Выбрать главу

Wszyscy trzej informatorzy nagle stracili wiarę i przyznali, że mogli jednak widzieć jakiegoś innego karła.

Cersei nie miała dotąd pojęcia, że karzełki są tak pospolite.

— Czy te małe, wypaczone potworki zawojowały już cały świat? — poskarżyła się, gdy wyprowadzano ostatniego łowcę nagród. — Ile ich w końcu jest?

— Mniej niż było — odpowiedziała lady Merryweather. — Czy mogę prosić o zaszczyt towarzyszenia Waszej Miłości na dworze?

— Jeśli zdołasz wytrzymać te nudy — zgodziła się Cersei. — Robert w większości spraw był głupcem, ale w tym jednym przypadku miał rację. Władanie królestwem to męczące zajęcie.

— Przykro mi, że Wasza Miłość czuje się taka znużona. Czy nie mogłybyśmy gdzieś uciec i chwilę się zabawić? Niech królewski namiestnik wysłuchuje nużących petycji. Mogłybyśmy się przebrać za dziewki służebne i spędzić cały dzień wśród prostaczków, by podsłuchać, co mówią o upadku Smoczej Skały. Znam gospodę, w której śpiewa Błękitny Bard, gdy nie występuje przed małą królową, a także pewną piwnicę, gdzie czarodziej zamienia ołów w złoto, wodę w wino, a dziewczęta w chłopców. Być może zgodziłby się rzucić zaklęcie na nas. Czy Wasza Miłość nie chciałaby na jedną noc stać się mężczyzną?

Gdybym była mężczyzną, byłabym Jaimem — pomyślała królowa. Gdybym była mężczyzną, mogłabym władać królestwem we własnym imieniu, a nie w imieniu Tommena.

— Pod warunkiem, że ty pozostałabyś kobietą — odparła, wiedząc, że to właśnie pragnie usłyszeć Taena. — Postępujesz niegodziwie, kusząc mnie w ten sposób. Cóż byłaby ze mnie za królowa, gdybym zostawiła królestwo w drżących dłoniach Harysa Swyfta?

Taena wydęła wargi.

— Wasza Miłość jest zbyt obowiązkowa.

— To prawda — przyznała Cersei. — I pod koniec dnia z pewnością tego pożałuję. — Objęła lady Merryweather ramieniem. — Chodź.

Pierwszy z petycją zjawił się Jalabhar Xho, jak przystało jego randze jako wygnanego księcia. Choć w swym jaskrawym płaszczu z piór prezentował się wspaniale, przyszedł tu jako żebrak. Cersei wysłuchała jego zwyczajowych błagań o ludzi i broń, którzy pomogliby mu odzyskać Dolinę Czerwonych Kwiatów.

— Jego Miłość toczy własną wojnę, książę Jalabharze — odpowiedziała mu wreszcie. — Nie może w tej chwili dać ci ludzi. Być może za rok.

Tak zawsze odpowiadał mu Robert. Za rok Cersei powie mu „nigdy”, ale nie dzisiaj.

Smocza Skała należała do niej.

Potem przyszedł lord Hallyne z Cechu Alchemików, który poprosił, by jego piromantom pozwolono wykluć smocze jaja, które mogły wpaść w ręce królewskich żołnierzy na Smoczej Skale.

— Gdyby jakieś jaja tam zostały, Stannis z pewnością by je sprzedał, żeby pokryć koszty swego buntu — odpowiedziała królowa. Powstrzymała się przed stwierdzeniem, że ten plan to szaleństwo. Od czasu śmierci ostatniego targaryeńskiego smoka wszystkie podobne próby kończyły się śmiercią, katastrofą albo hańbą.

Następnie zjawiła się przed nią grupa kupców, którzy błagali, by tron wstawił się za nimi u Żelaznego Banku z Braavos. Braavosowie najwyraźniej żądali spłaty wszystkich długów i odmawiali udzielania nowych pożyczek. Musimy założyć własny bank — zdecydowała w duchu Cersei. Złoty Bank z Lannisportu. Gdy tron Tommena będzie już bezpieczny, być może będzie mogła wprowadzić ten pomysł w życie. Na razie mogła jedynie powiedzieć kupcom, by zapłacili braavoskim lichwiarzom należność.

Delegacji Wiary przewodniczył jej stary przyjaciel septon Raynard. Przez miasto eskortowało go sześciu Synów Wojownika, razem więc było ich siedmiu — święta i szczęśliwa liczba. Nowy Wielki Septon — albo Wielki Wróbel, jak przezwał go Księżycowy Chłopiec — robił wszystko w siódemkach. Rycerze mieli pasy w siedmiu kolorach Wiary. Gałki ich mieczy oraz grzebienie hełmów zdobiły kryształy. Nosili migdałowe tarcze w stylu rzadko spotykanym od czasów podboju. Widniał na nich herb niewidziany w Siedmiu Królestwach od stuleci: lśniący, tęczowy miecz na ciemnym polu. Qyburn mówił, że już prawie stu rycerzy przysięgło poświęcić życie i miecz Synom Wojownika, a codziennie zjawiają się następni.

Wszyscy upili się bogami. Kto by pomyślał, że w królestwie jest aż tylu szaleńców?

Większość stanowili domowi i wędrowni rycerze, ale była wśród nich również garstka szlachetnie urodzonych: młodsi synowie, pomniejsi lordowie, starcy pragnący odpokutować za dawne grzechy. I Lancel. Cersei myślała, że Qyburn żartuje, kiedy powiedział, że jej mało rozgarnięty kuzyn wyrzekł się zamku, ziem oraz żony i wrócił do miasta, by przyłączyć się do Szlachetnego i Potężnego Zakonu Wojownika, teraz jednak Lancel stał przed nią razem z innymi pobożnymi głupcami.

Cersei nie spodobało się to w najmniejszym stopniu. Nie była też zachwycona nieustanną kłótliwością i niewdzięcznością Wielkiego Wróbla.

— Gdzie jest Wielki Septon? — zapytała Raynarda. — To jego wezwałam.

— Jego Wielka Świątobliwość przysłał mnie w swoim zastępstwie — odparł septon Raynard z żalem w głosie. — Prosił, bym powiedział Waszej Miłości, że Siedmiu wysłało go na bój z niegodziwością.

— A na czym ten bój polega? Będzie prawił kazania o czystości na Jedwabnej? Wydaje mu się, że modlitwą zmieni kurwy z powrotem w dziewice?

— Ojciec i Matka ukształtowali nasze ciała w tym celu, by mężczyzna mógł się łączyć z kobietą i płodzić prawowite potomstwo — rzekł Raynard. — To niskie i grzeszne, by ich święte części łączyły się ze sobą dla pieniędzy.

Owe świątobliwe słowa zabrzmiałyby bardziej przekonująco, gdyby królowa nie wiedziała, że septon Raynard miał specjalne przyjaciółki w każdym burdelu na Jedwabnej. Z pewnością doszedł do wniosku, iż powtarzanie świergolenia Wielkiego Wróbla jest lepsze od szorowania podłóg.

— Nie próbuj mnie pouczać — odparła. — Właściciele burdeli się skarżą i mają powody.

— Jeśli grzesznicy przemawiają, dlaczego cnotliwi mieliby ich słuchać?

— Ci grzesznicy wypełniają swymi monetami królewskie kufry — odparła bez ogródek królowa. — Ich pieniądze pomagają opłacić moje złote płaszcze i budować galery, które bronią naszych brzegów. Musimy też myśleć o kupcach. Jeśli w Królewskiej Przystani nie będzie burdeli, ich statki będą zawijały do Duskendale albo Gulltown. Jego Wielka Świątobliwość obiecał mi spokój na ulicach. Burdele pozwalają utrzymać ten spokój. Jeśli prostym mężczyznom zabraknie kurew, mogą się posunąć do gwałtów. Od tej pory niech Jego Wielka Świątobliwość modli się w sepcie, gdzie jego miejsce.

Królowa spodziewała się również wizyty lorda Gylesa, ale zamiast niego pojawił się wielki maester Pycelle z szarą twarzą i przepraszającą miną. Powiedział, że Rosby był dziś zbyt słaby, by wstać z łoża.

— Mówię to z przykrością, ale obawiam się, że lord Gyles będzie wkrótce musiał połączyć się ze szlachetnymi przodkami. Niech Ojciec osądzi go sprawiedliwie.

Jeśli Rosby umrze, Mace Tyrell i mała królowa mogą znowu spróbować wmusić mi Gartha Sprośnego.

— Lord Gyles cierpi na ten kaszel już od wielu lat i do tej pory jakoś nie umarł — poskarżyła się. — Przekasłał połowę panowania Roberta i całe Joffreya. Jeśli teraz umiera, to z pewnością dlatego, że ktoś tego chce.

Wielki maester Pycelle zamrugał z niedowierzaniem.

— Wasza Miłość? K... kto mógłby pragnąć śmierci lorda Gylesa?

— Być może jego dziedzic. — Albo mała królowa. — Jakaś kobieta, którą niegdyś wzgardził.