— Opowiedz mi o tym — poprosił Jaime.
— Z chęcią, ale od czego by tu zacząć? Kiedy ja budowałem tarany i wieże oblężnicze, Ryman Frey wzniósł szafot. Codziennie o świcie prowadzi nań Edmure’a Tully’ego, zakłada mu pętlę na szyję i grozi, że go powiesi, jeśli zamek się nie podda. Blackfish nie zwraca na tę komediancką farsę najmniejszej uwagi, więc co wieczór Edmure’a sprowadza się na dół.
Słyszałeś, że jego żona spodziewa się dziecka?
Jaime o tym nie słyszał.
— A więc po Krwawych Godach doszło do pokładzin?
— Podczas Krwawych Godów. Roslin jest ładniutka, prawie w ogóle nie przypomina gronostaja. I lubi Edmure’a, co dziwne. Perwyn mówi mi, że modli się, by to była dziewczynka.
Jaime zastanawiał się nad tym przez chwilę.
— Gdy na świat przyjdzie syn lorda Edmure’a, sam Edmure przestanie być potrzebny lordowi Walderowi.
— Ja też tak to widzę. Nasz dobry stryj Emm... ach, chciałem powiedzieć lord Emmon... pragnie, żeby Edmure’a natychmiast powieszono. Obecność lorda Tully w Riverrun niepokoi go równie mocno jak możliwość narodzin następnego. Codziennie błaga mnie, żebym przekonał Rymana do wykończenia Tully’ego, wszystko jedno, w jaki sposób. A tymczasem za drugi rękaw szarpie mnie lord Gawen Westerling. Blackfish trzyma w zamku jego panią żonę razem z trzema zasmarkanymi bachorami. Jego lordowska mość obawia się, że jeśli Freyowie powieszą Edmure’a, Blackfish zabije wszystkich Westerlingów. Jedną z nich jest mała królowa Młodego Wilka.
Jaime miał wrażenie, że spotkał już kiedyś Jeyne Westerling, choć nie przypominał sobie, jak wyglądała. Musi być naprawdę piękna, jeśli była warta królestwa.
— Ser Brynden nie zabije dzieci — zapewnił kuzyna. — Nie jest aż tak czarną rybą. -
Zaczynał rozumieć, dlaczego Riverrun jeszcze nie padło. — Powiedz mi, jak rozmieściłeś oddziały, kuzynie.
— Otoczyliśmy cały zamek. Ser Ryman i Freyowie zajęli pozycje na północ od Kamiennego Nurtu. Na południe od Czerwonych Wideł stacjonuje lord Emmon z ser Forleyem Presterem i resztką twojej dawnej armii, a także tymi lordami dorzecza, którzy po Krwawych Godach przeszli na naszą stronę. Powiem ci szczerze, że to ponura banda. Siedzą w namiotach i nie robią prawie nic więcej. Mój obóz leży między rzekami, naprzeciwko fosy i głównej bramy Riverrun. Zbudowaliśmy na rzece zaporę pływającą, w dół nurtu od zamku.
Strzegą jej Manfryd Yew i Raynard Ruttiger, więc nikt nie ucieknie łodzią. Dałem im też sieci, żeby łowili ryby. To pomaga wykarmić wojska.
— Czy możemy wziąć zamek głodem?
Ser Daven potrząsnął głową.
— Blackfish wygnał z zamku wszystkie bezużyteczne gęby i ogołocił okolicę ze wszystkiego, co użyteczne. Ma tyle zapasów, że wystarczy ich dla ludzi i koni na dwa lata.
— A co z naszymi zapasami?
— Dopóki w rzekach będą ryby, nie umrzemy z głodu, ale nie wiem, jak mamy wykarmić konie. Freyowie sprowadzają prowiant i paszę z Bliźniaków, ale ser Ryman twierdzi, że ma ich za mało, by podzielić się z nami, więc musimy radzić sobie sami. Połowa ludzi, których wysyłam na poszukiwania, nie wraca. Niektórzy dezerterują. Innych znaleźliśmy na drzewach, z pętlami na szyjach.
— Widzieliśmy takich przedwczoraj — przyznał Jaime. Wisielców znaleźli zwiadowcy Addama Marbranda. Dyndali na dzikiej jabłoni, a twarze mieli zupełnie czarne. Rozebrano ich do naga i każdemu wciśnięto w usta dzikie jabłko. Na żadnym z trupów nie znaleźli ran.
Nie ulegało wątpliwości, że zabici się poddali. Silny Dzik wpadł w furię na ten widok, przysięgając krwawą zemstę wszystkim, którzy wiążą i wieszają wojowników, jakby byli świniami.
— To mogli być banici — stwierdził ser Daven, wysłuchawszy opowieści Jaimego. — Albo i nie. Po okolicy krążą jeszcze bandy ludzi z północy. A ci lordowie Tridentu mogli ugiąć kolan, ale coś mi się zdaje, że w sercach nadal mają wilka.
Jaime zerknął na swych dwóch młodszych giermków, którzy stali obok piecyków i udawali, że nie słuchają. Lewys Piper i Garrett Paege byli synami lordów dorzecza. Polubił obu i bardzo by nie chciał oddać ich ser Ilynowi.
— Sznur sugeruje Dondarriona.
— Twój lord błyskawica nie jest jedynym człowiekiem, który potrafi zawiązać pętlę. Nie gadaj mi o lordzie Bericu. Jest tu, jest tam, jest wszędzie, ale jeśli wysłać za nim ludzi, rozpływa się bez śladu. Nie ma wątpliwości, że pomagają mu lordowie dorzecza. A przecież on jest cholernym lordem z pogranicza, jeśli potrafisz w to uwierzyć. Jednego dnia mówią nam, że nie żyje, a następnego, że nie można go zabić. — Ser Daven odstawił kielich. — Moi zwiadowcy meldują, że nocą na wzgórzach palą się ogniska. I w wioskach również. To jakiś nowy bóg...
Nie, stary.
— Dondarrionowi towarzyszy Thoros, gruby myrijski kapłan, który był towarzyszem od kielicha Roberta. — Złota dłoń leżała na blacie. Jaime dotknął jej, przyglądając się, jak żółty metal lśni w słabym blasku piecyka. — Policzymy się z Dondarrionem, jeśli będziemy musieli, ale pierwszeństwo musi mieć Blackfish. Z pewnością zdaje sobie sprawę, że jego położenie jest beznadziejne. Próbowaliście z nim pertraktować?
— Ser Ryman próbował. Podjechał podpity do bram zamku i zaczął wykrzykiwać groźby.
Blackfish pojawił się na chwilę na murach i oznajmił, że nie będzie marnował pięknych słów dla kogoś tak obmierzłego. Potem strzelił z łuku prosto w zad klaczki Rymana. Zwierzę stanęło dęba, a Frey runął w błoto. Śmiałem się tak głośno, że o mało się nie zlałem. Gdybym to ja był na murach, przeszyłbym strzałą gardło tego kłamcy.
— Kiedy będę z nim pertraktował, przywdzieję zbroję z naszyjnikiem — zapewnił Jaime, uśmiechając się półgębkiem. — Zamierzam zaoferować mu wspaniałomyślne warunki.
Jeśli uda mu się zakończyć oblężenie bez przelewu krwi, nikt nie będzie mógł go oskarżyć, że walczył przeciwko rodowi Tullych.
— Możesz spróbować, panie, ale wątpię, czy słowa zapewnią nam zwycięstwo. Będziemy musieli wziąć zamek szturmem.
Były czasy, nie tak dawno temu, gdy Jaime z pewnością opowiedziałby się za takim samym rozwiązaniem. Wiedział, że nie może siedzieć tutaj dwa lata, by wziąć Blackfisha głodem.
— Cokolwiek zrobimy, musimy to zrobić szybko — oznajmił ser Davenowi. — Moje miejsce jest w Królewskiej Przystani, u boku króla.
— Tak jest — zgodził się jego kuzyn. — Nie wątpię, że siostra cię potrzebuje. Dlaczego odesłała Kevana? Myślałem, że mianuje go królewskim namiestnikiem.
— Nie chciał się zgodzić.
Nie był tak ślepy jak ja.
— Kevan powinien zostać namiestnikiem zachodu. Albo ty. Nie chcę powiedzieć, że nie jestem wdzięczny za ten zaszczyt, ale nasz stryj jest dwa razy starszy ode mnie i ma więcej doświadczenia jako dowódca. Ufam, że wie, iż o to nie prosiłem.
— Wie.
— A jak tam Cersei? Piękna jak zawsze?
— Promienna. — Kapryśna. — Złota. — Fałszywa jak złoto głupców. Ostatniej nocy śniło mu się, że przyłapał ją na pierdoleniu się z Księżycowym Chłopcem. Zabił błazna, a siostrze powybijał zęby złotą ręką, tak jak Gregor Clegane zrobił z Pią. W snach Jaime zawsze miał dwie ręce. Jedna z nich była zrobiona ze złota, ale funkcjonowała równie dobrze jak druga. -