Beesbury zmarł kilka lat później. To pocieszało nieco Arianne. Jeśli nie żył, nie można jej było za niego wydać. A lord Przeprawy ożenił się po raz kolejny, więc on również jej nie groził. Ale Estermont żyje i nie ma żony. Lord Rosby i lord Grandison również. Grandisona zwano Siwobrodym, lecz gdy go spotkała, jego broda była już zupełnie biała. Podczas uczty powitalnej zasnął w przerwie między rybą a mięsem. Drey stwierdził, że tego właśnie należało się spodziewać, jako że ich gospodarz ma w herbie śpiącego lwa. Garin namawiał ją, by spróbowała, czy da radę zawiązać mu supeł na brodzie, nie budząc go — Arianne nie dała się sprowokować. Grandison robił sympatyczne wrażenie, był mniej zrzędliwy niż Estermont i miał lepsze zdrowie niż Rosby, lecz z pewnością nie zamierzała za niego wychodzić. Nawet jeśli Hotah stanie za mną z halabardą.
Następnego dnia nikt nie zjawił się, by ją poślubić. Ani jeszcze następnego. Cedra również nie wróciła. Arianne próbowała zdobyć Morrę i Mellei w ten sam sposób, ale nic to nie dało. Mogłaby mieć nadzieję na sukces, gdyby udało się jej porozmawiać z którąś na osobności, lecz obie siostry razem były głuche jak ściana. Księżniczka była już w takim stanie, że ucieszyłoby ją dotknięcie gorącego żelaza albo popołudnie spędzone na łożu tortur.
Samotność doprowadzała ją do obłędu. Za to, co uczyniłam, zasłużyłam na katowski topór, ale on nie chce mi dać nawet tego. Woli mnie tu zamknąć i zapomnieć, że kiedykolwiek żyłam.
Zastanawiała się, czy maester Caleotte przygotowuje już proklamację ogłaszającą jej brata Quentyna dziedzicem Dorne.
Dni mijały jeden po drugim. Było ich tak wiele, że Arianne straciła rachubę. Coraz więcej czasu spędzała w łożu, aż wreszcie nadszedł czas, gdy wstawała tylko do wychodka.
Przyniesione przez służbę posiłki stygły nietknięte. Księżniczka zasypiała, budziła się, znowu zasypiała i nadal czuła się zbyt zmęczona, żeby wstać. Modliła się do Matki o zmiłowanie i do Wojownika o odwagę, a później znowu zasypiała. Stare posiłki zastępowano świeżymi, ale tych również nie jadła. Pewnego dnia, gdy poczuła się wyjątkowo silna, zaniosła danie do okna i wyrzuciła je na dziedziniec, żeby jej nie kusiło. Ten wysiłek wyczerpał ją tak bardzo, że dowlokła się z powrotem do łoża i przespała pół dnia.
W końcu jednak nadeszła chwila, gdy obudził ją dotyk szorstkiej dłoni potrząsającej ją za ramię.
— Mała księżniczko — rozległ się głos, który znała od dzieciństwa. — Wstawaj i ubieraj się.
Książę cię wzywa.
Stał nad nią Areo Hotah, jej dawny przyjaciel i obrońca. Mówił do niej. Arianne uśmiechnęła się sennie. Dobrze było ujrzeć jego pomarszczoną, naznaczoną bliznami twarz i usłyszeć niski, ochrypły głos z silnym norvoshijskim akcentem.
— Co zrobiliście z Cedrą?
— Książę odesłał ją do Wodnych Ogrodów — wyjaśnił Hotah. — Opowie ci o tym. Najpierw musisz się wymyć i najeść.
Z pewnością wyglądała okropnie. Arianne wstała z łoża, słaba jak kot.
— Niech Morra i Mellei przygotują kąpiel — powiedziała Hotahowi. — Powiedz też Timothowi, żeby przyniósł mi coś do jedzenia. Ale nic ciężkiego. Jakiś zimny rosół albo trochę chleba z owocami.
— Dobrze — zgodził się Hotah. Nigdy w życiu nie słyszała słodszego głosu.
Kapitan czekał pod drzwiami, aż księżniczka wykąpie się, uczesze i zje odrobinę sera z owocami, które jej przynieśli. Wypiła też trochę wina, żeby uspokoić żołądek. Boją się — uświadomiła sobie. Po raz pierwszy w życiu boją sią własnego ojca. Roześmiała się tak gwałtownie, że wino trysnęło jej nosem. Gdy nadszedł czas, by się ubrać, wybrała prostą suknię z płótna barwy kości słoniowej. Na rękawach i gorseciku fioletową nicią wyhaftowano winną latorośl z gronami. Arianne nie włożyła biżuterii. Muszą wydawać sią skromna, cnotliwa i skruszona. Muszą rzucić mu sią do stóp i błagać o wybaczenie, bo w przeciwnym razie mogę już nigdy nie usłyszeć ludzkiego głosu.
Gdy była gotowa, zapadł zmierzch. Arianne sądziła, że Hotah zaprowadzi ją do Wieży Słońca, by ojciec osądził córkę, poszli jednak do samotni księcia. Doran Martell siedział za stołem do cyvasse, wspierając podagryczne nogi na wyściełanym podnóżku, i bawił się onyksowym słoniem, którego obracał w czerwonych, obrzękłych dłoniach. Książę wyglądał gorzej niż kiedykolwiek dotąd. Twarz miał bladą i opuchniętą, a stawy tak zaczerwienione, że samo patrzenie na nie sprawiało jej ból. Gdy Arianne ujrzała go w takim stanie, z całego serca zapragnęła do niego podbiec... ale z jakiegoś powodu nie mogła się zdobyć na to, by paść na kolana i błagać o łaskę, tak jak zamierzała.
— Ojcze — powiedziała tylko.
Uniósł głowę, by na nią spojrzeć. Jego ciemne oczy przesłaniała mgła bólu. Czy to przez podagrą? — zastanawiała się Arianne. Czy przeze mnie?
— Volanteńczycy są niezwykłym, subtelnym narodem — mruknął, odstawiając słonia. -
Byłem kiedyś w Volantis, po drodze do Norvos, gdzie poznałem Mellario. Bito wówczas we wszystkie dzwony, a na schodach tańczyły niedźwiedzie. Areo z pewnością pamięta ten dzień.
— Pamiętam — potwierdził niskim głosem Areo Hotah. — Bito w dzwony, niedźwiedzie tańczyły, a książę miał na sobie czerwono-złoto-pomarańczowy strój. Pani zapytała mnie, kto błyszczy tak jaskrawo.
Książę Doran uśmiechnął się słabo.
— Zostaw nas samych, kapitanie.
Hotah uderzył trzonkiem halabardy w posadzkę, odwrócił się na pięcie i wyszedł.
— Powiedziałem im, żeby postawili w twojej komnacie stół do cyvasse — rzekł jej ojciec, gdy zostali sami.
— A z kim miałam grać?
Dlaczego mówi o grze? Czyżby podagra odebrała mu rozum?
— Ze sobą. Czasami lepiej jest poznać grę, zanim zacznie się w nią grać. Jak dobrze ją znasz, Arianne?
— Wystarczająco dobrze, żeby grać.
— Ale nie, by wygrać. Mój brat kochał walkę dla samej walki, lecz ja uznaję tylko gry, w których mam szansę zwycięstwa. Cyvasse nie jest dla mnie. — Przyglądał się jej twarzy przez dłuższy czas. — Dlaczego? Powiedz mi, Arianne. Powiedz dlaczego.
— Dla honoru naszego rodu. — Gniewało ją brzmienie głosu ojca. Wydawał się taki smutny, zmęczony i słaby. Jesteś księciem! — miała ochotę krzyknąć na niego. Powinieneś się wściekać! — Swoją potulnością przynosisz wstyd całemu Dorne, ojcze. Twój brat pojechał do Królewskiej Przystani zamiast ciebie, a oni go zabili!
— Wydaje ci się, że o tym nie wiem? Oberyn jest przy mnie, gdy tylko zamknę oczy.
— Z pewnością mówi ci, żebyś je otworzył.
Usiadła przy stole do cyvasse naprzeciwko ojca.
— Nie pozwoliłem ci usiąść.
— To zawołaj Hotaha i każ mnie wychłostać za bezczelność. Możesz to zrobić. Jesteś księciem Dorne. — Dotknęła jednej z figur, ciężkiego konia. — Czy złapaliście ser Gerolda?
Doran potrząsnął głową.
— Bardzo bym tego pragnął. Postąpiłaś głupio, wciągając jego w to wszystko. Ciemna Gwiazda jest najniebezpieczniejszym człowiekiem w Dorne. Na spółkę wyrządziliście nam wielką szkodę.