Выбрать главу

— Bękartów i kundli. Ile lat ma ta córka?

— Dwanaście — odparł Hotho. — Jest ładna i płodna. Niedawno zakwitła, a włosy ma koloru miodu. Piersi ma jeszcze małe, ale biodra dobre. Jest bardziej podobna do matki niż do mnie.

Victarion wiedział, iż miało to znaczyć, że dziewczyna nie jest garbata. Jednakże gdy próbował ją sobie wyobrazić, widział tylko żonę, którą zabił. Łkał przy każdym ciosie, jaki jej zadawał, a potem zaniósł ją na skały i oddał krabom.

— Z chęcią przyjrzę się dziewczynie, gdy już włożę koronę — zapewnił. Hotho nie śmiał liczyć na więcej, oddalił się więc ukontentowany.

Baelora Blacktyde’a trudniej było zadowolić. Zajął na uczcie miejsce obok Victariona, odziany w bluzę z jagnięcej wełny w czarno-zielony wzór herbowej popielicy. Był urodziwy i miał gładko wygoloną twarz, a sobolowe futro spiął srebrną siedmioramienną gwiazdą. Przez osiem lat był zakładnikiem w Starym Mieście i wrócił stamtąd jako czciciel siedmiu bogów z zielonych krain.

— Balon był szalony, Aeron jest jeszcze bardziej szalony, a Euron najbardziej szalony z nich wszystkich — stwierdził lord Baelor. — A co z tobą, lordzie kapitanie? Jeśli wykrzyczę twoje imię, czy położysz kres tej obłąkanej wojnie?

Victarion zmarszczył brwi.

— Chcesz, żebym ugiął kolan?

— Jeśli będzie trzeba. Sami nie zdołamy się oprzeć całemu Westeros. Król Robert dowiódł tego, ku naszemu żalowi. Balon mówił, że zapłaci żelazem za wolność, ale nasze kobiety okupiły jego koronę pustymi łożami. Moja matka była jedną z nich. Dawne zwyczaje umarły.

— To, co jest martwe, nie może umrzeć, lecz odradza się twardsze i silniejsze. Za sto lat ludzie będą śpiewali pieśni wysławiające Balona Śmiałego.

— Lepiej nazwij go Balonem Twórcą Wdów. Z chęcią zamieniłbym tę jego wolność na ojca. Masz może jakiegoś na zbyciu?

Victarion nie odpowiedział. Blacktyde prychnął pogardliwie i oddalił się.

W namiocie zrobiło się gorąco. Wypełniał go dym. Dwaj synowie Gorolda Goodbrothera podczas bójki przewrócili stół; Will Humble przegrał zakład i musiał zjeść but; Mały Lenwood Tawney grał na skrzypkach, a Romny Weaver śpiewał Krwawy puchar, Stalowy deszcz i inne stare łupieżcze pieśni. Qarl Panienka i Eldred Codd tańczyli taniec palców. Gdy jeden z palców Eldreda wylądował w pucharze wina Ralfa Chromego, rozległ się gromki ryk śmiechu.

Victarion usłyszał, że jedną ze śmiejących się jest kobieta. Wstał i wypatrzył ją obok poły namiotu. Wyszeptała do ucha Qarlowi Panience coś, co jego również rozśmieszyło.

Victarion miał nadzieję, że nie będzie tak głupia, by tu przybyć, lecz mimo to uśmiechnął się na jej widok.

— Asha — zawołał rozkazującym tonem. — Bratanico.

Podeszła do niego. Była szczupła i gibka. Miała na sobie buty z cholewami, pełne plam od soli, zielone wełniane spodnie, brązową bluzę z podszewką i skórzaną kamizelkę bez rękawów. Połowa jej sznurówek była rozwiązana.

— Stryjaszku. — Asha Greyjoy była wysoka jak na kobietę, ale musiała wspiąć się na palce, by pocałować go w policzek. — Cieszę się, że cię widzę na moim wiecu królowej.

— Wiecu królowej? — Victarion ryknął śmiechem. — Upiłaś się, bratanico? Siadaj. Nie widziałem na plaży twojego „Czarnego Wichru”.

— Zostawiłam go pod zamkiem Norne’a Goodbrothera i konno przyjechałam na drugi koniec wyspy. — Usiadła na stołku i poczęstowała się winem Nute’a Balwierza, nie pytając o pozwolenie. Nute się nie sprzeciwiał, gdyż już jakiś czas temu zapadł w pijacki sen. — Kto broni Fosy?

— Ralf Kenning. Po śmierci Młodego Wilka zagrażają nam tylko błotne diabły.

— Starkowie nie są jedynym rodem na północy. Żelazny Tron mianował lorda Dreadfort jej namiestnikiem.

— Chcesz mnie uczyć prowadzenia wojny? Toczyłem bitwy, gdy ty jeszcze ssałaś pierś matki.

— I przegrywałeś je — zauważyła Asha, pociągając kolejny łyk wina.

Victarion nie lubił, gdy mu przypominano o Pięknej Wyspie.

— Każdy mężczyzna powinien w młodości przegrać bitwę, żeby na starość nie przegrać wojny. Mam nadzieję, że nie masz zamiaru ubiegać się o koronę?

— A jeśli mam? — zapytała z drwiącym uśmiechem.

— Są tu mężczyźni pamiętający, jak byłaś małą dziewczynką, która pływała nago w morzu i bawiła się lalką.

— Bawiłam się też toporami.

— To prawda — musiał przyznać. — Ale kobiecie potrzebny jest mąż, nie korona.

Kiedy zostanę królem, znajdę ci męża.

— Stryjaszek jest dla mnie bardzo hojny. Czy mam ci znaleźć ładną żonę, kiedy zostanę królową?

— Nie mam szczęścia do żon. Jak długo już tu jesteś?

— Wystarczająco długo, by się zorientować, że stryj Mokra Czupryna obudził więcej, niż się spodziewał. Drumm zamierza się zgłosić i słyszano też, jak Tarle Po Trzykroć Utopiony mówił, że prawdziwym dziedzicem czarnej dynastii jest Maron Volmark.

— Król musi być krakenem.

— Wronie Oko jest krakenem. Starszy brat dziedziczy przed młodszym. — Asha pochyliła się do jego ucha. — Ale ja jestem dzieckiem z ciała króla Balona, więc mam pierwszeństwo przed wami obydwoma. Wysłuchaj mnie, stryjaszku...

Wtem jednak zapadła cisza. Śpiewy umilkły, Mały Lenwood Tawney opuścił skrzypce, mężczyźni odwrócili głowy. Ucichł nawet brzęk talerzy i noży.

Do namiotu weszło kilkunastu ludzi. Victarion zobaczył Jona Myre’a Małą Gębę, Torwolda Brązowego Zęba i Leworęcznego Lucasa Codda. Germund Botley krzyżował ramiona na pozłacanym napierśniku, który zdobył na lannisterskim kapitanie podczas pierwszego buntu Balona. Obok niego stał Orkwood z Orkmont. Za ich plecami zatrzymali się Kamienna Ręka, Quellon Humble oraz Rudy Wioślarz o płomiennych włosach splecionych w warkocze. Byli tam też Ralf Pasterz, Ralf z Lordsportu i Qarl Poddany.

A także Wronie Oko, Euron Greyjoy.

Nie zmienił się — pomyślał Victarion. — Wygląda tak samo jak owego dnia, gdy roześmiał mi się w twarz i odpłynął. Euron był najprzystojniejszym z synów lorda Quellona i trzy lata wygnania nie zmieniły tego faktu. Włosy nadal miał czarne jak morze o północy, bez jednej białej nitki, cerę gładką i bladą, a brodę brązową i krótko przystrzyżoną. Na lewym oku nosił czarną, skórzaną przepaskę, prawe zaś miał błękitne jak niebo latem.

Jego uśmiechnięte oko — pomyślał Victarion.

— Wronie Oko — przywitał go.

— Król Wronie Oko, bracie.

Euron uśmiechnął się. Jego wargi wydawały się bardzo ciemne w świetle lamp, granatowe jak pokryte siniakami.

— Króla może wybrać tylko królewski wiec. — Mokra Czupryna wstał. — Bezbożnik nie może...

— ...zasiadać na Tronie z Morskiego Kamienia, wiem. — Euron rozejrzał się po namiocie. — Tak się składa, że ostatnio zasiadałem na nim często. Jakoś się nie sprzeciwiał. — Jego uśmiechnięte oko błyszczało. — Któż wie więcej o bogach ode mnie? Bogowie koni i ognia, bogowie zrobieni ze złota o oczach z klejnotów, bogowie wystrugani z cedrowego drewna, bogowie wykuci w górskich stokach, niewidzialni bogowie powietrza... znam ich wszystkich.

Widziałem, jak wyznawcy przystrajali ich kwiatami i przelewali w imię bogów krew kóz, byków albo dzieci. Słyszałem też modlitwy, w pięćdziesięciu różnych językach. Ulecz moją uschniętą nogę, spraw, żeby dziewczyna mnie pokochała, daj mi zdrowego syna. Zbaw mnie, pociesz mnie, daj mi bogactwo... uchroń mnie! Uchroń mnie przed wrogami, przed ciemnością, przed krabami rozszarpującymi brzuch od środka, przed władcami koni, przed łowcami niewolników, przed najemnikami u moich drzwi. Uchroń mnie przed „Ciszą”. — Ryknął śmiechem. — Bezbożnik? Ależ Aeronie, jestem najpobożniejszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek wędrował po morzach! Ty służysz jednemu bogowi, Mokra Czupryno, a ja służyłem dziesięciu tysiącom różnych bogów. Od Ib po Asshai, gdy tylko ludzie ujrzą moje żagle, natychmiast zaczynają się modlić! Kapłan uniósł kościsty palec.