Inni jednak milczeli albo mruczeli coś do sąsiadów.
— Nie chcemy tchórzowskiego pokoju! — ryknął Ralf Chromy.
— Victarion! Victarion! Victarion! — wrzeszczał Rudy Ralf Stonehouse, machając nad głową chorągwią Greyjoyów. Ludzie zaczęli się przepychać. Ktoś rzucił w Ashę szyszką. Kiedy się uchyliła, prowizoryczna korona spadła jej z głowy. Kapłan przez chwilę odnosił wrażenie, że stoi na szczycie ogromnego mrowiska, a u jego stóp roją się tysiące mrówek. Ludzie krzyczeli „Asha!” albo „Victarion!”. Wydawało się, że za chwilę pochłonie ich gwałtowna burza. Jest wśród nas Bóg Sztormów — pomyślał kapłan. — To on szerzy gniew i spory.
I nagle przez rejwach przedarł się dźwięk rogu, ostry jak pchnięcie mieczem.
Brzmiał melodyjnie i złowróżbnie niczym rozedrgany, gorący krzyk. Aeron miał wrażenie, że kości wewnątrz jego ciała wibrują od niego. Ton niósł się długo w wilgotnym morskim powietrzu:
AaaaRRIIiiiiiiiiiiii.
Wszyscy zwrócili spojrzenia w tamtą stronę. Na rogu grał jeden z kundli Eurona, monstrualny mężczyzna o wygolonej głowie. Na jego ramionach lśniły pierścienie ze złota, nefrytu i gagatu, a na szerokiej piersi miał wytatuowanego jakiegoś drapieżnego ptaka o szponach ociekających krwią.
AaaaRRRIIiiiiiiiiiiii.
Róg był błyszczący, czarny i kręty, wyższy od mężczyzny, który trzymał go w obu rękach. Na okuciach z czerwonego złota i czarnej stali wyryto starożytne, valyriańskie znaki, które zdawały się gorzeć czerwonym blaskiem, gdy dźwięk przybierał na sile.
AaaaaaaRRRIIHIIiiiiiiiiiiiiiiii.
To był straszliwy dźwięk, wycie bólu i wściekłości, które zdawało się parzyć uszy.
Aeron Mokra Czupryna zakrył je, modląc się o to, by Utopiony Bóg przysłał potężną falę, która roztrzaska i uciszy złowrogi instrument. Jego wrzask brzmiał jednak i brzmiał. To piekielny róg — pragnął zawołać kapłan, choć nikt by go nie usłyszał. Wytatuowany mężczyzna wydął policzki tak bardzo, że wydawało się, iż zaraz mu pękną. Mięśnie na jego piersi poruszały się w ten sposób, iż patrzący odnosił wrażenie, że ptak za chwilę oderwie się od jego piersi i odleci.
Znaki płonęły już jasno, każda linia i litera migotała białym ogniem. Dźwięk brzmiał i brzmiał, odbijając się echem od wyjących wzgórz za ich plecami, niósł się ponad wodami Kołyski Naggi i odbijał od gór Wielkiej Wyk. Trwał i trwał, trwał bez końca, aż wreszcie wypełnił sobą cały mokry świat.
Gdy już wydawało się, że nigdy się nie skończy, umilkł.
Wytatuowanemu mężczyźnie zabrakło wreszcie tchu w piersiach. Zachwiał się na nogach i omal nie upadł. Kapłan zauważył, że Orkwood z Orkmont złapał go za jedno ramię, by go podtrzymać, a Leworęczny Lucas Codd wziął z jego rąk czarny, kręty róg. Biła z niego wąska smużka dymu, a na ustach człowieka, który w niego dął, widać było krew i pęcherze. Ptak na jego piersi również krwawił.
Euron Greyjoy wspiął się powoli na wzgórze. Wszyscy patrzyli na niego. Krążąca w górze mewa nie przestawała się drzeć. Bezbożnik nie może zasiadać na Tronie z Morskiego Kamienia — pomyślał Aeron, wiedział jednak, że musi pozwolić bratu przemówić. Poruszał ustami w bezgłośnej modlitwie.
Poplecznicy Ashy usunęli się na bok, podobnie jak poplecznicy Victariona. Kapłan cofnął się o krok i położył dłoń na zimnym szorstkim kamieniu żeber Naggi. Wronie Oko zatrzymał się na szczycie schodów, u drzwi komnaty Szarego Króla, i skierował uśmiechnięte oko na kapitanów i królów. Aeron czuł jednak również spojrzenie jego drugiego oka, tego, które zawsze ukrywał.
— Żelaźni ludzie — zaczął Euron Greyjoy. — Słyszeliście mój róg. A teraz wysłuchajcie moich słów. Jestem bratem Balona, najstarszym żyjącym synem Quellona. W moich żyłach płynie krew lorda Vickona i krew Starego Krakena. Ja jednak pożeglowałem dalej niż którykolwiek z nich. Tylko jeden żyjący kraken nigdy nie poznał smaku porażki. Tylko jeden nigdy nie ugiął kolan. Tylko jeden dopłynął do Asshai przy Cieniu, gdzie ujrzał cuda i okropności wykraczające poza wszelkie wyobrażenie...
— Jeśli tak ci się podobało w Cieniu, to wracaj tam — zawołał różowolicy Qarl Panienka, jeden z popleczników Ashy.
Wronie Oko zignorował jego słowa.
— Mój młodszy brat chciałby dokończyć wojnę Balona i zdobyć północ. Moja słodka bratanica chce nam dać pokój i sosnowe szyszki. — Rozciągnął w uśmiechu sine usta. — Asha woli zwycięstwo od klęski, a Victarion pragnie królestwa, nie kilku marnych jardów ziemi. Ja dam wam obie te rzeczy. Zwiecie mnie Wronim Okiem, któż jednak ma wzrok bystrzejszy niż wrona? Po każdej bitwie te ptaki zlatują się setkami i tysiącami, by nasycić się ciałami zabitych.
Wrona potrafi dostrzec śmierć z daleka. Dlatego mówię wam, że całe Westeros umiera. Ci, którzy pójdą za mną, będą ucztować aż po kres swych dni. Jesteśmy ludźmi z żelaznego rodu i ongiś byliśmy zdobywcami. Nasza władza sięgała wszędzie, gdzie było słychać szum fal. Mój brat chciałby, żebyście się zadowolili zimną i smętną północą, a moja bratanica oferuje wam jeszcze mniej, ja zaś dam wam Lannisport, Wysogród, Arbor, Stare Miasto, dorzecze i Reach, królewski las i deszczowy las, Dorne i pogranicze, Góry Księżycowe i Dolinę Arrynów, Tarth i Stopnie. Powiadam wam, weźmy to wszystko! Zawładnijmy całym Westeros. — Zerknął na kapłana. — Ku większej chwale Utopionego Boga, oczywiście.
Na pół uderzenia serca nawet Aeron dał się porwać tym śmiałym słowom. Kapłan marzył o tym samym, gdy po raz pierwszy ujrzał na niebie czerwoną kometę. Zaniesiemy do zielonych krain ogień i miecz, wykorzenimy siedmiu bogów i ich septonów, a także białe drzewa północy...
— Wronie Oko — zawołała Asha. — Czyżbyś zostawił rozum w Asshai? Jeśli nie możemy utrzymać północy, a wiesz, że to prawda, jak zamierzasz podbić całe Siedem Królestw?
— Już kiedyś to zrobiono. Czyżby Balon nie nauczył swojej córeczki niczego o wojnie? Victarionie, córka naszego brata chyba nigdy nie słyszała o Aegonie Zdobywcy.
— O Aegonie? — Victarion skrzyżował ręce na napierśniku. — A co Zdobywca ma wspólnego z nami?
— Wiem o wojnie równie wiele, co ty, Wronie Oko — odparła Asha. — Aegon Targaryen zdobył Westeros, bo miał smoki.
— My również będziemy je mieć — zapewnił Euron Greyjoy. — Ten róg, który słyszeliście, znalazłem w dymiących ruinach Valyrii, gdzie nikt oprócz mnie nie ośmielił się zapuścić. Słyszeliście jego zew i poczuliście jego moc. To smoczy róg o okuciach z czerwonego złota i valyriańskiej stali, na których wyryto magiczne znaki. Pradawni władcy smoków dęli w takie rogi, nim pochłonęła ich Zagłada. Żelaźni ludzie, dzięki temu rogowi mogę zmusić do posłuszeństwa smoki.
Asha roześmiała się w głos.
— Bardziej przydałby ci się róg zmuszający do posłuszeństwa kozy, Wronie Oko. Nie ma już smoków.
— W tym względzie również się mylisz, dziewczyno. Są jeszcze trzy i wiem, gdzie można je znaleźć. Z pewnością jest to warte korony z wyrzuconego przez morze drewna.
— Euron! — zawołał Leworęczny Lucas Codd.
— Euron! Wronie Oko! Euron! — poparł go Rudy Wioślarz. Niemowy i kundle z załogi „Ciszy” otworzyli skrzynie Eurona i wysypali przed kapitanów i królów jego dary. Kapłan usłyszał głos Hotho Harlawa, który wypełnił swe dłonie złotem. Gorold Goodbrother również krzyczał, i Erik Rozbij acz Kowadeł.
— Euron! Euron! Euron! — wołanie przybierało na mocy, przechodząc w ryk. — Euron! Euron! Wronie Oko! Euron królem! — głos ogarniał swym echem wzgórze Naggi niczym zew Boga Sztormów wstrząsający chmurami. — Euron! Euron! Euron! Euron! Euron! Euron!