Выбрать главу

— Czy tak brzmi twoja rada, maesterze? Mamy znaleźć mamkę dla lorda Orlego Gniazda i obrońcy Doliny? A kiedy go odstawimy od piersi? W dzień jego ślubu? W ten sposób mógłby przejść bezpośrednio od cycków mamki do cycków żony. — Lord Petyr skwitował śmiechem ten pomysł. — Nie sądzę. Sugeruję, byś znalazł jakieś inne wyjście. Chłopiec lubi słodycze, prawda?

— Słodycze? — powtórzył Colemon.

— Słodycze. Ciasta, torty, dżemy, galaretki, plastry miodu. Może dodać mu do mleka szczyptę senniczki, próbowałeś tego? Tylko szczyptę, żeby go uspokoić i powstrzymać te okropne drgawki.

— Szczyptę? — Maester przełknął ślinę, poruszając grdyką. — Maleńką szczyptę... być może, być może. Nie za wiele i nie nazbyt często, tak jest, mógłbym spróbować...

— Szczyptę — powtórzył lord Petyr. — Potem zaś przyprowadź go na spotkanie z lordami.

— Jak rozkażesz, panie.

Maester opuścił w pośpiechu komnatę, przy każdym kroku pobrzękując cicho łańcuchem.

— Ojcze — zapytała Alayne, gdy Colemon wyszedł — zjesz trochę owsianki?

— Nie cierpię owsianki. — Popatrzył na nią oczyma Littlefingera. — Wolałbym otrzymać na śniadanie pocałunek.

Prawdziwa córka nigdy nie odmówiłaby ojcu pocałunku, Alayne podeszła więc do niego i cmoknęła go lekko w policzek, a potem odsunęła się szybko.

— Jesteś taka... posłuszna. — Usta Littlefingera się uśmiechały, ale jego oczy zachowały powagę. — No cóż, tak się składa, że mam dla ciebie inne zadania. Powiedz kucharce, żeby zagrzała trochę czerwonego wina z miodem i rodzynkami. Nasi goście będą zmarznięci i spragnieni po długiej wspinaczce. Masz przyjść i podać im posiłek. Wino, chleb i ser. Jaki ser jeszcze mamy?

— Ostry biały i śmierdzący pleśniowy.

— Biały. Lepiej też się przebierz.

Alayne spojrzała na swą suknię w ciemnych, niebiesko-czerwonych barwach Riverrun.

— Czy ta suknia jest za bardzo...

— Za bardzo Tully’owska. Lordowie Deklaranci nie będą zadowoleni, gdy zobaczą, że moja bękarcia córka paraduje w sukniach mojej zmarłej żony. Wybierz sobie coś innego. Czy muszę ci przypominać, żebyś unikała błękitnego i kremowego?

— Nie musisz. — To były kolory rodu Arrynów. — Powiedziałeś ośmioro... czy jednym z nich jest Spiżowy Yohn?

— Jedynym, który się liczy.

— Spiżowy Yohn mnie zna — przypomniała mu. — Był gościem w Winterfell, kiedy jego syn jechał na północ, żeby przywdziać czerń. — Przypominała sobie niejasno, że zakochała się wówczas szaleńczo w ser Waymarze. To jednak było bardzo dawno temu, była jeszcze głupiutką dziewczynką. — I to nie był jedyny raz. Lord Royce widział... widział Sansę Stark również w Królewskiej Przystani, podczas turnieju namiestnika.

Petyr uniósł palcem jej podbródek.

— Nie wątpię, że Royce zauważył tę piękną buzię, ale to była tylko jedna twarz z tysiąca. Mężczyzna walczący w turnieju ma ważniejsze sprawy na głowie niż jakieś dziecko w tłumie. A w Winterfell Sansa była małą dziewczynką o kasztanowatych włosach. Moja córka jest wysoką, piękną panną, a włosy ma brązowe. Ludzie widzą to, co spodziewają się zobaczyć, Alayne. — Pocałował ją w nos. — Każ Maddy rozpalić ogień w samotni. Tam przyjmę Lordów Deklarantów.

— Nie w Górnej Komnacie?

— Nie. Bogowie brońcie, żeby mieli mnie zobaczyć w pobliżu wysokiego tronu Arrynów. Mogliby pomyśleć, że zamierzam na nim usiąść. Pośladki tak nisko urodzone jak moje nie mogą aspirować do równie szlachetnych poduszek.

— W samotni. — Powinna na tym poprzestać, ale słowa same wyszły z jej ust. — Jeśli oddasz im Roberta...

— I Dolinę?

— Dolinę już mają.

— Och, znaczną jej część. Ale nie całą. W Gulltown mnie kochają i mam też trochę przyjaciół wśród lordów. Graftona, Lynderly’ego, Lyonela Corbraya... choć przyznaję, że nie mogą się oni mierzyć z Lordami Deklarantami. Dokąd jednak mielibyśmy się udać, Alayne? Z powrotem do mojej potężnej twierdzy na Paluchach?

Zastanawiała się nad tym problemem.

— Jofrrey dał ci Harrenhal. Jesteś lordem tego zamku.

— Tytularnym. Potrzebowałem wspaniałej siedziby, żeby ożenić się z Lysą, a Lannisterowie nie chcieli mi dać Casterly Rock.

— Tak, ale to twój zamek.

— Cóż to za wspaniałe zamczysko... ogromne komnaty i sypiące się w gruzy wieże, duchy i przeciągi... piekielnie kosztowne do ogrzania i niemożliwe do obsadzenia... jest też drobna kwestia klątwy.

— Klątwy są tylko w pieśniach i opowieściach.

To go z jakiegoś powodu rozbawiło.

— Czyżby ktoś ułożył pieśń o tym, jak Gregor Clegane umarł od ciosu zatrutej włóczni?

Albo o tym najemniku, który był przed nim? Ser Gregor uciął mu członki, kawałek po kawałku.

Tamten z kolei odebrał zamek ser Amory’emu Lorchowi, który dostał go od lorda Tywina.

Pierwszego z nich zabił niedźwiedź, a drugiego twój karzeł. Słyszałem, że lady Whent również umarła. Lothstonowie, Strongowie, Harrowayowie... każda ręka, która dotknęła Harrenhal, uschła.

— To oddaj zamek lordowi Freyowi.

Petyr ryknął śmiechem.

— Może i tak zrobię. Albo jeszcze lepiej, naszej słodkiej Cersei. Chociaż nie powinienem o niej mówić źle. Przysłała mi naprawdę wspaniałe arrasy. Czy to nie miło z jej strony?

Alayne zesztywniała na dźwięk imienia królowej.

— Ona nie jest miła. Boję się jej. Gdyby się dowiedziała, gdzie jestem...

— Mógłbym być zmuszony usunąć ją z gry wcześniej, niż planowałem. Zakładając, że nie usunie się sama. — Petyr rozciągnął usta w prowokującym uśmieszku. — W grze o tron nawet najskromniejsze pionki są obdarzone własną wolą i czasami nie chcą wykonać posunięć, które dla nich zaplanowaliśmy. Zapamiętaj to sobie, Alayne. Tej lekcji Cersei Lannister do tej pory sobie nie przyswoiła. A teraz, czy nie czekają na ciebie obowiązki?

Rzeczywiście czekały. Najpierw zajęła się winem, potem znalazła odpowiedni krąg ostrego, białego sera i kazała kucharce upiec chleb dla dwudziestu osób na wypadek, gdyby Lordom Deklarantom towarzyszyło więcej ludzi, niż przewidywali. Gdy już zjedzą nasz chleb i naszą sól, będą naszymi gośćmi i nie będą mogli zrobić nam krzywdy. Freyowie złamali wszelkie prawa gościnności, mordując w Bliźniakach jej panią matkę i brata, nie potrafiła jednak uwierzyć, by lord tak szlachetny, jak Yohn Royce, zniżył się do podobnego uczynku.

Potem przyszła kolej na samotnię. Na podłodze leżał tam myrijski dywan, nie trzeba więc było rozrzucać sitowia. Alayne poprosiła dwóch służących, żeby rozstawili stół na kozłach i przynieśli osiem ciężkich, dębowych, obitych skórą krzeseł. Podczas uczty ustawiłaby jedno z przodu stołu, jedno z tyłu i po trzy z boków, ale to nie była uczta. Kazała ludziom ustawić sześć krzeseł po jednej stronie, a dwa po drugiej. Lordowie Deklaranci zapewne dotarli już do Śniegu.

Wspinaczka do zamku zajmowała większą część dnia, nawet na mułach. Na piechotę większość ludzi potrzebowała kilku dni.

Niewykluczone, że lordowie zechcą rozmawiać do późnej nocy. Będą im potrzebne nowe świece. Gdy Maddy rozpaliła już ogień, Alayne wysłała ją na dół po wonne, woskowe świece, które lord Waxley podarował lady Lysie, ubiegając się o jej rękę. Potem dziewczyna wróciła do kuchni, by się upewnić, że wino i chleb są już gotowe. Wyglądało na to, że wszystko idzie dobrze. Będzie miała jeszcze czas, żeby się wykąpać, umyć włosy i przebrać.

Zastanawiała się nad suknią z fioletowego jedwabiu i nad drugą, z ciemnoniebieskiego aksamitu ze srebrzystymi wszywkami, która podkreśliłaby kolor jej oczu, na koniec przypomniała sobie jednak, że Alayne jest nieprawo urodzona i nie powinna ubierać się lepiej, niż pozwala na to jej pozycja. Wybrała suknię z jagnięcej wełny, ciemnobrązową i prosto uszytą.