Выбрать главу

— Myślałem, że nie mamy żadnych okrętów — zdziwił się ser Harys.

— Wyman Manderly był wiernym chorążym Eddarda Starka — przypomniał wielki maester Pycelle. — Czy takiemu człowiekowi można ufać?

Nikomu nie można ufać.

— To stary, przerażony grubas. Niemniej w jednej sprawie okazał się nieustępliwy.

Upiera się, że nie ugnie przed nami kolan, dopóki nie zwrócimy mu jego dziedzica.

— A czy go mamy? — zapytał ser Harys.

— Jeśli jeszcze żyje, jest w Harrenhal. Gregor Clegane wziął go do niewoli. — Góra nie zawsze dobrze obchodził się z jeńcami, nawet jeśli byli warci sporego okupu. — Jeśli nie żyje, to pewnie będziemy musieli wysłać lordowi Manderly’emu głowy tych, którzy ich zabili, razem z naszymi najserdeczniejszymi przeprosinami.

Jeśli jedna głowa wystarczy, by przebłagać księcia Dorne, cały ich worek z pewnością powinien zadowolić odzianego w focze futra grubasa z północy.

— A czy lord Stannis również nie spróbuje zdobyć poparcia Białego Portu?

— Och, już próbował. Lord Manderly przesłał nam jego listy, a jemu udzielił wymijających odpowiedzi. Stannis żąda mieczy i srebra Białego Portu, a w zamian oferuje... no cóż, nic. — Będzie musiała któregoś dnia zapalić świecę dla Nieznajomego za to, że zabrał Renly’ego, a zostawił Stannisa. Gdyby postąpił na odwrót, jej życie byłoby trudniejsze. — Dziś rano przyleciał kolejny ptak. Stannis przysłał swojego przemytnika cebuli, żeby negocjował z Białym Portem w jego imieniu. Manderly zamknął nędznika w celi. Pyta nas, co ma z nim zrobić.

— Niech go tu przyśle, żebyśmy go mogli wziąć na spytki — zasugerował lord Merryweather. — On może wiedzieć sporo ciekawych rzeczy.

— Niech zginie — sprzeciwił się Qyburn. — Jego śmierć stanie się nauczką dla ludzi z północy. Pokaże im, jaki los czeka zdrajców.

— Zgadzam się — rzekła królowa. — Poleciłam lordowi Manderly’emu natychmiast go ściąć. To powinno położyć kres szansom Stannisa na poparcie Białego Portu.

— Stannis będzie potrzebował nowego namiestnika — zauważył z chichotem Aurane Waters. — Może tym razem to będzie rzepowy rycerz?

— Rzepowy rycerz? — zdziwił się ser Harys Swyft. — A kto to taki? Nigdy o nim nie słyszałem.

Waters nie odpowiedział, zatoczył tylko oczyma.

— A jeśli lord Manderly odmówi? — zapytał Merryweather.

— Nie ośmieli się. Głowa cebulowego rycerza jest monetą, za którą może kupić życie syna. — Cersei uśmiechnęła się. — Stary, spasiony głupiec mógł być na swój sposób wierny Starkom, ale skoro wilki z Winterfell wytępiono...

— Wasza Miłość zapomina o lady Sansie — zauważył Pycelle.

Cersei obruszyła się wyraźnie.

— Z całą pewnością nie zapomniałam o tej małej wilczycy.

— Nie chciała nawet wypowiadać imienia dziewczyny. — Powinnam była zamknąć ją w ciemnicy jako córkę zdrajcy, ale zamiast tego przyjęłam ją w poczet swych domowników.

Dałam jej dach nad głową i miejsce przy ognisku domowym, pozwoliłam się bawić z moimi dziećmi. Karmiłam ją, ubierałam, próbowałam nauczyć choć trochę o świecie, i jak mi odpłaciła za dobroć? Pomogła zamordować mojego syna. Kiedy znajdziemy Krasnala, znajdziemy też lady Sansę. Ona żyje... ale zapewniam was, że zanim z nią skończę, będzie śpiewała do Nieznajomego, błagając o jego pocałunek.

Zapadła pełna skrępowania cisza. Wszyscy połknęli języki, czy co? — pomyślała poirytowana Cersei. To wystarczyło, by ją skłonić do zastanowienia się, po co w ogóle zawracała sobie głowę radą.

— Tak czy inaczej — ciągnęła królowa — młodsza córka lorda Eddarda towarzyszy lordowi Boltonowi i gdy tylko padnie Fosa Cailin, wyjdzie za jego syna Ramsaya. — Jeżeli dziewczyna zagra swą rolę wystarczająco dobrze, by potwierdzić prawa Boltonów do Winterfell, żadnego z nich nie będzie obchodziło, że w rzeczywistości jest bachorem jakiegoś zarządcy wyszukanym przez Littlefingera. — Jeśli północ musi mieć Starka, damy jej go. — Pozwoliła, by lord Merryweather znowu napełnił jej kielich. — Na Murze pojawił się jednak kolejny problem.

Braciom z Nocnej Straży odebrało rozum. Wybrali bękarta Neda Starka na Lorda Dowódcę.

— Chłopak nosi nazwisko Snow — dodał bez potrzeby Pycelle.

— Widziałam go kiedyś w Winterfell — kontynuowała królowa. — Choć Starkowie ze wszystkich sił starali się go ukryć. Jest bardzo podobny do ojca.

Bękarty jej męża również go przypominały, ale Robert miał przynajmniej tyle przyzwoitości, żeby je ukrywać. Pewnego razu, po tej nieszczęsnej sprawie z kotem, wspomniał, że chciałby sprowadzić na dwór jakąś swoją nieprawo urodzoną córkę.

— Zrobisz, jak chcesz — powiedziała mu wtedy. — Możesz się jednak przekonać, że miasto nie jest zdrowym miejscem dla dorastającej dziewczyny.

Siniaka, którego zarobiła dzięki tym słowom, trudno było ukryć przed Jaimem, nie było wszak już więcej mowy o bękarciej córce. Catelyn Tully była myszką. W przeciwnym razie udusiłaby tego Jona Snow w kołysce, zamiast zostawić to odrażające zadanie mnie.

— Snow podziela też upodobanie lorda Eddarda do zdrady — dodała Cersei. — Ojciec chciał oddać królestwo Stannisowi, a syn oddał mu ziemie i zamki.

— Nocna Straż przysięga nie brać udziału w wojnach toczonych w Siedmiu Królestwach — przypomniał Pycelle. — Czarni bracia byli wierni tej tradycji przez tysiąclecia.

— Aż do tej pory — stwierdziła Cersei. — Bękart zapewnia nas w liście, że Nocna Straż nie opowiada się po niczyjej stronie, ale jego czyny zadają kłam tym słowom. Dał Stannisowi jadło i schronienie, a mimo to ma czelność prosić nas o ludzi i broń.

— To skandal — oburzył się lord Merryweather. — Nie możemy pozwolić, by Nocna Straż dodała swe siły do sił lorda Stannisa.

— Trzeba ogłosić tego Snowa zdrajcą i buntownikiem — zgodził się ser Harys Swyft.

— Czarni bracia muszą go usunąć.

Wielki maester Pycelle z namaszczeniem pokiwał głową.

— Proponuję, byśmy zawiadomili Czarny Zamek, że nie wyślemy na Mur więcej ludzi, dopóki Snow pozostanie Lordem Dowódcą.

— Do naszych nowych dromon będzie potrzeba wioślarzy — ucieszył się Aurane Waters. — Polećmy lordom, żeby od tej pory wysyłali kłusowników i złodziei do nas, zamiast na Mur.

Qyburn pochylił się z uśmiechem.

— Nocna Straż broni nas wszystkich przed snarkami i grumkinami. Szlachetni panowie, uważam, że musimy pomóc dzielnym czarnym braciom.

Cersei przeszyła go ostrym spojrzeniem.

— Co chcesz przez to powiedzieć?

— Tylko jedno — odparł Qyburn. — Nocna Straż już od lat błagała nas o ludzi. Lord Stannis spełnił prośbę czarnych braci. Czy król Tommen może postąpić inaczej? Jego Miłość powinien wysłać na Mur stu ludzi. Pozornie po to, by przywdziali czerń, ale w rzeczywistości...

— Po to, by usunąć Jona Snowa — dokończyła z zachwytem w głosie Cersei. —

Wiedziałam, że dobrze zrobiłam, mianując go członkiem rady. — Tak właśnie uczynimy. —

Roześmiała się głośno. Jeśli ten bękart rzeczywiście jest synem swego ojca, nie będzie nic podejrzewał. Być może nawet mi podziękuje, zanim nóż znajdzie się między jego żebrami.

Oczywiście trzeba to będzie zrobić ostrożnie. Zostawcie resztę mnie, szlachetni panowie. —

Królowa była zadowolona. Tak właśnie powinno się traktować wrogów. Sztyletem, nie deklaracją. — Wykonaliśmy dziś dobrą robotę, wasze lordowskie moście. Dziękuję wam. Czy jest coś jeszcze?

— Jedna sprawa, Wasza Miłość — odezwał się Aurane Waters przepraszającym tonem.