Выбрать главу

Królestwo nie miało lorda spowiednika od czasów drugiego Dareona, a ostatnim głównym klucznikiem był kupiec bławatny, który kupił ten urząd od Littlefingera podczas panowania Roberta. Z pewnością przez kilka lat przynosił mu on niezłe dochody, ale potem kupiec popełnił fatalny błąd, knując razem z innymi bogatymi głupcami spisek mający na celu przekazanie Żelaznego Tronu Stannisowi. Nadali sobie nazwę „Rogatych”, więc Joff przybił im do głów jelenie poroża, a potem wystrzelił ich z trebuszy poza miejskie mury. Dlatego to Rennifer Longwaters, garbaty podklucznik zanudzający Jaimego wywodami o „kropli smoczej krwi”, która rzekomo płynęła w jego żyłach, otworzył przed nim drzwi lochów i poprowadził go krętymi, biegnącymi wewnątrz murów schodami w miejsce, gdzie od piętnastu lat mieszkał Ilyn Payne.

Śmierdziało tu zepsutą żywnością, a w sitowiu roiło się od robactwa. Wchodząc do środka, Jaime omal nie nadepnął na szczura. Wielki miecz Payne’a spoczywał na ustawionym na kozłach stole, obok osełki i brudnej od oliwy szmaty. Klinga była nieskazitelna, błyszczała niebiesko w bladym świetle... ale na podłodze walały się brudne ubrania, a także czerwone od rdzy fragmenty kolczugi i zbroi płytowej. Jaime nie był w stanie policzyć potłuczonych dzbanów po winie. Tego człowieka nie obchodzi nic poza zabijaniem — pomyślał, gdy ser Ilyn wyszedł z cuchnącej przepełnionym nocnikiem sypialni.

— Jego Miłość rozkazał mi odzyskać dorzecze — poinformował go Jaime. — Chciałbym, żebyś mi towarzyszył... jeśli potrafisz się wyrzec tego wszystkiego.

Odpowiedziała mu cisza i długie nieruchome spojrzenie. Gdy Jaime miał już odwrócić się i odejść, Payne skinął głową. A teraz jedzie ze mną. Jaime zerknął na towarzysza. Być może jest jeszcze nadzieja dla nas obu.

Nocą rozbili obóz pod wzniesionym na szczycie wzgórza zamkiem Hayfordów. Gdy słońce zachodziło, u podstawy pagórka, po obu brzegach płynącego tam strumienia, wyrosło około stu namiotów. Jaime osobiście wyznaczył wartowników. Tak blisko miasta nie spodziewał się kłopotów... ale jego wuj Stafford też kiedyś uważał, że jest bezpieczny pod Oxcross. Lepiej było nie ryzykować.

Gdy z zamku przysłano zaproszenie na wieczerzę od kasztelana lady Hayford, Jaime zabrał ze sobą ser Ilyna, ser Addama Marbranda, ser Bonifera Hasty’ego, Rudego Ronneta Conningtona, Silnego Dzika oraz kilkunastu innych rycerzy i lordów.

— Pewnie powinienem przytroczyć sobie tę rękę — powiedział Peckowi, zanim ruszył na górę.

Chłopak bezzwłocznie mu ją przyniósł. Wykuta ze złota ręka wyglądała jak prawdziwa.

Miała paznokcie z macicy perłowej, a palce były na wpół zamknięte, jakby chciały pochwycić nóżkę pucharu. Nie mogę walczyć, ale z piciem jakoś sobie radzą — pomyślał Jaime, gdy chłopak zawiązywał rzemienie na jego kikucie.

— Od dzisiaj ludzie będą cię zwać Złotą Ręką, panie — zapewnił zbrojmistrz, zakładając mu ją po raz pierwszy. Nie miał racji. Pozostaną Królobójcą aż do śmierci.

Podczas kolacji wielu gości głośno wyrażało podziw dla złotej ręki, przynajmniej do momentu, gdy Jaime przewrócił puchar z winem. Wtedy stracił cierpliwość.

— Jeśli tak bardzo podziwiasz to cholerstwo, każ sobie odrąbać prawą rękę, a dam ci je w prezencie — oznajmił Flementowi Braksowi. Potem nie było już więcej rozmów o ręce i Jaime mógł w spokoju napić się wina.

Pani zamku należała przez małżeństwo do rodu Lannisterów. Była tłustym berbeciem, wydanym w pierwszym roku życia za kuzyna Jaimego, Tyreka. Lady Ermesande zaprezentowano gościom, spowitą w małą sukienkę ze złotogłowiu, na której maleńkimi, nefrytowymi paciorkami wyszyto zieloną kratę i falę rodu Hayfordów. Po chwili jednak dziewczynka zaczęła wrzeszczeć i mamka bezzwłocznie zabrała ją do łóżka.

— Czy nie ma żadnych wieści o naszym lordzie Tyreku? — zapytał kasztelan, gdy podano pstrągi.

— Żadnych.

Tyrek Lannister zaginął podczas zamieszek w Królewskiej Przystani, gdy Jaime był jeszcze jeńcem w Riverrun. Chłopak miał już czternaście lat, o ile jeszcze żył.

— To ja dowodziłem poszukiwaniami, na rozkaz lorda Tywina — wyznał Addam Marbrand, obierając rybę. — Jednakże nie znalazłem więcej niż Bywater przede mną. Ostatni raz widziano chłopaka, gdy tłum przerwał linię złotych płaszczy. Siedział na koniu, ale najpewniej ściągnęli go z siodła i zabili. Gdzie jednak podziało się ciało? Inne trupy tłuszcza zostawiła na ziemi.

— Więcej byłby wart żywy — zasugerował Silny Dzik. — Za każdego Lannistera można otrzymać godziwy okup.

— Z pewnością — zgodził się Marbrand. — Ale nikt nigdy nie zażądał okupu. Chłopak po prostu zniknął.

— Tyrek nie żyje. — Jaime wypił już trzy kielichy wina i jego złota ręka z każdą chwilą stawała się coraz cięższa. Hak służyłby mi równie dobrze. — Jeśli uświadomili sobie, kogo zabili, z pewnością wrzucili go po prostu do rzeki ze strachu przed gniewem mojego ojca.

Lord Tywin zawsze płacił swe długi.

— Zawsze — zgodził się Silny Dzik i to był koniec dyskusji.

Potem jednak, gdy Jaime został sam w komnacie w wieży, którą przydzielono mu na noc, zaczął się zastanawiać. Tyrek służył królowi Robertowi jako giermek, razem z Lancelem.

Wiedza mogła być równie cenna jak złoto, bardziej śmiercionośna niż sztylet. Pomyślał wówczas o Varysie, uśmiechniętym i pachnącym lawendą. Eunuch miał w całym mieście agentów i informatorów. Mógłby z łatwością porwać Tyreka podczas zamieszania... pod warunkiem, że wiedziałby z góry, iż dojdzie do rozruchów. A Varys wiedział wszystko, a przynajmniej starał się nas o tym przekonać. Mimo to nie ostrzegł Cersei przed zamieszkami.

Nie odprowadził też Myrcelli do portu.

Otworzył okiennicę. Noc była zimna, na niebie lśnił sierp księżyca. Złota ręka błyszczała słabo w jego świetle. Nieszczególnie się nadaje do duszenia eunuchów, ale można by nią rozbić tę fałszywie uśmiechniętą gębę na krwawą miazgę. Miał ochotę kogoś uderzyć.

Poszedł do ser Ilyna i zastał go przy ostrzeniu katowskiego miecza.

— Już czas — powiedział mu. Kat wstał i podążył za nim. Jego stare skórzane buciory skrzypiały, gdy schodzili po stromych schodach. Drzwi zbrojowni wychodziły na mały dziedziniec. Jaime znalazł tam dwie tarcze, dwa półhełmy oraz parę stępionych, turniejowych mieczy. Jeden z nich dał Payne’owi, a drugi wziął w lewą rękę. Prawą wsunął w pętle tarczy.

Palce złotej ręki były zakrzywione i mogły służyć jako hak, ale nie był w stanie ich zacisnąć, więc trzymał tarczę bardzo niepewnie.

— Byłeś kiedy rycerzem, ser — powiedział. — Ja również. Przekonajmy się, kim jesteśmy teraz.

Ser Ilyn uniósł w odpowiedzi miecz i Jaime natychmiast ruszył do ataku. Payne prawie już zapomniał, jak się walczy, i nie był też tak silny jak Brienne, lecz mimo to zatrzymywał każdy cios Jaimego mieczem albo tarczą. Tańczyli wokół siebie w świetle sierpa księżyca, a ich stępione miecze śpiewały pieśń stali. Niemy rycerz przez pewien czas pozwolił Jaimemu prowadzić taniec, ale w końcu zaczął odpowiadać ciosem na cios. Kiedy już przeszedł do ataku, trafił przeciwnika w udo, bark i w przedramię. Trzykrotnie też hełm Jaimego zabrzęczał pod jego ciosami. Kolejnym uderzeniem ser Ilyn wyrwał mu tarczę, omal nie przerywając rzemieni przytwierdzających złotą rękę do kikuta. Kiedy opuścili miecze, Jaime był posiniaczony i poobijany, ale wino w jego żyłach się wypaliło i miał jasno w głowie.

— Jeszcze zatańczymy — obiecał ser Ilynowi. — Jutro i pojutrze. Będziemy tańczyć codziennie, aż wreszcie będę walczył lewą ręką równie dobrze jak ongiś prawą.