Выбрать главу

Przez moment nie wiedziała, o kogo mu chodzi, ale potem sobie przypomniała. Parę tygodni temu dostała list od jedenastoletniej dziewczynki, która podpisała się Minnie. Dotarł do jej wydawnictwa wraz z paroma innymi.

Ten list oczarował ją, chociaż Anna wcale nie była zadowolona, że tak małe dziecko czytało jej książki. Wciąż pamiętała, że sama kiedyś też była ufną dziewczynką, która traktowała świat jako miejsce dobre, przyjazne i piękne. Kiedyś, to znaczy przed porwaniem.

Minnie obiecała, że jeśli Anna jej odpisze, to stanie się jej największą wielbicielką. Na kopercie narysowała stokrotki i serca, oraz napisała jedno słowo: „Czekam“. Anna była tak bardzo poruszona, że nie zwlekając, odpisała jej osobiście.

Dalton wyjął nieco pogniecioną, jasnożółtą kopertę z kieszeni dresu i podał Annie. Przyjęła ją, marszcząc brwi.

– Zabrałeś ten list ze sobą?

Bill przewrócił oczami.

– Wziął go zaraz po tym, jak chwycił Dawida. Dobrze, że przy okazji nie postanowił zwrócić ci wszystkich książek, które od ciebie pożyczyliśmy.

Dalton spojrzał na niego z urazą.

– Byłem szybki jak błyskawica.

– Nie zwracaj uwagi na Billa – poprosiła Anna, rzucając ostrzegawcze spojrzenie drugiemu mężczyźnie. – Wiesz, jaki jest. Naprawdę jestem ci wdzięczna, że o mnie pamiętałeś.

Bill wskazał kopertę. Tak jak poprzednia była ozdobiona kwiatkami i sercami, i widniało na niej jedno słowo: „Czekam“.

– Ten list przyszedł do „Perfect Rose“, a nie do twojego agenta – zauważył.

– Od razu do kwiaciarni…? – powtórzyła, czując gwałtowne ukłucie w sercu. No tak, właśnie w tym przypadku zapomniała o ostrożności i żeby szybciej odpowiedzieć dziecku, skorzystała z firmowej papeterii „Perfect Rose“. Jak mogła być tak głupia i nieostrożna?

– Otwórz go – poprosił Bill. – Pewnie jest tam coś interesującego.

Sama była ciekawa. Miała wielką frajdę, kiedy czytelnicy chwalili jej książki. Jednak z drugiej strony przerażały ją tak bliskie kontakty z zupełnie obcymi ludźmi, a zwłaszcza to, że poprzez książki poznawali jej myśli i uczucia. Nie potrafiła pisać tak, żeby się nie odsłaniać.

Otworzyła niezgrabnie kopertę, wyjęła list i zaczęła go czytać. Bill i Dalton nie potrafili powstrzymać ciekawości i zerkali jej przez ramię.

Droga Pani North!

Tak bardzo się ucieszyłam, kiedy przyszedł Pani list. Jest Pani najlepszą powieściopisarką na świecie – przysięgam! Moja kotka też tak myśli. Jest rudobiała i ma niebieskie oczy. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Obie najbardziej lubimy pizzę i cheetosy, ale on nie pozwala, żebyśmy je często jadły. Kiedyś ściągnęłam ich całą paczkę, którą zjadłyśmy razem z Tabithą. Lubię słuchać Backstreet Boys i kiedy mnie wypuszcza, oglądam „Dawson’s Creek“. Tak się cieszę, że będzie Pani moją przyjaciółką. Czasami czuję się taka samotna. Szkoda tylko, że nie chce Pani, żebym czytała te wszystkie książki. Może i racja. Jak Pani chce, to nie będę. On nie wie, że je czytam, i byłby zły, gdyby się o tym dowiedział. Czasami mnie przeraża.

Pani przyjaciółka Minnie

Anna przeczytała raz jeszcze ostatnie linijki, czując dreszcz, który przebiegł jej ciało. On ją przeraża. Nie pozwala jej jeść pizzy i cheetosów.

– Co to znowu za „on“? – spytał Dalton. – Jak myślisz, czy to jej ojciec?

– Sama nie wiem – odparła, marszcząc brwi. – To może być też dziadek albo wujek. Wygląda na to, że z nim mieszka.

– Wcale mi się to nie podoba. – Bill skrzywił się. – Co to znaczy: „kiedy mnie wypuszcza“? Skąd ją wypuszcza? Chyba nie trzyma jej w więzieniu?!

Trójka przyjaciół spojrzała na siebie niepewnie. Chwile ciągnęły się w nieskończoność. W końcu Anna chrząknęła i zaśmiała się sztucznie.

– Dajcie spokój, przecież to ja zajmuję się wymyślaniem niesamowitych historii, a wy tylko uważajcie, żebym za bardzo nie fantazjowała.

– To prawda. – Dalton uśmiechnął się blado. – Dzieciaki myślą, że dorośli im wszystkiego zabraniają. Pamiętam, że kiedy miałem trzynaście lat, czułem się bardzo ograniczany przez rodziców.

– Dalton ma rację – przytaknął Billy. – Poza tym gdyby ten facet był naprawdę taki zły, na pewno nie pozwoliłby Minnie, żeby do ciebie pisała. Musi jakoś wysyłać te listy.

– Jasne. – Anna odetchnęła z ulgą i włożyła list z powrotem do koperty. – Jest trzecia w nocy i pewnie dlatego wszystko wyolbrzymiamy. Myślę, że powinniśmy iść spać.

– Zgadzam się. – Bill ruszył do drzwi, lecz zaraz się zatrzymał. – Chociaż z drugiej strony stało się niedobrze, że podałaś jej adres naszej kwiaciarni. Wiesz, jacy ludzie czytają te twoje horrory, i w końcu jakiś wariat cię tu odnajdzie.

– Na przyszłość będę uważać – zapewniła go, rozcierając gęsią skórkę, która pojawiła się na jej ramionach. – A na razie nie mamy się czym przejmować. Jedenastoletnia dziewczynka nie zrobi mi chyba nic złego.

ROZDZIAŁ DRUGI

Czwartek, 11 stycznia

Dzielnica Francuska

– Coś takiego, chcesz powiedzieć, że ta mała musi się wykradać? – spytała Jaye Arcenaux, dopiwszy przez słomkę mochasippi. – Ależ to niesamowite! Ekstra!

Jaye, „młodsza siostra“ Anny, skończyła właśnie piętnaście lat i wszystko było dla niej „super“, „ekstra“ albo „zakręcone“. Anna spojrzała na nią z rozbawieniem.

– Ekstra? Wcale mi się tak nie wydaje.

– Przecież wiesz, o co mi chodzi. No, że to historia nie z tej ziemi. – Dziewczyna pochyliła się w jej stronę. – A ty tak nie uważasz?

– Jasne, że nie! W tym wszystkim jest coś dziwnego i sama nie wiem, czy powinnam odpisywać na ten list.

– Tylko dziwnego? – Jaye sięgnęła przez stolik, żeby odłamać kawałek czekoladowego ciastka Anny. – Przecież Dalton mówił, że ciarki chodziły wam po plecach.

– Przesadza. To zdarzyło się późno w nocy i wszyscy byliśmy zmęczeni… Ale dom tej dziewczynki rzeczywiście jest jakiś dziwaczny. Trochę się o nią martwię.

– Właśnie. Wiesz, że znam się na tym, jak nikt inny. Widziałam tak różne domy…

Anna musiała z bólem przyznać, że to prawda, zrobiła jednak wszystko, by nie pokazać po sobie, jak bardzo jest jej z tego powodu przykro. Jaye wcale nie potrzebowała litości. Bez większych emocji zaakceptowała swoją przeszłość i chciała, żeby inni postępowali tak samo.

– Otóż to, i dlatego zależy mi na twojej opinii. Co o tym myślisz? – Anna sięgnęła do torebki i wyjęła list, który podała dziewczynie. – Być może zobaczyłam w nim coś, czego tam nie ma. W końcu wymyślanie problemów to mój zawód.

Jaye zaczęła czytać, a Anna przyglądała jej się z dużą przyjemnością. Dziewczyna była zadziwiająco piękna jak na swoje piętnaście lat. Miała wyraziste rysy i wielkie, ciemne oczy o intrygującym wyrazie. Tydzień temu zaszokowała Annę swoją płomiennorudą fryzurą, chociaż wcześniej była zdecydowaną brunetką o włosach w kolorze mokki.

Jej urodę psuła jedynie blizna biegnąca ukośnie przez usta. Była to ostatnia „pamiątka“ po brutalnym ojcu, który w pijackim szale rzucił w nią butelką po piwie. Jaye dostała prosto w usta, które rozszczepiły się niczym ogromna zajęcza warga. Sukinsyn nie zawiózł jej nawet do lekarza. I kiedy szkolna pielęgniarka zauważyła tę ranę w poniedziałek rano, było już za późno na szycie. Na szczęście skontaktowała się przynajmniej z Pogotowiem Opiekuńczym. Jaye zyskała szansę na lepsze życie, a jej ojciec trafił do więzienia.

Anna poczuła, że ma ściśnięte gardło, i spojrzała w bok. Od czasu kiedy w różnych organizacjach zajmujących się dziećmi zaczęła zbierać materiały do swojej drugiej książki, podjęła działalność w Stowarzyszeniu Starszych Sióstr i Braci Ameryki. Rozmawiała z różnymi dziećmi, które zostały objęte programem, i była pod wrażeniem ich opowieści.