

Zobacz, jaka masa wszelakiej różności była już wymyślona, jak żywiołowo przebiegał proces rozszerzania się Wszechświata. Pamiętasz, podczas studiów nogi nam się trzęsły z marzycielskiej pokory, kiedy czytaliśmy o tym, że wyniki zachodzących w pierwszych minutach procesów, kiedy z chaosu czystej energii oddzieliła się najpierw grawitacja, potem neutrino, określiły fundamentalne właściwości naszego świata na całą resztę życia. Ale to tempo… Czy to nie jest dowód na to, że same te procesy zachodziły według jakichś wcześniej powstałych matryc? A teraz?

Nie żyjemy przecież w homeostazie, lecz w rozwijającym się systemie! i właśnie okruchy wypełniającej świat informacji o tym, jak ten system się rozwija, wyłapywali prorocy i usiłowali zawrzeć w objawieniach. Zapewne i do dnia dzisiejszego wyłapują i usiłują, przecież system wciąż się rozwija! Wciąż! Według klasycznej teorii, ładunek elektryczny, barionowe i leptonowe liczby na jednostkę objętości zmieniają się odwrotnie proporcjonalnie do sześcianu wymiaru Wszechświata. Ale dokładniejsze pomiary wykazują pewne dziwne, nie wyjaśnione odchylenie.

Amerykanie nazwali to błędem. Więc właśnie to jest liczbowa charakterystyka intensywności odbywającego się stale intelektualnego procesu, któremu towarzyszy zrzucanie na nasz poziom już opracowanej i zmaterializowanej informacji. Pamiętasz? Sacharow już w sześćdziesiątym siódmym przewidywał niezachowanie barionów, tylko nie potrafił tego wyjaśnić… Malanow mówił i mówił, nie potrafił już się powstrzymać. To, czemu nie dał rady wczoraj alkohol, pokonało dzisiaj współczucie; a teraz zasłony zostały zerwane i w końcu mówił. Od niespodziewanej swobody zakręciło mu się w głowie. W taki sposób dawniej rozmawiali i spierali się. Malanow wyciągnął Wieczerowskiego pod latarnię i znalezioną na przystanku opaloną zapałką kreślił wzory w błocie, nagle przestał się bać; znowu był młody; znowu był bogiem i Wszechświat, mrugając, rozwijał się na jego dłoni.

— Oczywiście, stamtąd nikt nie dyktuje: Mi Wężownika, leć tam! Czarna dziuro w Łabędziu, zaczynaj się zapadać! W ten sposób dreptałby w miejscu, a nie poruszał się do przodu, nie rozwijał z myśli myśli… Na odwrót, zorganizowana materia, samodzielnie rozwijając się według powstałych wcześniej — nawet nie mówię: zadanych, ponieważ najpewniej nie ma tam nawet mowy o tym, żeby, powiedzmy, umyślnie ustalać prędkość światła czy liczbę pi, po prostu pewne wyobrażenia, po — stałe tam, tu przejawiają się jako te czy inne konstanty i prawa… Tak więc, sama materia rozwijająca się według powstałych wcześniej praw odzwierciedlających coś takiego, czego w życiu nawet sobie nie wyobrazisz… dostarcza nam kolejne materiały do rozmyślań… a wyniki tych rozmyślań wpadają tutaj. Uważa się, że ukryta masa Wszechświata jest co najmniej większa od widocznej masy i że tworzą ją reliktowe neutrina.

Myślę, że rzeczywiście tak jest, i właśnie neutrina z ich możliwością przenikania wszędzie i przez wszystko bez pochłaniania, pracują jak pasy transmisyjne, jak materialne nośniki sprzężeń zwrotnych.

Właśnie dlatego musi ich być od cholery. Skanują świat, od poszczególnej elementarnej cząsteczki do Metagalaktyk! I transportują opracowany materiał!

Mętnie i martwo bielała w mroku twarz Wieczerowskiego. Komunikacja zamarła, przez ostatnie pół godziny ani do metra, ani z niego nie przyjechał ani jeden autobus i ani jeden trolejbus, dokoła trwała pustynia. Ciemna, smętna, wilgotna. Napuchnięta ciszą.