Koniec z błaganiem o pieniądze. Nigdy już nie będzie musiała dotykać flakowatego penisa Johna w nadziei, że hojnie powiększy limit jej karty kredytowej. Wzdrygnęła się, kiedy o tym pomyślała. Po Reedzie i Johnie Robert był prezentem od penisowej wróżki. Kiedy ona i John się pobrali i próbowali skonsumować swoje małżeństwo, jej nowy mąż był już zbyt stary, żeby tego dokonać, a jeśli nawet osiągał wzwód, ledwie mógł go utrzymać. Robert rozpieścił ją – żaden mężczyzna by mu nie dorównał.
Potem Casey została zwolniona ze szpitala. Robert opowiedział jej o tym, jak Macklin porzucił pracę, nie zostawiając mu żadnego wyjścia poza wyrażeniem zgody na wypisanie Casey.
Jak na razie starania, żeby niczego sobie nie przypomniała, skończyły się fiaskiem. Robert chciał pójść krok dalej, ale Eve nie miała ochoty rozmawiać o swoich planach co do Casey. I ta żałosna namiastka informatora, Hank. Zatrzymała się przy wozowni, zanim poszła na górę. Jego półciężarówka nie stała ani w zwykłym miejscu, ani w jakimś innym, więc Eve zapukała do drzwi. Zaciekawiona, użyła swojego klucza, żeby wejść do środka. Zdumiona tym, że pomieszczenie było puste, uznała za niezwykle korzystny fakt, że spakował się i wyjechał. Kto wie, ile jeszcze pieniędzy by chciał za swoje milczenie. Dzięki Bogu przyznał się, kiedy zapytała go o świeżą ranę na głowie Casey.
Wyszła spod prysznica. Czując się już lepiej, próbowała dodzwonić się do Roberta na jego telefon komórkowy, ale nie odbierał.
To może poczekać do jutra. Eve wsunęła się pomiędzy chłodne prześcieradła na swoim szerokim łóżku, zamknęła oczy i natychmiast zasnęła.
Śniła o dziewczynie w poplamionej niebieskiej sukience.
27
– Powinnaś być w łóżku po tym dniu pełnym bolesnych przeżyć – powiedział Blake do Casey, gdy jechali cichymi drogami Sweetwater.
– Całe moje życie pełne było bolesnych przeżyć. Jeszcze jeden dzień nie zrobi mi wielkiej różnicy – odparła.
– To prawda. Ale i tak uważam, że powinnaś zostać w Łabędzim Domu. Adam powiedział, że musi porozmawiać ze mną, a nie z nami – przypomniał jej Blake.
– Wiem. Wyjdę z pokoju, jeśli nie będzie chciał przy mnie mówić. Nie mogłam zostać w tym domu. Zastanawiałabym się, co robi Hank. – I moja matka, chciała dodać, ale nie potrafiła. Jeszcze nie. Potrzebowała więcej czasu, żeby pomyśleć o zachowaniu matki, która dziewięć długich lat pozwalała, by krzywdzono jej córkę.
Zadzwonił telefon komórkowy Blake’a. Casey miała nadzieję, że to nie ze szpitala. Nie teraz.
– Doktor Hunter. Czekaj chwilę, wolniej! Kiedy? Czy wiedzą, kto to zrobił? – Blake zjechał na pobocze i zahamował.
– Co się stało? – wyszeptała Casey.
Położył palec na ustach.
– Zapytam ją. – Nakrył ręką telefon. – Casey, czy widziałaś wczoraj Eve po przyjęciu?
Pokręciła głową.
– Nie. Zaraz będziemy. – Blake wyłączył komórkę.
– Co się stało?!
– Dzwonił Adam. Becky Trilling, sekretarka Bentleya, zatelefonowała niedawno do szeryfa Parkera. Powiedziała, że musiała wrócić do biura, i kiedy zajrzała do gabinetu Bentleya, żeby zobaczyć, czy czegoś nie potrzebuje, znalazła go. Dostał trzy kule w klatkę piersiową.
– Czy… czy on nie żyje?
– Nie, jest operowany. Adam rozmawiał z chirurgiem. Robią wszystko, co możliwe.
– Blake, nie chcę jechać do szpitala.
– Ja też nie. Jedziemy do biura Parkera.
– Czy wiedzą, kto… – Czy to jej matka strzelała do Bentleya? Może i była szalona i okrutna, ale Casey wiedziała, że nie strzeliłaby do nikogo.
– Nie są pewni. Parker zadzwonił do Brunswicku po posiłki. Przyślą ich zaraz z rana, przypłyną promem.
– Blake… – zastanawiała się, jak sformułować następne pytanie – gdybyś wiedział o Bentleyu to, co wiesz… gdybyś operował…
– Złożyłem przysięgę. Nic nie mogłoby skłonić mnie do jej złamania.
Przestała wstrzymywać oddech.
– Dzięki Bogu!
Blake zaparkował bmw obok jaguara Adama i radiowozu szeryfa. Adam wprowadził ich do środka i przedstawił Walterowi. Casey wiedziała, że ta noc nie skończy się dla niej prędko. Adam rozdał kubki z kawą.
– Co się stało? – zapytał Blake.
– Bentley to tylko początek – odparł Adam. – Miał szczęście, że sekretarka wróciła. Pomyślała, że pewnie zamknął się na klucz w gabinecie. Parker przesłuchuje teraz personel szpitala. Został trafiony trzykrotnie w pierś, walczy o życie. Według dyżurnego chirurga nie wygląda to dobrze.
– Jeśli ktoś może połatać tego biednego sukinsyna, to Byron – powiedział Blake. – Bentley ma szczęście, że to on był na dyżurze. Nie pojawia się w Memorial tak często jak kiedyś, odkąd otworzył gabinet w Brunswicku.
Casey ściągnęła wzrokiem spojrzenie Blake’a i wskazała ruchem głowy Waltera.
– Przepraszam – powiedział Walter do Casey. – Zwykle się nie gapię. Próbuję ustalić, czy jesteś prawo-, czy leworęczna.
Z ulgą odparła:
– Leworęczna.
– Wiedziałem! – Walter zerwał się z krzesła i zaczął tam i z powrotem chodzić po biurze.
– O czym pan mówi? – zapytała.
– Roland miał kilka migawkowych zdjęć rozbryzgów krwi. Nie były zbyt dobre, jakiś Buddy je zrobił. Ale okazały się wystarczająco dobre, żeby po wskanowaniu ich do systemu dało się uzyskać odczyt.
– Komputer Waltera czyni cuda – wyjaśnił Adam.
Serce Casey zabiło szybciej i przez chwilę myślała, że zbliża się atak paniki. Czy zdjęcia krwi są dowodem, którego potrzebował szeryf? Zapomniała o Bentleyu, gdy udzieliło jej się podniecenie Waltera.
– Rekonstrukcja torów lotu…
– Poproszę o określenia zrozumiałe dla laika – przerwał mu Adam.
– Pamiętajcie, że to tylko domysły. Technika, którą wykonano fotografie, nie jest kompatybilna z moim systemem, ale teraz się bawimy. Rozbryzgi, szerokość plamy, kierunek kropelek, wszystko to wskazuje, że broń trzymała osoba praworęczna. Będę wiedział więcej, kiedy zrobię własne zdjęcia i zobaczę materac.
Modliła się, żeby miał rację.
– Blake, Casey, czy moglibyście oboje pójść ze mną na chwilę? Myślę, że mam coś, co może was zainteresować. Walterze? – powiedział Adam.
Popatrzyła na Blake’a, który tylko wzruszył ramionami. Krótki spacer korytarzem doprowadził ich do celi. Casey odwróciła się gwałtownie, czując nienawiść do kraty, bo przypomniała jej pokój, w którym spędziła lata w szpitalu.
Blake chwycił ją za ramię i zmusił do popatrzenia na aresztanta.
– Poznajesz go?
Przyjrzała się mężczyźnie, którego twarz była teraz opuchnięta i zaczynała ciemnieć od purpurowoczarnych sińców.
– Doktor Dewitt!
– We własnej osobie – powiedział Adam.
– Co on tutaj robi? – zapytała Casey.
– Sam się nad tym zastanawiałem, dopóki Walter nie użył swojego magicznego laptopa. Najpierw pomyślałem, że wygląda znajomo, ale trudno było coś powiedzieć z powodu opuchlizny. Walter sprawdził jego odciski palców i w ten sposób odkryliśmy, kim jest. Kiedy Parker go zgarnął, nie miał przy sobie żadnego dokumentu.
– Za co, do diabła, zgarnął go Parker? – zapytał Blake.
– To najciekawsza sprawa. Zastał go na twojej werandzie, gdy próbował włamać się do domu!
– Po co? – powiedzieli jednocześnie Casey i Blake.
– Próbowaliśmy go przesłuchać, ale ciągle mówi coś o lekarstwach. Potem wspomniał o niesławnym Bentleyu. I znów laptop Waltera szybko dostarczył nam odpowiedzi.