Silny, pełen wigoru i przystojny — pomyślał Jaime. — Pierdoliła się z Lancetem, Osmundem Kettleblackiem, a całkiem możliwe, że również z Księżycowym Chłopcem...
— Lepszym kandydatem byłby Paxter Redwyne. Dowodzi największą flotą z Westeros.
Aurane mógłby dowodzić jednoosobową łodzią, ale najpierw musiałabyś mu ją kupić.
— Jesteś dziecinny, Jaime. Redwyne to chorąży Tyrella i siostrzeniec tej jego ohydnej matki. Nie chcę w mojej radzie żadnego sługusa lorda Tyrella.
— Chciałaś powiedzieć w radzie Tommena.
— Wiesz, co chciałam powiedzieć.
Aż za dobrze.
— Wiem, że Aurane Waters jest złym kandydatem, a Hallyne jeszcze gorszym. Jeśli zaś chodzi o Qyburna... bogowie, bądźcie łaskawi, Cersei, on służył w kompanii Vargo Hoata!
Cytadela pozbawiła go łańcucha!
— To szare owce. Qyburn jest dla mnie nadzwyczaj użyteczny. Jest też lojalny, a to więcej, niż mogę powiedzieć o własnej rodzinie.
Jeśli będziesz dalej tak postępować słodka siostro, wrony sprawią sobie ucztę z nas wszystkich.
— Cersei, posłuchaj, co mówisz. Widzisz karłów w każdym cieniu i robisz wrogów z przyjaciół. Stryj Kevan nie jest twoim wrogiem. Ja nie jestem twoim wrogiem. Wykrzywiła twarz w grymasie furii.
— Błagałam cię o pomoc. Padłam przed tobą na kolana, a ty mi odmówiłeś.
— Moje śluby...
— ...nie powstrzymały cię przed zabiciem Aerysa. Słowa to tylko wiatr. Mogłeś mieć mnie, ale wybrałeś płaszcz. Wynoś się.
— Siostro...
— Powiedziałam, wynoś się. Niedobrze mi się robi od patrzenia na ten twój brzydki kikut. Wynoś się!
Chlusnęła mu winem w twarz. Chybiła, ale Jaime pojął aluzję.
Gdy zapadł wieczór, siedział sam w głównej sali Wieży Białego Miecza nad kielichem czerwonego dornijskiego i Białą Księgą. Kiedy odwrócił kikutem kolejną stronicę, do środka wszedł Rycerz Kwiatów. Loras zdjął płaszcz, odpiął pas i powiesił je na kołku obok płaszcza i pasa Jaimego.
— Widziałem cię dziś na dziedzińcu — przywitał go Jaime. — Dobrze się spisałeś.
— Z pewnością lepiej niż dobrze.
Ser Loras nalał sobie wina i usiadł po drugiej strome stołu w kształcie półksiężyca.
— Skromniejszy człowiek mógłby odpowiedzieć „wasza lordowska mość jest zbyt łaskawy” albo „miałem dobrego wierzchowca”.
— Koń był zadowalający, a wasza lordowska mość jest równie łaskawy jak ja jestem skromny. — Loras wskazał na wolumin. — Lord Renly zawsze mawiał, że księgi są dobre dla maesterów.
— Ta jest dobra dla nas. Są tu spisane dzieje wszystkich, którzy nosili białe płaszcze.
— Zaglądałem do niej. Tarcze są ładne. Wolę książki, w których jest więcej obrazków.
Lord Renly miał kilka książek z rysunkami, od których każdy septon by oślepł.
Jaime nie mógł powstrzymać uśmiechu.
— W tej nie znajdziesz takich rzeczy, ser, ale spisane tu historie otworzą ci oczy.
Dobrze jest poznać dzieje tych, którzy byli przed nami.
— Znam ich. Książę Aemon Smoczy Rycerz, ser Ryam Redwyne, Wielkie Serce, Barristan Śmiały...
— Gwayne Corbray, Alyn Connington, Demon z Darry, tak jest. Z pewnością słyszałeś również o Lucamorze Silnym.
— Ser Lucamorze Lubieżnym? — zapytał Loras z wesołością w głosie. — Miał trzy żony i trzydzieścioro dzieci, tak? Ucięli mu kutasa. Czy mam ci zaśpiewać tę piosenkę, wasza lordowska mość?
— A ser Terrence Toyne?
— Spał z królewską metresą i umarł w cierpieniach. Płynie z tego nauczka, że jeśli mężczyzna nosi białe spodnie, powinien mocno zaciągać sznurówki.
— A Gyles Szary Płaszcz? Orivel Otwartoręki?
— Gyles był zdrajcą, a Orivel tchórzem. Obaj zhańbili swe białe płaszcze. Czyżby wasza lordowska mość coś sugerował?
— Bynajmniej. Nie doszukuj się obrazy tam, gdzie jej nie ma, ser. A co z Długim Tomem Costayne’em?
Ser Loras potrząsnął głową.
— Był rycerzem Gwardii Królewskiej przez sześćdziesiąt lat.
— Kiedy to było? Nigdy nie...
— A ser Donnel z Duskendale?
— Mogłem słyszeć to imię, ale...
— Addison Hill? Biała Sowa, Michael Mertyns? Jeffory Norcross? Zwali go Niekapitulującym. Rudy Robert Flowers? Co możesz mi o nich powiedzieć?
— Flowers to bękarcie nazwisko. Hill również.
— Mimo to obaj zostali lordami dowódcami Gwardii Królewskiej. Ich historie znajdziesz w tej księdze. Jest tu też Rolland Darke. Przede mną był najmłodszym rycerzem, który służył w Gwardii. Dano mu płaszcz na pole bitwy i poległ przed upływem godziny.
— To chyba nie był zbyt dobry.
— Wystarczająco dobry. On zginął, ale jego król ocalał. Białe płaszcze nosiło wielu odważnych ludzi, lecz o większości z nich zapomniano.
— Widocznie na to zasłużyli. O bohaterach zawsze będzie się pamiętać. O najlepszych.
— I o najgorszych. — To znaczy, że jeden z nas zapewne przetrwa w pieśni — pomyślał Jaime. — A także o kilku takich, którzy mieli w sobie trochę jednego i drugiego. — Postukał palcem w stronicę, którą czytał. — Jak on.
— Kto to? — Ser Loras wyciągnął szyję nad stołem. — Dziesięć czarnych kręgów na szkarłatnym polu. Nie znam tego herbu.
— Należał do Cristona Cole’a, który służył pierwszemu Viserysowi i drugiemu Aegonowi. Jaime zamknął Białą Księgę. — Zwali go Twórcą Królów.
CERSEI
Trzech przeklętych głupców ze skórzanym workiem — pomyślała królowa, gdy padli przed nią na kolana. Ich wygląd nie dawał jej zbyt wiele nadziei. Ale pewnie zawsze jest jakaś szansa.
— Wasza Miłość — odezwał się cichym głosem Qyburn. — Mała rada...
— ...zaczeka, aż raczę przyjść. Niewykluczone, że będziemy mogli jej zanieść wieści o śmierci zdrajcy.
Na drugim końcu miasta dzwony w Sepcie Baelora zabrzmiały żałobną muzyką. Dla ciebie nikt nie uderzy w dzwony, Tyrionie — powiedziała w duchu Cersei — zanurzę twój paskudny łeb w smole, a wypaczone ciało oddam psom.
— Wstańcie — rozkazała kandydatom na lordów. — Pokażcie, co mi przynieśliście.
Trzech brzydkich mężczyzn w podartych ubraniach podniosło się z klęczek. Jeden z nich miał czyrak na karku, a żaden nie mył się od co najmniej pół roku. Bawiła ją perspektywa przyznania takim jak oni tytułów lordowskich. Sadzałabym ich na ucztach obok Margaery. Gdy przywódca trójki rozwiązał sznurki i wsadził łapę do worka, salę audiencyjną wypełnił smród przywodzący na myśl fetor rozkładającej się róży. Głowa, którą wyjął, była szarozielona i łaziły po niej czerwie. Śmierdzi jak ojciec. Dorcas wciągnęła gwałtownie powietrze, a Jocelyn zasłoniła usta dłonią i zwymiotowała.
Cersei spojrzała ze spokojem na trofeum.
— Zabiliście niewłaściwego karła — stwierdziła po chwili, cedząc słowa z wyraźną niechęcią.
— Nieprawda — ośmielił się sprzeciwić jeden z głupców. — To musi być on. Zobacz, to karzeł. Tylko trochę zgnił, ot co.
— Wyrósł mu też nowy nos — zauważyła Cersei. — I to dość pokaźny. Tyrionowi odcięto nos podczas bitwy.
Trzej mężczyźni wymienili spojrzenia.
— Nikt nam o tym nie powiedział — stwierdził ten trzymający głowę w ręku. — Ten tutaj szedł sobie śmiało traktem, jakby nigdy nic, taki brzydki karzeł... więc pomyśleliśmy sobie...
— Mówił, że jest wróblem — dodał ten z czyrakiem. — A ty powiedziałeś, że kłamie — oskarżył trzeciego.